Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28

Otworzyłem oczy usłyszawszy pukanie do drzwi, co wybudziło mnie z niebyt przyjemnego snu. Przewróciłem się na bok, a widząc Alissę niosącą śniadanie, uśmiechnąłem się. Dziewczyna wspięła się na łóżko i usiadła obok mnie, trzymając talerz z jajecznicą i kanapką oraz szklankę soku. Wyciągnęła to w moim kierunku, więc usiadłem i odebrałem od niej naczynia, by odłożyć je na stolik nocny.

- O takim przywitaniu w więzieniu mogłem tylko pomarzyć - zażartowałem, co wywołało uśmiech na jej twarzy.

- Niech to będzie dzień, w którym to ja się tobą zajmuję. Jeśli zostaniesz dłużej, to z chęcią ugotuję jakiś obiad. Co ty na to? - uniosła kąciki ust w górę.

- Jeśli tak bardzo ci na tym zależy... - zacząłem, zakładając kosmyk jej włosów za ucho - to możesz coś przyszykować, ale w moim domu. Byłem tam naprawdę krótko, nawet Louis nie miał okazji mnie zobaczyć, a ja naprawdę nie mam pewności, czy płacił za rachunki i żyje - zaśmiałem się pod nosem.

- Żyje i ma się dobrze!

- Myślisz, że dostałbym się do jego pokoju zawalonego pudełkami od pizzy?

- Hej, starał się i gotował sam! To brzmi nierealnie, ale tak było.

- Doprawdy? - uniosłem brew, a ona skinęła głową.

- Poza tym, co do pizzy... Czy ty przypadkiem nie umówiłeś się z Jane, żeby napisała do mnie tę wiadomość?

Zaśmiałem się, bo właśnie tak było.

- Możliwe.

- Ciekawi mnie to, naprawdę.

- To było bardzo skuteczne i nie powiesz, że nie.

Gdy Alissa westchnęła kręcąc głową, ja zabrałem się za spożywanie śniadania. To był mój pierwszy większy posiłek od wyjścia z więzienia i musiałem stwierdzić, że przeogromnie tęskniłem za domowym jedzeniem. Stęskniłem się praktycznie za wszystkim.

- Chciałbym przestraszyć Louisa - odezwałem się w pewnym momencie, chwilę po upiciu soku ze szklanki.

- Niall Horan chce zrobić żart swojemu współlokatorowi? - uniosła brwi rozbawiona - Coś ci zrobili w tym pudle? Gdzie ten poważny facet, jakiego poznałam kilka miesięcy temu?

- Hej, czasem można pozwolić sobie na coś takiego.

- A co jeśli jesteś Nathanielem i dlatego zachowujesz się inaczej? - zażartowała udając, że się zamyśliła i wtedy moja twarz przybrała dziwnego wyrazu.

- Okej, masz mnie. Powiem Niallowi, że spałaś z jego bratem - powiedziałem poważnie.

Alissa zamrugała.

- Niall, przestań, to brzmi okropnie - pacnęła mnie w wolne ramię, a ja zaśmiałem się wtedy głośno.

- Chyba zaproszę Nate'a za jakiś czas. Poza tym... O cholera. Idą święta -zauważyłem i wtedy poczułem się z tym naprawdę nieswojo, bo dotarło do mnie to, że pozbawili mnie wolności na okres jesienny i wczesnozimowy.

- Coś się stało? - zapytała i wtedy zmarszczyłem czoło, patrząc przed siebie.

- Chyba... chyba odwiedzę rodzinę, Lissa - powiedziałem ciszej i wcale nie zdziwiła mnie jej zaskoczona reakcja.

- Naprawdę to zrobisz?

Skinąłem głową kilkakrotnie, zanim przeniosłem na nią swój wzrok.

- Tak. Jakbym musiał naprawić wszystko, co zniszczyłem, nawet kilka lat temu.

- Naprawdę musiałeś myśleć o wielu rzeczach, gdy ciebie nie było - stwierdziła nieco zmartwiona.

- Prawda jest taka, że miałem na to zbyt wiele czasu...

~

*Lissa's pov*

Po południu, unikając spotkania z moimi rodzicami, pojechaliśmy do domu Nialla. Przez całą drogę słuchaliśmy wspólnie dobranej muzyki oraz śpiewaliśmy najbardziej znane utwory, bawiąc się przy tym świetnie, co utrzymywało nas w dobrym nastroju. Już sama podróż wraz z tym chłopakiem była świetnym uczuciem, gdyż znów mogliśmy robić to co mieliśmy w zwyczaju. Ponownie mogliśmy cieszyć się swoim towarzystwem i tylko pozostało mi mieć nadzieję, że od teraz nic nam w tym nie przeszkodzi.

- Jak myślisz, przestraszy się? - odezwał się Niall, trzymając klamkę, zanim wtargnęliśmy do domu.

- Louis? Trudno stwierdzić. Mam nadzieję, że zauważy, że wróciłeś - zaśmiałam się pod nosem.

- Zaraz się okaże - powiedział bardziej do siebie, po czym otworzył drzwi, dzięki czemu mogliśmy wejść do środka. Zachowywaliśmy się nadzwyczajnie cicho, co było dość zabawne, ale najgorsze było to, że nie mieliśmy pojęcia gdzie Louis mógłby być, o ile w ogóle jest w domu. Jednakże gdy się przysłuchaliśmy, usłyszeliśmy dźwięki dobiegające z kuchni co mogło oznaczać, że znaleźlibyśmy go właśnie tam.

- Idź pierwsza - wyszeptał Niall, kiwając głową w kierunku tamtego pomieszczenia. Skinęłam i zaczęłam tam iść, by w końcu wychylić się zza futryny i zobaczyć gotującego chłopaka. Spojrzałam na blondyna, będąc ciekawa jego reakcji, a widząc, że gestem daje mi znać, że mam się odezwać, postanowiłam to zrobić.

- Cześć, Louis - powiedziałam wchodząc do kuchni, przez co prawie podskoczył.

- Lissa! - odwrócił się przestraszony. - Co ty tu robisz?

- Sprawdzam jak tam u ciebie - wzruszyłam ramionami, podchodząc do chłopaka, aby stanąć obok niego i zobaczyć co robi przy kuchence.

- Nie zamknąłem drzwi? - zmarszczył czoło, ale chwilę po tym potrząsnął głową. - Smażę kurczaka, widzisz? - rozweselony i dumny z siebie wskazał na patelnię - Identycznie jak w tym programie, którego ostatnio znalazłem.

Zaśmiałam się pod nosem.

- Mam nadzieję, że starczy i dla mnie, co?

- Zaraz się przekonamy.

- Siema - odezwał się nagle Niall, wchodząc do kuchni, aby jakby nigdy nic otworzyć lodówkę i wyciągnąć z niej sok.

- Cześć, Nialler - odparł zwyczajnie Louis, ale jego wyraz twarzy po chwili diametralnie się zmienił. Otworzył szeroko oczy, rozchylając usta ze zdziwienia, gdy odwrócił się, aby spojrzeć na przyjaciela, przez co miałam ochotę głośno się zaśmiać - Niall, ty frajerze, co ty tu robisz?! - wykrzyknął podchodząc do niego, a tamten odłożył napój na najbliższym blacie i w tym momencie uznałam, że najlepiej będzie jak przejmę pilnowanie smażącego się mięsa, aby się nie przypaliło.

- Gotujący Tomlinson, niebywałe - uśmiechnął się Niall, na co Louis się oburzył.

- Pieprzyć to, Horan, wróciłeś po dwóch miesiącach i to przed cholernymi świętami! Ale powiedz mi... jak?!

Wtedy Niall porozumiewawczo skinął głową w moją stronę, co wywołało uśmiech na mojej twarzy.

- Też tęskniłem, Louis - powiedział blondyn, na co szatyn go przytulił, klepiąc go po plecach. Niall wydawał się być tym zaskoczony, ale radość szybko wtargnęła na jego twarz. - Okej, dosyć - zaśmiał się po chwili i wtedy chłopak się odsunął.

- Mam nadzieję, że chociaż skopałeś Ethana i to porządnie. - Louis uniósł brew, unosząc palec w górę, prosto na Nialla.

- Mniej więcej - odpowiedział i wtedy spojrzałam na niego zaciekawiona. Również wyłączyłam gaz, gdyż jedzenie było gotowe.

- To znaczy? - dopytał Louis.

- Raz, może dwa, zaczepił mnie z resztą na boisku i po prostu zaczął mnie prowokować. Dostało mu się za to, a dzięki temu, że psy nie zauważyły tego na początku, pomyślały, że to on uderzył mnie pierwszy. Zlecieli się i wzięli go do celi, a ja z kumplem śmiałem się z tego przez najbliższy tydzień - zaśmiał się, kręcąc głową.

- A co z nim teraz?

- Nie zobaczymy go przez kilka najbliższych lat i chyba tego brakowało mi do szczęścia - powiedział z uśmiechem, przenosząc wzrok na mnie.

- Więc problem mamy z głowy?

- I to nie jeden, Louis. I to nie jeden...

Po tym, gdy przyszykowałam obiad dla mnie i Nialla, a Louis już zajadał swój, rozsiedliśmy się wszyscy w salonie, zupełnie tak jak mieliśmy w zwyczaju. Przysłuchiwałam się ich rozmowom na przeróżne tematy, w większości dotyczących pracy w warsztacie, gdyż Louis narzekał na to, że podczas nieobecności Nialla miał więcej obowiązków niż zwykle. Jednakże Horan go pochwalił, bo sam nie wyobrażał sobie kierowania wszystkim, zajmując się przy tym dokumentami. A gdy rozmowy zahaczyły o święta, każdy z nas miał co do tego inne odczucia. Louis cieszył się, że spędzi święta z nami, ja również, choć podchodziłam do tego mniej entuzjastycznie, a Niall wyglądał na zmartwionego. Oczywiście zostało to zauważone przez jego przyjaciela.

- Hej, nagle nie lubisz świąt? - zapytał go Louis i wtedy Niall wzruszył ramionami, opadając na oparcie kanapy.

- To nie tak, że ich nie lubię. Po prostu w tym roku towarzyszą temu dylematy.

- Jakie? Siedzenie z chłopakami w ten dzień zawsze ci odpowiadało.

- Nie o to chodzi - westchnął. - To znaczy, mówiłem już o tym Alissie. Chciałbym spędzić święta z wami, ale czuję, że powinienem wtedy odwiedzić rodzinę.

Louis uniósł brwi, widocznie nie spodziewając się takiej wypowiedzi.

- Wiesz, niczego ci nie zabronimy - wzruszył ramionami - Ale bez ciebie byłoby tak... inaczej?

- Serio robi wam to różnicę, kiedy mnie nie ma?

- Nie wiem co musiałbym zrobić, żebyś w końcu zrozumiał, że jesteś dla nas ważny - powiedział i wtedy Niall odetchnął głęboko. Jakby nadal do końca nie wierzył w to, że jest czyimś przyjacielem.

- Jeszcze się zastanowię - wymamrotał i wtedy podniósł się z kanapy, by udać się na górę, co nas trochę zdziwiło.

- Naprawdę chce tam jechać? - zapytał mnie Louis - Nie wydaje mi się, że utrzymuje z rodziną jakikolwiek kontakt, a nawet Nathaniel był tu kilka miesięcy temu.

- Właśnie dlatego chce wylecieć. Żeby odzyskać to, co kiedyś było dla niego ważne.

~

Postanowiłam poszukać Nialla, gdyż w salonie nie było go przez jakiś kwadrans. Nic dziwnego, że znalazłam go w jego pokoju, siedzącego na łóżku, choć widok jaki zastałam trochę mnie zaskoczył.

- Nie mam pojęcia. Zależy jak długo będziecie chcieli mnie widzieć - powiedział do telefonu i wtedy pomyślałam, że mógł rozmawiać ze swoim bratem. - Właśnie tu jest - odezwał się i w tym momencie spojrzał w moją stronę, jakby wcześniej usłyszał moje kroki. - Polecisz ze mną do San Francisco? - zapytał głośniej, kierując te słowa do mnie, co wprawiło mnie w zdezorientowanie.

- Słucham?

- Nate pyta, czy zabrałbym cię ze sobą. Chyba nie muszę mówić, że sam chciałbym, żebyś poleciała tam ze mną - uśmiechnął się lekko i wtedy postanowiłam usiąść obok niego.

- Uhm, Niall, byłoby świetnie, ale czy nie powineneś polecieć tam... sam? To znaczy wiesz, rodzice zapewne za tobą tęsknią i chcieliby się dowiedzieć co u ciebie, co zmieniło się w twoim życiu i...

- Jeśli pokażesz się tam ze mną, doskonale będą wiedzieć co się zmieniło - uśmiechnął się, a ja rozchyliłam usta tak, jakbym chciała coś powiedzieć, lecz nie byłam w stanie.

- Przyjeżdżaj, mała! - usłyszałam znajomy mi głos dobiegający z telefonu - Poznasz gościnność naszej rodzinki - zaśmiał się i wtedy zmarszczyłam czoło, zastanawiając się nad udzieleniem odpowiedzi.

- Zastanowię się - stwierdziłam na tyle cicho, by tylko Niall mnie usłyszał - Powinnam porozmawiać z rodzicami.

- Wiesz, że byłoby świetnie.

- Wiem, dlatego wszystko wezmę pod uwagę - skinęłam głową, za co dostałam szybkiego całusa w usta. Następnie Niall wrócił do rozmowy ze swoim bratem, wyglądając na szczęśliwego i wtedy stwierdziłam, że nie chciałabym mu tego odbierać, a sama chętnie zwiedziłabym nowe miejsca, choć poznanie nowych ludzi, a szczególnie rodziny Nialla, mogłoby okazać się nieco stresujące. Jednakże to czy pojadę w dużej mierze zależy od moich rodziców, bo jestem pewna, że chcieliby abym świąteczny okres spędziła z nimi oraz z resztą rodziny. A ich reakcja na mój, a właściwie Nialla pomysł, mogłaby być przeróżna.

____________
Hi :) Musiałam zrobić sobie trochę przerwy, żeby załatwić parę ważnych rzeczy. Życzę miłego weekendu i dużo uśmiechu na twarzy ♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro