Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23

Pierwszym moim widokiem tego dnia był spokojnie śpiący Niall. Jak zawsze w takiej pozycji wyglądał niewinnie, choć oczywistym był fakt, że były to tylko pozory. Mianowicie za tym kryły się przestępstwa, za które rzeczywiście może zostać skazany, o czym nie chciałabym myśleć ani chwili dłużej. Obawiałam się tego, że pewnego dnia mogę się dowiedzieć, że Nialla nie ma w domu, gdyż obdywa karę w celi i to trwającą zdecydowanie zbyt długo.

Postanowiłam zsunąć z siebie kołdrę, tym samym odkrywając moje ciało, będące zasłonięte jedynie przez czarną bieliznę i by wstać z łóżka, żeby się rozciągnąć i pójść do łazienki, aby odbyć poranną toaletę. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je najciszej jak umiałam, by po chwili wyjść na korytarz. Lecz gdy to zrobiłam, zakryłam usta, by powstrzymać się od śmiechu, gdyż na mojej drodze zobaczyłam patrzącego na mnie Louisa.

- Okej, tego się nie spodziewałem - odezwał się, uśmiechając się głupio.

- O Boże, po prostu zapomnij - pacnęłam się w czoło, wydając z siebie nerwowy śmiech, mając ochotę wrócić do pokoju.

- Nie wiedziałem, że sprawy zaszły tak daleko, ale lepiej już nic nie mówię, bo dostanie mi się od Nialla przy śniadaniu - zaśmiał się zakrywając dłonią oczy, by w taki sposób mnie wyminąć, co mnie rozśmieszyło. - Nic nie widziałem, mała!

- Wierzę!

Słysząc jego śmiech, poszłam do łazienki, czując się niezręcznie przez zaistniałą sytuację, ale nie mogłam nic na to poradzić.

Gdy wróciłam do pokoju, zastałam obudzonego Nialla, który patrzył w moją stronę spod ociężałych powiek. Przetarł dłonią oczy, zanim odezwał się ochrypłym głosem:

- Rozmawiałaś z kimś, czy mi się wydawało?

- Może to ci się śniło - wzruszyłam ramionami, a on podniósł brew, jakby mi nie uwierzył. - Mogłabym ubrać coś twojego? Nie chciałabym schodzić po sukienkę w... tym - wskazałam na swoje ciało - Poza tym, sukienka z rana jest niezbyt wygodna.

- Uhm, tak, jasne, wybierz coś sobie - powiedział, a gdy podeszłam do jego szafy, by wybrać jedną z czarnych koszulek z logo rockowego zespołu, czułam na sobie jego wzrok.

- Co? - zapytałam, gdy założyłam przez głowę nieco za dużą na mnie część garderoby i odwróciłam się, by spojrzeć na chłopaka.

- Rozmawiałaś z Louisem, prawda?

- Cóż, tak - przyznałam - A co?

Niall mnie zlustrował, podnosząc brew niezadowolony.

- Nie mając prawie niczego na sobie?

- To był przypadek. Wyszłam z pokoju, żeby pójść do łazienki, ale napotkaliśmy się na korytarzu. Chyba nie jesteś zazdrosny, co? - spytałam i wtedy przewrócił się na drugi bok, nic nie mówiąc. - Hej, Nialler - powiedziałam wchodząc na łóżko, by zawisnąć nad chłopakiem. Wtedy położył się na plecach, dzięki czemu mogłam usiąść na jego biodrach i spojrzeć prosto na jego zaspaną twarz.

- Nie chcę, by ktoś oprócz mnie na ciebie patrzył - stwierdził, kładąc dłonie na mojej talii.

- A więc jesteś zazdrosny.

- Zdarza się - wymamrotał. Wtedy pochyliłam się nad nim i cmoknęłam go w usta.

- Nie masz być o co - szepnęłam - To tylko Louis - wzruszyłam ramionami, po czym przeniosłam się obok niego, aby się położyć.

- Niech ci będzie - powiedział odwracając się do mnie, by położyć dłoń na moim pośladku i zamknąć oczy, co sprawiło, że po chwili znów zasnął. Mimo to ponownie wygramoliłam się z łóżka i udałam się na parter, by przyszykować dla nas śniadanie, oczywiście wliczając w nie Louisa, który okazał się być tym zachwycony.

- O której wróciłeś? - Niall odezwał się do Tomlinsona, odkładając kanapkę na talerz, by napić się soku ze szklanki. Natomiast szatyn wzruszył ramionami i spojrzał przez jedno z nich na zegar ścienny, by dać nam odpowiedź:

- Około trzeciej. Mam nadzieję, że dostanę za to podwyżkę - podniósł brew, a Niall jakby to zignorował, kontynuując:

- Nie chcę widzieć żadnych transakcji na papierach sprzed kilku miesięcy. Mam nadzieję, że tym też się zająłeś.

Louis skinął głową.

- A co jeśli to nic nie da? - zapytał i wtedy blondyn posłał mu niezadowolone spojrzenie, biorąc kanapkę do dłoni, by następnie ją ugryźć.

- Nie mam zamiaru siedzieć za kratami, a na razie jest to bardzo prawdopodobne - wymamrotał.

- A co z Ethanem? Nadal nic nie wiadomo?

- Nie. Ale mam nadzieję, że gnije w areszcie i jest to najgorszy tydzień w jego życiu.

Wtem niespodziewanie usłyszeliśmy dźwięk dzwonka. Spojrzałam zdziwiona na drzwi wejściowe, po czym przeniosłam wzrok na Nialla, który wzruszył ramionami.

- Otworzyć? - zapytałam, a gdy Horan skinął głową, wstałam od stołu, by otworzyć drzwi, za którymi stał Liam.

- Och, hej - uśmiechnął się życzliwie. - Jest Niall?

- Tak, pewnie, wejdź - zaprosiłam go do środka, dziwiąc się, że mógł pomyśleć, iż go tu nie ma.

Przeszliśmy do salonu, gdzie Liam przywitał się z resztą poprzez uściśnięcie dłoni i usiadł na jednym z wolnych foteli.

- Nie za często tu przyjeżdżasz - zauważył Niall - Coś się stało?

- Cóż, wiedziałbyś, gdybyś odebrał telefon - podniósł brew i wtedy Niall poklepał kieszenie dresowych spodni, marszcząc czoło.

- Zostawiłem go w pokoju - oznajmił. - Mów o co chodzi.

- Mówiłem wam o tym, że na aucie Harry'ego znalazłem przetarcia na jego karoserii. Prawda?

- I co w związku z tym?

- To, że policja dowiedziała się kto za tym stoi - odpowiedział, przez co twarz Nialla przybrała innego wyrazu, jakby nagle zainteresował się trwającą rozmową. - Ethan i kolejna sprawa na policji w tak krótkim czasie związana z niebezpieczną jazdą... Brzmi dobrze - Liam uśmiechnął się chytrze, co Louis zdecydowanie podzielił.

- Mamy go - odezwał się. - Ta nienawisć względem niego bardzo mi się udzieliła, Nialler - zaśmiał się.

- Nie trzeba go dobrze znać, by wiedzieć, że jest totalnie... - odchrząknął Niall - Cóż, wkurzający.

- Jestem pewny, że miała tam być całkiem niezła wiązanka przekleństw. - Louis pokiwał palcem rozbawiony.

- Szczegół - powiedział Niall i zwrócił wzrok na Liama. - Dobrze, że przyjechałeś. I swoją drogą, sorry, że wszystko ostatnio kręci się wokół mnie i tego frajera - przewrócił oczami - Ale...

- Nie masz za co przepraszać, Niall - przerwałam mu i wtedy na mnie spojrzał - To jest poważna sprawa i powiedziałby to każdy, gdyby wiedział o co w niej chodzi. Nie ma nic normalnego w człowieku, który zabiłby tylko po to, by zdobyć trochę pieniędzy, jeżdżąc po ulicach z innymi dzieciakami. Cieszmy się, że nikomu z was nic się nie stało, a reszta jakoś się ułoży.

- Słuchaj Lissy, Horan. - Liam pokiwał głową. - Teraz już nic gorszego się nie wydarzy.

- Jeszcze nic nie wiadomo - odparł Niall, po czym wstał, zwracając na siebie uwagę - Szczególnie wtedy, gdy jest się z tym ściśle powiązanym - wymamrotał i przeszedł obok nas, by pójść na piętro. Śledziłam go wzrokiem, zanim nie zniknął z mojego pola widzenia i zaś spojrzałam na chłopców.

- Lepiej nie zaczynać z nim tych tematów - powiedziałam - Sama bym panikowała będąc na jego miejscu i to w takiej sytuacji. Dajmy mu odpocząć, zanim zacznie się rozprawa, bo tak jak mówił, jeszcze nic nie wiadomo, a wiemy, że może trafić do więzienia.

- Cokolwiek Niall ma w głowie, na pewno nie panikuje - stwierdził Liam - Nie należy do takich ludzi, mało czym się przejmuje.

Gdybyś tylko znał prawdę...

Postanowiłam pójść do Nialla, by sprawdzić co robi. Zastałam go w jego pokoju, stojącego przy oknie wraz z papierosem. Widząc to westchnęłam cicho i podeszłam do niego, delikatnie dotykając jego pleców, by go nie przestraszyć.

- Ubierz się, odwiozę cię do domu - odezwał się beznamiętnie, a po chwili zaciągnął się dymem, nadal na mnie nie patrząc. Jego wzrok był wbity w daleki, nieokreślony punkt znajdujący się za oknem. Natomiast w mojej głowie zrodził się pewien pomysł.

- Pojadę pod jednym warunkiem - powiedziałam pewna siebie.

- Jakim? - Widziałam, że uniósł brew.

- Ja prowadzę.

- Nie ma mowy.

- W takim razie nigdzie się nie ruszam. - Skrzyżowałam ramiona na piersi i wtedy się odwrócił, patrząc na mnie dziwnie. Uniosłam brwi i podeszłam do łóżka, by na nim usiąść.

- Nie, Lissa. Kończę papierosa i jedziemy.

- Gdzie masz kluczyki do Maserati? - ignorowałam go, za to on zamrugał i zaśmiał się sztucznie.

- Jeszcze brakowało, żebyś ty postradała zmysły. Daj spokój.

- Więc? - uśmiechnęłam się, zakładając nogę na nogę i wtedy Niall zdusił papierosa w popielniczce, by po chwili stanąć obok mnie.

- Nigdy nie dam ci poprowadzić tego samochodu.

- Dlaczego? Bo ma ponad dwa razy większą moc od mojego i twierdzisz, że sobie nie poradzę?

- Słyszałaś co powiedziałaś? Ponad dwa razy większą. Nawet Mustang ma słabszą.

- Wiem co powiedziałam, Niall - podniosłam brew, nie tracąc pewności siebie i wtedy położył dłonie na biodrach, oblizując wargi z zirytowania. Wstałam, dzięki czemu znalazłam się przed jego twarzą i wtedy uśmiechnęłam się chytrze, by po tym go wyminąć i udać się do wyjścia z pokoju. - Przebierz się i weź coś na zmianę. Będę czekać na dole - rzuciłam zanim opuściłam pomieszczenie, a gdy to zrobiłam, usłyszałam za sobą głośne westchnięcie poprzedzające słowo "kobiety", co wywołało u mnie większą satysfakcję.

Ubrana we wczorajszy strój, trzymając bukiet kwiatów, czekałam na Nialla tuż przy wyjściu. Zwróciło to uwagę chłopców siedzących w salonie, co ani trochę mnie nie dziwiło.

- Co to za scenka? - zapytał Louis.

- Czekam na Horana.

- Chciałaś powiedzieć, że to ja czekam na ciebie, Richardson. - Usłyszałam z parteru i wtedy przeniosłam wzrok na schody, z których Niall, ubrany w czarne jeansy i skórzaną kurtkę, zaczął schodzić. A gdy znalazł się tuż przy mnie, pomachał mi kluczykami przed twarzą - Zapraszam na miejsce pasażera - uśmiechnął się w taki sposób, jakby chciał mi dogryźć, nie dając za wygraną w tej zabawie.

- Czuję się tak jak na początku waszej znajomości - odezwał się Louis, a ja w tym czasie przekazałam Niallowi kwiaty, tym samym odbierając jego kluczyki z zwycięskim uśmiechem na twarzy, po czym wyszłam z domu i podążyłam przed garaże, by usiąść za kierownicą Maserati. Odłożyłam torebkę na miejsce pasażera, które po chwili zostało zajęte przez zdenerwowanego Nialla, trzymającego moje rzeczy.

- Alissa, wysiądź z auta.

Dostosowałam wszystko do siebie, po czym zapięłam pasy i odpaliłam silnik, by po chwili zawrócić i ruszyć w kierunku bramy, którą odpuściłam słysząc zirytowane westchnięcie chłopaka.

- Dlaczego nie wziąłeś rzeczy na przebranie? - zapytałam upewniając się, że na drodze nikt mi nie zawadza, by wyprzedzić jadące przede mną auto. A im dłużej Niall nie odpowiadał, zaczęłam przyśpieszać, sunąc po asfalcie przy głośnym brzmieniu silnika.

- Zwolnij.

- Coś mówiłeś?

Odetchnął głośno.

- Czy ty właśnie chcesz mi pokazać jak ja się zachowuję?

- Chcę zabrać cię w miejsca, w które byś nie pojechał, gdybyś to ty prowadził.

- Skąd ta pewność?

- Chciałeś mnie nagle odwieźć, nie podając przyczyny i prawdopodobnie od razu wróciłbyś do domu.

- Miałem ku temu...

- Zaufaj mi - powiedziałam patrząc przez chwilę w jego oczy, ale szybko skupiłam uwagę na jezdni, by w miarę możliwości bezpiecznie, lecz szybko pojechać do mojego domu, co wprawiło Nialla w zdezorientowanie.

- Przecież to twój dom - powiedział, gdy przed nim się zatrzymaliśmy.

- Zapraszam - uśmiechnęłam się, po czym wyszłam z auta i udałam się pod drzwi, gdzie Niall mnie dogonił. Odebrałam od niego kwiaty oraz torebkę, widząc jego dziwny wyraz twarzy.

- Że niby mam wejść razem z tobą tam gdzie są twoi rodzice?

- Cóż, widocznie. A co, denerwujesz się?

- Co dziś w ciebie wstąpiło?

- Hm, Alissa Richardson sprzed kilku miesięcy - wzruszyłam ramionami, po czym otworzyłam drzwi, by przekroczyć próg wraz z chłopakiem, który poprzedził to głośnym westchnięciem. Gdy ściągnęłam buty, on w tym czasie się rozejrzał, ale nie robił tego zbyt długo, gdyż chwyciłam go za rękę i poprowadziłam do kuchni, by włożyć bukiet do wazonu, a następnie do swojego pokoju, gdzie mogłabym się przebrać. Jednakże zanim tam weszliśmy, moja mama stanęła nam na drodze, podnosząc brwi zdezorientowana.

- Uhm, kochanie? - odezwała się patrząc na mnie, a następnie przeniosła wzrok na Nialla.

- Dzień dobry - odezwał się, widocznie czując się nieswojo.

- Niall, to moja mama, mamo, to Niall - powiedziałam i wtedy przywitali się ze sobą poprawnie, co mnie rozbawiło, bo ich reakcje były dość śmieszne. - Przyszłam, żeby się przebrać, bo jedziemy na boisko - uśmiechnęłam się, chcąc ją wyminąć, ale mnie zatrzymała, kładąc rękę na moim ramieniu. Ja w tym czasie dałam Niallowi znać, że może wejść do mojego pokoju, co zrobił po chwili, uśmiechając się nerwowo. A gdy zamknął drzwi za sobą, twarz mojej mamy zmieniła wyraz.

- To on zabrał cię na randkę? - zapytała cicho, na co skinęłam głową. Wtedy szturchnęła mnie ramieniem, puszczając mi oczko - Przystojny.

- Tak, wiem. To znaczy... Tak, mamo. - westchnęłam, na co zachichotała.

- Nie chcę wam teraz przeszkadzać, ale później musimy o nim, a właściwie o was porozmawiać. Ale swoją drogą, wygląda na porządnego faceta. Gdzie ty go znalazłaś?

Uratował mnie przed policją, tak.

- Później wszystko opowiem - uśmiechnęłam się, podchodząc do drzwi, by chwycić za ich klamkę - Będziemy wieczorem!

- Dobrze, kochanie - podniosła kąciki ust w ciepłym uśmiechu i wtedy weszłam do pokoju, zastając tam stojącego Nialla, patrzącego się na ścianę oblepioną plakatami zespołów. Odwrócił się wyczuwszy moją obecność.

- Nigdy więcej - powiedział.

- Czego? Mojej mamy? Będzie zabawniej jeśli poznasz mojego tatę. - Niall otworzył szerzej oczy, wypuszczając z siebie oddech i zamrugał ponownie się odwracając, co mnie rozbawiło.

- Poza tym, jakie boisko?

- Było trzeba mnie posłuchać i wziąć coś na przebranie. Jestem pewna, że mam w szafie większe i męskie koszulki, ale to nie zmienia faktu, że mnie zignorowałeś - wzruszyłam ramionami i podeszłam do szafy, by znaleźć dla siebie legginsy oraz zwykłą koszulkę, także dla Nialla. Przebrałam się we wszystko, czemu się przyglądał, a resztę części garderoby włożyłam do plecaka.

- To nie była odpowiedź na moje pytanie - odezwał się.

- Kurczę, Louis rzeczywiście miał rację. Też czujesz ten dystans i dreszczyk emocji sprzed jakiś dwóch miesięcy, Horan? - zapytałam kiwając głową i wtedy zaśmiał się pod nosem.

- Nasze poznanie się było dziwne - przyznał.

- Tak, czasem rzeczywiście mogło się wydawać, że jesteś wredny. Nathaniel miał rację.

- Och, doprawdy? - podniósł brew - Co jeszcze ciekawego ci o mnie opowiedział?

- To nasza sprawa, Horan - mrugnęłam, na co westchnął bezradnie, lecz z nutą rozbawienia.

Skorzystałam z łazienki i przeprowadziłam krótką rozmowę z mamą, zanim wyszliśmy. Miałam wrażenie, że polubiła Nialla od razu, od kiedy tylko go zobaczyła. Mimo wszystko, jak sądzę, będzie chciała wiedzieć z jakiego powodu nie umawiam się z Ethanem, mimo iż wcześniej nie dopytywała się o to. Jednakże nie wiem ile powodów miałabym zataić, gdyż nie chciałabym, aby martwiła się niepotrzebnie. Lecz gdy nie udałoby mi się zagwarantować Ethanowi pobytu w więzieniu, zastanowiłabym się nad poważną rozmową z mamą, która mogłaby wnieść coś korzystnego.

Po raz kolejny zajęłam miejsce za kierownicą sportowego auta, na co Niall nie narzekał aż tak bardzo jak za pierwszym razem. Choć wcale nie dziwiła mnie jego wcześniejsza reakcja, ponieważ auto rzeczywiście miało dużą moc, o czym mój były samochód mógłby tylko pomarzyć.

- Lissa? - odezwał się w pewnym momencie, patrząc na uciekające za oknem budynki.

- Tak? - spytałam rzucając okiem na lusterka, by sprawdzić stan drogi, po czym zwolniłam, by skręcić na szkolny parking.

- Powiesz mi dlaczego tak nagle wyskoczyłaś z pomysłem pojechania gdziekolwiek? - podniósł na mnie brew, gdy wysiedliśmy z auta. Wtedy oparłam się o dach i spojrzałam na niego z uśmiechem.

- Miałbyś coś lepszego do roboty?

- Cóż...

- No właśnie. Chodź, idziemy - kiwnęłam głową w kierunku boiska i udałam się na nie, natomiast Niall zarzucił na ramię trzymany plecak i mnie dogonił. Na miejscu zastaliśmy trójkę grających chłopaków, ale gdy rozpoznałam ich twarze, to stwierdziłam, że ich obecność nie będzie mi aż tak przeszkadzać.

- Hej, Alissa - odezwał się jeden z nich, gdy mnie zauważył i pomachał mi, co zwróciło uwagę innych. W tym czasie dostrzegłam, że przy swoich torbach leżących na skraju boiska mają dodatkową piłkę, więc gdyby mi ją pożyczyli, oszczędziłabym czas na dojście na halę, by zdobyć jedną dla nas.

- Cześć! - również uniosłam rękę w górę. - Nie miałbyś nic przeciwko, gdybym pożyczyła waszą piłkę? - wskazałam na nią palcem.

- Coś ty, bierz śmiało - odezwał się inny chłopak i wtedy podziękowałam im uśmiechem, zanim podbiegłam po pożądaną rzecz, by po chwili podać ją Niallowi. Chłopak przyjął ją bez problemu, zanim odłożył plecak z naszymi rzeczami na bok. Nie minęła chwila, a rzucił piłkę pod nogi, by bez utrudnień ściągnąć kurtkę, którą również położył w to samo miejsce.

- Pokażę ci jak się gra - powiedział z uśmiechem, po czym pobiegł w stronę kosza kozłując piłkę, by po chwili trafić nią w obręcz.

- Na to czekam - odpowiedziałam dołączając do zabawy.

Widząc rozweselonego Nialla, który rywalizował ze mną biegając po boisku, cieszyłam się, gdyż mój plan się powiódł. Wiedziałam doskonale, że swego czasu należał do drużyny koszykówki i czerpał z tego przyjemność, dlatego zabrałam go w akurat to miejsce. Dzięki temu mógł przypomnieć sobie dobre czasy i zapomnieć o zalewających go problemach, tym bardziej, że po moim wyjeździe prawdopodobnie siedziałby w pokoju i dopuściłby nieprzyjemne wspomnienia do swojej głowy. Chciałam sprawić, by kolejny dzień mógł zaliczyć do udanych i widocznie na to się zapowiadało. Musiałam mieć tylko nadzieję, że nie wydarzy się coś, co popsułoby tą świetną atmosferę, bo szczery uśmiech Nialla był zbyt piękny, aby został zrujnowany.

W pewnym momencie towarzyszący nam chłopcy oznajmili, że mają zamiar pójść do domu. Jednakże zostawili nas samych wraz z ich piłką mówiąc, że mogę oddać ją w szkole, więc byłam zadowolona z tego faktu. Niall również.

- Granie z nimi nie było wcale takie złe - stwierdził, gdy nas opuścili. - Aż wróciłbym do liceum, by zagrać z moją drużyną - powiedział opuszczając piłkę na ziemię, by podejść do plecaka, z którego mógłby wyciągnąć butelkę wody, aby zaczerpnąć z niej parę łyków. - Często gracie na przerwach? - zapytał odkładając napój.

- Czasami nam się zdarza. Ale nie należymy do żadnej drużyny, czy coś w tym stylu. Zwykła zabawa - wzruszyłam ramionami.

Usiadłam wraz z Niallem na trybunach boiska, kontynuując prowadzenie przyziemnych tematów. To sprawiło, że poczułam się tak, jakby był moim szkolnym przyjacielem, z którym w każdej wolnej chwili wychodzę na boisko, by na przykład uniknąć nudnych lekcji i apeli. Lubiłam jego towarzystwo i bardzo się do niego przyzwyczaiłam, zdecydowanie.

Po zjedzeniu czegoś na mieście wróciliśmy do mojego domu. Tam odstawiliśmy wszystkie rzeczy w pokoju i zaczęliśmy zastanawiać się co moglibyśmy teraz robić.

- Wezmę prysznic i przyjdę - oznajmiłam - Nigdzie mi nie uciekaj i nie strasz mamy - pokiwałam palcem i roześmiałam się, bo Niall spojrzał w dół na swoją nagą klatkę piersiową, gdyż przed chwilą ściągnął z siebie koszulkę.

- Też wolałbym oszczędzić jej tego przeżycia - stwierdził. - W tym czasie poszukam jakiegoś filmu, co ty na to? Może zdąży się załadować zanim też wezmę prysznic.

- Jestem za - uśmiechnęłam się. - Zamówisz pizzę? - spytałam opierając się o framugę drzwi, zanim wyszłam z pokoju.

- Jeśli tego chcesz - odpowiedział z westchnięciem, lecz z radosnym wyrazem twarzy.

Jak zawsze, przy oglądaniu filmu, mogłoby się wydawać, że i tak go nie dokończymy, gdyż skończymy na obściskiwaniu się, lecz tym razem tak nie było. Jednakże Niall rzeczywiście nie dotrwał do napisów końcowych, gdyż zasnął obejmując mnie w talii, mając głowę położoną na moim ramieniu, na co nie narzekałam, bo mogłam bezkarnie przeczesywać dłonią jego miękkie włosy stwierdzając, że ani trochę nie żałuję, że go poznałam i że pojawił się w moim życiu.

_____________
Nic specjalnego, ale co tam :)
Miłego wieczoru!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro