Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 39 - THE END

- Będzie z niego największy badass jakiego znam.

- Okej, Jeremy, a co jeśli urodzi się dziewczynka?

- Moja droga... A co może wyrosnąć u boku tak pięknej i silnej kobiety jaką jest nasza Alissa, Jane?

Szczery uśmiech zagościł na mojej twarzy, gdy przysłuchiwałam się rozmowie moich przyjaciół, spędzając z nimi wieczór w moim domu. W końcu mogliśmy spotkać się w trójkę pomiędzy dniami pełnych nauki i przygotowań do końcowych egzaminów, na których zaczęło mi zależeć bardziej niż na czymkolwiek innym w tym momencie. Obrałam to jako priorytet, bo dobre świadectwo ukończenia szkoły i nabyte doświadczenie mogłoby pozytywnie wpłynąć na rozpoczęcie pierwszej, poważnej i to legalnej pracy. Wszelkie sprawy z wyścigami zażegnałam i znalazłam motywację, aby moje dziecko miało dobry początek na tym zwariowanym świecie.

- Lissa, mija już miesiąc... - zaczęła Jane, zwracając się do mnie. - Rozmyślałaś już nad tym co przyniesiesz najlepszej ciotce i wujkowi na świat? - mrugnęła wymieniając spojrzenia z chłopakiem, co mnie rozśmieszyło.

- Mówisz tak, jakby to zależało ode mnie. Co będzie to będzie - wzruszyłam ramionami, uśmiechając się nieco rozmarzona.

- Chodzisz na biologię, więc nie powiesz mi, że nie wiesz, że gdzieś coś w tobie zadecydowało co urodzisz. - Jeremy próbował mnie złapać za słowo, udając nagle wielkiego znawcę świata biologii.

- A co rodzice na to? - wtrąciła się dziewczyna wyglądając tak, jakby nie mogła się doczekać mojej odpowiedzi na zadane przez siebie pytanie. Kiedy ona była podekscytowana, ja westchnęłam ciężko przypominając sobie związane z tym początki.

- Gdyby Niall nie zrobił na tacie dobrego wrażenia przed naszym wylotem, to cóż - wypuściłam z siebie powietrze - byłoby źle, jak sądzę.

- Czyli, że jest okej?

Wyjaśniłam przyjaciołom, że mój tata nie tryskał z radości na wieść o ciąży, lecz uspokoiło go to, że wie, iż Niall jest zaradny i będzie potrafił wziąć sprawy w swoje ręce. Natomiast mama chodziła przejęta przez tygodnie, ale widząc, że staram się wszystkiego dopilnować, uwierzyła w dobre zakończenie... a może powinnam wspomnieć, że początek?

Tak, to będzie zdecydowanie nowy i mam nadzieję, że dobry rozdział w moim, Nialla, a nawet rodziców życiu. Po prostu nie może być inaczej.

~

*Niall's pov*

Patrzyłem na ekran laptopa i marszczyłem czoło nie wiedząc co tak naprawdę robię.

- I co, tatuśku? - Louis odezwał się do mnie, gdy tylko wyszedł z kuchni, trzymając wielką miskę pełną popcornu. - Czarna magia, co? - szturchnął mnie ramieniem, gdy tylko usiadł obok mnie na kanapie, irytująco chrupiąc przekąskę tuż obok mojej głowy.

- Czemu to jest tak do cholery drogie? - oburzyłem się wskazując na wyświetlaną stronę z wózkami dziecięcymi, co rozśmieszyło Louisa.

- Wiesz, ty wydajesz jakieś sto razy więcej, by też sobie czymś pojeździć.

- Dziecko nawet nie będzie świadome tego, że w czymś w ogóle siedzi! Jedyne co będzie robiło, to spało. Oby...

- Ten czarny jest spoko - wskazał na jeden z wyświetlanych produktów. - Jeździłbym.

- Nie za... ciemny?

- Jebnij mu płomienie na felgach obsypane brokatem i będzie picuś glancuś.

Przeniosłem powoli wzrok na Louisa zajadającego popcorn, nie wierząc w to co przed chwilą usłyszałem. Choć ani trochę nie powinno mnie to dziwić.

- Jebnę to zaraz tobie. To nie jest śmieszne!

- A czy ja się śmieję?

- Nieważne - wymamrotałem pod nosem, wracając do przeglądania otwartej strony internetowej.

Gorzej nie będzie.

~

Gdy Alissa zdała na wysokim poziomie końcowe egzaminy, kończąc tym samym szkołę, Niall stwierdził, że i on udowodni swoje samozaparcie w przygotowaniach do najbardziej wyzywającego okresu w swoim życiu. Nie raz rozbawiał swoją dziewczynę wyszukiwaniami na temat opieki nad dziećmi, angażując się w to wszystko pod okiem swojego przyjaciela. Nawet Louis nie mógł uwierzyć, że jego współlokator rzeczywiście robi coś w tym kierunku, doskonale wiedząc jak kiedyś zareagował on na wieść o zostaniu ojcem.

Horan robił wielkie postępy, z czasem szybciej przybywały. Chłopak stał się bardziej opanowany, zaczął skupiać się nad pozytywnymi aspektami swojego, jakby nie patrzeć, nowego życia. Szczególną radość mu przyniosła satysfakcja z ostatniego spotkania z Ethanem, któremu sprzed krat opowiadał jak wiele udało mu się osiągnąć u boku Alissy. Więzień ani trochę nie był zadowolony słysząc to wszystko, ale widocznie tym się przejął. Horan czuł się wygrany, gdy na twarzy swojego przeciwnika ujrzał poczucie winy i złość powstałą z bezradności. Niall zdał sobie wtedy sprawę, że już nic nie zagrozi jemu, jak i jego tworzącej się rodzinie.

Wszystko szło zgodnie z planem.

Do dnia, gdy dwa miesiące przed porodem dwójka przyszłych rodziców zdecydowała się na poznanie płci swojego potomstwa i zobaczenie go na ekranie po raz pierwszy ze względu wcześniej ustalonej dla siebie niespodzianki.

Coś im podpowiadało, że już niedługo powitają na świecie dziewczynkę, ale okazało się, że rodzina Horan nie będzie się składała ze szczęśliwej trójki.

Lecz czwórki.

Obojga ogarnął szok, ale gdy na świat przyszły bliźniaki, wszyscy byli zadowoleni...

...oprócz miejscowej policji specjalnie wyjeżdżającej na nocne patrole na tereny wyścigowe. Bo niedaleko pada jabłko od jabłoni.

________________
No i dotarliśmy do końca. Ta praca tak mi się podobała, że aż szkoda byłoby jej nie dokończyć. Zbierałam się do tego pół roku, ale mimo wszystko dałam radę :)

Wesołych Świąt!

Dziękuję za wszystko, Nathalie.
~2018

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro