Rozdział 30
Nialla tak bardzo pochłonęła rozmowa z rodzicami, że aż Nathaniel zaproponował mi pójście do jego pokoju, abyśmy im nie przeszkadzali. Zgodziłam się na to, bo zdawałam sobie sprawę, że powrót syna do rodzinnego domu musiał być emocjonującym przeżyciem i zapewne wszyscy chcieli wykorzystać to w najlepszy możliwy sposób.
Nate zaprowadził mnie do pomieszczenia, wystrojem znacznie różniącego się od pokoju jego brata, jak i całego domu. Przeważała w nim jasna kolorystyka, a meble i dekoracje widocznie nie należały do staroci. Były proste, bez żadnych zdobień, zupełnie inne niż w przypadku tych, które znajdowały się między innymi w salonie. Właściwie mnie to nie dziwiło, gdyż większość nastolatków mogłaby nawet stanąć na głowie, by ich skromne cztery ściany stały się na swój sposób wyjątkowe, odbiegające od reszty innych pomieszczeń.
- Mam wrażenie, że tak się rozgadają, że nawet nie zauważą jak przyjdzie noc - odezwał się Nathaniel, z uśmiechem siadając na swoim łóżku, by następnie na mnie spojrzeć.
- Nie nadrobią straconych lat, fakt, ale może chociaż to trochę ich zadowoli. Mam też nadzieję, że od teraz Niall będzie do nich chociażby dzwonić, by nikt znów nie poczuł się pokrzywdzony.
- Jak nie, to go do tego zmuszę - prychnął - Nadal nie wiem dlaczego się nie odzywał, ale nie dopuszczę do takiej samej sytuacji, bo wszystkich kosztowało to nerwów - wzruszył ramionami, po czym wstał i podszedł do biurka, by wziąć z nich papierosy. - Chcesz? - zapytał wyciągając do mnie prawie puste pudełko i wtedy zdałam sobie sprawę, że nie wzięłam ze sobą swojej paczki.
- Chyba przeżyję do momentu kiedy kupię swoje - uśmiechnęłam się lekko i wtedy Nate wzruszył ramionami, umieszczając fajkę w ustach. - Chyba nie macie najbliższego sklepu kilka kilometrów stąd, co?
- Nie. Jest całkiem blisko. Możemy wyjść na spacer, jeśli chcesz - powiedział chwilę po tym jak zapalił papierosa.
- Przydałoby się. Chętnie bym się przeszła po okolicach.
- Ale najpierw musimy oderwać od rodziców Nialla, bo nie chcę słyszeć pretensji, że chodzimy gdzieś bez niego - zaśmiał się pod nosem.
- Chyba sama bym się bez niego nie ruszyła, bo co jak co, też się za nim stęskniłam - westchnęłam.
- Dwa miesiące to rzeczywiście długi czas. Ale nie ma co się już przejmować, znowu jesteście razem i to jest najważniejsze, prawda?
- Prawda - rozweseliłam się nieco, na co Nate mrugnął, ukazując życzliwy uśmiech.
Prawie pół godziny zajęło nam prowadzenie rozmów dotyczących codziennych spraw, zanim podążyliśmy na parter, aby na chwilę porwać mojego chłopaka. Rodzice bliźniaków, co prawda, ku temu nie protestowali, lecz wydawało mi się, że najchętniej nie wypuszczaliby swojego syna z pomieszczenia, gdyż tak bardzo ich rozmowa się kleiła.
- Gdzie idziemy? - zapytał nieco zdziwiony Niall, poprawiając rękawy skórzanej kurtki, gdy zamknęliśmy za sobą drzwi, tym samym wychodząc na świeże powietrze.
- Na spacer - odpowiedział jego brat. - Myślę też, że powinniśmy pójść do sklepu.
- Po co?
- Och, przestań pytać, tylko chodź - uśmiechnęłam się, po czym jako pierwsza zeszłam ze schodów, by znaleźć się przy aucie Nathaniela, z którego pod wieczór powinniśmy wyciągnąć nasze bagaże. Chłopcy od razu podążyli za mną, ale to Nate przejął dowodzenie i obrał odpowiedni kierunek. Zaczęliśmy iść za nim wzdłuż uroczych uliczek, podczas czego przyglądałam się mijanym domkom oraz miejscami okalającej ich roślinności.
- Niall, poznajesz tę drogę? - odezwał się w pewnym momencie Nate unosząc rękę, aby pokazać obszar przed sobą. Wtedy objęłam wzrokiem twarz wywołanego chłopaka, której wyraz sprawił, iż wiedziałam, że ogarnęła go nostalgia.
- Tędy chodziłem do szkoły - skinął głową, uśmiechając się lekko. - To dziwne, ale czuję się tak, jakby nie było mnie tu wieki. Robicie mi wycieczkę krajoznawczą? - uniósł brew rozbawiony.
- To przy okazji. Tak naprawdę idziemy po fajki - zaśmiał się pod nosem Nate, a po chwili zaczął iść tyłem, by widzieć nasze twarze. - Kto chce jutro zobaczyć Golden Gate Bridge?
- Ja! - wyraziłam podekscytowanie, gdyż most ten doskonale kojarzyłam z filmów, czy przede wszystkim ze zdjęć, a zobaczenie go w rzeczywistości mogłoby stać się ciekawym wspomnieniem. - To byłoby świetne.
- W takim razie mamy plan - mrugnął - Coś jeszcze chciałabyś zobaczyć, Lissa? - spytał patrząc na mnie i wtedy Niall uniósł brew, by po chwili się odezwać:
- Byłoby szkoda jakbyś zaraz uderzył w jakiś słup.
Nate spojrzał przed siebie, dzięki czemu nie szedł będąc skierowany prawie całym przodem do nas i wtedy Niall niespodziewanie, ale delikatnie chwycił mnie za rękę, by spleść nasze palce. Zobaczyłam lekki, lecz zwycięski uśmieszek na jego twarzy i wtedy zrozumiałam, że wypowiedział tamto zdanie specjalnie.
- Wcale żadnego nie było - zauważył Nate.
- Nie powiedziałem, że sam z siebie na niego wpadniesz. - Niall uśmiechnął się sztucznie i wtedy przez moment oboje posłali sobie zabójcze spojrzenie. Jeśli zazdrość przez chwilę wypełniła chłopaka to niepotrzebnie, ale mogła dać do zrozumienia, że nie chciałby, aby ktoś poświęcał mi więcej uwagi niż on sam.
W końcu dotarliśmy do małego budynku, a nasze wejście do niego ogłosił dźwięk dzwoneczka umieszczonego nad drzwiami. Rozejrzałam się mając nadzieję, że jakiś produkt przyciągnie moją uwagę, a gdy tak się stało, podeszłam do jednej z szafek i pochwyciłam paczkę ciastek. Ale prawie ją wytrąciłam, gdyż usłyszałam głośny, nieznajomy mi głos, na którego dźwięk się odwróciłam.
- Nialler?!
Po sklepie rozległ się śmiech Nathaniela, przez co uznałam, że wyjdę zza regału i zobaczę co się dzieje.
- O mój pieprzony Boże, prawie dostałem zawału - zaśmiał się stojący za ladą zaskoczony brunet i wtedy zauważyłam, że Niall również wyrażał takie emocje.
- Taylor, miło cię widzieć! - odezwał się w końcu.
- Wróciłeś do San Francisco?
- Nie, przyjechałem tu na święta do rodziny - przyznał nieco mniej entuzjastycznie. - Dobrze mi tam gdzie teraz mieszkam. - Odwrócił się, widocznie wcześniej wyczuwszy moją obecność, by posłać mi ciepły uśmiech, którego nieśmiało odwzajemniłam, ponieważ trzy pary oczu skierowały się w moją stronę. Na twarzy Taylora pojawiło się niezrozumienie, co Niall zauważył i postanowił poniekąd wytłumaczyć:
- No i nie przyjechałem tu sam, jak widać - wyciągnął w moim kierunku dłoń i wtedy postanowiłam do niego podejść i przywitać się z jego, jak widać, dobrym znajomym.
- Cześć, jestem Lissa - uśmiechnęłam się, podając mu dłoń, którą z chęcią uścisnął.
- Taylor, miło poznać - przedstawił się. - Długo tu będziecie?
- Po sylwestrze wracamy - odpowiedział Niall.
- Mam nadzieję, że wtedy wpadniecie na pobliską domówkę, jeśli wiecie co mam na myśli. Dobrze by było nadrobić co nieco - mrugnął i wtedy Niall stwierdził, że jeszcze to przemyśli. Szczerze mówiąc, chciałabym spędzić z nim trochę czasu na osobności, więc miałam cichą nadzieję, że w teń dzień mimo wszystko zostaniemy w domu, lub spędzimy go w miejscu, gdzie po prostu moglibyśmy poświęcić sobie uwagę.
Po zrobieniu zakupów i krótkiej rozmowie ze znajomym bliźniaków, wróciliśmy do domu. Przywitano nas tam pownie, lecz tym razem posiłkiem, na co nikt nie narzekał, ponieważ podróż poniekąd wywołała uczucie głodu. Oczywiście podczas niego nie obyło się bez rozmów, podczas których stwierdziłam, że rodzice Nialla są naprawdę życzliwymi ludźmi i to na tyle, że momentami robiło mi się smutno na myśl, że ktoś bliski mógłby z nimi nie utrzymywać kontaktu, a wszyscy doskonale, lecz niestety znali taki przypadek.
Po wspólnie spędzonym czasie wzięliśmy bagaże z samochodu Nathaniela i zanieśliśmy je do pokoju Nialla, gdzie będziemy spać. Tam też postanowiliśmy odpocząć, co chłopak poniekąd zasygnalizował zamknięciem drzwi. Usiadłam na krześle biurowym, nie odrywając wzroku od chłopaka, natomiast on otworzył dużą szafę i zaczął ją przeszukiwać wzrokiem.
- Znajdę zaraz jakąś pościel i będziemy mogli trochę odetchnąć. Co jak co, ale zmęczył mnie ten dzień, mimo że jeszcze się nie skończył - powiedział wyciągając jakieś poduszki i poszewki do nich.
- Podróż i emocje robią swoje - stwierdziłam. - Ale mimo wszystko jesteś zadowolony, prawda?
- Byłbym głupi jakbym zaprzeczył - zaśmiał się cicho pod nosem, po czym przeniosł na łóżko trzymane rzeczy, by przygotować je do użytkowania. W międzyczasie postanowiłam skorzystać z łazienki, którą wcześniej pokazał mi Nathaniel, a gdy wróciłam, wszystko było gotowe.
- Zastanawia mnie jedno - odezwał się Niall, kładąc się na łóżku i opierając głowę na dłoni.
- Co takiego? - zapytałam zamykając za sobą drzwi, po czym postanowiłam dołączyć do chłopaka.
- Skąd wiedziałaś gdzie pójść? - zapytał patrząc jak kładę się obok niego.
- Masz na myśli łazienkę? - upewniałam się i wtedy skinął głową, oraz dotknął moich włosów, by założyć mi je za ucho. - Nate mi pokazał, gdy ty rozmawiałeś z rodzicami w salonie - odpowiedziałam i wtedy przewrócił oczami. - Coś nie tak? Chyba nie jesteś zazdrosny przez własnego brata, co?
- Nie jestem.
Uniosłam brew, nie do końca mu wierząc i wtedy odetchnął.
- Po prostu gdy tu przyjechałem, coś mi się przypomniało i nie chciałbym, by to się powtórzyło.
- Co takiego?
- Wściekłbym się, gdyby ktoś odebrał mi kogoś na kim mi zależy - zniżył ton głosu i mimo że nie odpowiedział mi na pytanie, nakierował mnie na sytuację, która nieco mnie zainteresowała, lecz zdziwiła.
- Cokolwiek Nate by robił, nie odciągnąłby mnie od ciebie, Niall.
- Nawet niech o tym nie myśli - powiedział zanim pochylił się umieszczając dłoń na tyle mojej głowy, aby rozchylić wargi i mnie czule pocałować. - Nie wybaczyłbym mu następnego razu. - Spojrzał prosto w moje oczy, a po chwili przeniósł wzrok na moje usta. - Nie po tym wszystkim co przeszedłem - dopowiedział ciszej zanim ponownie mnie pocałował, a ja wtedy po prostu byłam pewna, że pełnię ważną rolę w jego życiu, co niezmiernie mnie radowało.
__________
Hejka, żyję! :)
Mam nadzieję, że ostatnie tygodnie były dla Was udane ♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro