Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 22

Opierałam głowę na dłoni, "słuchając" nudnych opowiadań nauczycielki. Nastąpił piątek, więc tym bardziej nie miałam ochoty skupić się na jej słowach, a w dodatku myślami byłam w domu oraz w ramionach Nialla, z którym chciałabym spędzić ten dzień, co mogło okazać się bardzo prawdopodobne.

Chciałabym pobyć z nim na osobności, zupełnie bez stresu i w dobrym nastroju, czego z pewnością potrzebował.

Gdy zajęcia, po kilku dłużących się godzinach dobiegły końca, mogłam opuścić budynek szkolny i zapalić przed nim wraz z przyjaciółmi, ciesząc się z pięknej pogody. Mimo jesieni słońce obdarowywało nas ciepłymi promieniami, co wyglądało na dobrą zapowiedź tego dnia. To wprawiło mnie w naprawdę świetny humor.

Podczas powrotu do domu chłopak, który chodził po mojej głowie, postanowił do mnie zadzwonić. Odebrałam połączenie z uśmiechem na ustach, mimo że nie przepadałam za telefonicznymi rozmowami podczas jazdy komunikacją miejską.

- Cześć, kochanie. - Usłyszałam jego głęboki głos, a po jego tonie mogłam się domyślić, że uśmiechał się do telefonu, co radowało moje serce.

- Hej, co słychać?

- Miałem gdzieś cię zabrać, pamiętasz?

- Tak, zgadza się - przytaknęłam, mimo że tego nie widział - Ale czy na pewno chcesz gdzieś wyjeżdżać po tak świeżej sprawie z...

- Ubierz się ładnie - przerwał mi, na co moje serce zabiło mocniej. - Przyjadę o szóstej.

- Tak wcześnie?

- Więcej czasu dla nas - cmoknął do telefonu, a po krótkim pożegnaniu postanowił się rozłączyć. Nie kryjąc szczerego uśmiechu, schowałam komórkę do kieszeni bluzy i przez resztę drogi powrotnej myślałam o tym na jaki pomysł Niall mógł wpaść tego dnia.

Po powrocie do domu odłożyłam swoje rzeczy w pokoju, po czym zeszłam do kuchni, aby zjeść coś lekkiego. Następnie wróciłam na piętro i stanęłam przed otwartą szafą, zastanawiając się nad tym w co powinnam się ubrać i co Niall miał na myśli mówiąc, abym założyła coś ładnego. Nie chciałabym przesadzić, ani też wyjść za skromnie, co było trudnym zadaniem.

Westchnęłam zdając sobie sprawę, że stresuję się przed spotkaniem z chłopakiem, co było jednoznaczne z tym, że zależało mi na jego dobrym zdaniu o mnie. To mogło oznaczać, że rzeczywiście zawrócił mi w głowie, na co nic nie mogłam poradzić, ale nawet nie chciałabym tego zmieniać.

Wyciągnęłam czarną, nieco rozkloszowaną sukienkę sięgającą do połowy ud, której dekolt był wysoki, a jej rękawy zakrywały ramiona aż do łokci włącznie. Wyglądało to elegancko, ale nie przesadnie, więc wydawało się być odpowiednie. Dobrałam do tego wysokie szpilki, których nie miałam na sobie wieki, a w to wszystko przebrałam się wtedy, gdy doprowadziłam się do ładu w łazience. Zabrałam jeszcze torebkę, gdzie umieściłam wszystkie potrzebne rzeczy, po czym zeszłam na parter, gdyż dobiegała godzina osiemnasta.

- Matko święta, Alissa. - Usłyszałam głos mojej mamy, na którego dźwięk odwróciłam się. Podeszła do mnie z lekko rozłożonymi ramionami, mając niedowierzanie wymalowane na twarzy. - Wyglądasz pięknie!

- Dziękuję - uśmiechnęłam się, co odwzajemniła. Wyglądała tak, jakby rozpierała ją duma, co prawdopodobnie było spowodowane tym, że nie za często ubieram się w taki sposób.

- Wychodzisz z Ethanem na randkę? - zapytała, co skomentowałam chytrym uśmiechem.

- Wychodzę z kimś innym. Z kimś, komu naprawdę na mnie zależy, mamo - odpowiedziałam i mimo że zaskoczenie wtargnęło na jej twarz, przytuliła mnie mocno.

- Bylebyś była szczęśliwa, kochanie.

- Jestem - skinęłam głową, gdy odsunęła się ode mnie, po czym opuściłam dom, by z niecierpliwością poczekać na Nialla.

Wyciągnęłam na moment telefon, by zobaczyć, że tylko minuta pozostała do wybicia wyznaczonej przez Nialla godziny. A gdy minęła, usłyszałam piękny odgłos silnika, co zwiastowało tylko jedno. Eleganckie i lśniące Maserati podjechało pod mój dom, co wywołało u mnie ekscytację. Natomiast gdy Niall je opuścił i zmierzył w moim kierunku, zamarłam, wstrzymując przez chwilę oddech, bo to po prostu się nie działo. Zobaczyłam uśmiechniętego chłopaka w białej koszuli i ciemnej marynarce, który stanął przede mną, trzymając w dłoniach bukiet czerwonych róż.

- Wyglądasz przepięknie - powiedział wręczając mi kwiaty, po czym pocałował mnie krótko w usta - To wszystko dla mnie? - zażartował, z czego również się zaśmiałam, choć nie wierzyłam własnym oczom.

- Dziękuję, Niall - powiedziałam, ostrożnie przecierając oczy, czując jak stają się szkliste.

- Hej, kochanie, tylko mi tu nie płacz - powiedział z uśmiechem, po czym objął mnie ramionami.

- Przepraszam, Niall - zaśmiałam się pod nosem - Ja po prostu... dziękuję.

- Zasługujesz na to co najlepsze - uśmiechnął się, gdy odsunęliśmy się od siebie, po czym poprowadził mnie do samochodu, do którego otworzył mi drzwi.

Czym sobie zasłużyłam, by mieć cię przy sobie?

Jechaliśmy przez miasto będąc w świetnym humorze. Nasze spotkanie trwało dopiero kilkanaście minut, a wieczór ten mogłam zaliczyć do moich ulubionych, bo to co się wydarzyło, na starcie przebiło wszystko. Czułam rozpierające mnie szczęście, a w dodatku niebo przybrało pięknych kolorów, co wykreowało cudowny nastrój.

Patrzyłam na wysokie palmy, jakie rozciągały się wzdłuż naszej trasy, co jakiś czas zerkając na Nialla, który robił to samo. Jego uśmiech był niczym promyk nadziei rozświetlający mrok ścieżek niepowodzeń.

W pewnym momencie zatrzymaliśmy się przed jedną z restauracji. Niall wyszedł z auta jako pierwszy, by otworzyć drzwi dla mnie i pomóc mi wyjść, podając rękę, z czego chętnie skorzystałam.

- Mam nadzieję, że i tym razem mój gust nie zawiódł - powiedział, prowadząc mnie po schodach do wejścia eleganckiego budynku.

- Jest świetnie - przyznałam. Niall przepuścił mnie w drzwiach, po czym skierowaliśmy się do mężczyzny, który następnie poprowadził nas do zarezerwowanego stolika, a gdy usiedliśmy, rozejrzałam się dyskretnie, by stwierdzić, że miejsce, w którym się znajdowaliśmy, było piękne.

Nastąpiła chwila ciszy. Zdając sobie z tego sprawę, spojrzałam na Nialla, który kręcił głową, uśmiechając się od ucha do ucha.

- No co? - zaśmiałam się pod nosem.

- Nie mogę się na ciebie napatrzeć - przyznał.

- Och, daj spokój, Niall. W życiu na pewno widziałeś ciekawsze rzeczy - podniosłam brew i wtedy dotknął mojej dłoni leżącej na stoliku, ale zanim się odezwał, przyszedł do nas kelner, czekając na nasze zamówienia.

- Podać wino? - zapytał na koniec, na co Niall skinął głową.

- Ale tylko dla mojej dziewczyny - odpowiedział, patrząc na mnie - Ja poproszę zwykłą wodę z cytryną, bo prowadzę.

Czy on właśnie...

- Już się robi - odpowiedział mężczyzna, po czym od nas odszedł, a ja w dalszym ciągu patrzyłam na Nialla, kryjąc niedowierzanie.

- Mam nadzieję, że dobrze się bawisz - powiedział do mnie, gdy byliśmy w trakcie spożywania zamówionego posiłku. Upiłam łyk wina, zanim odpowiedziałam:

- Tak, Niall. Nie musisz upewniać się co chwilę - zaśmiałam się cicho pod nosem.

- Tak właściwie, nie zadałem wcześniej konkretnie takiego pytania - zauważył, robiąc minę.

- Nie mogłoby być inaczej - dopowiedziałam - Potrzebowałam czegoś takiego i ty również. Wiesz o tym.

- Nie mógłbym się z tym nie zgodzić.

Po wspólnie spędzonym czasie na mieście, który zdecydowanie nie mógł zostać zapomniany, pojechaliśmy do Nialla, co nie było niczym zaskakującym, ponieważ zazwyczaj w taki sposób spędzaliśmy nasze wieczory. Oczywiście ani trochę na to nie narzekałam, bo takie dni zazwyczaj kończyły się dobrze.

- Wydarzyło się wczoraj coś ciekawego? - próbowałam rozpocząć jakiś temat, patrząc na trzymane przeze mnie róże - Nie rozmawialiśmy ze sobą oprócz wysłania kilku wiadomości.

- Cóż, tak właściwie, Liam zajął się twoim autem, a Harry wrócił do domu. Więc jakieś plusy są - wzruszył ramionami. Wtedy przeniosłam wzrok na ulicę przed nami i zdałam sobie sprawę, że byliśmy naprawdę blisko dojechania na miejsce.

- Myślisz, że uda mu się sprzedać ten samochód? Wydaje mi się, że to nie będzie takie łatwe.

- Nie masz się o co martwić, oni zawsze coś wymyślą.

- Oby, bo naprawdę chcę się go pozbyć - westchnęłam. - A co do Harry'ego, to mam nadzieję, że jego noga aż tak bardzo nie ucierpiała. Poza tym, samo przeżycie jest okropne...

- Tak, Lissa. Każdy z nas przeszedł swoją małą tragedię, ale trzeba szukać w nich jakiś pozytywów.

- Swoją drogą, pozytywny to jest ten dzień, nie uważasz? - powiedziałam i wtedy wjechaliśmy na jego posesję. Niall zatrzymał auto przed garażem i poraz kolejny tego dnia pomógł mi z niego wyjść - Bardzo dziękuję za niego. Zrobiłeś mi ogromną niespodziankę, z pozoru tak małą rzeczą - uśmiechnęłam się szczerze, co odwzajemnił.

- Chciałem trochę odreagować przez to co wydarzyło się w tym tygodniu - przyznał. Podeszliśmy akurat do drzwi, które otworzył, byśmy weszli do domu. Tam ściągnęliśmy nasze buty. - Louisa nie ma? - zapytałam i wtedy Niall zapalił światło w salonie, po czym przeszedł do niego, odpinając swoją marynarkę, by ją ściągnąć i przewiesić przez oparcie fotela. Natomiast ja w tym czasie poszłam do kuchni, by włożyć kwiaty do wody, abym mogła cieszyć się nimi jak najdłużej. Później wróciłam do Nialla i zbliżyłam się do niego, by stanąć przed nim, co wykorzystał, kładąc dłonie na moich biodrach.

- Nie ma. Dałem mu zajęcie na cały wieczór - odpowiedział.

- Jakie? - spytałam nieco zdziwiona, bo był piątek, więc Niall mógłby odpuścić i dać przyjacielowi wolne.

- Pozbywa się wszelkich, obciążających mnie dokumentów - odpowiedział poważnie, przez co posłałam mu pytające spojrzenie.

- Obciążających? Co niby może ci grozić?

- Wczoraj musiałem zapłacić grzywnę - powiedział - Trwa postępowanie i... - westchnął głęboko. - Chciałem dobrze spędzić ten dzień razem z tobą, by przy okazji o wszystkim zapomnieć.

- Był naprawdę świetny, dziękuję jeszcze raz - powiedziałam i przytuliłam się do niego, a uśmiechnęłam się, gdy objął mnie ramionami. Jednakże gdy zrobił to mocniej niż zazwyczaj, poczułam, że coś jest nie tak. Jakby dzięki temu chciał poczuć moje wsparcie, mając mnie jak najbliżej siebie. - Coś się stało? - zapytałam, odsuwając się od niego na tyle, by przenieść wzrok na jego twarz. Natomiast on spojrzał w moje oczy.

- Grozi mi więzienie, Lissa - powiedział ciszej, lecz poważnie i wtedy zmarszczyłam czoło, jakby jego słowa niczym abstrakcja, były dla mnie czymś niepojętym.

- Słucham?

- Jeśli udowodnią, że ścigałem się tamtego dnia, a kamery widocznie zarejestrowały mój pościg za Ethanem, zamkną mnie nawet na trzy miesiące. A jeśli będą szukać dalej i będą mieć dowody na to, że brałem udział w wyścigach przez o wiele dłuższy okres czasu, a dodatkowo zwalą na mnie śmierć Chrisa, to... - odetchnął głęboko i na tym skończył swoją wypowiedź. To sprawiło, że chaotycznie zlustrowałam jego twarz, jakby miało mi to pomóc w zrozumieniu zaistniałej sytuacji. Jednakże nie mogłam tego pojąć, bo wymienione przez niego skutki wydawały się być zbyt nierealne.

- N-nie, Niall - pokręciłam głową - Ty nie możesz...

- Nic na to nie poradzę, kochanie. Świadomie podejmowałem ryzyko złapania przez policję prawie co weekend, czasem kilka razy w tygodniu. Nie chcę tego mówić, ale nie do końca miałbym cokolwiek na swoją obronę.

- Jesteś pewny, że to może się stać? Przecież...

- Inaczej bym ci o tym nie powiedział - stwierdził patrząc w moje oczy i wtedy aż chwilowo wstrzymałam oddech. Poruszyłam głową ponownie, niedowierzając w jego przerażające mnie słowa.

- Kocham cię, Niall - szepnęłam, dotykając jego twarzy, która od razu zmieniła wyraz na zaskoczony.

- Co?

- Kocham cię i będę cię wspierać, cokolwiek by się nie działo - powiedziałam, a on otworzył usta, jakby chciał się odezwać, ale nie mógł. Wtedy postanowiłam go pocałować, co odwzajemnił, umieszczając dłonie na moich policzkach. A gdy przesunęłam ręcę na jego szyję, by ją objąć, przeniósł swoje w dół mojej talii, przyciągając mnie bliżej siebie. Tym nieumożliwił mi odsunięcie się od niego, co chciałam zrobić kilka chwil później.

- Nie ma mowy, że teraz cię puszczę - powiedział opuszczając dłonie na moje pośladki. Odchylił się wtedy nieco, by spojrzeć w moje oczy, a następnie przenieść wzrok na usta. - Potrzebuję tego wsparcia, Lissa. Nawet nie wiesz jak bardzo.

- Dlatego stawię się tam gdzie potrzeba, żeby pozbyć się twojego i ba, naszego problemu.

Uśmiechnął się szczerze, na co patrzyłam z wielką przyjemnością.

- I jak tu się nie cieszyć mając przy sobie kogoś takiego jak ty?

- Też zadaję sobie takie pytanie - odparłam i wtedy Niall z zadowoleniem na twarzy wrócił do całowania moich ust, po chwili pogłębiając nasz pocałunek. Podczas niego jego dłoń powędrowała w górę moich pleców, a sam się pochylił, by ustami trafić na moją szyję, którą odsłoniłam dla większego komfortu. Wtedy poczułam, jak jego palce dotknęły zamka od mojej sukienki, czekając na jakąkolwiek reakcję z mojej strony i wtedy w ramach odpowiedzi odpięłam górny guzik jego koszuli, co wywołało uśmiech na jego twarzy. A kontynuowałam tą czynność, gdy jednym ruchem dłoni zdecydował się odsłonić moje plecy, by po chwili pomóc mi w pozbyciu się odpinanej części ubioru.

- Czasem warto wyjść z cienia szarej rzeczywistości i zrobić coś, co rozświetli tę melancholię - powiedział w pewnym momencie i wtedy spojrzałam na niego pytająco.

- Co masz na myśli? - zapytałam, ściągając z niego białą koszulę, by odłożyć ją tuż przy marynarce. Niall wtedy westchnął, lecz uśmiech pojawił się na jego twarzy.

- Gdybym nie robił tego co kocham, nie poznałbym ciebie. Czy to niewystarczające?

- Cóż, mogłabym powiedzieć to samo, Panie Tajemniczy - uśmiechnęłam się, na co zaśmiał się cicho pod nosem, a następnie założył kosmyk moich włosów za ucho.

- Niektóre tajemnice po prostu chcą zostać odkryte przez właściwą osobę - stwierdził pochylając się do mnie, by po raz kolejny tego dnia obdarować mnie czułymi pocałunkami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro