> XLIX <
Wiktoria POV
Zanim się obejrzałam nadszedł dzień urodzin Jin'a. Długo myślałam jak je z nim uczcić. Zrobiła reserch w necie i rozmawiał z Kają. Postanowiłam zrobić mu przyjęcie - niespodziankę. Sądzę, że Jin może mieć dość już chłopaków, zwłaszcza Jackson'a, więc spędzimy ten dzień razem, sami. Maciek pojechał do domu na weekend, a Jackson wraz z Kebabem spędza wieczór z Kają, u nas. Dostałam od chłopaka przyjaciółki klucze do ich mieszkania i już zaczęłam wszystko przygotowywać. Mam czas do 18, bo tak Jin ma zajęcia.
Zrobiła zakupy wczoraj, dzisiaj przytargałam to wszystko tutaj i zaczęła gotować i szykować deser. Zamierzam zrobić ulubione dania mojego chłopaka i oryginalny tort.
W czasie kiedy potrawy się gotowały, ja nakryłam ładnie stół. Kupiłam (uwaga!) różowy obrus. Wyciągnęłam z szafek zastawę i postawiłam na stole. Dodałam do tego kieliszki, świeczniki ze świecami przyniesione ode mnie z mieszkania. Postawiłam butelkę czerwonego, półsłodkiego wina, a obok butelki położyłam korkociąg. Stół stał pod oknem więc na parapecie postawiłam bukiet pachnących kwiatów. Spojrzałam na swoje dzieło i była z niego bardzo zadowolona.
Usłyszałam dźwięk domofonu. Odebrałam. Okazało się, że dostawca przyniósł zamówioną przeze mnie pizzę.
Gdy postawiłam naczynia z jedzeniem na stole, okazało się że Jin będzie w domu za jakieś 15 minut. Poszłam do łazienki i przebrałam się w biało - czarną sukienkę i poprawiłam makijaż i włosy. Po wyjściu z niej jeszcze raz sprawdziłam czy wszystko jest gotowe. Prezenty leżały pod ręką na parapecie. Tort, którym był deser z galaretki stał na blacie w gotowości, z wbitą na środku jedną różową świeczką. Zapaliłam świece. W tle leciała nastrojowa muzyka, a światła były przygaszone. Perfekcyjnie.
Usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza w zamku. Wzięłam pucharek z 'tortem' w ręce i śpiewając 'Sto lat' po koreańsku, wyszłam na korytarz.
- Seng el chukhahamnida, sengil chukhahamnida, saranghanun SeokJin-ssi, sengil chukhahamnida.
Jin zaprzestał zdejmowanie butów w połowie. Stał nieruchomo, z otwartą buzią, totalnie zaskoczony.
- Wszystkiego najlepszego! - zawołałam, z uśmiechem.
Podeszłam do niego na odległość dwóch kroków. Jin dalej nic nie mówił i stał jak urzeczony.
- Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczkę. - powiedziałam.
Chłopak w końcu zamrugał. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Zmniejszył dystans między nami. Zamknął na chwilę oczy, po czym zdmuchnął świeczki.
- Dziękuję. - powiedział lekko zduszonym głosem.
- Jeszcze raz, wszystkiego najlepszego. - powiedziałam i złożyłam czuły pocałunek na jego ustach. - Rozbierz się i chodź do kuchni. Przygotowałam twoje ulubione dania.
- Wow! - zawołam gdy wszedł do kuchni i zobaczył zastawiony stół - Kiedy zdążyłaś to wszystko przygotować?
- W ciągu kilku ostatnich godzin. Ale nie ważne. Siadaj. Na pewno jesteś głodny po całym dniu zajęć.
Usiedliśmy do stołu. Jin wydawał z siebie całą gamę okrzyków zadowolenia. Bardzo mnie to cieszyło. Czułam, że moja praca została doceniona. Mam tylko nadzieję, że jedzenie będzie smakowało.
- Czy to bibim naengmyeon? I kurczak po chińsku? I pizza?!
Jin był coraz bardziej podekscytowany.
- Tak, wszystko się zgadza. Jedz, bo wystygnie.
Jin'owi nie trzeba było powtarzać dwa razy. Chwycił za widelec i zaczął wciągać kluski, przegryzać kurczakiem, a pizzę zostawił na później.
Gdy skończyliśmy główne danie, wzięliśmy się za deser i popijaliśmy wino.
- Za twoje 24 urodziny. - wzniosłam toast.
- Za tę cudowną chwilę. - odpowiedział.
Upiliśmy łyk. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczach. Kiedyś ta czułość w jego oczach mnie przerażała. Teraz patrzę w ten sposób na niego. Nie umiałam mu niektórych rzeczy powiedzieć, więc starałam się w jak najlepszy sposób mu to okazać.
- Mam dla ciebie prezent. - powiedziałam i podałam mu średniej wielkości pudełko, przewiązane różową wstążką.
Chłopak ostrożnie odpakował prezent i otworzył wieczko. Aż oczy mu się zaświeciły gdy zobaczył grę z serii MapleStory i figurkę Super Mario.
- Skąd wiedziałaś? - szepnął.
- Jin, jestem waszą fanką, a ty nie raz podkreślałeś co lubisz.
- Dziękuję. Moja kolekcja była za duża, żeby ją tu przewieźć. Bardzo mi jej brakuje.
- Dlatego zaczynasz tworzyć nową. Ja ci w tym pomogę.
Sięgnęłam przez stół po jego dłoń, którą czule uścisnęłam.
- Wiki, nawet nie wiem jak ci dziękować, za dzisiejszy dzień. - powiedział.
- Nie musisz mi dziękować. To twój dzień i chcę, żeby był wyjątkowy. Zaplanowałam jeszcze kilka atrakcji.
- Coś jeszcze mamy w planie? Tyle mi wystarczy. Naprawdę. Na zawsze zapamiętam te urodziny, ponieważ spędzam je z tobą.
Przeszliśmy do jego pokoju i usiedliśmy blisko siebie na jego łóżku. Na biurku postawiliśmy niedopite wino, w rękach trzymaliśmy kieliszki. Podałam Jin'owi różową kopertę.
- Co to jest? - spytał, zaskoczony.
- Kolejna niespodzianka. - uśmiechnęłam się figlarnie.
Jin otworzył kopertę i wyjął z niej cztery zdjęcia. Mam je od Jackson'a, z naszych wakacji. Jin przyglądał im się uważnie, uśmiechając się raz po raz. Kazałam mu je odwrócić. Doznał kolejnego szoku, gdy zobaczył, że na każdym coś jest napisane.
Na zdjęciu przedstawiającym Jin'a podziwiającego morze, napisałam: „To niemożliwe - powiedział rozsądek. To bezsensowne - powiedziała duma."
Na drugim, na którym stoimy razem na plaży, było napisane: „Mimo wszystko spróbuj - powiedziało serce."
Napis na naszym selfie z wakacji mówił: „Dwoje ludzi spotyka się przypadkiem, a okazuje się, że czekali na siebie całe życie."
Ostatnie zdjęcie przedstawiało śpiącego Jin'a na plaży, a napis głosił: „Miłość zaczyna się wtedy, kiedy szczęście drugiej osoby jest ważniejsze niż Twoje."
Jin spojrzał na mnie zaszklonymi ze wzruszenia oczami. Szczerze mówiąc sama się trochę wzruszyłam opisując zdjęcia. Napisałam na nich to, czego boję się wypowiedzieć na głos. Mam nadzieję, że Jin mnie zrozumie.
- Wiki to jest cudowne. Za tę niespodziewaną romantyczność cię uwielbiam.
Chłopak zbliżył się do mnie i zaczął mnie całować. Na początku delikatnie, z czułością. Nie wiem kiedy z naszych rąk zginęły kieliszki. Czułam dłonie Jin'a na swoich ramionach, szyi, policzka i we włosach. Moje ręce gładziły jego policzki i wplątałam je w jego włosy. Oczami wyobraźni widziałam jego przystojną twarz. Przerwaliśmy pocałunek, gdy zabrakło nam tchu.
- Aby dopełnić tę romantyczność, czas na kolejny punkt wieczoru. - wyszeptałam mu do ucha.
Mruknął zadowolony i odsunął się ode mnie, żebym mogła wstać. Wzięłam do rąk swój telefon i odnalazłam na palyliście, jedną z moich ulubionych piosenek (Michael Learns to Rock - Take Me To Your Heart).
https://youtu.be/TbLT12eg-lw
Położyłam komórkę na biurku i podeszłam do Jin'a z wyciągniętą ręką, zapraszając do tańca. Spojrzał po raz kolejny tego wieczoru, zaskoczony. Chwycił moją dłoń i wstał z łóżka. Stanęliśmy blisko siebie, spletliśmy nasze dłonie i zaczęliśmy powoli kosyłać się w rytm piosenki. Po chwili chłopak objął mnie ciasno ramionami, przytulając mnie tym samym mocno do siebie. Także zamknęłam go w szczelnym uścisku, w pasie. I tak tańczyliśmy do końca piosenki.
To był chyba nasz najromantyczniejszy wieczór. Chciałam stworzyć z Jin'en wspaniałe wspomnienia.
Po dopiciu wina do końca, zasnęliśmy wtuleni w siebie, na łóżku Jin'a.
********************************************************
Witam! Dawno mnie nie było :)
Pisanie tego rozdziału zajęło mi trochę czasu. Musiałam jak Wiki zrobić reserch, żeby znaleźć na niego pomysł, wyszukać odpowiednie obrazki i muzykę.
Wciąż uważam, że nie potrafię opisywać słodkich, romantycznych chwili. Ale ostatnio robię to coraz częściej, więc może w końcu się nauczę ;)
Dajcie znać jak się podobało :)
Read, vote, comment!
Enjoy! :*
P.S Jin ma urodziny 4.12. dla tych którzy nie wiedzą :P
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro