> LXI <
Jin POV
Do mojego wyjazdu został miesiąc. Mam już zorganizowany bilet na samolot i odbiór z lotniska w Inchon. Chłopaki, menadżer, CEO i rodzina, wszyscy są bardzo szczęśliwi na mój powrót. Coś czuję, że szykuje się wielka impreza powitalna. Do załatwienia została mi podwózka na lotnisko w Warszawie lub ogarnięcie autobusu. Najprzyjemniejszą częścią tego wszystkiego chyba będzie pakowanie. Na dobre uświadomi mi to, że wracam do domu.
Muszę także o tym powiedzieć przyjaciołom. Przede wszystkim chłopakom. Dziewczyny dowiedzą się przez nich. Cały czas zastanawiam się co u Wiki i czy powinienem się z nią pożegnać. Nie widzieliśmy się od czasu nieporozumienia z przedawkowaniem leków (samobójstwo nie przechodzi mi przez gardło). Może nie powinienem tak mocno reagować na fakt odnowienia jej znajomości z Karolem. W końcu to znajomi z liceum... Nie! Karol to jej pierwsza miłość, nie mogę o tym zapominać. Źle się czuję ze świadomością, że nasza ostatnia rozmowa zakończyła się niemalże kłótnią i moimi nieprzyjemnym słowami. Jednak nie wiem czy dam radę się z nią pożegnać.
Zaprosiłem Jackson'a, Maćka i Mark'a wieczorem na piwo. Wtedy im o wszystkim powiem.
*******
- Jin, z jakiej to okazji zaprosiłeś nas do pabu? – powiedział Jackson.
- Co w tym dziwnego?
- To, że ty nie lubisz takich miejsc. – odpowiedział Maciek.
- Chciałem po prostu napić się z kumplami piwa. Nic wielkiego.
- No to spoko. – Jackson wziął do ręki kufel z piwem i rozsiadł się wygodnie na kanapie.
- I coś wam powiedzieć.
- Wiedzieliśmy. – zaśmiał się Mark.
- Jin, oby to było coś dobrego. – pogroził mi Maciek.
Wszyscy trzej zapatrzyli się we mnie i wyczekiwali nowin. Nie wiem czy mój wyjazd będzie tak dobrą informacją, na jaką czekają. Wziąłem łyka piwa, żeby zyskać na czasie i dodać sobie odwagi.
- Jak już wiecie mój stan zdrowie jest już całkiem dobry. – przytaknęli – Chłopaki chcieli, żebym wrócił do zespołu. Ostatnio sam CEO mojej wytwórni się do mnie odezwał. – wziąłem głęboki oddech – Chłopaki, za miesiąc wyjeżdżam do Korei i wracam do zespołu.
Ok, powiedziałem to. Teraz tylko czekać na ich reakcję. Na razie siedzą jak zamrożeni i patrzą na mnie, nawet bez mrugnięcia.
- Dobra. Zrzuciłeś na nas bombę. – jako pierwszy przemówił Mark.
- Są to chociaż dobre wieści? – zapytałem
- Ok stary. To są zajebiste wieści! – wykrzyknął Jackson i rzucił mi się na szyję. Ludzie dookoła się na nas spojrzeli. – Nie cieszy mnie to, że już nie będziemy razem, ale będę mógł cię przynajmniej w telewizji oglądać.
- Gratuluję stary! – Maciek przybił ze mną piątkę – Moja siostra oszaleje jak zobaczy całe BTS znowu w akcji.
- Twoja siostra jest fanką BTS? – zdziwiliśmy się wszyscy trzej.
- Od niedawna co prawda, ale tak. Uwielbia Kook'a i JiKook'a. Właśnie, ten drugi to kto?
- To jest ship, paring, czy jak to tam w świcie fanfiction funkcjonuje, opisujący homoseksualny związek Kook'iego i JiMin'a.– wyjaśniłem śmiejąc się.
- Muszę jej odciąć wattpad'a. – powiedział poważnie i lekko zgorszony.
- Ok. To kiedy wyjeżdżasz? – zapytał jak zawsze racjonalny Mark.
- Dwa dni po skończeniu egzaminów. Mam już bilet na lot o 17.
- Dam radę cię odwieźć. Nie będziesz się tłukł z walizami autobusem.
- Dzięki. Miałem cię o to prosić.
- Nie ma sprawy. – Mark klepnął mnie po ramieniu.
- Jin, będę za tobą tęsknił! – zawył jak małe dziecko Jackson i znowu zawisł mi na szyi.
Będzie mi brakować tego słodkiego głupka.
Wiktoria POV
Weszłam do mieszkania i usłyszałam głosy dochodzące z pokoju Kai.
- Zaraz jej to powiem. Powinna wiedzieć.
- Kaja on sam powinien jej o tym powiedzieć. – oponował Jackson.
- Wróciła.
- Kaja, nie!
Nie zdążył jej zatrzymać. Kaja dopadła mnie zanim jeszcze zdjęłam buty. Spojrzała na mnie poważnie i jednak wahała się czy cokolwiek powiedzieć.
- Coś się stało? Dlaczego się kłócicie? – zapytałam.
- Muszę ci coś powiedzieć, a Jackson jest temu przeciwny.
- Więc to coś musi dotyczyć Jin'a. – szepnęłam.
- Skąd wiesz? – zapytał Jackson, wyłaniając się z pokoju.
- Bo niczyich innych interesów nie bronisz tak jak tych swojego przyjaciela.
- Punkt dla ciebie.
Przeszłam do kuchni. Wstawiłam wodę na herbatę i wyciągnęłam z lodówki gotową pizzę, którą po chwili wrzuciłam do mikrofali.
- Czy ktoś mi w końcu powie o co chodzi? Jeśli nie chcecie nie musicie. Od dawna nas z Jin'em nic nie łączy.
- Wiki, usiądź. – powiedziała Kaja i wysunęła spod stołu stołek, na którym posłusznie usiadłam – Bo widzisz... Jin...on...
- No co się stało. Nie sprawiaj, że zacznę się denerwować.
- On wyjeżdża. – rzuciła bez dalszego jąkania.
Powinnam chyba w tym momencie coś poczuć, prawda? Siedziałam tam obojętnie i nawet nie zwróciłam uwagi na pikanie mikrofalówki. W miarę docierania do mnie sensu jej słów, poczułam radość, że Jin znowu będzie szczęśliwy i smutek, że już go pewnie więcej nie zobaczę. Spuściłam głowę i zapatrzyłam się w swoje ręce, gdy poczułam łzy pod powiekami. Jednak mnie ruszyło. Wstałam z miejsca i bez słowa wyszłam z kuchni.
- Wiki, twój obiad. –zawołała Kaja.
- Możecie się częstować. Straciłam apetyt.
- Mówiłem ci, że to nie my powinniśmy jej powiedzieć. – usłyszałam słowa Jackson'a zanim zamknęłam się na resztę dnia w pokoju.
Jackosn POV
- Jackson, nie powiedziałeś ani słowa odkąd wróciłeś do domu. Coś nie tak z Kają? – zapytał Maciek.
Siedzieliśmy razem przy kolacji, na którą było jakieś koreańskie jedzonko przygotowane przez Jin'a. Nadal rozważałem w myślach to co się stało u dziewczyn. Nie powinienem był mówić o tym Kai. Skoro Jin powiedział tylko nam, to znaczy że nie chciał, żeby wiedziały. A przecież oczywiste było, że Kaja od razu powie Wiki, przecież to przyjaciółki. Czuję się jakbym zdradził przyjaciela. Jest mi wstyd i nie wiem co powiedzieć.
- Jackson, przeraża mnie twoje milczenie. – powiedział żartobliwie Jin.
Spojrzałem na niego. Uśmiechał się. Miał na twarzy szczery, dawno już niewidziany uśmiech. Cieszył mnie ten widok. Także się uśmiechnąłem.
- Zamierzasz pożegnać się z Wiki? – zapytałem.
- Nie wiem czy dam radę. Nie chcę także jej zasmucać. – powiedział po dłuższej chwili.
- Myślę, że powinieneś jakkolwiek, ale się pożegnać. Żebyś potem nie żałował.
- Popieram. – zawtórował Jackson'owi Maciek.
- Mam jeszcze trochę czasu. Jakoś to załatwię.
Dalsza część posiłku minęła nam w ciszy. Później rozeszliśmy się każdy do swojego pokoju i zasiedliśmy do nauki, do nadchodzących egzaminów.
***********************************************
Hej! :)
I jak się podobało?
Opowiadanie się kończy ;/ W środę (3.08) wstawię LXII rozdział, a w piątek (5.08) Epilog oraz krótkie podsumowanie Naszego wspólnego roku. Mam nadzieję, że je przeczytacie :) Godzin jeszcze nie wiem, zależy jak będę miała czas ;)
Wiem, że perspektywa wyjazdu Jin'a się Wam nie podoba, ale będzie dobrze. Wierzcie mi :) Oglądacie komedie romantyczne lub dramy - to wiecie, że główni bohaterowie w większości przypadków kończą razem :P
Miałam na razie nic nie mówić, ale nie mogę się powstrzymać :) Jestem już prawie na końcu nowego opowiadania! Miał być one shot, ale wiadomo, że ja nie umiem pisać krótkich one shotów, więc powstało krótkie opowiadanie (ok. 10 rozdziałów). Ponownie o Jin'ie. Uwielbiam go i choć chciałam napisać o kimś innym, to nie dałam rady ;)
Opublikuję je po zakończeniu tego ff. Więc wyczekujcie już :)
Więc do środy :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro