Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

> LXI <

Jin POV

Do mojego wyjazdu został miesiąc. Mam już zorganizowany bilet na samolot i odbiór z lotniska w Inchon. Chłopaki, menadżer, CEO i rodzina, wszyscy są bardzo szczęśliwi na mój powrót. Coś czuję, że szykuje się wielka impreza powitalna. Do załatwienia została mi podwózka na lotnisko w Warszawie lub ogarnięcie autobusu. Najprzyjemniejszą częścią tego wszystkiego chyba będzie pakowanie. Na dobre uświadomi mi to, że wracam do domu.

Muszę także o tym powiedzieć przyjaciołom. Przede wszystkim chłopakom. Dziewczyny dowiedzą się przez nich. Cały czas zastanawiam się co u Wiki i czy powinienem się z nią pożegnać. Nie widzieliśmy się od czasu nieporozumienia z przedawkowaniem leków (samobójstwo nie przechodzi mi przez gardło). Może nie powinienem tak mocno reagować na fakt odnowienia jej znajomości z Karolem. W końcu to znajomi z liceum... Nie! Karol to jej pierwsza miłość, nie mogę o tym zapominać. Źle się czuję ze świadomością, że nasza ostatnia rozmowa zakończyła się niemalże kłótnią i moimi nieprzyjemnym słowami. Jednak nie wiem czy dam radę się z nią pożegnać.

Zaprosiłem Jackson'a, Maćka i Mark'a wieczorem na piwo. Wtedy im o wszystkim powiem.

*******

- Jin, z jakiej to okazji zaprosiłeś nas do pabu? – powiedział Jackson.

- Co w tym dziwnego?

- To, że ty nie lubisz takich miejsc. – odpowiedział Maciek.

- Chciałem po prostu napić się z kumplami piwa. Nic wielkiego.

- No to spoko. – Jackson wziął do ręki kufel z piwem i rozsiadł się wygodnie na kanapie.

- I coś wam powiedzieć.

- Wiedzieliśmy. – zaśmiał się Mark.

- Jin, oby to było coś dobrego. – pogroził mi Maciek.

Wszyscy trzej zapatrzyli się we mnie i wyczekiwali nowin. Nie wiem czy mój wyjazd będzie tak dobrą informacją, na jaką czekają. Wziąłem łyka piwa, żeby zyskać na czasie i dodać sobie odwagi.

- Jak już wiecie mój stan zdrowie jest już całkiem dobry. – przytaknęli – Chłopaki chcieli, żebym wrócił do zespołu. Ostatnio sam CEO mojej wytwórni się do mnie odezwał. – wziąłem głęboki oddech – Chłopaki, za miesiąc wyjeżdżam do Korei i wracam do zespołu.

Ok, powiedziałem to. Teraz tylko czekać na ich reakcję. Na razie siedzą jak zamrożeni i patrzą na mnie, nawet bez mrugnięcia.

- Dobra. Zrzuciłeś na nas bombę. – jako pierwszy przemówił Mark.

- Są to chociaż dobre wieści? – zapytałem

- Ok stary. To są zajebiste wieści! – wykrzyknął Jackson i rzucił mi się na szyję. Ludzie dookoła się na nas spojrzeli. – Nie cieszy mnie to, że już nie będziemy razem, ale będę mógł cię przynajmniej w telewizji oglądać.

- Gratuluję stary! – Maciek przybił ze mną piątkę – Moja siostra oszaleje jak zobaczy całe BTS znowu w akcji.

- Twoja siostra jest fanką BTS? – zdziwiliśmy się wszyscy trzej.

- Od niedawna co prawda, ale tak. Uwielbia Kook'a i JiKook'a. Właśnie, ten drugi to kto?

- To jest ship, paring, czy jak to tam w świcie fanfiction funkcjonuje, opisujący homoseksualny związek Kook'iego i JiMin'a.– wyjaśniłem śmiejąc się.

- Muszę jej odciąć wattpad'a. – powiedział poważnie i lekko zgorszony.

- Ok. To kiedy wyjeżdżasz? – zapytał jak zawsze racjonalny Mark.

- Dwa dni po skończeniu egzaminów. Mam już bilet na lot o 17.

- Dam radę cię odwieźć. Nie będziesz się tłukł z walizami autobusem.

- Dzięki. Miałem cię o to prosić.

- Nie ma sprawy. – Mark klepnął mnie po ramieniu.

- Jin, będę za tobą tęsknił! – zawył jak małe dziecko Jackson i znowu zawisł mi na szyi.

Będzie mi brakować tego słodkiego głupka.

Wiktoria POV

Weszłam do mieszkania i usłyszałam głosy dochodzące z pokoju Kai.

- Zaraz jej to powiem. Powinna wiedzieć.

- Kaja on sam powinien jej o tym powiedzieć. – oponował Jackson.

- Wróciła.

- Kaja, nie!

Nie zdążył jej zatrzymać. Kaja dopadła mnie zanim jeszcze zdjęłam buty. Spojrzała na mnie poważnie i jednak wahała się czy cokolwiek powiedzieć.

- Coś się stało? Dlaczego się kłócicie? – zapytałam.

- Muszę ci coś powiedzieć, a Jackson jest temu przeciwny.

- Więc to coś musi dotyczyć Jin'a. – szepnęłam.

- Skąd wiesz? – zapytał Jackson, wyłaniając się z pokoju.

- Bo niczyich innych interesów nie bronisz tak jak tych swojego przyjaciela.

- Punkt dla ciebie.

Przeszłam do kuchni. Wstawiłam wodę na herbatę i wyciągnęłam z lodówki gotową pizzę, którą po chwili wrzuciłam do mikrofali.

- Czy ktoś mi w końcu powie o co chodzi? Jeśli nie chcecie nie musicie. Od dawna nas z Jin'em nic nie łączy.

- Wiki, usiądź. – powiedziała Kaja i wysunęła spod stołu stołek, na którym posłusznie usiadłam – Bo widzisz... Jin...on...

- No co się stało. Nie sprawiaj, że zacznę się denerwować.

- On wyjeżdża. – rzuciła bez dalszego jąkania.

Powinnam chyba w tym momencie coś poczuć, prawda? Siedziałam tam obojętnie i nawet nie zwróciłam uwagi na pikanie mikrofalówki. W miarę docierania do mnie sensu jej słów, poczułam radość, że Jin znowu będzie szczęśliwy i smutek, że już go pewnie więcej nie zobaczę. Spuściłam głowę i zapatrzyłam się w swoje ręce, gdy poczułam łzy pod powiekami. Jednak mnie ruszyło. Wstałam z miejsca i bez słowa wyszłam z kuchni.

- Wiki, twój obiad. –zawołała Kaja.

- Możecie się częstować. Straciłam apetyt.

- Mówiłem ci, że to nie my powinniśmy jej powiedzieć. – usłyszałam słowa Jackson'a zanim zamknęłam się na resztę dnia w pokoju.

Jackosn POV

- Jackson, nie powiedziałeś ani słowa odkąd wróciłeś do domu. Coś nie tak z Kają? – zapytał Maciek.

Siedzieliśmy razem przy kolacji, na którą było jakieś koreańskie jedzonko przygotowane przez Jin'a. Nadal rozważałem w myślach to co się stało u dziewczyn. Nie powinienem był mówić o tym Kai. Skoro Jin powiedział tylko nam, to znaczy że nie chciał, żeby wiedziały. A przecież oczywiste było, że Kaja od razu powie Wiki, przecież to przyjaciółki. Czuję się jakbym zdradził przyjaciela. Jest mi wstyd i nie wiem co powiedzieć.

- Jackson, przeraża mnie twoje milczenie. – powiedział żartobliwie Jin.

Spojrzałem na niego. Uśmiechał się. Miał na twarzy szczery, dawno już niewidziany uśmiech. Cieszył mnie ten widok. Także się uśmiechnąłem.

- Zamierzasz pożegnać się z Wiki? – zapytałem.

- Nie wiem czy dam radę. Nie chcę także jej zasmucać. – powiedział po dłuższej chwili.

- Myślę, że powinieneś jakkolwiek, ale się pożegnać. Żebyś potem nie żałował.

- Popieram. – zawtórował Jackson'owi Maciek.

- Mam jeszcze trochę czasu. Jakoś to załatwię.

Dalsza część posiłku minęła nam w ciszy. Później rozeszliśmy się każdy do swojego pokoju i zasiedliśmy do nauki, do nadchodzących egzaminów.

***********************************************

Hej! :) 
I jak się podobało?
Opowiadanie się kończy ;/ W środę (3.08) wstawię LXII rozdział, a w piątek (5.08) Epilog oraz krótkie podsumowanie Naszego wspólnego roku. Mam nadzieję, że je przeczytacie :) Godzin jeszcze nie wiem, zależy jak będę miała czas ;)

Wiem, że perspektywa wyjazdu Jin'a się Wam nie podoba, ale będzie dobrze. Wierzcie mi :) Oglądacie komedie romantyczne lub dramy - to wiecie, że główni bohaterowie w większości przypadków kończą razem :P

Miałam na razie nic nie mówić, ale nie mogę się powstrzymać :) Jestem już prawie na końcu nowego opowiadania! Miał być one shot, ale wiadomo, że ja nie umiem pisać krótkich one shotów, więc powstało krótkie opowiadanie (ok. 10 rozdziałów). Ponownie o Jin'ie. Uwielbiam go i choć chciałam napisać o kimś innym, to nie dałam rady ;)
Opublikuję je po zakończeniu tego ff. Więc wyczekujcie już :)

Więc do środy :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro