Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

> LV <

Jin POV

Minął już tydzień, a sprawa między mną a Wiki się nie wyjaśniła. Dziewczyna próbuje udawać, że wszystko jest ok, ale ja widzę że tak nie jest i coś ją męczy. Nawet nie daje mi szans ze sobą porozmawiać. Próbowałem już podczas podróży. Niestety, minęła ona nam w ciszy. Za każdym razem jak otwierałem usta, Wiki mówiła lub robiła coś żeby je zamknąć. A to mówiła, że jest zmęczona i chce się zdrzemnąć. Wsadzała słuchawki w uszy i puszczała muzykę. Gdy dojechaliśmy na miejsce, pozwoliła się odprowadzić do domu, ale nie dała mi ponieść swojej torby, o trzymaniu za ręce nie wspomnę. Gdy chciałem ją pocałować na pożegnanie, odwróciła głowę i moje usta ledwo dotknęły jej policzka. Powiedziała mi 'do zobaczenia' nie patrząc w oczy i bez odwracania się za siebie weszła do bloku. Przez kolejne dni, rzadko się widywaliśmy, a bo miała długo zajęcia, zaliczenie następnego dnia, praktyki itp. Zawsze znalazła wymówkę, żeby tylko się ze mną nie spotkać. Na smsy nie odpisywała, ale to w sumie normalne, nigdy tego nie robiła, bo nie lubi. I na dodatek teraz pojechała na weekend do domu. Dzieli nas 120 km i niewyjaśnione nieporozumienie.

Bolało mnie jej zachowanie. Sądziłem, że po tym co razem przeszliśmy, ufamy sobie całkowicie i możemy rozmawiać o wszystkim. Przyznaję, że sam ukrywam wielkie nowiny, ale... Ok, nie mam dla siebie usprawiedliwienia.

Wszedłem zrezygnowany do mieszkania. Chłopaki byli już po zajęciach i siedzieli przy pizzy w kuchni. Na korytarzu przywitał się ze mną, ocierając się o nogi i miałcząc, ukochany sierściuch Jackson'a.

- Jin, już jesteś? – usłyszałem wołanie przyjaciela.

- Jestem.

Wszedłem do kuchni i opadłem ciężko na puste krzesło.

- Skąd ta krzywa mina? Nadal nie mogłeś pogadać z Wiki? – zapytał ponownie.

Maciek szybko żuł pizzę, jakby bał się że Jackson zje mu wszystko.

- Zgadza się. Wiki wciąż mnie unika i pojechała na weekend do domu, więc będzie nieosiągalna. – westchnąłem ciężko.

- Spokojnie Jin, wszystko się jakoś ułoży. – powiedział Maciek.

Powoli przestawałem w to wierzyć. Gdy kilka dni temu wszedłem z tak samo skwaszoną miną do mieszkania, chłopaki zapytali się co się stało. Opowiedziałem im wszystko. Jackson nie mógł zrozumieć co źle zrobiłem, a Maciek poradził abym dał jej czas, aż sama zechce o tym porozmawiać. Mam nie naciskaj na nią, bo dziewczyny tego nie lubią. Stosowałem się do wszelakich rad, byle tylko rozwiązać to nieporozumienie. Ale na razie nie przynosi nic skutków.

Wiktoria POV

Aby oderwać się od spraw, które powoli przyprawiają mnie o obłęd, przyjechałam do domu. Wiem, że Jin najchętniej spędziłby ze mną kilka chwil, ale nadal nie czułam się przy nim komfortowo. Nie miałam odwagi, żeby poważnie z nim porozmawiać, zapytać dlaczego nie powiedział mi o pewnych sprawach, a tym samym przyznać się, że wiem co nie co. Byłam na niego zła, było mi przykro, czułam się zraniona i oszukana. Żeby ochłonąć i nie powiedzieć mu w gniewie kilku nieprzyjemnych rzeczy, których bym potem żałowała, i aby się nie męczyć udawaniem uśmiechu, ograniczyłam z nim kontakt do minimum. Wiem, że raniłam go takim zachowaniem, ale nie chciałam go bardziej skrzywdzić słowami. Tak było lepiej i dla mnie i dla niego.

Wysiadłam z autobusu. Z dworca miał mnie odebrać tata.

- Wiki, tutaj! – zawołał i pomachał do mnie, zza ogrodzenia dworca.

Poprawiłam ciężką torbę na ramieniu i ruszyłam w jego kierunku. Gdy podeszłam do taty, przywitałam się i dałam buziaka w policzek, tata zaś przejął moją torbę.

- Czegoś ty tu napakowała, że to takie ciężkie? – zapytał, dosłownie wrzucając torbę do bagażnika.

- Nie przesadzaj, tato. – zaśmiałam się – Przywiozłam kilka niepotrzebnych mi w Białym rzeczy.

Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy. Tata jechał powoli z powodu ośnieżonych dróg i nie małego korka, bo ludzie akurat z pracy wracali. Tata opowiadał co się działo w domu podczas moje kilkutygodniowej nieobecności. Że dziadkowie mają się dobrze. A Alex powoli dorasta i rzadziej ucieka.

W domu mama nie mogła się mną nacieszyć. Najpierw mnie porządnie nakarmiła, bo podobno schudłam. Jakby to była prawda. Później rozmawiałyśmy o tym co się w rodzinie i okolicy dzieje. Dowiedziałam się na przykład, że niewiele starszy ode mnie brat za kilka miesięcy żeni się.

- Wiki kochanie, a co u Jin'a? Nie chciał z tobą przyjechać? – zapytała nagle mama. Prawie zakrztusiłam się pitą herbata. – Co się stało? Pij powoli. – podała mi serwetkę.

Wytarłam usta i spuściłam wzrok. Nie wiedziałam od czego zacząć.

- Trochę się między nami popsuło. Mamy ciche dni. – powiedziałam.

- Jak to? Tworzyliście taką wspaniała parę. Przyznaję, że na początku nie podobał mi się wasz związek, ale Jin to takie kochane dziecko. – gdy to mówiła, uśmiechała się rozmarzona. Czyżby myślała o Jin'ie?

Zaczęłam opowiadać co usłyszałam i ile zrozumiałam. Momentami łamał mi się głos i musiałam zrobić pauzę. Mama uważnie mnie słuchała, trzymając mnie za rękę.

- Och, kochanie. – powiedziała gdy skończyłam moją opowieść – A może coś źle jednak zrozumiałaś?

- Nie mamo. Zrozumiałam, że jest zdrowy i może wrócić do zespołu.

- Przecież byłaś przygotowana na to, że Jin odejdzie.

- Mamo, nie boli mnie to że muszę się z nim rozstać. Chcę żeby był szczęśliwy i jeśli powrót do Korei i rozstanie ze mną się do tego przyczyni, to sama zawiozę go na lotnisko i wsadzę do samolotu. – wzięłam głęboki oddech – Jest mi przykro, że to przede mną ukrywa. Niby jestem dla niego taka ważna i mieliśmy sobie o wszystkim mówić. A on ukrywa takie nowiny.

- Wszystko się ułoży, zobaczysz. Ma swoje powody, aby tak postępować. Dobrze o tym wiesz.

- Wiem, mamo. Co nie zmienia faktu, że jest mi przykro.

- Rozumiem. Nie zamartwiaj się tym. Idź do pokoju i odpocznij.

Tak też zrobiłam. Zabrałam herbatę malinową i pyszne marchewkowe ciasto babci na górę. Jak Wiktoria najlepiej odpoczywa - przy dramie. Wzięłam mojego małego laptopa i usadowiłam się z nim na łóżku. Włączyłam kolejny odcinek 'The greatest love'.

Nie naoglądałam się za długo, bo dostałam powiadomienie o nowej wiadomosci z messengera.

Karol: Hej Wiki. Co słychać? Dawno się nie odzywałaś. :) Chciałem ci tylko powiedzieć, że w następnym tygodniu zaczynam zajęcia na Politechnice Białostockiej. Przeniosłem się. I mam też prośbę, mogłabyś w wolnej chwili być moim przewodnikiem? Kompletnie nie znam miasta.:)

Wiki: Hejka, Kotuś! :) U mnie nic ciekawego. Codzienne zmagania studenta. Jak to się przeniosłeś? Choć bardzo mnie to cieszy. Pewnie, że zorganizuję ci wycieczkę krajoznawczą. Nie ma problemu. :)

Karol: Nadal mnie tak nazywasz. Czuję się jak w liceum :) Gdańsk mnie znudził, a wasza Politechnika miała dobrą ofertę. Z góry dzięki za poświęcony czas. Nikogo w Białym oprócz ciebie nie mam.

Wiki: Liceum to były dobre czasy. Czasami dobrze się do nich cofnąć wspomnieniami. Jak to nie masz nikogo innego? Przecież nie tylko z naszej klasy poszłam do Białegostoku?

Karol: Tylko z tobą w takim razie chcę utrzymywać kontakt :) Dlaczego mam wrażenie, że jakoś smutno brzmisz? Coś się stało?

Wiki: Czuję się zaszczycona ;P Nic strasznego się nie dzieje. Mam trochę gorsze dni.

Karol: Gdzie teraz jesteś? Nie chcę żebyś się smuciła.

Wiki: W domu. W niedzielę popołudniu wracam do Białego.

Karol: Serio? Ja też. Pojedziemy razem?

Wiki: Możemy. To szybciej nam droga minie. A gdzie się w ogóle zatrzymujesz? Mieszkanie czy akademik?

Karol: Na razie akademik. Ale mam nadzieję zmienić to w przyszłości.

Wiki: Gdyby więc kiedyś zmęczył cię zgiełk akademika, czuj się zaproszony do mnie.

Karol: Dzięki wielkie. Widzimy się w niedzielę?

Wiki: Tak. Do zobaczenia.

Karol: Do zobaczenia. Uśmiechnij się, proszę.

Wiki: :D na razie tyle musi ci wystarczyć.

Karol: ;)

Skończyliśmy rozmowę. Nie zwróciłam uwagi kiedy zaczęłam się uśmiechać.Od kiedy to rozmowa z Karolem wprawiała mnie w taki dobry nastrój. Już wlepszym humorze i lżejszym sercem, dokończyłam oglądać dramę.    

**************************************************
Witajcie! :)

To się nam porobiło. Wiki i Jin się do siebie nie odzywają i ponownie pojawia się Karol. Pamiętacia go? Mówiła, że on jeszcze namiesz w ff ;)

Od razu mówię, że następny rozdział będzie pewnie we wtorek (28.06) najwczewśniej. Jutro zaczynam 4 - dniowy maraton egzaminów i obrony. Trzymajcie za mnie kciuki, proszę Was!

Do następenego! 

Read, vote, comment!
Enjoy! :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro