Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

> EPILOG <

GOTOWI? NO TO LECIMY...
***************************************

5 lat później...

W tle wybrzmiewają ostatnie tony nowej piosenki BTS. Chłopcy i MC programu rozrywkowego klaszczą, uśmiechając się.

- Wow. Ta piosenka jest wspaniała. – mówi MC – Kto wpadł na jej pomysł.

- Suga jak zwykle skomponował melodię, a tekst napisaliśmy wszyscy po trochu. – odpowiedział Rap Monster.

- Wasz styl zmienił się od ostatniego czasu.

- Nie jesteśmy już młodymi chłopcami. Co niektórzy z nas zbliżają się do 30. Postanowiliśmy przedstawiać bardziej dojrzały styl. – powiedział Jin.

- I bardzo dobrze wam to wychodzi. – pochwalił MC – Jin-ssi, jak znajdujesz czas na zespół i pracę jako lekarz w swojej klinice.

- W klinice ortopedyczno – chirurgicznej, którą otworzyłem rok temu bywam ostatnio bardzo rzadko. Pozostawiłem ją w rękach mojego przyjaciela ze studiów. Zatrudniliśmy także wielu specjalistów, którzy pomagają osobom z urazami, jakich niegdyś sam doznałem. Nie muszę się o klinikę martwić i mogę spokojnie zająć się pracą w zespole.

- Nie masz za dużo wolnego czasu, a dzisiaj twoje urodziny. Jak zamierzacie je świętować?

- Ja nic zaplanowane nie mam. A co szykują chłopaki, nie wiem.

- Nic nie szykujemy. – powiedział J-Hope.

- Więc wrócimy do domu, zamówimy pizzę i obejrzymy razem film. – dokończył Jin.

Wszyscy zaczęli się śmiać. Wywiad skończył się po kilku kolejnych pytaniach. Chłopacy przebrali się w bardziej komfortowe ubrania i wrócili do domu. Przed wejściem JiMin podszedł do Jin'a i kazał mu zamknąć oczy.

- Dlaczego? – zdziwił się najstarszy.

- Zaufaj mi, hyung. Nie pożałujesz.

https://youtu.be/Xop0MoAmeAc

Rzucił Park'owi niezadowolone spojrzenia, ale zamknął oczy. NamJoon otworzył drzwi dormu, a JiMin i Kook'ie wprowadzili jubilata do środka. Chłopacy wymienili z kimś porozumiewawcze spojrzenia. Zaświecili świeczki na torcie trzymanym przez ową osobę, zgasili światło i wzięli ze stolika przygotowane czapeczki i trąbki urodzinowe. V dodatkowo w ręce dzierżył racę z konfetti. Na ustalony wcześniej znak, wszyscy krzyknęli „Niespodzianka". Do Jin'a przez krzyki chłopaków przebił się kobiecy głos, za którym tęsknił przez ostatnie lata. Gdy otworzył oczy, zobaczył kobietę, którą kochał nad życie, a z którą musiał się rozstać.

- Wiki. – wyszeptał nie dowierzając.

Stałam tam, prawdziwa ona. Nie miał przywidzeń. Wyglądała trochę inaczej niż przy ich ostatnim spotkaniu. Była ubrana w szary, damski garnitur, ze spódnicą i białą koszulę. Długie, przemalowane na czarno włosy miała spięte w gładkiego koka. Prezentowała się poważnie i elegancko, i bardzo seksownie. Uśmiechała się promieniście do Jin'a, który stał w osłupieniu, nadal nie wierząc w to kogo widzi.

- Wszystkiego najlepszego, Jin! – powiedziała, podchodząc do niego jeszcze bliżej.

- Hyung, pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki. – zawołał Kook'ie.

- Jeśli osoba, która stoi przede mną jest prawdziwa, to moje marzenie się już spełniło.

- Więc zdmuchnij tylko świeczki. – powiedziała Wiki.

Jin jak robot zdmuchnął świeczki. Tae wystrzelił racę, NamJoon założył Jin'owi czapeczkę na głowę i wszyscy zaczęli klaskać i wiwatować. 

Następnie Kook'ie przejął tort, tym samym usuwając barierę odgradzającą hyung'a od dziewczyny. Jin podszedł do niej i bez zastanowienia mocno przytulił.

- To naprawdę ty. – wyszeptał, coraz bardziej wzruszony.

- Zgadza się. – powiedziała Wiki, także ciasno go obejmując – Zaraz mnie udusisz. – zaśmiała się.

- Boję się, że zaraz znikniesz.

- Nie zniknę przez najbliższych kilka lat, wiąże mnie kontrakt z laboratorium.

Jin odsunął się od Wiki, aby na nią spojrzeć, bo nie bardzo rozumiał co do niego mówi.

- Nie rozumiem.

- Zaraz ci wszystko wytłumaczę, ale najpierw zjedzmy.

Chłopcy bardzo zadowoleni przystali na propozycję noony. Byli strasznie głodni.

- Noona, bardzo elegancko dzisiaj wyglądasz. – powiedział Kook'ie, pałaszując kurczaka.

- Nie zdążyłam się przebrać. Prosto z lotniska musiałam jechać do pracy, a potem szybko do was.

- Wytłumacz mi proszę wszystko. – powiedział Jin.

- Po tym jak wyjechałeś skończyłam magisterkę i zrobiłam doktorat. Zdałam TOPIK i dostałam pracę w Korei, w laboratorium obrazowania molekularnego. Jestem teraz poważną panią doktor. – powiedziała dumnie, poprawiając koszulę.

- Nie mogę w to uwierzyć.

- Ej, nie tylko ty jesteś zdolny. Pracowałam na to bardzo ciężko. – oburzyła się Wiki.

- Nie to miałem na myśli. Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś i nigdzie się na razie nie wybierasz.

- Więc uwierz, bo będziesz miał mnie przez ten czas na głowie.

Wiki przysunęła się bliżej Jin'a i splotła palce ich rąk. Spojrzeli sobie także głęboko w oczy i nagle cały świat przestał się liczyć. Zapomnieli także o tych 5 latach rozłąki. Bezwiednie ich twarze zbliżyły się do siebie, a po chwili zatracili się w pocałunku. Początkowo nieśmiałym jakby był ich pierwszym, a następnie pełnym namiętności i tęsknoty nagromadzonej przez czas spęczony daleko od siebie. Oderwali się od siebie, gdy usłyszeli śmieszki – heheszki chłopaków.

- Odłóżmy to na później, jak dzieci już pójdą spać. – powiedział Jin, jeszcze łapiąc oddech i gładząc policzek ukochanej.

- Hyung, my już dawno nie jesteśmy dziećmi. – oburzył się V.

- Dzieci zawsze dla matki pozostaną dziećmi.

*********

Wszyscy rozeszli się do pokoi już w środku nocy. Objedli się wielu niezdrowych przekąsek, wypili morze soju, piwa i wody ognistej przywiezionej przez Wiki. Tolerancja alkoholu co niektórych bardzo się poprawiła.

Jin brał prysznic jako ostatni. Gdy wrócił do pokoju, doznał małego szoku, na widok Wiki w jego łóżku, w piżamie pasującej o tej, którą sam kiedyś od niej dostał. Uśmiechnął się szeroko i pokręcił z niedowierzania głową. Powiesił ręcznik, którym suszył włosy na oparciu krzesła, stojącego obok biurka. Wszedł do łóżka i od razu przytulił się do dziewczyny; zamknął też oczy.

- Czy ja właśnie śnię? – zapytał.

- Zdecydowanie nie. – powiedziała Wiki, bawiąc się jego włosami.

- To jest jak sen na jawie.

- Dla mnie poniekąd też.

Ułożyli się wygodnie. Tym razem to Wiki przytulała się do piersi chłopaka.

- Masz jakieś wieści od Jackson'a, Mark'a i Maćka. Przez ostatni rok mało co się z nimi kontaktowałem.

- Nawet nie masz pojęcia ile się przez ten rok wydarzyło. – ożywiła się Wiki – Kaja i Jackson wyjechali w podróż dookoła świata. Maciek został poważanym adwokatem w swoim rodzinnym mieście i planuje ślub z jakąś tajemniczą dziewczyną. Nie chciał nam nic o niej powiedzieć. A Mark i Ewa zostali rodzicami dwa miesiące temu. Mają śliczną córeczkę. Mam jej zdjęcie w telefonie. Zaraz ci pokażę.

- Jutro. Nie chcę się wypuszczać z objęć.

- Dobrze.

- Bałem się, że po moim wyjeździe zdobędzie cię Karol.

- Próbował do momentu, w którym poznał jaką inną dziewczynę na swojej uczelni.

- I bardzo dobrze, bo ty jesteś moja. Wiki, jak myślisz co nasz czeka w przyszłości?

- Pomyślimy o tym jutro. Mamy dużo czasu.

- Kocham cię. – to powiedziawszy Jin ucałował czule Wiki w czoło.

- Ja ciebie też kocham.

Ponownie szczęśliwi i znowu razem zapadli w spokojny, głęboki sen, w swoich objęciach.

Teraz czekała ich już tylko wspólna przyszłość, w dobrobycie, z miłością i z powiększającą się rodziną.   

*******************************************************
:,,( Skończyło się :(

Teraz proszę, aby wszyscy grzecznie przeczytali Podsumowanie i spełnili chociaż na koniec moje prośby :) A Ci, którzy już naprawdę nie chcą poświęcić mi chwili są proszeniu tu zostawić gwiazdkę. Na zakończenie proszę Was Wszystkich abyście się ujawnili. Może czytam Wasze prace i nawet o tym nie wiem. Zostawcie po sobie ślad. Chcę wiedzieć komu mam być wdzięczna za wspólny rok. :)

Opublikowałam także pierwszy rozdział nowego, krótkiego opowiadania. Jego tytuł to Save Me From The Devil. Zapraszam serdecznie. Jestem ciekawa co o nim myślicie :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro