> EPILOG <
GOTOWI? NO TO LECIMY...
***************************************
5 lat później...
W tle wybrzmiewają ostatnie tony nowej piosenki BTS. Chłopcy i MC programu rozrywkowego klaszczą, uśmiechając się.
- Wow. Ta piosenka jest wspaniała. – mówi MC – Kto wpadł na jej pomysł.
- Suga jak zwykle skomponował melodię, a tekst napisaliśmy wszyscy po trochu. – odpowiedział Rap Monster.
- Wasz styl zmienił się od ostatniego czasu.
- Nie jesteśmy już młodymi chłopcami. Co niektórzy z nas zbliżają się do 30. Postanowiliśmy przedstawiać bardziej dojrzały styl. – powiedział Jin.
- I bardzo dobrze wam to wychodzi. – pochwalił MC – Jin-ssi, jak znajdujesz czas na zespół i pracę jako lekarz w swojej klinice.
- W klinice ortopedyczno – chirurgicznej, którą otworzyłem rok temu bywam ostatnio bardzo rzadko. Pozostawiłem ją w rękach mojego przyjaciela ze studiów. Zatrudniliśmy także wielu specjalistów, którzy pomagają osobom z urazami, jakich niegdyś sam doznałem. Nie muszę się o klinikę martwić i mogę spokojnie zająć się pracą w zespole.
- Nie masz za dużo wolnego czasu, a dzisiaj twoje urodziny. Jak zamierzacie je świętować?
- Ja nic zaplanowane nie mam. A co szykują chłopaki, nie wiem.
- Nic nie szykujemy. – powiedział J-Hope.
- Więc wrócimy do domu, zamówimy pizzę i obejrzymy razem film. – dokończył Jin.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Wywiad skończył się po kilku kolejnych pytaniach. Chłopacy przebrali się w bardziej komfortowe ubrania i wrócili do domu. Przed wejściem JiMin podszedł do Jin'a i kazał mu zamknąć oczy.
- Dlaczego? – zdziwił się najstarszy.
- Zaufaj mi, hyung. Nie pożałujesz.
https://youtu.be/Xop0MoAmeAc
Rzucił Park'owi niezadowolone spojrzenia, ale zamknął oczy. NamJoon otworzył drzwi dormu, a JiMin i Kook'ie wprowadzili jubilata do środka. Chłopacy wymienili z kimś porozumiewawcze spojrzenia. Zaświecili świeczki na torcie trzymanym przez ową osobę, zgasili światło i wzięli ze stolika przygotowane czapeczki i trąbki urodzinowe. V dodatkowo w ręce dzierżył racę z konfetti. Na ustalony wcześniej znak, wszyscy krzyknęli „Niespodzianka". Do Jin'a przez krzyki chłopaków przebił się kobiecy głos, za którym tęsknił przez ostatnie lata. Gdy otworzył oczy, zobaczył kobietę, którą kochał nad życie, a z którą musiał się rozstać.
- Wiki. – wyszeptał nie dowierzając.
Stałam tam, prawdziwa ona. Nie miał przywidzeń. Wyglądała trochę inaczej niż przy ich ostatnim spotkaniu. Była ubrana w szary, damski garnitur, ze spódnicą i białą koszulę. Długie, przemalowane na czarno włosy miała spięte w gładkiego koka. Prezentowała się poważnie i elegancko, i bardzo seksownie. Uśmiechała się promieniście do Jin'a, który stał w osłupieniu, nadal nie wierząc w to kogo widzi.
- Wszystkiego najlepszego, Jin! – powiedziała, podchodząc do niego jeszcze bliżej.
- Hyung, pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki. – zawołał Kook'ie.
- Jeśli osoba, która stoi przede mną jest prawdziwa, to moje marzenie się już spełniło.
- Więc zdmuchnij tylko świeczki. – powiedziała Wiki.
Jin jak robot zdmuchnął świeczki. Tae wystrzelił racę, NamJoon założył Jin'owi czapeczkę na głowę i wszyscy zaczęli klaskać i wiwatować.
Następnie Kook'ie przejął tort, tym samym usuwając barierę odgradzającą hyung'a od dziewczyny. Jin podszedł do niej i bez zastanowienia mocno przytulił.
- To naprawdę ty. – wyszeptał, coraz bardziej wzruszony.
- Zgadza się. – powiedziała Wiki, także ciasno go obejmując – Zaraz mnie udusisz. – zaśmiała się.
- Boję się, że zaraz znikniesz.
- Nie zniknę przez najbliższych kilka lat, wiąże mnie kontrakt z laboratorium.
Jin odsunął się od Wiki, aby na nią spojrzeć, bo nie bardzo rozumiał co do niego mówi.
- Nie rozumiem.
- Zaraz ci wszystko wytłumaczę, ale najpierw zjedzmy.
Chłopcy bardzo zadowoleni przystali na propozycję noony. Byli strasznie głodni.
- Noona, bardzo elegancko dzisiaj wyglądasz. – powiedział Kook'ie, pałaszując kurczaka.
- Nie zdążyłam się przebrać. Prosto z lotniska musiałam jechać do pracy, a potem szybko do was.
- Wytłumacz mi proszę wszystko. – powiedział Jin.
- Po tym jak wyjechałeś skończyłam magisterkę i zrobiłam doktorat. Zdałam TOPIK i dostałam pracę w Korei, w laboratorium obrazowania molekularnego. Jestem teraz poważną panią doktor. – powiedziała dumnie, poprawiając koszulę.
- Nie mogę w to uwierzyć.
- Ej, nie tylko ty jesteś zdolny. Pracowałam na to bardzo ciężko. – oburzyła się Wiki.
- Nie to miałem na myśli. Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś i nigdzie się na razie nie wybierasz.
- Więc uwierz, bo będziesz miał mnie przez ten czas na głowie.
Wiki przysunęła się bliżej Jin'a i splotła palce ich rąk. Spojrzeli sobie także głęboko w oczy i nagle cały świat przestał się liczyć. Zapomnieli także o tych 5 latach rozłąki. Bezwiednie ich twarze zbliżyły się do siebie, a po chwili zatracili się w pocałunku. Początkowo nieśmiałym jakby był ich pierwszym, a następnie pełnym namiętności i tęsknoty nagromadzonej przez czas spęczony daleko od siebie. Oderwali się od siebie, gdy usłyszeli śmieszki – heheszki chłopaków.
- Odłóżmy to na później, jak dzieci już pójdą spać. – powiedział Jin, jeszcze łapiąc oddech i gładząc policzek ukochanej.
- Hyung, my już dawno nie jesteśmy dziećmi. – oburzył się V.
- Dzieci zawsze dla matki pozostaną dziećmi.
*********
Wszyscy rozeszli się do pokoi już w środku nocy. Objedli się wielu niezdrowych przekąsek, wypili morze soju, piwa i wody ognistej przywiezionej przez Wiki. Tolerancja alkoholu co niektórych bardzo się poprawiła.
Jin brał prysznic jako ostatni. Gdy wrócił do pokoju, doznał małego szoku, na widok Wiki w jego łóżku, w piżamie pasującej o tej, którą sam kiedyś od niej dostał. Uśmiechnął się szeroko i pokręcił z niedowierzania głową. Powiesił ręcznik, którym suszył włosy na oparciu krzesła, stojącego obok biurka. Wszedł do łóżka i od razu przytulił się do dziewczyny; zamknął też oczy.
- Czy ja właśnie śnię? – zapytał.
- Zdecydowanie nie. – powiedziała Wiki, bawiąc się jego włosami.
- To jest jak sen na jawie.
- Dla mnie poniekąd też.
Ułożyli się wygodnie. Tym razem to Wiki przytulała się do piersi chłopaka.
- Masz jakieś wieści od Jackson'a, Mark'a i Maćka. Przez ostatni rok mało co się z nimi kontaktowałem.
- Nawet nie masz pojęcia ile się przez ten rok wydarzyło. – ożywiła się Wiki – Kaja i Jackson wyjechali w podróż dookoła świata. Maciek został poważanym adwokatem w swoim rodzinnym mieście i planuje ślub z jakąś tajemniczą dziewczyną. Nie chciał nam nic o niej powiedzieć. A Mark i Ewa zostali rodzicami dwa miesiące temu. Mają śliczną córeczkę. Mam jej zdjęcie w telefonie. Zaraz ci pokażę.
- Jutro. Nie chcę się wypuszczać z objęć.
- Dobrze.
- Bałem się, że po moim wyjeździe zdobędzie cię Karol.
- Próbował do momentu, w którym poznał jaką inną dziewczynę na swojej uczelni.
- I bardzo dobrze, bo ty jesteś moja. Wiki, jak myślisz co nasz czeka w przyszłości?
- Pomyślimy o tym jutro. Mamy dużo czasu.
- Kocham cię. – to powiedziawszy Jin ucałował czule Wiki w czoło.
- Ja ciebie też kocham.
Ponownie szczęśliwi i znowu razem zapadli w spokojny, głęboki sen, w swoich objęciach.
Teraz czekała ich już tylko wspólna przyszłość, w dobrobycie, z miłością i z powiększającą się rodziną.
*******************************************************
:,,( Skończyło się :(
Teraz proszę, aby wszyscy grzecznie przeczytali Podsumowanie i spełnili chociaż na koniec moje prośby :) A Ci, którzy już naprawdę nie chcą poświęcić mi chwili są proszeniu tu zostawić gwiazdkę. Na zakończenie proszę Was Wszystkich abyście się ujawnili. Może czytam Wasze prace i nawet o tym nie wiem. Zostawcie po sobie ślad. Chcę wiedzieć komu mam być wdzięczna za wspólny rok. :)
Opublikowałam także pierwszy rozdział nowego, krótkiego opowiadania. Jego tytuł to Save Me From The Devil. Zapraszam serdecznie. Jestem ciekawa co o nim myślicie :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro