Han
Jisung skierował dźwignię na Woojina, wiszący tam Hyunjin i Felix byli już spokojni.
Wszyscy mięli to gdzieś, że piła własnie jechała w stronę Kima, ważniejsze było to, że nadal są razem, całą ósemką...
~godzinę pózniej, dorm~
Czwórka, która wcześniej wyruszyła właśnie wrócili, cali, jednak trochę zakrwawieni w końcu piła musiała zrobić bałagan na wszystkie strony.
—Czyja to krew?! – wykrzyczał przerażony Seungmin.
—Spokojnie.. To tylko jedna nieznaczącą strata, Woojin. – Chan zaspokoił nerwy młodszego.
—Całe szczęście, że żyjecie.. Pójdźcie się umyć – zaproponował Minho.
—To ja odrazu zrobię pranie. – Chris nie tracił na nic czasu, ważne, że są tu i teraz wszyscy razem - to było najważniejsze...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro