Everyone cz.II
Jisung jak i Chan byli mocno przerażeni, jednak musieli to zrobić, albo może oszukać..?
—Weź pierwszą, jest najmniej podejrzana. – rzekł stanowczo lider.
—Hyung, proszę cię, daj mi chociaż raz coś zrobić sam.. – sprzeciwiał się młodszy biorąc drugą szklankę, przymierzając się do wypicia jej zawartości.
—Mówię ci nie pij tego..... – próbował go powstrzymać, aż w końcu Han wypił całą zawartość – Kurwa Jisung!
—Bleeee, smakuje jak krew– wykrzywił się – nie, nie musisz się martwić nie czuję się jakoś dziwnie.
—Dobra, już dobra – starszy przewrócił oczami, a po chwili namysłu wpadł na pewien pomysł – Chwileczkę, a gdyby tak teraz resztę rozlać na ten stół? – zrobił tak jak powiedział, jedna wypaliła kawałek drewna, druga tak samo, a trzecia sstworzyła na nim jakby czarny osad. – Okej, jednak miałeś rację co do tej drugiej szklanki – zaśmiał się, na co niższy się uśmiechnął.
Po kilku minutach emocji obydwoje ruszyli do auta i pojechali dalej.
Tymczasem w dormie panował spokój. Minho i Hyunjin bali się najbardziej o swoje dupy, w końcu jeden to przynęta a drugi pilnuje całej tej chałupy. Changbin postanowił odpocząć po półtorej godzinnym otwieraniu drzwi, które nie dość, że były zamknięte na klucz to jeszcze pozastawiane na zewnątrz i do tego wszystkiego było dużo innych kłopotów.
Seungmin nim się obejrzał zasnął chwilę po tym jak Chan i Jisung wyjechali, jednak Jeongin mimo ciężaru Mina na sobie i tak spał wtulona w kołdrę, ale bardziej w chłopaka.
Godzinę pózniej
—Japierdole gdzie był ten dzwonek? – blondyn zaczął powoli panikować.
—Tu nie było dzwonka przecież... – westchnął Bang wyciągając telefon z kieszeni i zadzwonił do właściciela mieszkania. – Halo? – nie musiał długo czekać – Już jesteśmy, możesz otworzyć...
I się rozłączył. Odczekali krótką chwilę, a przed nimi ukazał się Kim Woojin we własnej osobie. Mieli ochotę go conajmniej udusić, albo przynajmniej zabić.
Weszli. Mimo to w najmniej oczekiwanym momencie Rudowłosy wyciągnął dwa pistolety skierowane w obydwu chłopaków, zastygli ze strachu.
—Myślicie, że tak łatwo go dostaniecie? – zaśmiał się szyderczo. – Który z was przechodził test? – zagadnął, a wtedy Chris spojrzał na Sunga, dając znak, że to on miał ten wybór. – Prawidłową szklanką była ta druga, mam nadzieję, że jej nie wybrałeś, bo wszystkie reszta zabiłyby cię w ciągu godziny i 10 minut, a od tego prawdopodobnie minęło... Masz minutę. – uśmiechnął się złowieszczo.
Po minucie nic się nie stało, co najwidoczniej ostro wkurwiło Woojina, w tym czasie Chan rzucił się na niego i zaczęli walczyć. Han szybko pobiegł szukać Felixa, po chwili trafił do pokoju, w którym był Lee. W panice zaczął rozpinać wszystkie pasy, a może to bardziej działa.
Nieprecyzyjne ruchy nie były największym problemem, młodsi z całej trójki chcieli wybiec stąd jak najszybciej się tylko da. Po drodze do drzwi zauważyli to, że Chan był cały zakrwawiony, a Kim przyłożył pistolet do jego głowy. Felix szybko zauważył drugi pistolet, który był niedaleko miejsca w którym stali, wycelował prosto w napastnika.
Co powinni zrobić Jisung i Felix?
A. Strzelić i uciekać razem z Chanem
B. Próbować to załagodzić, lub zaatakować
C. Uciekać
⚠jeden z wyborów jest prawidłowy, resztą zabije jednego lub wszystkich bohaterów⚠
-----
Także mamy to
A teraz ogłoszenie parafialne zabijecie mnie 😃
Bo się wsm tak zastanawiałam nad pewną rzeczą.....
A mianowicie czy zabić (no innej opcji nie będzie) kogoś w (numer rozdziału)
1. 40/41
2. 50/51
3.60/61
Czy
Na końcu zabić wszystkich- 🤡
Nie dobra żartuje XDD
Przecież wszystkich nie zabije bo się sama pogrąże w depresje
No chyba że wolicie
4. takie sytuacje w których się ocierają o śmierć (np niby ktoś umarł, ciała nie było o tu po ilu tam rozdziałach takie suprajs madafaka żyje) i mało im do tego brakuje
I tak wiem że wybierzecie 4 inaczej to byście mnie zabili a nie ja kogoś z skz 👌
To tyle na dziś za długie to an papa do nexta
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro