Bang Chan cz.I
4 października 2018
(*"Chan
Wątpcie sobie, a prawda jest taka"*)
-Dobra, Changbin chodź! - krzyknął Han stojąc przy drzwiach, czekał na wspomnianego chłopaka, mięli jechać po lidera.
-Idę już! - odpowiedział i po chwili zszedł z torbą w której był potrzebny okup. - A co jeśli wezmą kasę, a nie oddadzą Chana?
-Dzwonimy na gliny, proste!
W tym momencie Jisung dostał wiadomość od nieznanego numeru
-Kto to? - zapytał starszy.
-N-nie wiem, ale... - pokazał mu telefon.
-A to pewnie Felix się nudzi...
-Nie! Mam zapisane obydwa jego numery i prywaty i ten z JYP. Więc to nie może być on... I w ogóle nikt z chłopaków.
-Może to ci ludzie co porwali Chana..
-Może, ale skąd wiedzą, że powiedziałem o glinach?
-Chuj ich wi...
Rozległ się wybuch, było to na zewnątrz, Jisung i Changbin stali zszokowani, młodszy z nich otworzył drzwi. Budynek naprzeciwko był w gruzach, leciał wszędzie dym, zamknął drzwi, zakaszlał kilka razy.
-Kurwa chyba tu są! - wykrzyczał przerażony Seo.
Reszta zespołu szybko znalazła się na dole wypytując co się stało, chłopaki odpowiedzieli im na każde pytanie, oprócz tego, kto to zrobił.
Pukanie do drzwi.
-Otwórzcie, może to oni...
Han otworzył drzwi, zza nich wyłonił się...
C. D. N
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro