Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5

Nicola
Kiedy już wychodziłam z bydynku wpadłam na jakiegoś kolesia.

-Hej uważaj jak idziesz- powiedział oburzony .

-Przepraszam, nie chciałam.

Powiedziałam to ,ale koleś poszedł sobie zanim usłyszał przepraszam. Jaki gbur pomyślałam sobie w duchu i ,aż się lekko do siebie uśmiechnęłam. Musiałam pozbierać kartki z adresami mieszkań ,które spisałam jeszcze w Kentucky. Gdy nagle moje spojrzenie zetknęło się ze spojrzeniem jakiegoś chłopaka, który pomagał mi pozbierać kartki z adresami. Kiedy podniosłam ostatnią karteczke i wstałam ,on już stał i w wciągniętej ręce trzymał moje zanotowane adresami karteczki.

-Dziękuję- powiedziałam to sięgając ręką po karteczki ,które trzymał chłopak.

Zdążyłam zauważyć, że ma czarne włosy i brązowy kolor oczu. Co prawda nosi okulary ,ale one dodają mu uroku chodź bez nich wyglądałby przystojniej, no cóż.

-Nicola ogarnij się dziewczyno. -Sama siebie sparciałam w myślach.

-Nie masz za co dziękować lubię pomagać i zauważyłem też co na tych kartkach jest zapisane. Chyba nie jesteś ....

-Kim mam być? -zapytałam lekko zszokowana

-Dziewczyną do towarzystwa.
Boże czy Nowojorczycy są tacy bezpośredni pod każdym względem.

-Nie ,nie jestem. Szukam mieszkania dziś tu przyjechałam i muszę do wieczora coś ogarnąć, bo inaczej zostanie mi tylko hotel.

-A co powiesz na to ,byś wpadła do mnie na parę dni hmm?

- Kurczę, przecież ja wcale cię nie znam.

- Jestem Aaron. Już mnie poznałaś i tak czy siak jakbyś chciała wynająć mieszkanie ,to też byś kogoś nie znała, więc gdzie masz swoje rzeczy? No i drugie pytanie jak ty masz na imię?

- Jestem Nicola, a swoje rzeczy mam w hotelu ,w którym miałam dzisiaj spać.

-No to chodź jedziemy , tylko powiedz mi w którym hotelu są twoje rzeczy i idziemy do mnie.

-No ale...

-Żadne ,ale tylko jedziemy bez dyskusji Nicola.

W aucie siedziałam i nic się do niego nie odzywałam. Sama nie wiedziałam czy mogę mu zaufać, bo wcale go nie znam. Wiem tylko tyle ,że ma na imię Aaron i nic poza tym.

-Czemu się nic nie odzywasz? Boisz się mnie ,to od razu mówię nie masz czego.

-Nie boję się.

-To co nic nie mówisz?

-A o czym mam rozmawiać, przecież cię nie znam wogóle.

-No też tym bardziej powinna ci się buzia nie zamykać i powinnaś pytać się mnie o wszystko co ci tylko przyjdzie do głowy.

-Dlaczego chcesz mnie przygarnąć?

-Przygarnąć, a co ty pies jesteś, po prostu chcę ci pomóc i tyle ,co to takie dziwne jest .

-No wiesz nie znasz mnie i nie wiesz jaka jestem na codzień.

-O kurczę no rzeczywiście, a jak mordujesz lub jesteś wampirem z zielonki.

-Jakim wampirem o czym ty gadasz?

-Żartuje, no dobra jest twój hotel ,a teraz idź bierz swoje rzeczy będę tu na ciebie czekał.

Wysiadłam z jego auta i w głowie miałam tysiąc myśli zostać w hotelu czy wrócić i jechać z nim do niego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro