Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8

Pov Alexia

- No nareszcie jesteś - jak przekroczyłam próg mojego pokoju to od razu usłyszałam wyrzuty od mojego brata. Pościel na łóżku była zwinęta, więc to oznaczało, że spał u mnie. Oczywiście nie pytając mnie o zgodę.

- I tak wyszłam od niego jak najszybciej się tylko dało. A poza tym to mam ochotę cię zdzielić za to, że doniosłeś o wszystkim ojcu - usiadłam w fotelu. Emocje tak we mnie buzowały, że prawie wcale nie odczuwałam zmęczenia.

- Ja naprawdę nic nikomu nie mówiłem, nie ruszyłem się stąd nawet na krok. Musiał się w inny sposób dowiedzieć - tylko pozostaje pytanie jaki. To Louis musiał powiedzieć im o wszystkim, a więc ta jego dobroć względem mnie była wymuszona.

- Mogłam się spodziewać, że tak będzie. Zrobił to celowo, chciałbym uwierzyła, że mu się spodobałam.

- Przesadzasz. Możliwe, że dowiedział się w inny sposób, w tym domu jest dużo ludzi, ktoś cię mógł zobaczyć - przyznaję iż po drodze spotkałam Anę, ale wątpię by to ona o wszystkim doniosła, lecz mogę się jednak mylić.

- Może i prawda, ale i tak sądzę, że nie zrobił tego z własnej woli - podniósł się z mojego łóżka, a następnie ustał za moimi plecami i położył dłonie na moich ramionach.

- Nienawidzisz go za to, że zabił Daniela czy oszczędził Adama? - to pytanie sprawiło, że moje serce znowu zostało napełnione goryczą.

***

- Kiedy chciałeś mnie poinformować o tym, że już za trzy tygodnie? - Spytałam ojca jak byliśmy w jego gabinecie. Coraz bardziej zaczynało mnie irytować to, że wcześniej nie raczył mi mówić o swoich planach. Przecież to ja odgrywałam w nich największą rolę.

- To akurat powinno cię cieszyć, mniej czasu z nim spędzisz - przysiadłam na krześle na przeciwko niego. - A jak tam wasza wspólna noc, osiągnęłaś swój cel?

- Tak, ale to głównie z jego inicjatywy. Dziwnie się zachowuje względem mnie, tak jakby miał taki sam plan.

- To niemożliwe - odrzekł pewnie. - Dokładnie naświetliłem jego przeszłość, jest on nieudacznikiem. Robert sądzi, że jedyną jego nadzieją jest to iż to ty dobrze nim pokierujesz. Nie musisz się obawiać - w ogóle nie uspokoiły mnie zapewnienia mojego ojca.

Podniosłam się do pozycji stojącej.

- Ten, którego nazywasz nieudacznikiem kilka lat temu wdarł się do naszego domu i zabił mojego brata.

Jak wychodziłam z gabinetu mojego ojca to na moje nieszczęście natknęłam się na Louisa.

- Wszędzie cię szukałem - zakomunikował na mój widok. - Powinniśmy już jechać do salonu z sukniami ślubnymi - jeszcze tego mi dziś brakowało.

- Musimy dziś?

- Tak, do ślubu zostało jedynie dwadzieścia jeden dni. A przecież twoja suknia ma być szyta na miarę - chwycił mnie za rękę i poprowadził do drzwi.

A tam czekał przed samochodem Adrian.

Czy tylko ja mam problem z dodaniem rozdziału z laptopa? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro