1
Pov Alexia
Stałam przed lustrem w łazience i próbowałam doprowadzić moje włosy do porządku. Niestety jak zwykle każdy układał się w inną stronę, rzadko kiedy dawałam radę nad nimi zapanować. A rano to już w ogóle każdy z moich długich i czarnych włosów sterczał w inną stronę. Po pół godzinnej męczarni wreszcie dałam radę je okiełznać i wyglądałam w miarę dobrze. Wybrałam sobie ubrania na dzisiejszy dzień i zaczęłam je powoli zakładać. Następnie zabrałam się za robienie makijażu. Bez podkreślenia oczu czarną kredką nie opuściłabym domu. Zawsze starałam się wyglądać jak najlepiej się da.
- ALEXIA - zawołał mój starszy brat jak wparował mi do pokoju. Bardzo często tak robił i to ze swojej czystej wredoty. Nie miałam pojęcia czemu los był dla mnie taki okrutny i nie dał mi młodszego rodzeństwa bym to ja mogła się na nich wyżywać.
- Czego się tak drzesz idioto? - Byliśmy z Davidem bardzo do siebie podobni oboje posiadaliśmy mocno czarne włosy i niebieskie oczy. Co nie było nawet dziwne, bo byliśmy bliźniakami
- Ojciec chce nas zaraz widzieć - zakomunikował mi. A ja zaczęłam się zastanawiać jaki to znowu zadanie nam wyznaczył. Mam nadzieję, że coś niebezpiecznego, bo chciałbym kolejny raz poczuć tą adrenalinę.
- Wiesz o co chodzi? - Zapytałam zakładając buty na nogi. Może to się wydawać dziwne, ale ja po prostu nie znosiłam innych butów poza szpilkami. Źle się czułam w obuwiu na płaskiej podeszwie.
- Nie mam pojęcia, ale chyba coś związanego ze starym Tomlinsonem. Ostatnio mocno wkurwił ojca - aż mi się przypominały te krzyki taty i latające po pomieszczeniu przedmioty. Po tym jak się dowiedział, że straciliśmy półtora tony kokainy to ojciec praktycznie szału dostał.
- Chyba nie każe nam go zabić - prychnęłam.
- To, to akurat byłoby dobre, przestaliby nam mieszać w interesach. W poprzednim miesiącu straciliśmy przez niego dziesięciu ludzi - to była stuprocentowa racja. Ciągle mieliśmy przez nich straty. I zapowiadało się, że będzie tylko gorzej.
***
Siedzieliśmy z Davidem w fotelach w gabinecie naszego ojca. Mieliśmy jeszcze dwóch starszych braci Adama i Daniela, lecz oni obaj zginęli przez wojnę naszych rodzin. Tak samo jak najstarszy syn Roberta Tomlinsona przez co pozostał mu tylko dwudziesto sześcioletni Louis. Sądzę, że żyje on tylko dlatego iż nie angażuje się w żadne interesy. I dobrze dla niego, bo po tym co się wydarzyło cztery lata temu osobiście bym go zamordowała.
- Możemy się wreszcie dowiedzieć po co tu jesteśmy? - spytał mój brat.
- Owszem, podjąłem bardzo ważną decyzję - dawno nie widziałam taty takiego poważnego, a w jego przypadku to nie oznaczało niczego dobrego. A może nawet wręcz przeciwnie.
- A jaką - tym razem to ja zabrałam głos.
- Za dwa miesiące poślubisz Louisa Tomlinsona.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro