Początki bywają trudne
,, Byłam bardzo, ale to bardzo szczęśliwym i pełnym życia dzieckiem. Mieszkałam sama razem z mamą. Nie mogłyśmy bez siebie żyć. Wszystko robiłyśmy razem. Każda chwila była wypełniona uśmiechem, optymizmem i radością. Czas spędzałyśmy kreatywnie i radośnie no i przede wszystkim razem. Kochałam rysować,śpiewać, i szukać najróżniejszych skarbów w ogrodzie...
Gdy obchodziłam moje 5 urodziny, moja mama nagle złapała się za głowę po czym upadła na podłogę. Pani Shirain,moja sąsiadka,która jako jedyna jeszcze była na przyjęciu, zadzwoniła na pogotowie. Pamiętam tylko że nieustannie płakałam. Razem z Panią Shirain czekałyśmy ponad 4 godz. na wyniki badań....niestety nie były one zbyt pozytywne. Okazało się, że moja mama miała białaczkę. Nie do końca wiedziałam co to jest... Z początku myślałam że człowiek robi się biały jak kreda co zresztą działo się u mojej mamy.
Wypuścili ją dopiero po trzech tygodniach.Jednak musiała tam wrócić po niecałym miesiącu,przez kolejne utratę przytomności... Moja mama z każdym tygodniem wyglądała coraz gorzej...nie dała rady za mną biegać,jak kiedyś,nie uśmiechała się tak często..po prostu nie miała siły. Pewnego dnia,moja mama tak osłabła,że trzeba było przeprowadzić natychmiastowy przeszczep szpiku. Tamtą noc spędziłam siedząc w kącie w poczekalni i z przekrwionymi oczami od łez przeglądałam zdjęcia mojej mamy i moje. Obok mnie siedziała chrapiąca już sąsiadka,lecz ja nie mogłam zasnąć.Po 5 godzinach, wreszcie do poczekalni wszedł lekarz..Podszedł do obudzonej już Pani Shirain. Ona wyglądała na załamaną,co jakiś czas zerkała na mnie,po jej policzku poleciała drobna łza. Zaniepokoiłam się i po cichu, przez łzy spytałam czy mogę zobaczyć mamę. Doktor odwrócił się i spojrzał na mnie ze współczuciem. Nie rozumiałam czemu tak dziwnie patrzy.Ukucnął przedemną i powiedział:
-Biegnij, mamusia leży w 3 sali po prawej.
Ja skoczyłam,uśmiechnęłam się i od razu pobiegłam. Gdy wychodziłam z sali doktor szepnął
,, póki jeszcze możesz" . Szepnął,ale na tyle głośno że usłyszałam,nie wiedziałam o co chodziło, ale teraz to się nie liczyło. Liczyła się tylko mama.
Stanęłam przed salą... Dobrze pamiętam tą chwilę...Westchnęłam i otworzyłam powoli drzwi , to co zobaczyłam było straszne...
Pierwszy rozdział skończony...jeżeli znajdziecie jakieś błędy to piszcie.
Jakby co obrazek z okładki nie jest do końca mojego autorstwa, ja po prostu przerobiłam zdjęcie tak by wyglądało bardziej na Abigail
Pozdrawiam a teraz żegnam i do zobaczenia w następnym rozdziale!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro