Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#1

Niby inny wymiar, niby inne światy ale nocne niebo takie samo, miliony gwiazd i księżyc, który skrywa swą tajemniczą potęgę. Doszły mnie słuchy że w tej mroźnej i pokrytej lodem krainie dwa upadłe anioły sieją zamęt i trzeba się nimi zająć. Zasiedliły się w opustoszałym miasteczku Lagertha. Faktycznie, w miasteczku ani żywej duszy i słychać tylko dwóch popierdolonych upadłych którzy niszczą budynki jeden za drugim dla zabawy. Wyjąłem moje kosy i zacząłem podążać za dźwiękiem aż zobaczyłem dwóch idiotów którzy miotają sobą o budynki. 

- Ej frajerzy! - rykłem na nich by zwrócić ich uwagę.

- Ooo Asgaroth zobacz! Mamy nową zabawkę! - zaśmiał się większy upadły do tego mniejszego

- Widzę widzę Artem! Chyba pora się trochę zabawić, jak uważasz? - odezwał się mniejszy i paskudniejszy.

- No to zapraszam! 

Zrzuciłem z siebie mój całun który odsłonił cały mój tors oraz włosy ukazując przy tym liczne blizny i wypalone symbole na całej klatce piersiowej i plecach. Każdy symbol zrobiłem sam i każdy oznacza krainę w której już byłem. Jak wrócę do twierdzy będę musiał zrobić kolejny. Upadli popatrzyli na mnie przez chwile a potem zaczęli biec w moją stronę z niesamowitą szybkością. Robiąc szybkie mignięcie przez nich udało mi się uniknąć podwójnego ataku.

- Jak on to kurwa zrobił! - krzyknął zmieszany i rozwścieczony Asgaroth.

- Jesteście na tyle ułomni, że mnie nie znacie? Śmierci? Najsilniejszego z nefilim? - odpowiedziałem pocierając o siebie kosy.

- Nie ważne kim jesteś! Zginiesz jak cała reszta! - ryknął Artem

- Ehhh z idiotami się nie dogadasz. - złapałem mocno kosy i ruszyłem na nich z 5x większą szybkością.

Wyskoczyłem do góry o zamaszystym ruchem kos odciąłem Artemowi głowę oraz pół tułowia. Na kosie dalej zwisała głowa Artema a jego ciało padło na ziemie tryskając z siebie litrami czerwonej posoki. Asgaroth ryknął najgłośniej jak potrafił i jego oczy pokryła całkowita ciemność jak mnie podczas zmiany w nieśmiertelnego.  Biło od niego pradawną mroczną energią. Musiałem jak najszybciej go załatwić żeby nie zrównać z ziemią okolicznych terenów. Złączyłem kosy i naładowałem je moją energią przed rzutem który skończył się zmieleniem Asgarotha. 

- Ci debile są coraz głupsi i jest ich z dnia na dzien coraz więcej. Będę musiał chyba brać za to jakieś opłaty bo moja psychika na tym cierpi. - roześmiałem się gdy nagle przed moimi oczami otworzył się portal a z niego wyszedł władca podziemi.

- Witaj Jeźdźcze. Mamy do pogadania! 

Kończąc zdanie wciągnął mnie w portal i pojawiłem się na ziemi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro