#1
Niby inny wymiar, niby inne światy ale nocne niebo takie samo, miliony gwiazd i księżyc, który skrywa swą tajemniczą potęgę. Doszły mnie słuchy że w tej mroźnej i pokrytej lodem krainie dwa upadłe anioły sieją zamęt i trzeba się nimi zająć. Zasiedliły się w opustoszałym miasteczku Lagertha. Faktycznie, w miasteczku ani żywej duszy i słychać tylko dwóch popierdolonych upadłych którzy niszczą budynki jeden za drugim dla zabawy. Wyjąłem moje kosy i zacząłem podążać za dźwiękiem aż zobaczyłem dwóch idiotów którzy miotają sobą o budynki.
- Ej frajerzy! - rykłem na nich by zwrócić ich uwagę.
- Ooo Asgaroth zobacz! Mamy nową zabawkę! - zaśmiał się większy upadły do tego mniejszego
- Widzę widzę Artem! Chyba pora się trochę zabawić, jak uważasz? - odezwał się mniejszy i paskudniejszy.
- No to zapraszam!
Zrzuciłem z siebie mój całun który odsłonił cały mój tors oraz włosy ukazując przy tym liczne blizny i wypalone symbole na całej klatce piersiowej i plecach. Każdy symbol zrobiłem sam i każdy oznacza krainę w której już byłem. Jak wrócę do twierdzy będę musiał zrobić kolejny. Upadli popatrzyli na mnie przez chwile a potem zaczęli biec w moją stronę z niesamowitą szybkością. Robiąc szybkie mignięcie przez nich udało mi się uniknąć podwójnego ataku.
- Jak on to kurwa zrobił! - krzyknął zmieszany i rozwścieczony Asgaroth.
- Jesteście na tyle ułomni, że mnie nie znacie? Śmierci? Najsilniejszego z nefilim? - odpowiedziałem pocierając o siebie kosy.
- Nie ważne kim jesteś! Zginiesz jak cała reszta! - ryknął Artem
- Ehhh z idiotami się nie dogadasz. - złapałem mocno kosy i ruszyłem na nich z 5x większą szybkością.
Wyskoczyłem do góry o zamaszystym ruchem kos odciąłem Artemowi głowę oraz pół tułowia. Na kosie dalej zwisała głowa Artema a jego ciało padło na ziemie tryskając z siebie litrami czerwonej posoki. Asgaroth ryknął najgłośniej jak potrafił i jego oczy pokryła całkowita ciemność jak mnie podczas zmiany w nieśmiertelnego. Biło od niego pradawną mroczną energią. Musiałem jak najszybciej go załatwić żeby nie zrównać z ziemią okolicznych terenów. Złączyłem kosy i naładowałem je moją energią przed rzutem który skończył się zmieleniem Asgarotha.
- Ci debile są coraz głupsi i jest ich z dnia na dzien coraz więcej. Będę musiał chyba brać za to jakieś opłaty bo moja psychika na tym cierpi. - roześmiałem się gdy nagle przed moimi oczami otworzył się portal a z niego wyszedł władca podziemi.
- Witaj Jeźdźcze. Mamy do pogadania!
Kończąc zdanie wciągnął mnie w portal i pojawiłem się na ziemi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro