#1
Po godzinie byłam już gotowa. Pas z bronią miałam tak ciężki, że ledwo stałam. Na pożegnanie wyszedł Furi z Marią Hill.
NF- Uważaj na siebie, jakby zaczęli coś podejrzewać to się wycofuj, rozumiesz?
MG- Tak, rozumiem. Nie robie tego pierwszy raz.- zaśmiałam się.
NF- wiem, ale mimo wszystko masz uważać. Nie chce, żeby stało się to, co ostatnio.- spojrzał na mnie zapinając mi na ręku nadajnik.
Pewnie jesteście ciekawi co się ostatnio stało. Dwa miesiące temu zagapiłam się na misji, na której również byłam sama i oberwała tak, że dwa razy mnie reanimowali. Od tego czasu, ktoś ze mną jest na misji. Cieszę się w duchu, że ma wpływ tylko na moje misje jako agentki, a nie na całe życie.
Pewnie również jesteście ciekawi, dlaczego Furi tak mnie pilnuje. Mój dziadek kiedyś był dowódcą S.H.I.E.L.D., a Nick był jednym z jego najlepszych agentów, jakiś czas przed śmiercią dziadek prosił Nicka, żeby się mną opiekował, bo mój ojciec średnio sobie radził z odpowiedzialnością.
MH- Dobra szefie, Dosyć tych czułości- powiedziała podchodząc do mnie i dając mi jeszcze jakieś urządzenia i przytulając na pożegnanie.
Uśmiechnęłam się i pstryknęłam palcami, przez co przeniosłam się do bazy Hydry.
Weszłam po cichu do pomieszczenia z tym całym sprzętem wyjęłam granat i już miałam go otworzyć, kiedy do pomieszczenia weszło dwóch Strażników. Jednym słowem mam przejebane. No, ale co mi zależy.
Po prostu ich spaliłam. Uśmiechnęłam się pod nosem. Odbezpieczyłam granat i wysadziła całe to pomieszczenie. Wsadziłam rękę do kieszeni, w której znajdował się dysk twardy, który przypomniał mi, że miałam jeszcze zgrać dane. Poszłam szybko do ogromnego pomieszczenia z komputerami. Było tam raptem trzech informatyków. Było, bo już są w kosmosie. Wsadziłam dysk do pierwszego lepszego kompa i czekałam. A żebym się nie nudziła przyszła do mnie całkiem spora grupka ,,żołnierzy”. Tak ich nazywają. Są to całkiem wysportowani mężczyźni z bronią dla połowy wojska w rękach. Trochę się zmęczyłam, ale powaliłam ich wszystkich. Kiedy dane się zgrały, wpuściłam im wirusa TARCZY i teleportowałam się do bazy.
Na powitanie wyszedł Nick z Natashą, która już wyszła ze szpitala.
MG- hej!!- powiedziała tuląc Nat. Jest moją przyjaciółką.
Zeszłam z podestu, na którym stałam i podałam dysk Furiemu.
NF - jakieś rany,złamania?
MG- kilka siniaków będzie, ale bez przesady- zaśmiałam się i poklepała go po ramieniu.
N- daj spokój, przecież Meg nie jest dzieckiem.
NF- wiem, ale obiecałem jej pilnować, a ja zawsze dotrzymuję słowa.
N- Mhm- mruknęła z uśmiechem i poszła trzymając się za brzuch, gdzie została postrzelona.
MG- pójdę się przebrać i zmykam do taty-wyminełam Nicka i ruszyłam do pomieszczenia, w którym zostawiłam swoje ubrania. Przebrałam się i opuściłam bazę S.H.I.E.L.D.
Po 15 minutach jazdy byłam już w wierzy mojego ojca. Jak to najczęściej bywa zastałam go w salonie z Whiskey w ręku. Kiedy zamknęłam za sobą drzwi, odwrócił się.
TS- cześć kochanie-uśmiechnął się szczerze i wstał.
MG- cześć tato-odwzajenniłam uścisk
***
Jedliśmy spokojnie obiad. W pewnym momencie spojrzałam na telefonie gdzie były trzy nieodebrane połączenia od Nicka i wiadomość o treści „pilna sprawa, widzę cię w bazie”
MG- tato będę musiała już iść, praca wzywa-wstałam a mój ojciec zrobił to samo.
TS- mówiłem ci żebyś znalazła sobie normalną pracę w normalnych godzinach.
MG- najwyraźniej mam we krwi ratowanie ludzi-ruszyłam do drzwi.
TS- tak to zdecydowanie rodzinne-ruszył za mną- uważaj na siebie kochanie-uśmiechnął się poprawiając mi kaptur.
MG- zawsze uważam tato-uśmiechnęłam się i przytuliłam się do niego co od razu odwzajemnił.
***
Wpadłam do biura Nicka jak burza. Za ogromnym biurkiem siedział Nick a po drugiej stronie, Kapitan Ameryka...tak dokładnie ten. Człowiek, o którym kilka lat temu uczyłam się w szkole.
MG- co jest szefie? - zapytałam witając się z blondynek formalnym skinieniem głowy.
NF- jest bardzo poważna i trudna misja do zrealizowania, a ponieważ Natasza i Clint są niedyspozycyjni, pójdziesz z Kapitanem- wskazał na blondyna, który wstał i podszedł do mnie.
SR- Steve, miło mi- uśmiechnął się wyciągając do mnie rękę.
MG- Margaret - odpowiedziałam chwytając jego dłoń i delikatnie potrząsając.
NF- dobra, dosyć pora do pracy. Siadajcie i słuchajcie. Mój agent donosi, że hydra porywa losowych ludzi i robi na nich swoje eksperymenty. Wasza misja polega na zbadaniu terenu. Jest o tyle niebezpiecznie, że ochrona tam jest na poziomie hard, wszędzie są kamery, a każdy, kto wchodzi i wychodzi jest poddany rewizji. Wybrałem was, bo jesteście w takich robotach najlepsi. Wchodzicie i wychodzicie niezauważeni.- skończył mówić i oparł się o oparcie fotela- jakieś pytania? - dodał.
SR- Nick, jesteś pewny, że ta misja nie jest za trudna dla kobiety- spojrzał na mnie kontem oka i zmięszał się.
NF- spokojnie, ona momentami jest lepsza od Natashy, da sobie radę- spojrzał na mnie dając mi znak żebym się nie wkurzała. Nienawidzę dyskryminacji kobiet. Już ja mu pokarzę co potrafię. Kiedy Fury skończył swoje mądrości, po prostu wstałam i wyszłam ,,żeby tylko mu nie przypierdolić”. Nie będę bić legendy. Powtarzałam to sobie, aż wpadłam na kogoś, spojrzałam na niego. To Falcon.
MG- sorki- powiedziałam patrząc mu pewnie w oczy.
SW- nie gniewam się, Sam jestem- uśmiechnął się i wyciągnął do mnie rękę.
MG- Megg - odpowiedziałam i ścisnełam jego rekę. Już chciałam iść dalej, ale podszedł do nas Steve.
====================================
Hej kochani! Jestem szczerze dumna z tej książki więc oto kolejny rozdział ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro