Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#1


Po godzinie byłam już gotowa. Pas z bronią miałam tak ciężki, że ledwo stałam. Na pożegnanie wyszedł Furi z Marią Hill.

NF- Uważaj na siebie, jakby zaczęli coś podejrzewać to się wycofuj, rozumiesz?

MG- Tak, rozumiem. Nie robie tego pierwszy raz.- zaśmiałam się.

NF- wiem, ale mimo wszystko masz uważać. Nie chce, żeby stało się to, co ostatnio.- spojrzał na mnie zapinając mi na ręku nadajnik.

Pewnie jesteście ciekawi co się ostatnio stało. Dwa miesiące temu zagapiłam się na misji, na której również byłam sama i oberwała tak, że dwa razy mnie reanimowali. Od tego czasu, ktoś ze mną jest na misji. Cieszę się w duchu, że ma wpływ tylko na moje misje jako agentki, a nie na całe życie.

Pewnie również jesteście ciekawi, dlaczego Furi tak mnie pilnuje. Mój dziadek kiedyś był dowódcą S.H.I.E.L.D., a Nick był jednym z jego najlepszych agentów, jakiś czas przed śmiercią dziadek prosił Nicka, żeby się mną opiekował, bo mój ojciec średnio sobie radził z odpowiedzialnością.

MH- Dobra szefie, Dosyć tych czułości- powiedziała podchodząc do mnie i dając mi jeszcze jakieś urządzenia i przytulając na pożegnanie.

Uśmiechnęłam się i pstryknęłam palcami, przez co przeniosłam się do bazy Hydry.

Weszłam po cichu do pomieszczenia z tym całym sprzętem wyjęłam granat i już miałam go otworzyć, kiedy do pomieszczenia weszło dwóch Strażników. Jednym słowem mam przejebane. No, ale co mi zależy.

Po prostu ich spaliłam. Uśmiechnęłam się pod nosem. Odbezpieczyłam granat i wysadziła całe to pomieszczenie. Wsadziłam rękę do kieszeni, w której znajdował się dysk twardy, który przypomniał mi, że miałam jeszcze zgrać dane. Poszłam szybko do ogromnego pomieszczenia z komputerami. Było tam raptem trzech informatyków. Było, bo już są w kosmosie. Wsadziłam dysk do pierwszego lepszego kompa i czekałam. A żebym się nie nudziła przyszła do mnie całkiem spora grupka ,,żołnierzy”. Tak ich nazywają. Są to całkiem wysportowani mężczyźni z bronią dla połowy wojska w rękach. Trochę się zmęczyłam, ale powaliłam ich wszystkich. Kiedy dane się zgrały, wpuściłam im wirusa TARCZY i teleportowałam się do bazy.

Na powitanie wyszedł Nick z Natashą, która już wyszła ze szpitala.

MG- hej!!- powiedziała tuląc Nat. Jest moją przyjaciółką.

Zeszłam z podestu, na którym stałam i podałam dysk Furiemu.

NF - jakieś rany,złamania?

MG- kilka siniaków będzie, ale bez przesady- zaśmiałam się i poklepała go po ramieniu.

N- daj spokój, przecież Meg nie jest dzieckiem.

NF- wiem, ale obiecałem jej pilnować, a ja zawsze dotrzymuję słowa.

N- Mhm- mruknęła z uśmiechem i poszła trzymając się za brzuch, gdzie została postrzelona.

MG- pójdę się przebrać i zmykam do taty-wyminełam Nicka i ruszyłam do pomieszczenia, w którym zostawiłam swoje ubrania. Przebrałam się i opuściłam bazę S.H.I.E.L.D.

Po 15 minutach jazdy byłam już w wierzy mojego ojca. Jak to najczęściej bywa zastałam go w salonie z Whiskey w ręku. Kiedy zamknęłam za sobą drzwi, odwrócił się.

TS- cześć kochanie-uśmiechnął się szczerze i wstał.

MG- cześć tato-odwzajenniłam uścisk

***

Jedliśmy spokojnie obiad. W pewnym momencie spojrzałam na telefonie gdzie były trzy nieodebrane połączenia od Nicka i wiadomość o treści „pilna sprawa, widzę cię w bazie”

MG- tato będę musiała już iść, praca wzywa-wstałam a mój ojciec zrobił to samo.

TS- mówiłem ci żebyś znalazła sobie normalną pracę w normalnych godzinach.

MG- najwyraźniej mam we krwi ratowanie ludzi-ruszyłam do drzwi.

TS- tak to zdecydowanie rodzinne-ruszył za mną- uważaj na siebie kochanie-uśmiechnął się poprawiając mi kaptur.

MG- zawsze uważam tato-uśmiechnęłam się i przytuliłam się do niego co od razu odwzajemnił.

***

Wpadłam do biura Nicka jak burza. Za ogromnym biurkiem siedział Nick a po drugiej stronie, Kapitan Ameryka...tak dokładnie ten. Człowiek, o którym kilka lat temu uczyłam się w szkole.

MG- co jest szefie? - zapytałam witając się z blondynek formalnym skinieniem głowy.

NF- jest bardzo poważna i trudna misja do zrealizowania, a ponieważ Natasza i Clint są niedyspozycyjni, pójdziesz z Kapitanem- wskazał na blondyna, który wstał i podszedł do mnie.

SR- Steve, miło mi- uśmiechnął się wyciągając do mnie rękę.

MG- Margaret - odpowiedziałam chwytając jego dłoń i delikatnie potrząsając.

NF- dobra, dosyć pora do pracy. Siadajcie i słuchajcie. Mój agent donosi, że hydra porywa losowych ludzi i robi na nich swoje eksperymenty. Wasza misja polega na zbadaniu terenu. Jest o tyle niebezpiecznie, że ochrona tam jest na poziomie hard, wszędzie są kamery, a każdy, kto wchodzi i wychodzi jest poddany rewizji. Wybrałem was, bo jesteście w takich robotach najlepsi. Wchodzicie i wychodzicie niezauważeni.- skończył mówić i oparł się o oparcie fotela- jakieś pytania? - dodał.

SR- Nick, jesteś pewny, że ta misja nie jest za trudna dla kobiety- spojrzał na mnie kontem oka i zmięszał się.

NF- spokojnie, ona momentami jest lepsza od Natashy, da sobie radę- spojrzał na mnie dając mi znak żebym się nie wkurzała. Nienawidzę dyskryminacji kobiet. Już ja mu pokarzę co potrafię. Kiedy Fury skończył swoje mądrości, po prostu wstałam i wyszłam ,,żeby tylko mu nie przypierdolić”. Nie będę bić legendy. Powtarzałam to sobie, aż wpadłam na kogoś, spojrzałam na niego. To Falcon.

MG- sorki- powiedziałam patrząc mu pewnie w oczy.

SW- nie gniewam się, Sam jestem- uśmiechnął się i wyciągnął do mnie rękę.

MG- Megg - odpowiedziałam i ścisnełam jego rekę. Już chciałam iść dalej, ale podszedł do nas Steve.

====================================

Hej kochani! Jestem szczerze dumna z tej książki więc oto kolejny rozdział ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro