Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Amaya przekręciła się na drugi bok i wtuliła w tors Tsutomu, naprawdę cichutko kichając w rękaw swojej bluzy.

Hayato niemalże się nie rozpłynął, gdy trzymał telefon i starał się uwiecznić to słodkie zjawisko. Semi leżał na łóżku i zakrywał czerwoną od przesłodzenia twarz, a Satori po prostu przyglądał się temu z uśmiechem.

A Tsutomu po prostu spał, trzymając Libero ramieniem w pasie i z drugą dłonią założoną sobie pod głową.

Nakamura powoli się przebudziła i delikatnie podnosząc na łokciu, zobaczyła śpiącą twarz Małego Asa. Nie widziała, że chłopcy za jej plecami wszystko obserwują i nagrywają.

Pogłaskała nastolatka po głowie, przykryła szczelnie jego i siebie kocem, a potem delikatnie ucałowała w czoło i znów się w niego wtuliła, czulej obejmując.

Semi cicho płakał od nadmiaru słodkości.

Hayato nie był w stanie już trzymać prosto telefonu, więc oddał go Satoriemu i dołączył do Semiego.

- To ponad moje możliwości, są zbyt słodcy. - Szepnął Hayato, zakrywając czerwoną twarz.

Tendou pokręcił ze zrezygnowaniem głową i wyłączył nagrywanie, odwracając się powoli do umierających kolegów.

- No, chodźcie na halę, a oni niech jeszcze śpią. Nic im nie będzie.

***

Goshiki przebudził się i gdy zobaczył przytuloną do niego dziewczynę, momentalnie się spiął. Ale za chwilę przypomniał sobie ich rozmowę w drodze po, wtedy jeszcze, tajemnicze kartony trenera.

Wziął cichy wdech i zamknął na moment oczy, uspokajając się. Miał się nie stresować, miał czuć się swobodnie.

Powoli się podniósł i jakoś mimowolnie, skręcił się, nachylając nad nią. Przedramię oparł po jej drugiej stronie i przyjrzał się jej twarzy. Była taka spokojna, delikatna.

Już chciał dać jej całusa w czoło, ale dziewczyna obudziła się. A widząc pochylającego się nad nią Tsutomu, zmrużyła oczy.

Chłopak nie wiedział, co ma zrobić.

- Chciałeś mnie pocałować.

Tsutomu natychmiast zbladł.

- C-Co? Nie!

- Nie żeby mi to przeszkadzało... - Spojrzała na moment gdzieś w bok - Ale przynajmniej mogłeś uprzedzić. - Posłała mu wyzywające spojrzenie - A nie tak z nienacka.

- A-Ale... - Znów się zestresował i zrobił czerwony - J-Ja tylko chciałem w czółko... - Położył się na łóżku i zakrył czerwoną ze wstydu twarz i jęknął zażenowany.

Amaya zerknęła na niego i uśmiechnęła się z rozczuleniem, po czym wstała.

- Chodź, Tsu-Chan. Zaraz macie trening. - Powiedziała i spojrzała, jak chłopak powoli wstaję - A i dasz mi jakąś swoją koszulkę? Nie ma czasu, żeby iść do mnie do pokoju. I tak już jesteśmy spóźnieni i to sporo.

- Um...Pewnie. - Nastolatek podszedł do szafki, gdzie miał swoje ciuchy i wyciągnął z niej czarną koszulkę - Proszę. - Podał ją dziewczynie.

Ona bez niczego po prostu ściągnęła swoją bluzę i przy chłopaku, założyła jego koszulkę, wpuszczając w spodenki dresowe. Kiedy zawiązywała sznureczki, zerknęła na niego niewinnie i uśmiechnęła się uroczo.

- No co? Ja się ciebie nie wstydzę, to ty mnie też nie powinieneś, prawda? - Spytała z podniesioną brwią, wciąż się uśmiechając.

- No...Chyba tak...

Ale się nie da, kiedy cały czas tak robisz!

Ściągnął koszulkę i założył tą klubową, po czym zmienił także spodenki. Amaya bezczelnie mu się przyglądała, a gdy spojrzał na nią, nieświadomie przygryzła wargę.

- Nie rób takiej miny, kiedy na mnie patrzysz! - Burknął zawstydzony.

Podniosła dłonie w geście obronnym, robiąc niewinną minę.

Założyła buty, co zrobił również jej przyjaciel. Razem wyszli z pokoju, wcześniej jeszcze ogarniając swoje włosy i skierowali się na halę.

Kiedy weszli na halę, cała Shiratorizawa spojrzała na nich i się cicho zaśmiała. Washijo zerknął na nich, ale zaraz odwrócił wzrok, każąc reszcie grać.

***

Treningi skończyły się dosyć szybko. Drużyna stwierdziła, że fajnie by było zrobić sobie maraton w pokojach. Więc wytypowali, kto ma największy pokój i mieli tam wszyscy nocować.

- Ale będzie fajnie! - Zawołała Amaya, szeroko się uśmiechając i wchodząc do pokoju.

Chłopcy spojrzeli na nią i zaśmiali się, gdy zobaczyli jak uroczo się ubrała. W krótkie, czarne, puchowe skarpetki, krótkie, czarne, puchate spodenki i taką samą bluzę z uszkami misia na kapturze.

Usiadła pomiędzy Satorim i Tsutomu, opierając się o łóżko plecami.

- Dobra, to jak śpimy? - Spytał Tendou.

- Tak jak wszyscy usną? - Amaya spojrzała na niego z rozbawieniem - Chyba nie myślisz, że ktokolwiek będzie się tutaj przejmował tym, gdzie ma spać. Każdy i tak uśnie, jak chce. - Wzruszyła ramionami.

- Fakt. Dobre spostrzeżenie, Amaya-Chan. - Pochwalił ją czerwonowłosy.

W końcu puścili jakąś komedię, w której swoją drogą co dosłownie pięć minut była jakaś super śmieszna akcja, przez którą wszyscy płakali ze śmiechu.

Ale gdy na ekranie pojawiła się nieprzyzwoita scena, Amaya sięgnęła dłonią i zakryła oczy siedzącemu obok niej, Tsutomu.

Chłopak się wzdrygnął i poczerwieniał, a Amaya nie przejmując się tym, oparła głowę na jego ramieniu i zabrała dłoń, gdy Mały As był już bezpieczny.

Ciemnowłosy spojrzał w bok, na przytulającą się do niego Amaye. Zerknął na Semiego, który siedział na drugim końcu pokoju i pokazywał mu jakieś dziwne gesty. Zrozumiał z nich tylko tyle, by objął Nakamure.

Wziął więc głęboki wdech, co zauważyła sama Amaya. Zerknęła na niego i już chciała zapytać, co się stało, ale wtedy chłopak delikatnie odsunął się od niej i objął ją ramieniem.

Czarnowłosa zamrugała zdziwiona jego pewnym zachowaniem, ale koniec końców, uśmiechnęła się i przytuliła, dalej oglądając film z resztą.

Tsutomu odetchnął cichutko z ulgą i oparł się wygodniej plecami o ścianę, delikatnie pocierając dłonią ramię Amayi.

***

Amaya poruszyła bioderkami tak samo, jak Satori i zaczęli śpiewać jego autorską piosenkę.

- Baki Baki ni ore! - Wskazał dłonią na dziewczynę.

- Nani wo? - Amaya pokazała na blokującego.

- Kokoro wo da yo! - Dokończył połowę i uśmiechnął się szeroko do Amayi - Jesteś jedyną osobą w drużynie, która chce to ze mną śpiewać i to pamięta. Serio. - Przyznał, patrząc z fochem na resztę drużyny - Cholerne sztywniaki.

Amaya parsknęła śmiechem. Satori spojrzał na nią, a na jego ustach pojawił się złowieszczy uśmiech.

- A ty? Jak tam z Tsutomu? - Spytał, obejmując ją ramieniem - Jak się sprawy mają?

- Ha? Nie wiem, o czym mówisz. - Zmarszczyła brwi i skrzyżowała ramiona pod biustem - I jakie niby sprawy?

- Moich oczu nie oszukasz, złotko. Widać, że na ciebie leci, a ty na niego. - Poklepał ją po głowie i odszedł po piłki.

Zostawił ją z kolejnym natłokiem myśli. Zerknęła w stronę Tsutomu, który rozgrzewał się z piłką.

Ja mu się podobam?  I on mi? Czy może to kolejny z żartów Tendou, żebym się zbłaźniała?

Zaczęła gorączkowo nad tym myśleć, nawet na moment usiadła pod ścianą hali, przyglądając się grze chłopaków.

Oparła brodę na dłoni, a łokieć na podciągniętym kolanie i zaczęła dalej myśleć. Czy, Satori żartował, czy mówił serio. Fakt faktem, Mały As bardzo się przy niej zawstydzał, ale czy nie miał tak przy większości dziewcząt?

Wydęła dolną wargę, nie wiedząc, w którą stronę skierować swoje myśli. Jednak ostatniecznie stwierdziła, że to zignoruję. Po prostu.

***

- Oi, Tsutomu! - Tendou podszedł z uśmiechem do młodszego chłopaka - Jak tam Ci idzie podryw?

Mały As spojrzał na niego nieprzychylnym wzrokiem, co wyglądało, dosyć komicznie w jego wykonaniu.

- Jaki podryw? O czym ty mówisz, Tendou-San?

Blokujący westchnął i stwierdził, że nie warto.

- A tak jakoś mi się wymsknęło, bez większego znaczenia. - Uśmiechnął się niewinnie.

Tsutomu pokiwał głową i powrócił do treningu serwów. Ale gdy wyskoczył i miał uderzyć w piłkę, coś innego zajęło jego myśli. Słowa Tendou.

Uderzył w piłkę i opadł na stopy, patrząc jak trafia w siatkę. Syknął po nosem i westchnął. Nie mógł ćwiczyć z tak wielkim natłokiem myśli, jaki miał obecnie.

- Amaya-San, wszystko okej? - Tsutomu odwrócił się na głos Shirabu.

Dziewczyna kichnęła, zakrywając usta i nos dłonią. Pokręciła głową i wzięła głęboki wdech.

- Chyba się przeziębiłam... - Siąknęła nosem - Wam też jest tak zimno? - Spytała, patrząc na Kenjirou i zadrżała.

Chłopak westchnął i zdjął bluzę, zarzucając jej na ramiona i prowadząc w stronę trenera. Goshiki spojrzał na dziewczynę i gdzieś wewnątrz siebie, poczuł niepewność.

- Trenerze...Amaya-San się przeziębiła. - Powiedział Shirabu, trzymając dłonie na jej ramionach.

Washijo spojrzał na nią, wyglądała normalnie, pomijając to, że miała czerwony nos i policzki.

- Amaya, idź do pokoju z którymś z chłopców. Po treningu przyniosą Ci leki na przeziębienie.

Kiwnęła mu głową i chciała już odejść w kierunku pokoju z Shirabu.

- Czekajcie! - Goshiki podbiegł do nich - Shirabu-San, Ushijima-San powiedział, że jesteś mu teraz potrzebny.

Kenjirou spojrzał na niego, a potem kiwnął głową i odszedł w kierunku boiska. Dziewczyna przystanęła i wyciągnęła chusteczki z kieszeni spodenek, ocierając nos. Potem wyrzuciła chusteczkę do kosza.

Weszli do pokoju dziewczyny, a ona usiadła od razu w łóżku, wzdychając cicho.

- Masakra... Tak nagle mnie złapało. - Mruknęła, wzdychając - Że też musiało to być akurat teraz...

- Często chorujesz? - Spytał Tsutomu, wstawiając wodę w czajniku elektrycznym, stał do niej tyłem.

- Nie, prawie w ogóle. Powinno mi przejść za kilka dni. - Mruknęła dotykając dłonią swojego czoła - Chyba mam gorączkę.

Tsutomu spojrzał na nią i podszedł bliżej, kładąc swoją zimną dłoń na jej czole.

- Faktycznie, jesteś rozpalona. - Westchnął - Zrobię Ci herbatę i pójdę po jakieś leki na zbicie gorączki.

Spojrzała na niego, a chłopak nie zwracając na to uwagi, poszedł zalać herbatę. Obserwowała go bardzo uważnie. Zachowywał się jakoś inaczej, spokojniej.

Podszedł do niej z gorącym kubkiem herbaty i postawił go na szafce obok jej łóżka, a potem usiadł na skraju posłania dziewczyny.

Spojrzał na nią zmartwiony.

- Boli cię coś?

Słyszała w jego głosie troskę. Nieco ją to zdziwiło.

- Nie, wszystko jest w... - Urwała, gdy zbliżył się do niej - P-Porządku. - Zająkała się, co tym razem zaskoczyło nastolatka.

Tsutomu złapał ją dłonią za kark i pociągnął, ku sobie. Poczuła jego ciepłe wargi na swoim czole.

- Przyniosę jakieś leki, a ty leż. - Delikatnie się uśmiechnął i wstał, wychodząc.

Zostawił zdumioną nastolatkę samą w pokoju. Nakamura zamrugała szybciej i cieszyła się, że wyszedł. Bo jej policzki zalała fala różu. Tym razem to ona się zawstydziła.

To sprawiło, że znów zaczęła dumać nad słowami Satoriego. Tym razem nie wiedziała już, czy mówił poważnie, czy nie I czy powinna to zignorować.

***************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro