Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Pierwszy oficjalny trening Shiratorizawy na obozie dobiegł końca. Chłopcy skierowali się do szatni, gdzie mieli też prysznice. Amaya razem z menadżerkami Karasuno pomagała w znoszeniu bidonów i ręczników.

- Amaya? - Dziewczyna odwróciła się na dźwięk głosu trenera - Mogłabyś pójść po chłopców?

- Aktualnie biorą prysznice. - Pokazała palcem za siebie.

- Trudno. Przyprowadź ich, mam ważną sprawę.

Pokiwała głową i przepraszając na moment dziewczyny, pobiegła w stronę szatni Shiratorizawy. Zapukała do niej parokrotnie, ale nie usłyszała odpowiedzi.

Westchnęła i spróbowała ponownie. Znowu cisza. Nieco się zirytowała.

- Dobra! Chciałam po dobroci!

Chłopcy usłyszeli dopiero teraz jej głos, gdy wyłączyli prysznice.

- Ubrani czy nie, wchodzę!

Większość chłopaków zbladła, gdy to usłyszeli, a sekundę później drzwi się otworzyły. Stanęła w nich Amaya ze znudzonym wyrazem twarzy.

- Trenej Washijo was prosi.

- Amaya! Ty zboczeńcu! - Tendou schował się za ścianką, ale słyszała jego śmiech - Jak chciałaś popatrzeć to mogłaś powiedzieć to na osobności!

Dziewczyna podniosła brew i pokręciła głową ze zrezygnowaniem.

- Jeśli myślicie, że nigdy nie widziałam faceta... - Skrzywiła się - W całej okazałości to jesteście w błędzie. W gimnazjum miałyśmy szatnie z chłopakami. Ale mniejsza o to, ubierajcie się i do trenera!

Semi stanął obok czarnowłosej i nachylił się ku niej.

- Wiesz, że jesteś zboczuszkiem? - Spytał z podniesioną do góry brwią.

Spojrzała na niego, był w białych bokserkach i z ręcznikiem w dłoniach.

- Dużo ćwiczycie po treningach? - Spytała, ignorując jego wcześniej pytanie.

Eita zmarszczył brwi.

- Nie, te mięśnie to głównie od siatkówki.

- Mogę dotknąć? - Spytała bezczelnie, pokazując palcem na jego ramię.

- Amaya-Chan! Nie dość, że wparowałaś nam do szatni, gdzie większość jest naga, to jeszcze pytasz czy możesz dotknąć moich mięśni? Serio? - Spytał rozbawiony.

- Nie śmiej się tak. Wejdę kiedyś do szatni, jak ty będziesz goluśki. - Zażartowała, a Semiemu zrzedła mina.

- No dobra, możesz...Ale tylko trochę! - Udawał, że pozwala jej na to z łaską.

Położyła mu dłoń na ramieniu i faktycznie, było twarde jak kamień.

- Fajne. - Skomentowała krótko, a potem spojrzała na resztę - Za dwie minuty widzę was przed szatnią i idziemy do trenera. - Po czym wyszła z pomieszczenia.

Semiemu drgnęła dolna powieka.

- Fajne?! Tylko fajne?! - Krzyknął I wybiegł za Amayą - Jak to, tylko fajne?!

Menagerki drużyn, stojące na korytarzu i czekające na swoich kolegów z drużyn, poczerwieniały na policzkach na widok Semiego w bokserkach. Pojawiła się również część składu Karasuno.

- Semi... - Spojrzała na niego - Ubieraj się.

Platynowłosy spojrzał na nią nieco ofuczony i skrzyżował ramiona na torsie.

- Semi grabisz sobie. - Ostrzegła, pokazując na niego palcem.

On jednak nic sobie z tego nie zrobił i dalej stał we wcześniejszej pozie. Dziewczyna westchnęła i nim Semi mógł zareagować, został dosyć brutalnie wrzucony do szatni.

Amaya otrzepała dłonie, a wtedy z szatni wyszedł Ushijima i Tsutomu.

- Idziemy? - Spytała miło do nich, a oni kiwnęli głowami - To chodźmy!

Ujęła ich ramiona, idąc pomiędzy nimi i z uśmiechem ruszyli na halę. Kiedy przechodzili obok Karasuno, Amaya zerknęła na menadżerki.

- Do jutra, Kiyoko-Chan, Yachi-Chan! - Uśmiechnęła się do nich miło i odeszła z siatkarzami.

- Kiyoko-San, też chcę być taka odważna wobec chłopców, jak Amaya-San. - Westchnęła zrezygnowana blondynka.

Tanaka i Noya złapali ją pod ramiona, szeroko się uśmiechając, jednak to poskutkowało tym, że Yachi zrobiła się blada jak ściana.

***

- Jesteś menadżerką...Shiratorizawy? - Spytał zdziwiony szatyn.

- No tak. Chyba widzisz po samej bluzie. - Podniosła jedną brew ku górze. - Nie trzeba być geniuszem, żeby się domyślić.

Oikawa syknął cicho pod nosem.

- Mogłabyś coś przekazać ode mnie Ushijimie?

- A co? Strach ci nie pozwala samemu podejść? - Uśmiechnęła się niewinnie, opierając dłonie na biodrach.

- Po prostu mu to przekaż. - Schylił się i zaczął jej szeptać do ucha.

- Jak z dziećmi. - Pokręciła zrezygnowana głową - Na razie. - Kiwnęła mu dłonią i odwróciła się, odchodząc.

- Iwa-Chan, ty też zauważyłeś, że czasami trochę utyka? - Spytał szatyn, zerkając na przyjaciela.

- Ma protezę. - Skomentował, nawet nie patrząc na rozgrywającego.

Oikawie zrzedła mina. Iwaizumi pokręcił głową.

- Nie mów, że nie pamiętasz. - Wyprostował się - W gimnazjum ich drużyna pokonała nasze dziewczyny w eliminacjach na krajowe. Zapomniałeś?

Oikawa spojrzał na nią przez ramię i zmrużył oczy, patrząc jak odchodzi.

- Oh...A więc mały demon powrócił... - Zacisnął szczękę - Nie sądziłem, że tak się zmieni. - Westchnął - Ale bez nogi jest bezużyteczna, tak czy, siak. - Machnął dłonią lekceważąco - Więc nie zagraża naszym dziewczynom.

Iwa-Chan zerknął na znikającą za zakrętem Amaye, a potem spojrzał na przyjaciela.

- Nie byłbym tego taki pewien, Oikawa.

- Huh? Co masz na myśli, Iwa-Chan?

- Nic.

Czarnowłosy powrócił do ćwiczenia zagrywki.

***

- Oi, Ushi-Chan! - Amaya podeszła do Atakującego z lekkim uśmiechem - Mam dla ciebie wiadomość od Oikawy Tooru.

Zielonowłosy spojrzał na nią ze zmarszczonymi brwiami, jednak nie odezwał się w oczekiwaniu, co dziewczyna ma do powiedzenia.

- Ekhem...Cytując... - Odkaszlnęła i uśmiechnęła się - "Powinieneś był pójść do Aoba Johsai, Głupku~!" - Ściągnęła dolną powiekę i pokazała mu język.

Ushijima zrobił jeszcze bardziej poważną minę.

- Oi, ale nie patrz tak na mnie, ja tylko przekazuje. - Wzruszyła ramionami i przechodząc obok niego, zatrzymała się i strzeliła go z bioderka - No już, gburze, rozluźnij się trochę.

Ushijima wywrócił na to oczami, a gdy odeszła, delikatnie się uśmiechnął. Ta dziewczyna po prostu potrafiła poprawić mu humor, nieważne w jakim stanie był.

- Widziałem to, Wakatoshi-Kun! - Zawołał Tendou z uśmiechem - Wiedziałem, że ty też ją polubiłeś!

- Jest pewna siebie. Zachowuje się, jakbyśmy się znali lata, a to dopiero drugi miesiąc. Mimo to...Coś wewnątrz mnie, chce jej ufać...To dziwne.

- Ah, więc to tak... - Satori położył dłonie na swoich biodrach - Nic dziwnego, w końcu kiedyś była jedną z najlepszych Libero. Musieli jej ufać.

Wakatoshi spojrzał na niego.

- Może przyjmie się do naszego żeńskiego składu.

- Nie sądzę. - Satori machnął dłonią - Tylko by się tam zmarnowała. Nie oszukujmy się, gra naszych dziewczyn jest o kant tyłka rozbić i doskonale o tym wiesz, Wakatoshi-Kun~

- Nie jest wcale tak źle.

Tendou spojrzał na niego sceptycznie.

- Porównaj odbiory Amayi i drużyny dziewcząt.

- Amaya jest Libero.

- Nieważne!

- A jednak.

- Wakatoshi-Kun, nie kłóc się!

- Nie znasz się, to nie mów nic, Tendou.

***

- A-Amaya-San.

Czarnowłosa wrzuciła ostatnią piłkę do dużego kosza i spojrzała przez ramię na zestresowanego Goshikiego.

- Coś się stało, Tsu-Chan?

Twarz nastolatka przybrała czerwonych kolorów. Tsu-Chan. Nigdy żadna dziewczyna nie zwróciła się do niego w tak uroczy sposób.

- Ja...Um... - Potarł zestresowany kark.

- Patrz, Tsutomu wyruszył na podryw. - Parsknął śmiechem Satori, siedzący na drugim końcu hali.

Semi podniósł jedną brew i również się zaśmiał.

- Mówię ci, Eita-Kun. Z tego coś kiedyś będzie. - Zarzucił dłoń na ramię platynowłosego - O ile nasz mały As w końcu przestanie schodzić przy niej na zawał.

- Oi, uspokój się trochę. - Amaya położyła dłoń na ramieniu Goshikiego - Weź porządny wdech i powtórz, co chciałeś powiedzieć.

Tsutomu zrobił, jak poleciła.

- Proszę, pomóż mi w ćwiczeniu odbiorów! - Zawołał i zgiął się w pół, czekając na jej odpowiedź.

- Nie mogłeś tak od razu? Pewnie, chodźmy. - Puściła go i przeszła na siatkę - Oi, Semi-Chan! Chodź nam serwować!

Ugh, dlaczego akurat on?!

Tsutomu zmierzył się z rozgrywającym morderczymi spojrzeniami. Minęli się, a Tsutomu ustawił się obok Amayi.

- Dobra, Semi-Chan zaserwuje, a ja zobaczę, co robisz źle. - Odsunęła się nieco do tyłu i czekała na odbiór Goshikiego.

Problem był w tym, że Tsutomu nawet nie wiedział jak zabrać się do odbioru serwisu Semiego. A to był za blisko, a to za daleko.

Amaya westchnęła i podeszła do nastolatka. Położyła mu dłonie na biodrach i ustawiła go, jak do odbioru.

- Nie możesz stać sztywno, musisz być rozluźniony. Szeroko na nogach, dłonie przed siebie... - Mówiła, ustawiając go - I obserwuj.

To co miała zrobić, było nieco ryzykowne, ale chciała spróbować. Ustawiła się troszkę obok niego i złapała za jego dłonie, by były odpowiednio ustawione.

- Patrz, gdzie serwuje, jak wysoko skacze, gdzie leci piłka i jak mocno. - Mówiła, zerkając co jakiś czas na niego - Kiedy już to wszystko będzie Ci wiadome, masz serwującego w garści. Pozostało tylko ją odebrać.

Pociągnęła go bardziej do siebie, a wtedy piłka wpadła w jego dłonie i odbiła się do góry.

Semi opadł na stopy i rozchylił wargi, po czym zacisnął szczękę. Nie mógł dać za wygraną. Tsutomu nigdy nie potrafił odbić jego serwów, a teraz zrobił to tak po prostu.

Czarnowłosa położyła dłoń na głowie Tsutomu i szeroko się uśmiechnęła.

- I widzisz?! To wcale nie takie znowu trudne! - Roztrzepała jego włosy, cicho się śmiejąc razem z nim.

- Amaya-San, dziękuję!

Spojrzała na jego szczęśliwą twarz i sama poczuła się dumna. Odwzajemniła jego uśmiech.

***

- Basen?! - Zawołał zszokowany Tendou - Jeszcze pytasz?! - Złapał Amaye za ramiona - Oczywiście, że idziemy!

Uśmiechnęła się, przymykając powieki.

- Więc widzimy się za dwadzieścia minut przed budynkiem. Ubierzcie się już w stronę i weźcie coś na przebranie.

Odeszła do swojego pokoju, zostawiając siatkarzy. Tendou zerknął na Tsutomu, uśmiechając się złowieszczo. Uwiesił się na ramionach młodszego kolegi.

- Basen. Wiesz, co to znaczy, Tsutomu? - Złapał palcami jego policzek, radośnie go ciągnąc - Amaya będzie w stroju kąpielowym!

Goshiki zbladł, a potem zrobił się czerwony jak wisienka.

Chłopcy szybko pobiegli do swoich pokoi, żeby się przebrać, a potem stali przed budynkiem w spodenkach.

Czekali już tylko na Amaye, która poszła powiadomić trenera, że idą drużyną na basen. Wyszła na zewnątrz i zobaczyła czekających na nią chłopców.

- Jestem. Możemy iść! - Zawołała, a wszyscy na nią spojrzeli.

Miała na sobie spodenki i koszulkę, żeby nie paradować po całym ośrodku w dwuczęściowym stroju.

Basen znajdował się na zewnątrz, ale był bardzo przestronny i wokół niego także było wiele miejsca do odpoczynku.

Niektórzy chłopcy wskoczyli do wody, a Amaya podeszła do jednego z foteli, zostawiając tam swoje rzeczy.

- Oi, Amaya-Chan! Chodź pływać! - Zawołał Satori i wszedł do wody - Ah! Jaka cieplutka! - Zawołał zadowolony i zaczął pływać na plecach.

Dziewczyna zdjęła spodenki i podciągnęła bluzkę, zostając w dwuczęściowym, bordowym stroju kąpielowym. Teraz dopiero mogli zobaczyć jej protezę w całej okazałości.

Miała również pasy, które otaczały jej biodra, będąc podporą dla protezy. Rzuciła bluzkę na fotel i odwróciła się przodem do drużyny.

- I na co się tak gapicie, zboczeńcy? - Spytała poważnie, siadając na brzegu basenu.

Podpłynął do niej Semi i położył dłonie po bokach jej ud, na brzegu.

- Nie wchodzisz, Amaya-Chan?

- Właśnie się zastanawiam. - Potarła dłonią kark - Odkąd straciłam kończynę, nie pływałam i nie wiem czy dam sobie radę.

- Spokojnie! Pomożemy Ci! - Uśmiechnął się i wystawił dłoń w jej stronę, stojąc pewnie na dnie.

Dziewczyna z delikatnym uśmiechem je przyjęła i biorąc głęboki oddech, wsunęła się do wody. Zaraz za nią, pod wodą czaił się Cudowny Chłopiec.

- Dobra, teraz cię puszczę bo widzę, że sobie radzisz. - Semi delikatnie się od niej odsunął - Jakby co to krzycz, jestem blisko. - Uśmiechnął się i zaczął pływać.

Amaya podpłynęła bliżej Tsutomu, chcąc go zapytać o następny trening odbiorów, ale coś jej przeszkodziło.

- Hej, Tsu-Chan, kiedy następny trening od... - Urwała, czując jak ktoś rozwiązuje sznurek od góry jej stroju kąpielowego.

- Zemsta, skarbie! - Zawołał Tendou, śmiejąc się.

- Tendou-San, jesteś bezczelny! - Powiedział Tsutomu i spojrzał na górę stroju dziewczyny.

Woda już miała go podnieść, a Goshiki podjął najważniejsza decyzję w swoim życiu. Przytrzymał jej strój w miejscu, kładąc swoje dłonie na jej piersiach.

A gdy zrozumiał co zrobił, niemalże nie spłonął rumieńcem. Semi podpłynął bliżej i sprawnie zawiązał sznurki jej kostiumu, po czym spojrzał przez ramię Libero na Tsutomu.

- Oi, Tsutomu, możesz już ją puścić. - Uśmiechnął się rozbawiony.

Chłopak spojrzał na swoje dłonie, a potem na twarz Amayi i ponownie zbladł.

- Przepraszam! - Krzyknął I zanurkował w wodzie, odpływając od nich.

Fioletowooka zmarszczyła brwi, odwracając się przodem do Semiego.

- Przecież nie stało się nic złego, pomógł mi. - Podniosła jedną brew - Ah, jest taki niewinny. - Pokręciła zrezygnowana głową.

- Zawiązałem ci te sznurki na supełki, żeby Tendou znowu nie przyszło do głowy ci ich rozwiązać - Semi parsknął śmiechem - A teraz, kiedy jesteś już bezpieczna... - Spojrzał w kierunku, zadowolonego z siebie blokującego - Możemy go utopić.

- Z wielką chęcią, Semi-Chan.

********************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro