Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23

*dwa lata później*

Amaya czekała, opierając się plecami o ścianę jednego z budynków.

- Yo! Amaya-Chan!

Spojrzała w bok i zobaczyła Semiego i Tendou, którzy podążali w jej stronę. Amaya dużo wcześniej wyszła z domu, żeby załatwić parę najważniejszych spraw, a chłopcy mieli jej pomóc z prezentem dla Tsutomu.

Chłopak od długiego czasu mówił Amayi, że w końcu wybierze się do schroniska i przygarnie jakiegoś psiaka.

Tak więc postąpiła Libero, kilka tygodni wcześniej osobiście zawitała w schronisku i wybrała psiaka, którego zaadoptowała.

Tego dnia, w urodziny atakującego, miała odebrać szczeniaka, ale wcześniej chciała wybrać się do sklepu zoologicznego po wyprawkę.

Mieli kupić najpotrzebniejsze dla zwierzaka rzeczy, by Goshiki nie musiał się o to zamartwiać.

Kilka minut później, cała trójka przechadzała się po zoologicznym, w poszukiwaniu odpowiednich rzeczy.

Amaya zatrzymała się przy dziale ze smyczami, obrożami i tym podobnymi. Wzięła w dłonie fioletową obrożę. Była skórzana i bardzo wytrzymała, więc wrzuciła ją do koszyka i przeszła do wyboru szelek oraz smyczy.

Tendou miał zająć się zabawkami dla psiaka, a Semi zamiast pomóc, siedział w dziale ze zwierzątkami klatkowymi i zachwycał się puchatym króliczkiem.

Kiedy mieli już wszystko, co potrzebne, poszli do kasy i wyszli.

- Dobra, teraz to będzie trzeba zapakować w jakieś ładne pudełko. - Podała największą siatkę Satoriemu - Smycz, szelki i obroże biorę ze sobą, bo się przyda. - Uśmiechnęła się - Leć do domu i to ładnie zapakuj.

- Robi się! - Zawołał i pobiegł w kierunku mieszkania.

Amaya i Semi za to poszli w stronę schroniska.

- Jak myślisz? Będzie szczęśliwy? - Spytała, patrząc na osprzęt w swoich dłoniach.

- Wiesz, odkąd pamiętam bardzo dużo mówił o tym, że chce mieć psa. - Wzruszył ramionami, chowając dłonie do kieszeni - Ale ciągle jakoś mu wypadało to, żeby iść do schroniska i złożyć papiery o adopcję.

- Wiesz, jeśli się okaże, że nie będzie mógł go wziąć, pies dalej jest zapisany na mnie. - Powiedziała z uśmiechem - Więc nie wróci do schroniska, ale zostanie ze mną. Niemniej jednak Tsutomu co jakiś czas będzie mieć wizyty wolontariuszy, czy psiak ma się dobrze.

Semi pokiwał głową i otworzył drzwi schroniska, przepuszczając Amaye przodem.

- Dzień dobry! - Amaya radośnie przywitała się z wolontariuszką - Przyszłam odebrać psiaka.

Kobieta od razu skojarzyła Amaye, ponieważ przez ostatnie tygodnie dziewczyna przychodziła codziennie i poznawała się ze szczenięciem.

Libero podniosła w dłoniach z szerokim uśmiechem obrożę i szelki z przyczepioną do nich smyczą. Kobieta kiwnęła głową i zaprosiła przybyłą dwójkę do jednego z pomieszczeń, gdzie znajdowały się boksy.

Przeszli na sam koniec, gdzie w środku znajdował się mały, energiczny szczeniak.

Amaya wybrała go ze względu jego niemiłej przeszłości, której doświadczył w swoim jeszcze naprawdę krótkim życiu.

Matka go odrzuciła, przez co był słaby i nie miał szansy walczyć z rodzeństwem o mleko czy inne jedzenie, potem okazało się, że miał groźną infekcję, ale dzięki upartym wolontariuszom, szczeniak wrócił do pełni zdrowia i czuł się świetnie.

Amaya weszła do boksu, a psiak od razu do niej podleciał, skacząc i liżąc po policzkach. Libero zamknęła na moment oczy i na oślep złapała go, głaskając.

Semi patrzył na to z uśmiechem, gdyż szczenię było naprawdę urocze i pocieszne. Amaya założyła mu obrożę i wyregulowała ją, by nie była zbyt ciasna.

Psiak usiadł i przechylił głowę na bok, gdy zobaczył w dłoniach dziewczyny szelki. Amaya sięgnęła dłońmi w jego stronę, a wtedy pupil chwycił w pysk osprzęt i zaczął z nim uciekać.

- O ty! - Dziewczyna poszła za nim i próbowała złapać - Chcesz się bawić w berka? Dobra.

Po kilku minutach ganiny, Amaya w końcu zdołała złapać sukę i założyła jej szelki. Wtedy do Semiego zadzwonił Hayato.

Platynowłosy odebrał.

- Tak?

- Jak długo wam jeszcze zejdzie? - Usłyszał głos Hayato - Tsutomu chcę wracać już do domu i trochę ciężko go nakłaniać na kolejne dokładki jedzenia albo gier.

- Załatw nam jeszcze piętnaście minut. - Semi obserwował, jak Amaya dziękuję starszej kobiecie, trzymając smycz z przyczepionym do niej szczeniakiem - Mamy psa i już zaraz lecimy do domu Tsutomu.

- Nic nie obiecuję, ale się postaram. - Burknął Hayato - Nie więcej, niż piętnaście minut. Dobra...Wraca z łazienki, kończę.

Yamagata rozłączył się i uśmiechnął do przyjaciela.

- No to może jeszcze ramen?

Semi razem z Amaya szli dosyć szybkim krokiem w kierunku domu Małego Asa. Psiak z zadowoleniem biegał na smyczy, wystawiając na zewnątrz język.

Amaya wyciągnęła telefon i wybrała numer do Tendou.

- Co tam, Amaya-Chan?

- Już wchodzimy na działkę Tsutomu, jesteś u niego już?

- Tak~ Czekamy wszyscy w jego pokoju~

- Dobra, my już właśnie wchodzimy do domu.

Rozłączyła się i przywitała z mamą siatkarza, która w całej niespodziance im pomagała.

- O jejku...To ten słodziak? - Spytała, kucając przy psiaku - Jest śliczny.

- Prawda? - Amaya tego dnia miała bardzo entuzjastyczny głos - Mam nadzieję, że mu się spodoba.

- Dobrze, lećcie się schować, a ja załatwię resztę. - Poklepała Amayę i Semiego po ramionach.

Weszli z psem na górę, do pokoju Tsutomu. Od razu w oczy rzucił im się dosyć uroczy wystrój pokoju.

Było dużo balonów, tort na biurku chłopaka, a reszta drużyny stała na środku pokoju.

- Jesteśmy! - Zawołała czarnowłosa, zwracając na siebie uwagę - I mamy naszego towarzysza!

- O matko, jaki słodki! - Zawołał Tendou, patrząc na psa, który merdał radośnie ogonkiem.

- No wiadomo. - Zaśmiała się Amaya - Dobra, ja chowam się z nią w łazience i wyjdę, jak zrobicie mu już niespodziankę.

Amaya otworzyła drzwi do łazienki chłopaka, która była w jego pokoju. Weszła do środka i modliła się, by suczka nie zachciała nagle szczekać.

Zostawiła uchylone drzwi i cofnęła się, kucając obok psa. Zaczęła ją głaskać, a suczka położyła się na ziemi, zamykając oczy.

Tsutomu spokojnie wszedł do domu i oddychając z ulgą, położył torbę w salonie. Hayato trochę wcześniej się z nim rozstał i wszedł do jego pokoju po drabinie, którą zostawili tam wcześniej chłopcy.

Odpalił telefon i stanął w najlepszym miejscu, żeby wszystko ująć na nagraniu.

- Wróciłem! - Zawołał atakujący, a wtedy jego mama wychyliła się z kuchni.

- Miałeś posprzątać w pokoju, Tsutomu. - Powiedziała, otrzepując dłonie z wody.

- Przecież posprzątałem. - Zmarszczył brwi w niezrozumieniu na uwagę rodzicielki.

Jego mama spojrzała na niego wymownie.

- Słońce, proszę cię. - Parsknęła śmiechem - Nie nazwałabym tego posprzątaniem. Więc leć, leć, pokój sam się nie ogarnie.

- Ale mamo...

- No już, spadaj do pokoju sprzątać. - Wygoniła go na górę.

Atakujący wywrócił oczami i ze zabolałą miną, powoli poczłapał na górę, do swojego pokoju.

Otworzył drzwi i wszedł do środka.

- Najlepszego!

Wzdrygnął się na krzyk przyjaciół z drużyny. Spojrzał zdziwiony na chłopaków, którzy w uroczych, fioletowych czapeczkach stali i szeroko się uśmiechali.

Tsutomu odwzajemnił uśmiechy i zamknął za sobą drzwi. Chłopcy zaśpiewali mu sto lat i złożyli życzenia.

- Um...Amayi nie ma? - Spytał, nagle nieco przygaszając swój zapał.

Tendou zrobił specjalnie dosyć krzywą minę.

- No wiesz... - Zaczął wymijająco - Amaya...Miała dzisiaj inną sprawę.

- Oh...Rozumiem. - Uśmiechnął się smutno - Pójdę umyć ręce do łazienki.

Kiedy atakujący się odwrócił w stronę toalety, Tendou i Semi przybili sobie żółwika.

Goshiki otworzył drzwi, a wtedy stanął jak wryty.

- Najlepszego, skarbie! - Zawołała Amaya, trzymając w ramionach szczeniaka.

Tsutomu milczał, dalej trzymając dłoń na klamce. Patrzył to na ucieszoną mordkę psa, to na swoją ukochaną.

- Co...Co to za pies? - Spytał, w końcu będąc w stanie coś z ciebie wydusić.

Amaya podeszła do niego bliżej i pozwoliła mu wziąć zwierzaka na ręce. Suczka polizała go po brodzie, merdając radośnie ogonem.

- Już twój. - Przyznała i uśmiechnęła się ciepło w jego stronę.

Tsutomu spojrzał na Amaye i odstawił szczeniaka, który poleciał do chłopców do pokoju, wywołując ich piski radości i rozczulenia.

Mały As powoli zamknął drzwi do łazienki i podszedł do Amayi, łapiąc ją w pasie.

- Sto lat. - Zaśmiała się i skrzyżowała dłonie za jego karkiem, gdy się do niej przybliżył - I jeszcze więcej.

Tsutomu ścisnął mocniej jej talię i pochylił się w jej stronę, całując usta Libero. Odwzajemniła pieszczotę, mrucząc cicho, przez co Tsutomu się uśmiechnął.

Kiedy przyjechał językiem po jej dolnej wardzę, ona odsunęła się nieco i przechyliła głowę, posyłając mu pytające spojrzenie.

- Ty coś chcesz. - Stwierdziła, uśmiechając się z rozbawieniem.

- Chce ci tylko podziękować. - Wzruszył ramionami i schylił się, tym razem całując jej szyję.

- Tsu-Chan... - Odsunęła się od niego - Takie rzeczy tylko w nocy. - Zażartowała, śmiejąc się - Teraz chodź, świętujmy wszyscy razem. - Skradła mu buziaka i wyszła z łazienki.

Tsutomu zarumienił się, ale podążył za Amayą i wrócił do swojego pokoju, gdzie reszta na niego już czekała.

***

- I jak? Podobały ci się urodziny? - Spytała Amaya, pomagając sprzątać Tsutomu w jego pokoju.

- Było cudownie. Jeszcze raz dziękuję. - Podszedł do niej i pocałował w skroń.

Amaya w odpowiedzi posłała mu swój szeroki uśmiech. Goshiki wyniósł na dół śmieci w worku, a Libero zaczęła przecierać biurko, które gdzieniegdzie było ubrudzone tortem.

Oparła się drugą dłonią na biurku i już kończyła wycierać blat mebla.

Mały As wszedł do pokoju i zamknął drzwi, cicho ziewając.

- Co robisz? - Spytał i zerknął na swoją ukochaną.

Siatkarka pochylała się nad blatem biurka, próbując doczyścić plamę, która zaschła i nie chciała zejść.

Tsutomu cicho przełknął ślinę, jeżdżąc po niej wzrokiem od góry do dołu.

- Jak widzisz, sprzątam na biurku. - Mruknęła, sięgając najdalej dłonią jak tylko mogła - A co? Stało się c...

Urwała, gdy usłyszała cichy oddech atakującego przy uchu. Odwróciła głowę w bok i spojrzała na twarz Tsutomu.

- Co ty się tak lepisz do mnie dzisiaj? - Spytała podejrzliwie, opierając się obydwiema dłońmi o blat, w przeciwnym razie ciężar Tsutomu by ją przygniótł.

Chłopak objął ją dłońmi w talii i przylegając do niej ciałem, delikatnie ucałował jej ramię.

- Wszystko okej? - Spytała dla pewności, a wtedy chłopak ją pocałował.

Obrócił ją i położył na biurku, nie przestając całować. Objęła go nogami w w pasie i skrzyżowała dłonie za jego karkiem.

- Zostań na noc. - Wyszeptał, a potem poczuła jego zimne palce pod swoją koszulką.

Przez jej ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Spojrzała na jego zarumienioną twarz i choć mogło to być tylko złudzenie, to wydawało się jej, że słyszy bicie serca siatkarza.

Zmrużyła oczy, obserwując go uważnie.

- Zostać mogę, ale na nic więcej nie licz. To stanowczo za wcześnie na takie rzeczy.

Tsutomu poczerwieniał na twarzy.

- Nie martw się, kiedyś będzie na to czas. - Podniosła się i poczuła jego dłonie pod pośladkami.

Podrzucił ją do góry, stając prosto i westchnął, opierając czoło o jej ramię.

- Przepraszam. Poniosło mnie... - Powiedział cicho i usiadł z nią w ramionach na łóżku - Nie chciałem cię urazić, Amaya-San.

- Spokojnie. - Uśmiechnęła się, ujmując jego zażenowaną twarz w dłonie - Ufam ci jak nikomu innemu, ale na takie rzeczy nasz związek jeszcze nie jest gotowy. - Ucałowała jego czoło - Potrzeba czasu.

Przytulił ją mocno i dziękował za to, że Amaya była taka wyrozumiała i opanowana.

- Wiesz, że cię kocham, Tsu-Chan? - Spytała, chcąc jakoś odciągnąć jego myśli od tej nieco niezręcznej sytuacji - Tak, jak nigdy nie kochałam nikogo innego?

- Naprawdę? - Spytał, patrząc jej w oczy.

- Pewnie! Jesteś takim moim małym skarbem! - Potarła jego policzki kciukami, przymykając powieki podczas uśmiechu.

******************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro