Rozdział 17
Amaya uśmiechnęła się szeroko, gdy Tendou zaczął żartobliwie przepychać się z Semim.
- Jejku...Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak brakowało mi waszego towarzystwa.
Dziewczyna przechyliła się i oparła głowę na ramieniu Tsutomu, a Mały As delikatnie objął ją dłonią w talii.
Samo patrzenie na nich sprawiało, że można się było rozpłynąć. Cała drużyna była zadowolona z faktu, że ich małe bubu wreszcie znalazło miłość.
Mika wysunęła w stronę Amayi ciastko z uśmiechem.
- Chcesz trochę, Amaya-Chan? - Spytała, a Libero zerknęła na smakołyk.
- A co to?
- Ciastko bananowe.
Nakamura skrzywiła się i pokręciła przecząco głową.
- Wybacz, mam uczulenie na banany. - Powiedziała, uśmiechając się przepraszająco - Ale dziękuję.
- O, przepraszam. - Mika, zabrała wypiek - Nie wiedziałam, ale będę pamiętać na przyszłość. - Rozgrywająca kiwnęła głową.
Tsutomu podniósł dłoń i objął swoją ukochaną na wysokości ramienia, pocierając jej odkrytą skórę.
- Możemy wieczorem pójść do kawiarni, jeśli chcesz. - Powiedział z uśmiechem.
- Z twoim angielskim? - Spytała z rozbawieniem Amaya - Jesteśmy zgubieni. - Zaśmiała się, a atakujący jej zawtórował.
Podczas treningów i ogółem wszelkich wyjść gdzieś z drużyną, wszyscy mówili w swoim ojczystym języku, ale koniec końców kiedy wychodzili do sklepu lub udzielali wywiadów, musieli posługiwać się angielskim.
Na szczęście Amaya jakoś wcześniej nie miała problemów z tym językiem, więc czuła się dosyć swobodnie, gdy go używała.
- Wcale nie jest taki zły.
Amaya podniosła jedną brew i zaśmiała się.
- Pewnie, Tsu-Chan. - Poklepała go po torsie - Twój angielski jest cudowny.
Niedługo później dziewczyny zagrały jeszcze jeden, krótki meczyk, który obserwowali chłopcy i wszyscy opuścili halę, udając się na zasłużony odpoczynek.
***
Amaya rzuciła się na łóżko po przebytym wcześniej prysznicu i odetchnęła z ulgą. Tsutomu wszedł za nią do pokoju i zamknął drzwi.
- Za dwa dni mistrzostwa. - Powiedziała, leżąc z twarzą w poduszkach - Matko... Dalej nie mogę uwierzyć, że zaszłam tak daleko..
Mały As usiadł obok niej i zaczął delikatnie głaskać ją po plecach z uśmiechem.
Amaya odwróciła głowę i spojrzała na licealistę. Wpatrywali się tak w siebie w ciszy.
- Jesteś śpiąca? - Spytał, a dziewczyna pokiwała powoli głową - Wskakuj pod kołdrę i śpij.
Zrobiła co polecił i zakopując się w ciepłej pościeli, zamknęła oczy. Pierwszy raz naprawdę dobrze leżało jej się w łóżku, a to poniekąd dlatego, że Tsutomu siedział obok niej.
- Idziesz spać ze mną? - Spytała, nie otwierając oczu.
Siatkarz zastanowił się, ale koniec końców skorzystał z jej propozycji. Ułożył się pod ciepłym materiałem na plecach, a Nakamura od razu do niego przylgnęła, obejmując w pasie.
Tsutomu cicho westchnął, patrząc w sufit. Wciąż nie dowierzał, że Amaya była jego dziewczyną. Tyle czasu się o nią starał, tyle razy zrobił różne głupoty... A i tak mu się udało.
Spojrzał na śpiącą już nastolatkę. Cicho oddychała, wtulając policzek w jego pierś. Ciemnowłosy pogłaskał ją po głowie.
Wolną dłonią sięgnął do kieszeni po telefon i zaczął oglądać filmiki, podczas gdy przytulona do niego Amaya, słodko i ze spokojem spała.
***
- Amaya! Zobacz co mam! - Zawołał Tendou, uśmiechając się szeroko - Tsutomu! Ty też spróbuj!
Wyciągnął w ich stronę żelki. Amaya patrzyła, jak Tsutomu bierze jednego żelka i wkłada go sobie do buzi, a dosłownie po sekundzie zrobił skrzywioną minę.
Nakamura parsknęła śmiechem, gdy Tsutomu się wzdrygnął, wciąż robiąc swoją zabawną minę.
- Wszystkie smakują tak samo? - Spytała, zaglądając do paczuszki.
- Są cytrynowe, melonowe i arbuzowe.
- Uuu... - Amaya mruknęła z aprobatą i wzięła melonowego, a przynajmniej tak był oznaczony na tyle opakowania.
Wrzuciła go sobie do buzi, a Satori czekał na jej reakcję, która o dziwo pomimo upływu czasu, nie nadchodziła.
- No weź nie żartuj. - Powiedział zdziwiony Tendou - Już dawno cię powinno wykrzywić!
- Lubie kwaśne. - Libero wzruszyła ramionami - Swoją drogą są bardzo dobre, no nie, Tsu-Chan?
Spojrzała przez ramię na swojego chłopaka, który był w trakcie opróżniania butelki wody.
- Tsu-Chan, wszystko okej?
Amaya poszła w jego stronę, żeby sprawdzić co z nim, a wtedy w gronie zawitała Yuki z siatką w dłoniach.
- Ja też przyniosłam coś dobrego! - Zawołała z uśmiechem i zaczęła rozdawać wypieki, które kupiła w pobliskiej cukierni.
Satori dosyć niepewnie przyjął ciastko i patrzył, jak Yuki rozdaje je wszystkim. Nie pominęła nikogo.
- A z czym to? - Spytała Amaya, wyciągając jedno ciastko z reklamówki.
- Z orzechami, białą czekoladą i pomarańczą.
Nakamura podziękowała i wszyscy razem usiedli na zewnątrz na ławkach, pałaszując wypieki.
Tendou sięgnął po papierek, który wypadł z siatki Yuki. Był to paragon. Zerknął na nazwę ciastek i zmarszczył brwi, zerkając na Amaye.
- Amaya... - Zaczął niepewnie - Czy ty czasami nie masz uczulenia na banany? - Dopytał czerwonowłosy, patrząc to na przyjaciółkę, to na paragon.
Nakamura spojrzała na niego niezrozumiale.
- Miały być orzechowe. - Powiedziała, czując jak podnosi jej się ciśnienie.
- No bo są, ale tam też jest banan.
Nakamura momentalnie wstała i pobiegła w stronę budynku. Tsutomu spojrzał za biegnącą Libero i sam również się podniósł, idąc w jej ślady.
Satori za to zerknął na Yuki, która nic sobie nie robiąc z ich rozmowy, po prostu jadła ciastko i patrzyła w telefon.
- Oi. - Satori stanął nad nią - Zrobiłaś to specjalnie. - Stwierdził, a jego głos stał się nieco ochrypnięty.
Szatynka podniosła na niego wzrok i zmarszczyła brwi.
- Nie przyjaźnie się z nią, więc nie wiem na co ma uczulenie. - Wzruszyła ramionami i wróciła do ekranu komórki - Nie jestem wszystkowiedząca. - Mruknęła pod nosem.
Satori spojrzał na Eite porozumiewawczo i sam poszedł za Tsutomu i Amayą.
Czarnowłosa wpadła do toalety i wchodząc szybko do jednej z kabin, nachyliła się nad toaletą, zwracając to, co wcześniej zdążyła spożyć.
Miała nadzieję, że to sprawi, iż jej reakcja alergiczna będzie mniejsza lub po prostu w ogóle nie wystąpi.
Niestety niepotrzebnie się łudziła.
Tsutomu również za nią przybiegł i po chwili, gdy ją znalazł, klęknął obok niej na jedno kolano.
Złapał jej włosy jedną dłonią, a drugą zaczął smarować delikatnie plecy nastolatki.
Yuki westchnęła, opierając brodę na dłoni i zerkała co jakiś czas na chłopców, którzy między sobą rozmawiali.
Jakoś nieszczególnie polubiła Amaye i nie miała zamiaru tego ukrywać. Choć nie wiedziała, że Libero była uczulona na banany.
Pomimo tego była poniekąd rozbawiona tym zbiegiem okoliczności.
Kiedy zerknęła w bok, w trawie zobaczyła małe, fioletowe pudełeczko. Podniosła je, ale nwydawało się bezużyteczne i na pierwszy rzut oka puste, więc westchnęła, po czym wyrzuciła je do kosza razem z innymi śmieciami.
- Amaya-San... - Zaczął Tsutomu, jednak dziewczyna podniosła na moment palec wskazujący do góry, uciszając go.
Potem ponownie zwymiotowała.
- I jak? Wszystko w porządku? - Tendou otworzył drzwi kabiny.
- Idź i weź z jej torby leki. - Polecił atakujący - Są w takim małym, fioletowym pudełeczku. I przynieś jakiś ręcznik.
- Lecę.
Tendou szybko wybiegł z łazienki i pognał w poszukiwaniu torby.
- Amaya-San...Już dobrze? - Spytał, gdy dziewczyna usiadła na zimnych płytach i wytarła usta papierem toaletowym.
Czarnowłosa zaczęła głośniej oddychać. Zamknęła klapę sedesu i oparła się o nią przedramionami, w których ukryła twarz.
- Ja... - Powiedziała cicho i zakaszlała - Trochę ciężko mi się oddycha... - Mruknęła, kaszląc - Ale jak Tendou... przyniesie leki...To będzie okej.
Tsutomu przytulił do siebie ukochaną. Mimo, że nie było aż tego widać, to naprawdę bardziej się o nią martwił i był bliski płaczu.
********************
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro