Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

*Kilka dni później*

Amaya złapała za uchwyt walizki i zeszła z nią na dół. Wyniosła ją do przedpokoju i wróciła na górę, by się ubrać. Szybko założyła czarne spodnie i luźną, czerwoną bluzę z kapturem po czym zbiegła na dół, do kuchni.

Przechodząc, spojrzała na siedzącego na kanapie w salonie, Semiego. Opierał łokieć o oparcie kanapy, siedząc do niej tyłem i patrzył w okno.

Czarnowłosa zatrzymała się i przyjrzała mu. Tego dnia wszyscy byli dziwne spokojni i przybici. Nawet nie przypuszczała, że to może być z jej powodu.

W nocy miała wyjechać, ale wolała mieć wszystko naszykowane już z samego rana. Odwróciła wzrok od siatkarza i weszła do kuchni, a tam zastała Tendou, pijącego kawę.

Chłopak podniósł na nią wzrok i uśmiechnął się delikatnie, po czym wrócił do patrzenia w kubek.

Zmarszczyła brwi i podeszła do lodówki, wyjmując z niej ciasto, na które miała ochotę. Ukroiła kawałek i wyciągnęła go na talerz, a resztę schowała i oparła się pośladkami o blat.

- Co wam wszystkim dzisiaj? - Spytała i patrzyła, jak Satori wzdycha.

Nie odwrócił się jednak w jej stronę. Chciała ponownie spytać, ale przerwał jej blokujący.

- Nie tylko tobie jest ciężko z powodu tego wyjazdu. - Powiedział i zaczął delikatnie stukać palcami o kubek.

Amaya odłożyła talerz z nietkniętym kawałkiem ciasta i powoli podeszła do Tendou, kładąc mu dłonie na ramionach. Chłopak odsunął kubek z kawą i schował twarz w dłoniach.

- Tendou...Przecież wrócę. - Uśmiechnęła się smutno - Nie wyjeżdżam na zawsze.

Blokujący powoli wstał i odwracając się do dziewczyny, zgarnął ją do siebie, mocno przytulając.

Amaya zamrugała parę razy szybciej i odwzajemniła uścisk przyjaciela, wtulając się w jego tors.

- Pół roku to za dużo. - Powiedział, głaszcząc ją po głowie - Nie wytrzymamy tyle bez ciebie.

Nakamura odsunęła się od niego i spojrzała na jego smutną twarz.

- Ja też będę za wami tęsknić. - Uśmiechnęła się ciepło - A jak wrócę, to na pewno spędzę z wami tyle czasu, ile tylko będziecie chcieć. - Powiedziała, starając się go pocieszyć. Okej?

Czerwonowłosy odwrócił głowę w bok i widziała, jak jego powieki drżały, by nie uronić ani jednej łzy.

- Tendou, płaczesz? - Spytała, łapiąc go za nadgarstek.

- Nie. - Burknął, przecierając policzki rękawem bluzy - Dlaczego niby miałbym płakać? - Spytał sarkastycznie - Bo moja najlepsza przyjaciółka wyjeżdża na zasrane pół roku? - Spytał łamliwym głosem - A skąd... - Siąknął nosem - Przecież to kurwa nic...

Usiadł na podłodze i zaczął wycierać policzki. Amaya klęknęła obok niego i przytuliła go do siebie ponownie. Wtulił się w nią i patrzył tępo w podłogę, co jakiś czas pociągając nosem.

Wtedy do kuchni wszedł Semi. Spojrzał na siedzących na podłodze przyjaciół i sam zacisnął szczękę. Podszedł do nich i klęknął, również ich obejmując.

- Przepraszam. - Powiedziała cicho Amaya, również czując napływające do oczy łzy.

- Nie musisz. Chcemy, żebyś spełniła marzenia. - Powiedział Semi, opierając brodę na jej głowie - To nasz priorytet, bo jesteśmy twoimi przyjaciółmi.

***

Amaya siedziała w salonie i patrzyła na całą trójkę, która nie odzywała się, oglądając film. Między wszystkimi była dosyć napięta sytuacja. Nikt nie chciał się też odzywać, nawet Amaya.

Wtedy do drzwi ktoś zapukał. Semi powoli podniósł się i skierował do drzwi. Amaya obserwowała go, póki nie zniknął za ścianą.

Kiedy wrócił, Amaya nie zwróciła na to uwagi. A przynajmniej póki Eita nie odchrząknął.

Czarnowłosa spojrzała w jego kierunku i milczała. Westchnęła, widząc miny pozostałych, którzy przyszli.

- Proszę, powiedzcie, że nie przyszliście tutaj tylko po to, żeby płakać. - Powiedziała zrezygnowana, krzywiąc się.

- Chcemy spędzić ten czas z tobą, póki jeszcze nie wyjechałaś. - Wytłumaczył Taichi, delikatnie się uśmiechając.

Nakamura wstała, ale gdy podeszła bliżej, spojrzała na nich wszystkich z utęsknieniem. Uśmiechnęła się pocieszająco, a potem wszyscy wyszli z domu, chcąc iść się trochę rozerwać przed jej wyjazdem.

***

Ushijima pomógł Amayi wynieść walizki i zapakował je do samochodu, którym mieli jechać na lotnisko.

Amaya stała przed chłopcami, nie wiedząc co im powiedzieć. Jednak koniec końców, postanowiła zrezygnować ze słów. Najpierw podeszła do Shirabu, który stał najbliżej niej i po prostu go przytuliła.

Rozgrywający objął ją mocno ramionami, zamykając na moment oczy.

- Będę tęsknił. - Powiedział cicho, by nikt inny poza nią nie usłyszał tego - Wróć do nas szybko. - Powiedział już nieco głośniej, gdy się od niego odsunęła.

Kiwnęła mu głową i zaczęła żegnać pozostałych chłopców. Tsutomu przyglądał się temu ze smutkiem. Wiedział, że wróci, ale i tak rozłąka z nią była bolesna. Nie tylko jako przyjaciółki, ale także jako dziewczyny, którą pokochał.

Amaya objęła Semiego, który westchnął i odwzajemnił uścisk, delikatnie głaskając ją po plecach. Platynowłosy spojrzał ze smutkiem na Tendou, który usiadł na ziemi, nie będąc w stanie ustać na nogach.

Nakamura klęknęła przed blokującym. Ze wszystkich chyba on najbardziej to przeżywał.

A przynajmniej nie był w stanie tego ukryć w żaden sposób. Po prostu siedział i płakał w ramiona. Libero położyła mu dłoń na głowie i otarła jego łzy dłonią, po czym mocno przytuliła.

- Już Tendou...Nie płacz. - Poprosiła, słysząc jak nienaturalnie szybko oddycha.

Pokręcił przecząco głową i zamknął oczy, na oślep ocierając łzy rękawem.

- Przepraszam. - Powiedział cicho i znów się rozpłakał.

Chłopcy patrzyli na to, sami nie mogąc utrzymać emocji na wodzy. Widok zapłakanego Tendou był widokiem, który rozdzierał serce na tysiące kawałków. Szczególnie, że chłopak zawsze był taki wesoły i uśmiechnięty.

Teraz siedział na ziemi, przytulając do siebie Libero i nie mogąc powstrzymać łez.

- O-Obiecaj, że wrócisz... - Zająkał się, nie mogąc zbyt, dużo powiedzieć - Że tam n-nie zostaniesz. Proszę. - Przytulił ją mocniej.

- Obiecuję. - Pogłaskała go po głowie i po kilku minutach, gdy Satori zdawał się nieco uspokoić, puściła go.

I przed nią było teraz najtrudniejsze. Odwróciła się i spojrzała na Tsutomu. Podeszła do niego i wtuliła się w jego tors. Słyszała jak nagle głośno nabrał powietrza, a potem poczuła jego ramiona na sobie.

Zamknęła na moment oczy, chcąc by ta chwila i ciepło jego ciała, towarzyszyła jej przez następne pół roku. Mały As położył dłoń na jej głowie i pogłaskał ją, przyciskając swój policzek do czubka jej głowy.

Ushijima siedział już w samochodzie, czekając na Libero. Rozumiał, że było to smutne zarówno dla niej, jak i reszty, więc nikogo nie pospieszał, czekając i robiąc coś na telefonie. Już wcześniej zdążył pożegnać się z każdym z przyjaciół.

Amaya odsunęła się od atakującego i uśmiechnęła ciepło, przymykając powieki. Gdy na niego spojrzała, podniosła powoli dłoń i ujęła jego policzek, pocierając kciukiem jego miękką skórę.

Dopiero wtedy jego oczy uroniły słone łzy. Gdy patrzył jej w oczy i wiedział, że za chwilę odjedzie.

- Do zobaczenia, Tsu-Chan. - Ostatni raz go pogłaskała i odwróciła się, odchodząc do samochodu.

Satori syknął pod nosem i wstał, podchodząc do Tsutomu. Zamachnął się, uderzając otwartą dłonią w jego plecy.

- Idź do niej idioto. - Popchnął go - I pożegnaj tak, jak należy.

Tsutomu podszedł szybko do niej, zanim zdążyła wsiąść do samochodu i złapał za jej nadgarstek. Odwrócił ją do siebie i pociągnął, łapiąc drugą dłonią w talii i pocałował ją.

Kiedy odsunęła się od niego, ponownie musnęła jego usta, jednak tym razem znacznie krócej. Potem wsiadła do samochodu i razem z Ushijima na tylnym siedzeniu, odjechali na lotnisko.

Tsutomu odwrócił głowę, patrząc na odjeżdżający pojazd. Westchnął i odwrócił się, a Tendou nic nie mówiąc, przytulił go.

- Będzie dobrze... - Mruknął cicho Satori - To tylko pół roku. - Sam nie wierzył w to, co mówi - Tak...Tylko pół roku.

**************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro