Rozdział 12
Amaya uśmiechnęła się do Trenera i pokiwała głową, zgadzając się.
- Jutro podpiszemy umowę, Amaya. Potem dam ci rozpiskę potrzebnych rzeczy oraz wyjaśnię przebieg turnusu. - Rzekł miło i po krótkiej rozmowie, dziewczyna wyszła z jego gabinetu.
Była szczęśliwa jak jeszcze nigdy dotąd. Zadarła głowę do góry i wzięła głęboki wdech orzez nos, a potem wypuściła powietrze przez usta.
- Wiedziałam, że wrócisz, Amaya-Chan.
Dziewczyna odwróciła się i zobaczyła stojącą przez sobą, brązowowłosą. Rozchyliła delikatnie usta ze zdziwienia, ale nie trwało to długo, bo zaraz potem przylgnęła do dziewczyny, przytulając ją.
- Mika! Boże, tak bardzo tęskniłam!
Szatynka również przytuliła Nakamurę z szerokim uśmiechem. Kiedy niższa dziewczyna odsunęła się od niej, nie mogła uwierzyć własnym oczom. Jej była Rozgrywająca, stała przed nią we własnej osobie.
Co mogła powiedzieć. Zmieniła się. Wyładniała, ścieła na krótko włosy, ale wciąż miała ten wesoły, pocieszający uśmiech.
- Cieszę się, że mogę cię w końcu zobaczyć! - Zawołała szczęśliwa Mika - Słyszałam, że jedziesz z nami na turnus.
Nakamura przytaknęła.
- To świetnie! - Rozłożyła ramiona, śmiejąc się - Będziemy mieć wystarczająco czasu, żeby porozmawiać.
- Pewnie.
- Amaya-Chan? Może wyskoczymy na kawę? - Zaproponowała - Chciałabym porozmawiać z tobą jak za dawnych, gimnazjalnych czasów. - Szatynka uśmiechnęła się.
- Z chęcią.
***
- Wróciłam! - Zawołała Amaya, wchodząc do mieszkania.
Weszła wgłąb budynku, w w salonie zastała Tendou i Goshikiego, siedzących przy stoliku i grających w coś.
- Co robicie? - Spytała, siadając obok Satoriego.
- Nie teraz, Amaya... - Mruknął skupiony Tendou - Jak przegram, to będę musiał mu stawiać ramen przez tydzień.
Chłopcy grali w Jengę. Nakamura rozłożyła się wygodniej na kanapie i obserwowała, jak grali. Tsutomu czuł jej wzrok na sobie, ale póki co postanowił to ignorować.
- Tsutomu, a jakbyś wziął ten? - Przybliżyła się i pokazała mu palcem na jeden z klocków.
Chłopak spojrzał na nią i o dziwo, posłuchał jej rady i faktycznie, klocek było łatwo wyciągnąć.
***
Amaya położyła się na łóżku i spojrzała w sufit. Jej relacje z Tsutomu bardzo mocno się popsuły od czasu, gdy kazał jej o wszystkim zapomnieć.
Bo ilekroć chciała z nim porozmawiać lub po prostu przytulić, on odchodził. Tsk po prostu.
- Czy ja zrobiłam coś źle? - Spytała cicho siebie i przetarła twarz dłońmi - Dlaczego mnie unika?
Tsutomu opuścił dłoń, nim zapukał do drzwi pokoju Nakamury, słysząc jej słowa.
- Może to ja jakoś go zraniłam...Cholera. Nawet nie mam jak z nim porozmawiać, bo ciągle ucieka. - Usłyszał, jak walnęła pięścią w szafkę stojącą przy łóżku - Zjebałaś, Amaya.
Drzwi jej pokoju otworzyły się. Czarnowłosa spojrzała w tamtym kierunku. Do środka wszedł nie kto inny, jak Tsutomu.
Dziewczyna natychmiast otarła dłońmi twarz i podniosła się do siadu, obserwując siatkarza.
- Chciałem...Porozmawiać. - Mruknął, zamykając za sobą drzwi i podchodząc do Amayi - Mogę? - Spytał, wskazując dłonią na łóżko.
Kiwnęła głową, a nastolatek usiadł na brzegu, spuszczając głowę. Nie wiedział, od czego ma zacząć.
- Wiesz...Nie musisz się obwiniać za to, że cię unikam. - Powiedział cicho, po czym westchnął - Ty...Nie zrobiłaś nic złego. To moja wina. - Oparł łokcie o uda, garbiąc się i patrząc w podłogę - Ja kazałem ci o tym wszystkim zapomnieć, a potem niepotrzebnie się na tobie wyżywałem. Przepraszam.
Amaya patrzyła, jak siedzi i bawi się swoimi palcami.
- Nie dałeś mi wtedy dokończyć, Tsu-Chan. A to było naprawdę ważne... - Spojrzała na niego, gdy odwrócił głowę w jej stronę - A teraz...Nawet nie wiem, czy to, co chciałam powiedzieć, jest jeszcze aktualne. - Zacisnęła usta w wąską linię.
- Nie rozmawialiśmy dość długo...Nie licząc przywitań i krótkich wymian zdań. - Powiedział, patrząc na nią ze smutkiem - Chcę to naprawić. Brakuje mi cię, Amaya-San.
Czarnowłosa uśmiechnęła się delikatnie to niego, a to sprawiło, że Tsutomu miał więcej odwagi. Wiedział, że będzie w końcu musiał jej wyznać, że się w niej zauroczył. Ale nie wiedział, czy to przyjmie pozytywnie.
- Amaya-San...Chciałbym ci coś powiedzieć... - Usiadł przodem do niej, biorąc głęboki oddech.
Widziała, jak bardzo był zestresowany, więc chcąc dodać mu otuchy, złapała go za dłonie, ciepło się uśmiechając.
- Śmiało, wysłucham cię.
- Bo...Od pewnego czasu... - Zaczął, patrząc na ich złączone dłonie - Już nie traktuje cię jak przyjaciółki...
Widział, jak się spięła, ale kontynuował.
- Mam tak praktycznie od samego początku, kiedy bliżej cię poznałem. Prosiłaś, żebym traktował cię jak siostrę, ale ja nie potrafię. Nie chcę. - Zacisnął na moment usta, aż podniósł na nią wzrok - Zakochałem się w tobie, Amaya-San.
Czarnowłosa rozchyliła usta, zaskoczona jego słowami.
- Tsu-Chan, ja...
- Tak, wiem też o twoim wyjeździe na turnus. - Powiedział, wciąż patrząc jej w oczy - Nieważne ile będzie trwał, jak będę na ciebie czekał. Czekał na to, aż zgodzisz się być moja.
Dziewczyna nabrała głośno powietrza i spojrzała na niego niepewnie.
- Naprawdę byś na mnie czekał? - Spytała nieufnie - Pół roku to dość...Dużo czasu.
- Czas nie gra tu roli, Amaya-San. Jestem pewny. - Powiedział poważnie - Chcę z tobą być, niezależnie od wszystkiego.
Amaya odwróciła od niego wzrok na moment. Czarnowłosy nie mogąc się powstrzymać, po prostu ją przytulił.
- Będę tęsknić, kiedy wyjedziesz... - Powiedział cicho, wtulając się w nastolatkę.
Pogładziła dłonią jego plecy i zamknęła na moment oczy, wtulając twarz w zagłębienie jego szyi.
- Obiecaj mi, że podczas wyjazdu nie znajdziesz innego chłopaka... - Mruknął - Będę czekał, aż wrócisz i będziemy mogli w końcu być razem.
Amaya przez moment analizowała jego słowa, a po chwili delikatnie się uśmiechnęła.
- Obiecuję, Tsu-Chan.
********************
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro