Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdzial 21

Amaya wzięła głęboki wdech, stojąc na boisku. Już za dosłownie chwilę, zaraz po usłyszeniu gwizdka, drużyna przeciwna miała rozpocząć mecz zagrywką.

Libero stanęła nieco niżej na nogach, gotowa do gry i stuprocentowo skoncentrowana na meczu.

Chłopcy stający na balkonie mało co nie poschodzili na zawał, czekając na rozpoczęcie meczu. Kibicowali Amayi jak nikt inny na hali.

Kiedy rozległ się gwizdek, cała hala, gdzie były tysiące ludzi, umilkła. Powstała głucha cisza, którą przerywał tylko pisk butów zawodniczki będącej na zagrywce.

Nakamura cofnęła się o kilka kroków i obserwowała, jak blondynka uderza w piłkę. Serce dudniło jej w piersi, jakby za chwilę miało pęknąć, ale to ją satysfakcjonowało.

Kochała tę adrenalinę.

Uchyliła się, a piłka wyszła na aut. Sędzia odgwizdał piłkę dla drużyny Amayi. Czarnowłosa spojrzała przez ramię na toczącą się piłkę i uspokoiła oddech.

- Dobra reakcja, Amaya-Chan! - Pochwaliła ją Mika.

Fioletowooka podniosła dłoń w podziękowaniu i czekała, aż tym razem zaserwuję dziewczyna z jej drużyny. Wiedziała, że to będzie ciężki mecz.

***

Amaya rzuciła się przed siebie i wybiła piłkę, przejeżdżając kilkadziesiąt centymetrów po parkiecie.

- Dobrze, Kocico! - Zawołał Kuroo, uśmiechając się szeroko.

- Jaka kocico?! - Zawołał Satori, stojący obok Kapitana Kota - To orzełek!

Amaya biegiem wróciła na boisko, by po wkroczeniu na nie, od razu dostać na dłonie petardę. Syknęła, gdy piłka dosyć boleśnie obiła się o jej dłonie.

Opadła do tyłu na pośladki, robiąc przewrót w tył. Spojrzała na piłkę, która powędrowała na aut, ale zdążyła wyratować ją Mika.

- Dobrze! - Zawołał głośno Noya, podnosząc zaciśniętą pięść ku górze - Zrób Rolling Thunder, tak, jak cię uczyłem!

Yachi uśmiechnęła się szeroko, dopingując znajomą jej menadżerkę. Chłopcy z Shiratorizawy wiedzieli, że Amaya zaprzyjaźniła się z drużynami na obozie i chcąc, by miała naprawdę dobrą motywację, sprowadzili dwie z nich.

Nekomę i Karasuno.

Oczywiście było dużo proszenia dyrektorów, ale dało radę ubłagać ich o parę dni. Była to również zasługa trenerów.

Wszyscy obserwowali przebieg meczu bardzo uważnie. Każda zagrywka, wystawa, atak czy odbiór były bardzo dokładne. Wręcz perfekcyjne.

Żadna z drużyn póki co nie ryzykowała ani nie wykonywała niepotrzebnych ruchów.

Hayato obserwował dokładnie Amayę i widział, jak bardzo była spięta i skoncentrowana jednocześnie.

Praktycznie się nie ruszała, jeśli nie było takiej potrzeby. Oszczędzała w ten sposób energię na bardziej niebezpieczne akcję.

Zmrużyła powieki, obserwując dokładnie piłkę. Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie.

Trzy blokujące z jej drużyny wyskoczyły, zmuszając najsilniejszą atakująca do uderzenia piłki po skosie, wprost do Amayi.

~

- Oikawa. Co ty robisz?

Tooru wzdrygnął się na głos Iwaizumiego i zaczął szukać pilota, by wyłączyć telewizor.

- Przestań...Widzę, że oglądasz jej mecz.

Czarnowłosy parsknął śmiechem i usiadł obok niego, rozsiadając się wygodnie na kanapie.

- Po prostu chcę widzieć, jak daleko zaszła. - Mruknął, podciągając kolana pod brodę.

Obserwował uważnie każdy jej ruch. Choć była spięta, to wciąż opanowana i spokojna.

- Podziwiam jej skoncentrowanie. Nawet na moment się nie rozprasza. - Mruknął Tooru - Ah ten mały potwór. - Wywrócił oczami.

Iwaizumi się zaśmiał.

~

Amaya zeszła z boiska w celu zmiany i usiadła na moment na ławce, przyjmując od trenera inhalator. Jej oddech powoli stawał się świszczący więc był to znak, by użyć inhalatora.

- Wszystko dobrze? Jak się czujesz?

Amaya spojrzała na trenera i przez moment milczała. Zaraz jednak szeroko się uśmiechnęła.

- Wszystko jest w porządku! - Odpowiedziała i oddając trenerowi inhalator, odeszła do wyznaczonego pola.

~

- Hey, Hey, Hey, Akaashi! Zobacz, to ten mały orzełek! - Zawołał Bokuto, uśmiechając się do telewizora.

- Bokuto-San...Mieliśmy się uczyć do jutrzejszego sprawdzianu... - Mruknął Akaashi, cicho wzdychając.

- Ja wiem, ale obejrzmy chociaż jednego seta! Proszę!

Rozgrywający westchnął i pokiwał zrezygnowany głową, siadając obok Bokuto i skupiając swój wzrok na meczu.

~

- Amaya! Biegnij! - Krzyknęła Mika.

Amaya puściła się sprintem za pole boiska, goniąc za piłką. Zgryzła niebezpiecznie mocno wargę i szybko rozejrzała się wzrokiem, widząc przed sobą małą ławkę.

Wystarczy.

Wyskoczyła i wybiła się z ławki, skacząc do piłki. Zamachnęła się i wybiła ją najdalej jak mogła w stronę boiska.

Wyciągnęła przed siebie dłonie i upadając na nie, zrobiła przewrót w przód. Odetchnęła z ulgą, gdy spojrzała w kierunku sędziego, a ten odgwizdał punkt dla ich drużyny.

Uśmiechnęła się szeroko i potruchtała na boisko, gdzie od razu uściskała ją Mika.

- Jeszcze trzy punkty i set jest nasz. - Powiedziała do niej szatynka - Wierzę w ciebie!

Amaya wzięła głęboki wdech i spojrzała w kierunku przeciwnej drużyny. Atakująca reprezentacji młodzików Holandii przyglądała jej się bardzo uważnie, aż w końcu odwróciła wzrok, mówiąc coś do swojej rozgrywającej.

- Mika. - Libero złapała ją za przedramię - Miej uwagę na blond atakującą. - Mruknęła zaniepokojona - Ona coś kombinuję.

***

- Tak! - Oikawa i Iwaizumi wstali gwałtownie, zaciskając mocno pięści.

- Dobrze! Mamy ten set! - Zawołał Kapitan Seijoh, szeroko się uśmiechając.

Iwaizumi spojrzał z podejrzliwym uśmiechem na swojego przyjaciela. Tooru wydawał się zdać sprawę ze swojego wybuchu euforii.

- N-No i na co się gapisz, Iwa-Chan? - Burknął, siadając na kanapie.

~

- Dobra, Akaashi! Umowa to umowa, uczymy się! - Zawołał atakujący, otwierając zeszyty.

Młodszy kolega nie odpowiedział mu. Bokuto spojrzał na niego i trochę się zdziwił.

- Akaashi! Co z tobą?!

- Cicho, Bokuto-San. Zaraz rozpocznie się drugi set. - Mruknął Rozgrywający, opierając brodę na dłoni i patrząc w telewizor.

Kapitan Fukurodani zrobił zdziwioną minę,

~

Tendou podskoczył w miejscu, szeroko się uśmiechając. Pierwszy set był po stronie ich drużyny. I choć był to duży powód do szczęścia, to Amaya nie dała się ponieść emocjom.

Zachowała spokój i z opanowaniem weszła na boisko po krótkiej przerwie.

Serce biło jej niemiłosiernie szybko, ale chciała dać z siebie wszystko. Spojrzała w kierunku balkonów, gdzie stali chłopcy.

Tsutomu uśmiechnął się i pokazał jej serduszko z dłoni, co odwzajemniła z iskierkami w oczach.

A ten uroczy gest został pokazany w telewizji.

- O MÓJ BOŻE, AKAASHI! WIDZIAŁEŚ TO?!

Rozgrywający się wzdrygnął na krzyk Koutarou tuż przy uchu.

- A-Ale co? - Spytał zdziwiony.

- To było takie urocze! - Krzyknął, płacząc - Oni są taką piękną parą! - Zawył, zakrywając twarz dłońmi.

- Spokojnie, Bokuto-San, zaraz się udusisz.

- Przynajmniej przed śmiercią widziałem coś tak cudownego! - Zawołał robiąc się czerwony od braku powietrza.

- Bokuto-San, natychmiast przestań się dusić.

***

Libero rzuciła się po piłkę, ale ta opadła tuż przed jej palcami. Amaya uderzyła dłonią z całej siły w parkiet, zaciskając mocno szczękę.

- Cholera!

Powoli podniosła się i zgryzła mocno wargę. Przetarła dłońmi twarz, czując narastający stres. Dopiero wtedy, gdy set przeszedł na stronę przeciwniczek, Amaya zaczęła odczuwać negatywne emocję.

Chłopcy na balkonach dalej dopingowali drużynę Amayi, nie chcąc, by dziewczyna straciła wiarę w siebie.

Mika wystawiła dłoń do przyjaciółki i z delikatnym uśmiechem, pomogła jej wstać.

- Przepraszam. - Amaya zacisnęła szczękę, spuszczając wzrok.

Mika przytuliła ją i pogłaskała po głowie.

- Spokojnie. Jeszcze nie przegrałyśmy. - Pocieszyła ją z uśmiechem - Przed nami jeszcze jeden set.

***

Amaya wybiła piłkę, biorąc parę głębokich wdechów i powróciła na boisko, obserwując piłkę.

Czuła swój ciężki oddech. Oparła dłonie o trzęsące się już nogi. Była już u kresu swoich sił, a set powoli dobiegał końca.

Niestety, na korzyść reprezentacji Holandii.

Nakamura zacisnęła szczękę, ocierając pot z czoła.

~

Oikawa westchnął, zaciskając dłoń w pięść.

- Już po wszystkim, Iwa-Chan. - Mruknął smętnie Oikawa, po czym westchnął.

- O czym mówisz?

- Już kiedyś o tym mówiłem... - Pokręcił głową - Jeśli będzie tak latać w te i we wte, zmęczy się i będzie problemem dla drużyny, zamiast pożytkiem.

Tooru patrzył, jak Amaya przejeżdża po parkiecie, a piłka upada kawałek dalej.

Zamknął oczy, nieznacznie się krzywiąc.

- Wybacz, mały orle. Te mistrzostwa nie były ci pisane.

Amaya wzięła głęboki wdech, patrząc tępo na piłkę przed sobą. Na całej hali była cisza.

Mika spojrzała na leżącą Libero, której dłoń wciąż była wyciągnięta w stronę piłki.

Nakamura powoli zacisnęła dłoń w pięść. Czuła, jak do jej oczu napływają słone łzy. Skrzywiła się, ale ostatecznie dała radę utrzymać emocję na wodzy.

Powoli wstała i ostatni raz patrząc w stronę utraconej piłki, ruszyła w kierunku boiska.

Hayato zgryzł wargę, próbując się nie rozpłakać, gdy widział jak Nakamura podchodzi do Rozgrywającej i zgina się przed nią wpół, kłaniając.

Potem wyprostowała się i bez słowa poszła, ustawić się do uściśnięcia dłoni. Mika podążyła za nią smurnym wzrokiem.

Wiedziała, że nikt z drużyny nie cierpiał tak bardzo z przegranej, jak właśnie Amaya. Jej ból potęgował fakt, że ostatnia piłka należała właśnie do niej.

Tsutomu oparł przedramiona na barierce i westchnął.

- Chciałbym iść i ją przytulić, ale póki nie będzie rozdania medali, nie możemy tam wejść. - Mruknął czarnowłosy - Szkoda mi jej...

- Najcięższe będzie teraz się z nią spotkać. - Powiedział Tendou, patrząc na dziewczynę - Będzie się za to obwiniać. - Mruknął zrezygnowany - To będzie dopiero okropne.

- Dobra...Chodźmy poczekać na nią na dole. - Zawołał ich Hayato i skierował się do zejścia na dół.

Reszta ruszyła za nim. W tym również drużyny Karasuno i Nekoma.

*******************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro