Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział Pierwszy


To nie tak, że nie lubię ludzi.
To nie tak, że ludzie nie lubią mnie.
Po prostu, nie chce być zraniona. Chyba nikt tego nie chce, prawda?
Ludzie kłamią i oszukują, ranią i bawią się naszymi uczuciami. A potem... Potem tylko oczekują aż im to wszystko wybaczymy by po raz kolejny rozpocząć swoją dziwną grę.

~~

[kolor włosów] dziewczyna właśnie przemierzała zatłoczone ulice Tokio. Ze słuchawkami na uszach czuła, że reszta świata dla niej nie istnieje. Jest jedynie muzyka i ona sama.

Powoli dreptała w stronę wielkiego wieżowca, w którym miała swoje mieszkanie.

Nie była bogata, jednak bieda nigdy nie gościła w jej progach. Jej matka pracowała w firmie, za to ojciec - w małej piekarni przy końcu ulicy.

W tym wszystkim brakuje tylko roześmianej córki, która byłaby towarzyska i popularna zarazem.

Ale czy każda rodzina jest idealna?

[___] - bo tak zwała się dziewczyna - nie była ani popularna, ani towarzyska. Była po prostu zwykłą dziewczyną. Nie chciała mieć przyjaciół. Również żadnej z dziewczyn z klasy nie mogła nazwać nawet koleżanką.

Nigdy nie ciągnęło ją do bycia idealną. Coś co było identyczne, wydawało jej się dziwne i niezrozumiałe.

Bo po co udawać kogoś innego, skoro można być sobą?

~

Dziewczynę przywitała tylko głucha cisza. Było to normalne w jej domu. Rodzice pracowali a rodzeństwa nie miała.

Wiedziała, że musi pomóc dzisiaj ojcu w piekarni. Szybko zjadła podgrzane w mikrofali jedzenie i przebrała się z mundurku.

Wychodząc zakluczyła drzwi i udała się do piekarni.

Na prawdę lubiła tam chodzić. Zapach ciepłych kajzerek był niczym ukojenie po ciężkim dniu w szkole. Oczywiście, nie tylko to podobało się jej w tym miejscu. Panowała tam ciepła atmosfera, jakiej nie posiadała w swoim domu. No, chyba że były święta, a akurat wypadła jej kolej na przyjęcie rodziny w swoje progi.

Wspominała wtedy chwilę u jej babci na wsi. Dookoła las, a w środku mała chata ze stodołą. Musiała wtedy spać na podłodze w salonie, jednak jej to nie przeszkadzało.

Wszystkie spotkania z kuzynami, spanie na sianie, gonienie kaczek, kradzieże jajek z kurnika oraz jedyne w swoim rodzaju bułki prosto z pieca na śniadanie.

Jednak najbardziej utkwiły w pamięci ostatnie słowa babci:

Jeśli szczęście do ciebie przyjdzie, nigdy go nie odpychaj. Po prostu przyjmij je do swojego serca.

Tylko to zostało po jej śmierci. Jedynie słowa. Dom w środku lasu sprzedano a na jego miejsce powstała nowa autostrada.

Jej myśli przerwało trąbienie ciężarówki, która przejechała jej centralnie przed nosem.

Jeden krok i skończyłaby w szpitalu.

Właśnie. Co zatrzymało ją od tego jednego kroku?

Poczuła ucisk na jej przedramieniu. Przeniosła wzrok w tamtą stronę i zobaczyła rękę trzymającą ją w tym miejscu.

- Wszystko w porządku? - Zapytał jakiś męski głos. Podniosła głowę wyżej by ujrzeć twarz rozmówcy. Był wysoki. Jego fryzura wyglądała jakby dopiero wstał, a twarz w połowie przykrywała czarna grzywka.

- Tak, wszystko w porządku - odpowiedziała cicho - Możesz już mnie puścić...

- Na pewno? - u chłopaka zagościł firmowy uśmiech.

- Słuchaj, po prostu mnie puść. Nie mam ochoty ani czasu aby droczyć się z przypadkowym facetem na ulicy - zdenerwowana wyrwała się z uścisku i pewnym krokiem ruszyła przez pasy na niebieskim świetle. Ku jej niezadowoleniu - nieznajomy podążył zaraz za nią.

- Po pierwsze - zaczął ponownie - Chciałem tylko porozmawiać-

- Myślę, że nie koniecznie muszę z tobą rozmawiać. A teraz, niech każde idzie w swoją stronę i będzie szczęśliwe - [____] na próżno próbowała go wyprzedzić. Jednak jej krótkie nogi i tragiczna kondycja uniemożliwiły jej to zadanie.

- Poza tym, gdyby nie ja, jechałabyś teraz w karetce na oiom - dziewczyna stanęła w pół kroku i przystanęła na chwilę. Miał rację - praktycznie uratował jej życie.

- Ugh, niech ci będzie... To czego chcesz? Pieniędzy? - zrezygnowana sięgnęła po portfel do torby. Jednak ten po raz kolejny zatrzymał ją i z firmowym uśmiechem oznajmił:

- Wystarczy, że chwilę ze mną porozmawiasz.

x

Edit po latach: wróciłam :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro