Rozdział Trzeci
— Mamo ja na prawdę BARDZO nie chcę iść do szkoły.. — Jęknęła [___]. Bardzo się bała dzisiejszego spotkania z nowo poznanym licealistą.
— Dobrze wiesz, że i tak pójdziesz — mama [___] była nieugięta... Tak, dziewczyna dobrze o tym wiedziała. Ale co szkodziło jej spróbować?
Starała ubierać się jak najwolniej, jednak to nie poskutkowało. Ubrała buty i "wyskoczyła" z domu.
Zastanawiała się, czy Kuroo będzie o niej pamiętał? Może nie będzie miał czasu aby z nią porozmawiać? W duchu chciała żeby tak było, jednak z drugiej strony...
Z drugiej strony czuła, że coś ją do niego ciągnie. Nie było to silne uczucie, ale jednak było. Przypuszczała też, że byłoby jej smutno, jeśli nie spotkałaby go dzisiaj po raz kolejny.
Tetsurou wydawał się być najmilszym człowiekiem jakiego znała. Ciągle się uśmiechał, nie był też jak większość innych ludzi; opryskliwy, samolubny. Biło od niego przyjemne ciepło.
— Jest jak.. Jak bułeczki babci. Nie ważne o jakiej porze, nie ważne ile się nacierpiałaś, to i tak gdy ich próbujesz promieniejesz... — Rozmyślała [kolor]oka. Wchodziła przez główną bramę szkoły rozglądając się za Kuroo.
— Hej! [___]-chan! — podszedł do niej kogutogłowy — Dlaczego nie odpisałaś wczoraj na moje wiadomości? — zapytał smutno.
— Kuroo-san, już Ci mówiłam, żebyś nie zdrabniał mojego imienia.. — wzdychnęła próbując przypomnieć sobie co takiego ważnego robiła, że nie odpisała swojemu wybawcy.
Dopiero po chwili przypomniała sobie, że ponownie zachciało jej się grać w LoL'a. Tak samo, na jej nieszczęście, po raz kolejny trafiła na swojego 'przyjaciela' ElectricBoi669, który tym razem zaczął wyzywać ją po polsku. Ostatecznie skończyło się na tym, iż droga [___] nie wytrzymała, i uwaga, w geście swojego zażenowania zjechała oprawce nie innymi słowami jak "twój stary pijany".
— Byłam zajęta, miałam bardzo dużo spraw na głowie — odpowiedziała nie chcąc się przyznać, że potajemnie zawodowo wykłóca się na czatach LoLa.
— Rozumiem... [___]-chan na pewno nie chcesz przyjść na nasz trening? — Zapytał z nadzieją w głosie.
— Kuroo-san, na prawdę bym chciała ale-
— [___] SKARBIE! CHOĆ TU DO NAS! — [___] nie dane było skończyć, gdyż przerwała jej grupa dziewczyn z jej klasy podążająca w jej stronę. Dziewczyna skrzywiła się nieznaczenie patrząc to na dziewczyny, to na Kuroo. Po chwili jednak już tylko na Kuroo, gdyż Chizuru, jedna z dziewczyn z owej grupy ciągnęła ją w stronę reszty.
Tetsurou częściowo rozbawiony zaistniałą sytuacją oraz błagalnym wzrokiem [___] poczuł się zobowiązany aby jej pomóc. Przecież był jej wybawcą, prawda?
W tym samym czasie [___] przeżywała dosłowny szok. Otoczona przez wianuszek swoich rówieśników czuła się bardzo niekomfortowo.
— [nazwisko]-san, słuchaj słonko. — Zaczęła jedna z nich — w środę jest impreza u Ai, dlatego chcemy wszystkie iść na zakupy. WSZYSTKIE! A że zauważyliśmy, że nie zaklimatyzowałaś się z otoczeniem naszej klasy, obowiązkowo musisz iść z nami!
[___] zaklimatyzowała się już dawno temu. Mieszka tutaj od ponad dwóch lat. Po prostu nie odpowiadał jej charakter jej rówieśników, dlatego wolała już kłócić się z Polakami w LoL'u niż sztucznie przyjaźnić się z którąś z nich.
— To miło, jednak nie mogę przyjść... — zaczęła niepewnie dziewczyna, wywołując tym samym lament wszystkich "no zgódź się~" "nie daj się prosić~" "[___]-chaaaaan~"
— Oi— w tym momencie do akcji wkroczył Kuroo, stanął obok ciebie i zarzucił ci rękę na ramie — [___] nie może z wami iść, w tym czasie będę ją uczył z [znienawidzony przedmiot].
— TAK! Właśnie tak! Uczę się z Kuroo-san.. — powoli dotarło do niej w co się właśnie wpakowała. Znowu.
Dziewczyny z jej klasy bardzo się zdziwiły, ale nie pytały już więcej. Po prostu odeszły odkrzykując zwykłe "szkoda". Gdy tylko zniknęły z pola widzenia zrzuciła rękę chlopaka ze swojego ramienia.
— Widzisz słonko? Nie dość, że musisz iść ze mną na trening to jeszcze spędzisz chwilę ze mną w domu.. mru— powiedział czarnowłosy szepcąc jej do ucha. Wzdrygnęła się po czym podziękowałaś mu i weszłaś do szkoły. To będzie długi dzień...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro