~2~
Wstaję na miauknięcie kocięcia. Od razu patrzę na zwierzę i widzę, że też nie śpi. Wymieniam wodę, sypię do drugiej miski karmę i robię toaletę poranną.
Zakładam na siebie ubrania od braci i naszyjnik od Caralyn.
Biorę obrożę. Tak, jak się spodziewałam, ma doczepiony prostokącik z metalu. Skupiam się, wyciągam rękę i tada! Na plakietce jest wyryte moje imię jako właściciela oraz numer telefonu.
- Jak cię nazwać? - patrzę na chłeptającego wodę kociaka. - Już wiem! Będziesz Ceidth.
Po chwili i to pojawia się na metalu.
Biorę szelki i przypasowywuję je na ciało Ceidth. Do torby wrzucam telefon, pomadkę, chusteczki, notes i długopis oraz list z Viscy - jest tam lista książek i tym podobnych.
Przeszukuję biurko i znajduję kopertę z moimi oszczędnościami na te zakupy. Zawartość przekładam do portfela, a ten wsadzam do torby.
Biorę kocię na ręce i wychodzę, po drodze rzucając "Pa!" do rodziny i biorąc dwa kawałki tortu.
Przed drzwiami stała Caralyn. Też miała torbę i ewidentnie nie mogła się doczekać wypadu.
- Cześć! Masz torta. Zaraz przyjedzie powóz. - rzuciłam i obie skonsumowałyśmy kawałki ciasta.
- Ale super! Masz kota! Ja dostanę tylko kanarka! Mogę pogłaskać?
- Jasne, tylko delikatnie.
Po chwili nasz środek transportu nadjechał i wsiadłyśmy.
- Do Calware, proszę. - rzuciłam do kierowcy.
- No dobra. Co musimy kupić? - zapytała Cara.
- Zaraz... O, mam! Było z listem:
Uczniowie renitu pierwszego muszą mieć:
Podręczniki
- Valissa Celeina Zizz,
Historia Nadmagii
- Famira Gelina Xixo,
Przyrządzanie i
przetwórstwo Potionów
dla początkujących
- Salik Bew CuCinna,
Sztuka Hoxxo
- Cecina Tissea Wenne,
Podstawy Nadmagii
Inne
- Ingrediencje do Potionów, Zestaw Podstawowy no. 26
- Vassa, najlepiej czarna
- Umerim, najlepiej szary
- 6 notatników
- 12 długopisów (6 czarnych, 6 niebieskich)
- Rzeczy osobiste
- Ubrania
- Przybory do higieny
- Suknia (elegancka, sięgająca minimum dwa centymetry za kolano) plus rękawiczki za łokieć i buty na koturnie...
- Co?! Suknia? O nieee... - przerwała mi Cara.
- Nie narzekaj. Już niedużo:
- Kapcie
- Drobna suma pieniędzy (do 300 ioli)
Można posiadać jedno zwierzę, z pełną odpowiedzialnością za nie.
- O Boże, to straszne! Suknia! Jakaś Vassa i jakiś Umerim! Potiony! Podręczniki! O co chodzi?!
- Spokój, Caralyn. Musimy wszystko kupić.
Po niedługim czasie dotarłyśmy do alei sklepowej w Calware. Zapłaciłam kierowcy i wraz z przyjaciółką weszłyśmy do księgarni, z Ceidth dreptającą przy naszych nogach.
Pół godziny potem miałyśmy obie komplet książek i przybory szkolne.
Cara kupiła sobie Vassę i Umerim - ja swoje już miałam - a teraz szukałyśmy ingrediencji do Potionów, cokolwiek to by nie było.
W końcu zapytałyśmy jakiegoś pana na ulicy. Wskazał budynek opatrzony napisem Herbarium.
W środku pachniało wanilią i miętą. Staruszka za ladą w mig się uwinęła i po chwili wyszłyśmy cięższe o duże siatki ze słoikami pełnymi ziół.
Zlokalizowałyśmy sklep z akcesoriami dla zwierząt. Ja kupiłam drapak, zapas karmy i żwirku, a Cara rzeczy dla kanarka.
Ostatni punkt na liście to sklep z sukniami.
- Nieee... Nie chcę... - jęczy Caralyn.
- Jeden raz i mamy spokój! Dawaj!
Weszłyśmy do "Świata magicznych kreacji", królestwa snienawidzonych przez nas ubrań.
Od razu podeszła do nas ekspedientka.
- W czymś pomóc?
- Szukamy sukien... - rzuciłam okiem na listę - co najmniej dwa centymetry za kolano, eleganckich. - odparłam.
- Visca, co nie? Jeszcze rękawiczki za łokieć i buty na koturnach? - poliwałyśmy głowami. - To zapraszam.
Na drugim końcu sklepu był kącik poświęcony takim sukienkom. Były dobrane także zestawy.
Cara znalazła sobie czerwoną sukienkę, akurat wymaganej długości, z fiotetowym pasem, takimi rękawiczkami i koturnami, które składały się z pasków tylko na stopie i platformy.
Po czterdziestu pięciu minutach szukania w końcu znalazłam idealną suknię.
Sięgała kostek. Była wykonana z lejącego się granatowego materiału. Miała coś jakby srebrny skórzany gorset, takie obrębienia i cudowne rękawy. Zaczynały się wystającymi za ramię srebrnymi skórzanymi naramiennikami. Były rozcięte i spływały do kostek, również obrębione srebrną skórą.
Suknia była przecudowna. Do tego srebrne skórzane rękawiczki - za łokieć, oczywiście - z odciętymi palcami i paskiem u dołu i góry.
Pasujące koturny znalazłam po chwili. Podeszwa i platforma były ze srebrnej skóry, ale sam but był wykonany z tego samego materiału, nieco usztywnionego. Sięgał przed kolano i kończył się srebrnym paskiem ze skóry.
Całość była idealna do naszyjnika i bransoletki, które dostałam.
Podeszłyśmy do kasy zapłacić.
- No, widzę, że ktoś tu ma niezły gust! - kasjerka skomentowała sukienkę Cary.
Przyszła kolej na mnie.
- O Boże! Skąd ją wygrzebałaś?! To moja najlepsza suknia! Tak, to ja szyję wszystko, jestem właścicielką. A tą i dwie podobne zaprojektowałam właśnie dla rebeliantek i odważnych. Włożyłam najwięcej magii... Niech ci służy i dbaj o nią! - to mówiąc podała cenę.
Krótko mówiąc, aż ćwierć moich oszczędności! Ale naprawdę przecudna.
Po zakupach wróciłyśmy z powrotem do domów.
No, zmieściłam się w dzisiaj (15 min do północy hih) .
Przewiduję rozdział 12 września
Wasza, Loivi
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro