Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6. Fan... jednak nie. Czekaj, że co?!


*Katherine POV*

Siedziałam teraz przed telewizorem z Rachel, oglądając jakiś tam koreański program telewizyjny. Nazywał się ‚Running man' ale daleko im było do tytułu. To była tylko jakaś grypka ludzi, która robiła z siebie idiotów. Rachel oczywiście to bawiło i śmiała się, aż ją brzuch rozbolał. Ja przewróciłam tylko na nią oczami i sięgnęłam po swój telefon.

Z workami czarnymi jak węgiel pod oczami i ospałą cerą, próbowałam znaleźć kolejny sklep z moim wizjerem. Zasnęłam nawet dobrze, ale cała noc to była jakaś masakra. W ogóle nie mogłam spać. Te koszmary nie dawały mi spokoju, więc zerwałam nockę i napiłam się kubek gorącej, pobudzającej kawy. Więc ja jestem wypoczęta, ale moja cera nie.

" Co oglądacie?" Do salonu weszła zaciekawiona Cornelia. Jak zwykle wyglądała bosko, nie dało się ukryć, dziewczyna wiedziała jak się ubrać. Ja wyglądałam normalnie jak na moją opinię. Miałam na sobie zwykły biały podkoszulek, dżinsy boyfriendy z dziurami i przetarciami, luźny bezowy kardigan i jakież obcasy by było mi wygodnie.

Cornelia dosiadła się do Rachel i zaczęła dzielić jej śmiech. Oby dwie śmiały się z tego programu jak pijane muchy. Nie rozumiałam, co śmieszyło je tak bardzo w tym kretyńskim programie.

Wstałam z kanapy i udałam się do biblioteki w naszym domu. Było tak cicho i przytulnie, a na pewno nie było śmiejących się jak idiotki dziewczyn i głupiego programu niby rozrywkowego. Na fotelu przy kominku siedziała Leila, z książką naukową w dłoniach. Była ubrana luźno jak na nią. Po prostu czarna zwykła koszulka na ramiączka, czarne legginsy, włochate, grube skarpetki, i szary gruby, wygodny sweter. Podziwiałam ją, że mogła tak siedzieć ubrana przy kominku i nie pocić się z ciepła.

Usiadłam obok niej w fotelu. Wyczuła mnie, bo podniosła głowę za książki do góry, odwróciła głowę w moją stronę czyli lewą i spojrzała się na mnie za okularów, które miała na nosie. Uśmiechnęłam się do niej, pokazałam na swój telefon i wymamrotałam cichutkie " Przepraszam, nie chciałam przeszkadzać." Leila przewróciła na mnie wzrokiem i wróciła do swojej pewnie ciekawej lektury.

Nareszcie w ciszy, mogłam poszukać swojego potrzebnego wizjonera. Słuchać było tylko od czasu do czasu, strzelające drewienko, palonce się w kominku i książkę Leili, jak przewracała strony. Muszę przyznać, że szybko czytała, bo strony przewracała co 2 minuty. Szukanie kolejnego sklepu w Korei, kiedy umiesz tylko podstawowy koreański, było ciężkie. Jednak po paru męczących minutach znalazłam go. Był bardzo blisko poprzedniego. Upewniłam się, że mają więcej sztuk niż tylko jedną wizjera, by uniknąć niepotrzebnych afer.

Podskoczyłam do góry i miałam krzyknąć z radości, gdy moje błękitne tęczówki spotkały mordujące tęczówki Leili. Wiedziałam wtedy, że nawet u nas w domu panowały te same zasady co w bibliotece w szkole. Przeprosiłam ją jeszcze raz i wybiegłam z biblioteki do swojego pokoju.

Zauważyłam, że było trochę chłodno dzisiaj, więc zmieniłam buty na jakieś botki na obcasie i ubrałam kurtkę na zimę. Nie zamierzałam złapać przeziębienia, nie ma mowy. Nałożyłam jeszcze czapkę z pomponikiem na czubku i zakręciłam szalik dookoła mojej szyi. Tym razem jestem gotowa na mróz. Mój króliczek spał sobie wygodnie, więc cichutko złapałam za swój ulubiony plecak i zamierzałam wyjść, kiedy Cornelia wtargnęła do mojego pokoju.

" Hej Kath, jak wychodzisz to kup mi..." Weszła do mojego pokoju bez pukania i jeszcze stanęła w drzwiach zdziwiona. Nie wiedziałam czego ona ode mnie chciała. Patrzała się na mnie cały czas i lustrowała mnie bez przerwy na mrugniecie.

" Co? Nie widzisz, że jestem zajęta?" Powiedziałam do niej, spakowałam swój aparat, portfel z pieniędzmi i telefon. Przeszłam obok niej, ale ona złapała mnie za przed ramie i pociągnęła z powrotem do pokoju.

" HEJ...!" Nie zdążyłam nic powiedzieć, zanim nie odwinęła mojego szalika z mojego ciała. Kręciła mną jak postacie z kreskówek, kiedy odwijają mumie. Zakręciło mi się w głowie i upadłam na swoje łóżko. Ona stanęła przede mną. Ja widziałam aż 4 Cornelie kręcące się w kółko.

" Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że chciałaś tak wyjść do ludzi?" Spytała się mnie w tym samym czasie co mój wzrok wrócił do normy. Prztyknęłam, ale Cornelia zrobiła obrzydzoną minę i szybko ruszyła w stronę mojej szafy. Zniknęła za drzwiami do mojej szafy/ garderoby, jakkolwiek ludzie lubią to nazywać.

" Katherine nawet nie ma mowy, że tak.... nieciekawie wyjdziesz do świata. Zobaczmy co ty tu masz..." Jej głową na sekundę wystawała za drzwi, gdy ręką pokazywała na mój ubiór. Nie rozumiałam co może jej tak nie podobać się w moim ubiorze. Uważam, że wyglądałam nawet ciekawie. Jednak dla panienki stylistki, to było zbyt fan fatale. Zniknęła ponownie za drzwi i słyszałam tylko jak gadała do siebie.
-------------------------------------------------------

Planowałam od razu wyjść jak się ubiorę, ale przez Corneli opinie co do mojego ubioru, zajęło mi to dobre 2 godziny. Nareszcie prawidłowo ubrana wyszłam, z domu. Cornelia ubrała mnie oczywiście ślicznie, nawet od nowa zrobiła mój makijaż, a włosy zakręciła w delikatne loki.

Sprawdzając na Google maps drogę, zauważyłam, że na piechotę zajęłoby mi to dobrą godzinę drogi. Był delikatny śnieg na drogach, ale ja planowałam iść na przystanek autobusowy, 20 minut stąd. Sprawdziłam rozkład jazdy i zauważyłam, że miałam mnóstwo czasu, żeby tam dojść.

Siedziałam już na przystanku, para młodych chłopców mi się przyglądała. Słyszałam jak pomiędzy sobą szeptali, ale jeśli ja to słyszałam to nie był to szept.

" Yah, ChaeMoo zobacz ta nuna jest bardzo ładna."

" No, wygląda jak anioł z nieba."

" Szkoda, że nie jesteśmy w jej wieku."

Na ich słowa zarumieniłam się i chichotałam delikatnie. Oni pewnie sądzili, że ja nie rozumiem co oni mówią, ale ja nie rozumiałam tylko skomplikowanych słówek, te były nawet łatwe.

Jeszcze jeden chłopczyk podbiegł do mnie z gałązką świerku. Stanął przede mną i podał mi gałązkę z wielki uroczym uśmiechem na ustach. Przyjęłam prezent i podziękowałam mu po koreańsku. Chłopczyk się zdziwił, ale uśmiechnął się po sekundzie. Pobiegł do tamtych dwóch i próbował im coś powiedzieć. Oni nie rozumieli co próbował im powiedzieć, bo mówił tak szybko, jak karabin maszynowy strzela.

Nagle dostałam pomysł, wstałam z ławki, otrzepałam kurtkę, wyjęłam aparat z torebki, zawiesiłam torebkę na swoim lewym ramieniu i podeszłam z powrotem do tych samych chłopców.

Ten ChaeMoo zaczerwienił się w najciemniejszy odcień czerwonego, drugi co nazwał mnie ładną uśmiechnął się nieśmiałe, a ten, co dał mi tą uroczą gałązkę uśmiechał się szeroko.

" Annyonghaseyo. Pomożecie nunie?" Chłopcy przywitali się z powrotem i zaciekawieni moją propozycją zaczęli przytakiwać. Uśmiechnęłam się na ich uroczy gest.

" Ne nuna, w czym możemy pomóc?" Spytał się jeden. Ta druga dwójka tylko patrzała się na mnie ciekawi.

" Widzicie nuna jest fotografem i zastanawiała się, czy pozwolić mi porobić wam zdjęcia tutaj." Chłopcy spojrzeli się na siebie, lecz po sekundzie przytakiwali entuzjastycznie. Uśmiechnęłam się do nich i powiedziałam im, żeby po prostu robili to co robią gdy widzą śnieg. Chłopcy zaczęli się bawić, rzucali w siebie śnieżkami, przewracali się nawzajem i robili aniołki w śniegu.

Podobało mi się jak nie zawracali uwagi na aparat. Miałam wtedy bardziej naturalnie wyglądające zdjęcia.

Po 30 świetnie spędzonych minutach, chłopcy sobie poszli, ale najpierw spytali se jak sie nazywam, skąd jestem, ile mam lat i czy mogą zrobić sobie ze mną zdjęcie, by przechwalać się swoim znajomym i bracią. Uważałam to za urocze i zgodziłam się bez zastanowienia. Siedziałam już w autobusie. Ludzie, którzy podróżowali nim patrzeli się na mnie dziwnie. Wiedziałam, że Cornelia nawet z kamienia zrobi diament, ale nigdy nie sądziłam, że dosłownie.

Wysiadając w centrum Seulu, otworzyłam Google maps i sprawdziłam, na której ulicy jest umieszczony mój cel. Sprawdzając dokładnie lokalizację i zapamiętując te nie do za pamiętanie nazwę, zaczęłam iść w stronę sklepu. Seul wyglądał przepięknie w marcu. Śnieg delikatnie zasłaniający asfalt, beton i naturę, wydał cudownie.

Dochodząc do sklepu, uśmiechnęłam się do siebie. Byłam taka szczęśliwa, że mój skarb wraca do mnie. Weszłam, przywitałam się z personelem i szlam prosto do alejki ze sprzętem do aparatu.

Ciężko dla normalnych ludzi zauważyć tę alejkę, ale ja byłam specem w znajdywaniu tej alejki, jak Lara Croft w znajdywaniu nowych przygód. Doszłam do półki z moim kochanym wizjerem, lecz przed sięgnięciem po niego, rozejrzałam się czy nie ma żadnych wariatów. Gdy się upewniłam, że nie, złapałam za pudełko z moim cudem i sprintem pobiegłam do kasy.

" Annyonghaseyo agassi. To będzie wszystko? Wiec 70.000 won." Przywitała mnie kasjerka. Była zdziwiona, że kupowałam tak mało, ale nie przeszkadzało mi to, bo była naprawdę miła.

" Ne, to będzie wszytko. Proszę." Podałam jej w dwóch dłoniach moją kartę. Kasjerka była zdziwiona, ale ja jestem typem osoby, która musi chociaż znać podstawy kultury i manier, żeby moc normalnie tu funkcjonować.

Kasjerka przytaknęła i oddałam mi kartę z powrotem, tak jak ja jej dałam. Zabrałam ją z powrotem, schowałam do portfela, schowałam mój nowy wizjoner do torebki, podziękowałam kasjerce i przed wyjściem ze sklepu, krzyknęłam miłego dnia.

Słońce akurat dzisiaj nie świeciło jasno, więc nie potrzebowałam używać wizjonera akurat teraz. Zamierzałam porobić trochę zdjęć, zamierzałam pójść do jakiegoś parku, ale słyszałam, że bardzo popularne miejsce w Seulu to Han River. Więc się tam wybrałam.

Zauważając dorosłych, młodych, pary i dzieci, robiące to, co zwykle, nabrała mnie inspiracja. Szybko sięgnęłam po swój aparat i zaczęłam im robić zdjęcia. Wiem pewnie połowa tych ludzi bedzie na mnie wściekła jak się dowie, że im robie zdjęcia po kryjomu, ale na pewno dopilnuje, że nikt mnie na tym nie przyłapie.

" Widzę, że robimy zdjęcia bez pytania." Na ten męski głos, podskoczyłam w miejscu i z paniką na twarzy szybko się odwróciłam w stronę tego głosu. Aparat dalej miałam przed twarzą, wiec w kadrze ukazał mi się wczesnej 30s mężczyzna. Uśmiechał się do mnie ciepło. Uznałam to za dobry moment i zrobiłam mu zdjęcie.

" Ah... Ne, przepraszam ale jestem fotografem i nie mogłam się powstrzymać." Powiedziałam do tego mężczyzny, odsuwając aparat od swojej twarzy i uśmiechając się niezręcznie. Ten mężczyzna patrzał się na mnie zdziwiony. Jego oczy zaczęły błyszczeć. Emm....

" Czy może jest szansa, że ty to Katherine Bell?" Spytał się mnie, kiedy ja schowałam swój aparat do torebki. Spojrzałam się na niego ponownie, gdy schowałam swój aparat. Odgarnęłam swoje włosy do tyłu, dając mu lepszy widok na moją twarz. Oh kolejny fan.

" Ne, jestem ta Katherine Bell. Ten fotograf." Powiedziałam podając mu swoją dłoń na uscisnecie. On ja uścisnął, ale nie chciał puścić. Czułam się trochę niezręcznie, gdy ten mężczyzna dalej trzymał moją dłoń. Odkrzyknęłam delikatnie, a on chyba zrozumiał, bo puścił moją dłoń.

" Mianhee." Powiedział, kiedy niezręcznie puścił moją dłoń. Powiedziałam, że to nic i nastała cisza. Wiedziałam, że mogę mieć fanów, którzy są dojrzałymi mężczyznami w kwiecie wieku, ale nie spodziewałam się, że będą aż tak odważni.

" Więc, w czym mogę pomóc? Chcesz zdjęcie? Autograf, a może chcesz się znaleźć na moim zdjęciu?" Spytałam się go poważnie, odwracając głowę w stronę rzeki. Czułam ten przyjemny chłód. Był marzec, ale w Korei mógł od czasu do czasu padać śnieg. Zaczęłam się niecierpliwić, gdy nie słyszałam odpowiedzi.

Odwróciłam głowę z powrotem w stronę tego mężczyzny, żeby zobaczyć, jak cichutko się ze mnie śmieje. Co go tak rozbawiło? Zmarszczyłam czoło, a moje brwi prawie się stykały. Jednak ten facet, nie zauważył mojego zdziwienia i dalej się śmiał. Podeszłam do niego bliżej i dopiero wtedy zrozumiał.

" Mianhee. Chyba źle mnie zrozumiałaś." Powiedział wycierają swoje łzy od śmiechu. Co ja zrozumiałam źle?!

" Więc czego chcesz?" Spytała się ostro, nie udając dłużej milutkiej Katherine. Czułam się zawstydzona. Nie mógł tak powiedzieć od samego początku? Teraz chciałabym zniknąć w tym śniegu. Ashii, a żeby mu te łzy zamarzły, ugh.

" Widzisz potrzebujemy fotografa...." Nie pozwoliłam mu nic więcej mówić, gdy odwróciłam się gwałtownie w jego stronę. Czy on mi właśnie proponuje prace?

" Proponujesz mi prace?!" Spytałam się, już całkiem włączona w tę rozmowę. Ten mężczyzna przytaknął, a na moje usta skradł się wielki uśmiech. Chciałam skakać i piszczeć, ale nie pasuje to do 20 latki. " Z kim? Modelami? Ze zwierzętami? Oo wiem, dla gazety lub dziennikarzy.... a może dla magazynów. Czekaj... jeśli mam być paparazzi to sorry chłopie, szukaj do tego kogoś innego." Zaczęłam gadać jak najęta, nie dając nawet szansy temu facetowi na powiedzenie czegokolwiek więcej.

" Ne proponuje ci prace. Ale to nie jest nic z tych opcji co sądzisz. Chce żebyś pracowała dla wytwórni..." Zaczął coś tam gadać, moje ekscytacja jednak zniknęła, gdy powiedział wytwórni. Wytwórnia równa się.... Gwiazdki Kpopu. Zrezygnowane westchniecie opuściło moje usta.

" Dobra zgadzam się." Powiedziałam w ogóle niezainteresowana tym, w jaką stronę zmierza ta rozmowa. Ten mężczyzna dokończył swoje zdanie i wyjął coś z kieszeni. Zauważył moje zdziwienie i powiedział.

" To moja wizytówka, a będziesz pracować z BTS."

ciągdalszy nastąpi
___________________
Hejeczka 😂

Przepraszam, że tak długo zajęło mi pisanie tego rozdziału. Wysyłam go w czwartek, bo mam dużo pracy domowej do piątku. A w sobotę jadę do Berlina na 5 dni z szkołą.

Zapoznajemy się z drogą Katherine do BTS. Uważacie, że dobrze zrobiła zgadzając się? Czy powinna odmówić?

Dziękuje za przeczytanie tego rozdziału. Zostawcie komentarz i gwiazdkę, bo wielka motywacja dla mojego serduszka pisarki. Dziękuje za czytanie tej książki

Widzimy się nie długo 🤗

-Sweetybell00❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro