Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14

13/19

Pov. Damianek

Właśnie dziś idę się spotkać z Karolem. Ubrałem się nie elegancko, ale też nie brzydko. Ubrałem się zwyczajnie. Eh... Mniejsza. Wyszedłem z domu. Nie jechałem camaro bo do tej kawiarni mam ze 15 minut. Szedłem powoli patrząc w chodnik.  Wszedłem jeszcze do sklepu i kupiłem sobie bułke i wodę. Byłem głody no co?

Doszedłem do kawiarni na telefonie sprawdziłem godzinę. 13: 10. Jak zwykle spóźniłem się. Ale nie za bardzo. Wszedłem do pomieszczenia i podeszłem do stolika przy którym siedział Karol.

-cześć- powiedziałem

-hej- odpowiedział

Czuje się jakbyśmy się nie znali. Tylko jakiś przypadkowy chłopak z ulicy zaprosił mnie do kawiarni żeby później mnie zgwałcić. Heh...

-Usiądź- powiedział Karol

-to o czym chciałeś mi powiedzieć?- usiadłem na przeciwko niego

-może najpierw coś zjemy? Głodny jestem- zaśmiał się, a ja razem z nim

-Ta ja trochę też- wziąłem do ręki kartę

Time skip

Nasze zamówione jedzenie właśnie nam donieśli. Podziękowaliśmy i zaczeliśmy jeść. Ja na swoim talerzu miałem omlet do tego herbatę. Karol też miał omlet, ale do tego miał kawę. Kiedy zjedliśmy Karol zaczął rozmowe.

-Hubi...- powiedział opierając się o stół

-S-słucham...- bałem się

-Znamy się długo i...- przerwałem mu

-Czekaj...- chwyciłem za jego nadgarstek i odsłoniłem bluze

-Czy ty...- przejechałem palcem po bandażu

-Tak, dasz mi dokończyć?- spytał wyrywając ręke

-pokaż...- prawie płakałem

-Hubert- znowu mu przerwałem

-Pokaż... Chce zobaczyć- powiedziałem stanowczo

Karol odwiązywał powoli bandaż na jego ręce. Kiedy został ostatni kawałek powiedział "przepraszam". Na jego ręce zobaczyłem dużymi literami napis " HUBERT" Czyli to przeze mnie. Przez mnie się pociął.

-To p-przez mnie?- zapytałem

-Po części tak ale...-przerwałem mu poraz trzeci

-Karol... Ja przepraszam... Nie chciałem...- przed oczami miałem zamazny obraz

-Hubi nie płacz...- uśmiechnął się do mnie

-Ciebie to bawi?!- krzyknąłem

-Nie, nie bawi- powiedział- teraz mogę ci powiedzieć?

-Nie możesz...

-Co?- zapytał

-Muszę iść do domu... Przepraszam

-Odprowadzę cię- powiedział po czym wstał

-Dzięki ale dojdę sam- powiedziałem ocierając łzy

Wstałem ominąłem mojego przyjaciela chwiejnym krokiem. Podeszłem do drzwi i prawie upadłem ale ktoś, a raczej Karol mnie złapał.

-Dojdziesz sam?- zaśmiał się

-Cicho już, idziemy do ciebie- zapytałem

-Zawsze kotku...

Leczo leczo!
355 słów
Ryba wróciła Kochani!
Przepraszam że rozdziałów nie było ale nie miałam czasu.

Mam dla was dziś trzy rozdziały! To jest PIERFSZY

Bayoooooo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro