8
7/13
Pov. Doknes
Obudziłem się i strasznie bolało mnie gardło. Głowa jeszcze bardziej. Postanowiłem zawołać Karola.
-Karol, chodź tu!- zawołałem go
Po kilku minutach Przyszedł Deler.
-Czego chcesz?- zapytał Karol
-P-przytulisz mnie?
-Nie mam ochoty, i tak wogule jade do siebie- powiedział brunet
-C-co? Czemu?- zapytałem przerażony
-Nie chce się z tobą kłucić- powiedział patrząc w podłoge
-Karol ja Ciebie potrzebuje!- wstałem do siadu
-Zostań proszę...- powiedziałem smutno
-Niech ci będzie, zostaje...
-A przytulisz mnie?- zarumieniłem się
-potrzebujesz miłości co nie?- powiedział z tym swoim uśmieszkiem
-a żebyś widział że tak! No przytul swojego przyjaciela
Pov. Karol
-a żebyś widział że tak! No przytul swojego przyjaciela
Przyjaciela... Gdybyś czuł to samo co ja to byś tak nie powiedział. W końcu przytuliłem Huberta "po przyjacielsku". Siedziałem tak z nim on sie we mnie wtulał a ja mu głaskałem włoski.
-Karol...- powiedział cicho
-Karol- powiedział głośniej
-Nie psuj tej chwili Hubi- przytulałem go dalej
-eh... Kajoj ktoś puka do drzwi...
Przestałem tulić blondyna i zeszłem na dół. Spojrzałem przez Judasza i zobaczyłem tam ojca Hubiego. Ciekawe co on tu robi. Przecież rozwiód się z panią Martą (imię mamy Huberta w tym ff) kilka lat temu. Z powód że bił i Hubert i jego matkę. Wiem o tym bo Damian mi się wtedy żalił. Postanowiłwm otworzyć.
-Dzień dobry, ja do syna- powiedział pan Wydra
-Dzień dobry, pan wejdzie, a ja go zawołam
Weszłem na górne piętro i podeszłem do łóżka. Odkryłem kądre a jego tam nie było. Gdzie uciekł? Może do łazienki. Podszedłem więc do łazienki i szarpnąłem za klamkę. Drzwi się otworzyły. Huberta nie było w środku.
-Przestań to boli!- usłyszałem krzyk Huberta
-Ma boleć! Przez ciebie Marta umarła pedale!- krzyczał jego ojciec
Szybko zbiegłem na dół i zobaczyłem...
Polsat!
Hej hej hej
313słów
Sory że nie było rozdziałów aleee nie chciało mi się pisać XD
Dziś spróbuje wam to wynagrodzić
Bayooo
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro