10//2
Jechaliśmy w ciszy, bardzo niezręcznej ciszy. Nie lubię takich sytułacji, chyba nikt ich nie lubi. Nie wiadomo jak się wtedy zachować.
Spróbowałem poruszyć kostką. Kiedy tylko nią ruszyłem to zabolało... bardzo zabolało. Karol spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Jebany sadysta.
-boli mnie, a Ty się śmiejesz- powiedziałem
-nie śmieje tylko uśmiecham, bo jakbyś nie zauważył to już jesteśmy- powiedział wysisdając
Otworzył drzwi z mojej strony i wziął mnie na ręce.
*Time skip* po wizycie
Mam skręconą kostkę... muszę chodzić z "opatrunkiem" 3 tygodnie. Nieźle się urządziłeś Hubert. Właśnie siedziałem w samochodzie bo pan Karol poszedł do sklepu po coś do picia. Nie wraca już 5 min. Zaczyna mi się powoli nudzić. Chyba się zdrzemnę. Oparłem głową o szybę i zamknąłem oczy. I tak chyba zasnąłem.
Tak sobie słodko spałem i śniłem o jednorożcach i tęczach. Aż tu nagle obudziło mnie otwieranie drzwi od samochodu.
-Aż taki zmęczony?- zapytał
-cicho...
-już jedziemy sorki- powiedział Karol
-mhm...-odpowiedziałem
Odpalił samochód i ruszyliśmy w stronę mieszkania.
*Time spik v2*
Obudziłem się w łóżku Kariego. Rozciągnełem się i zamierzałem wstać, ale przypomniałem sobie o kostce. Więc wziełem kule i pokickałem do łazienki. Załatwiłem tam swoje sprawy i chciałem zejść na dół. Pytanie... jak? Słyszaĺem jakieś rozmowy na dole więc postanowiłem zwołać Karola.
-Kariiiiiiii! Znieś mnie na dół proszeeee!
Nikt mi nie odpowiedział tylko usłyszałem kroki. Po nawet nie minucie Karol wstał obok mnie. Wziął mnie na ręce i zniósł.
-dziękuje -powiedziałem
-nie ma za co, wiesz długo spałeś -zaśmiał się
-A która jest? -zapytałem
-22:00 -odpowiedział ktoś siedzący na kanapie
-A no tak Lunka przyjechała jak spałeś- powiedział radosny
W tej chwili z mojej twarzy zniknął uśmiech...
NIE KOCHA CIĘ
-f-fajnie wreszcie ją poznam...- powiedział jąkając się
-chodź usiądź z nami jeżeli chcesz- powiedział okularnik i usiadł obok niej
-Ja tylko coś zjem i dalej idę spać
Poszedłem do kuchni i zrobiłem sobie dwie kanapki. Położyłem je na talerz i usiadłem do stołu w jadalni.
ON.
KOCHA.
JĄ.
NIE.
CIEBIE.
-przestań...- wyszeptałem
-Hubi? Wszystko w porządku?- zapytał brunet
-tak, tak tylko jestem zmęczony, już idę i wam nie przeszkadzam
Wstałem od stołu i ruszyłem w stronę schodów.
Zrób to Hubert
Nie będzie boleć
Zacisnąłem oczy...
Obiecuje...
-Hubert?
Chcesz cierpieć, tego chcesz!?
-nie chce!- krzyknąłem
-Hubert?- zapytał Kari
Chwycił mnie za ramie i obrócił w swoją stronę.
-Zostaw mnie!- odepchnełem go i usiadłem na podłodze
-Kochanie co mu jest?- zapytała tą suka
-poczekasz tu okej? Porozmawiam z nim...
Wziął mnie na ręce i wzniósł na górę do swojego pokoju.
Ja to po prostu zostawię c:
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro