Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

68. Poznajcie Jimin'a, dziewczyny


*Cornelia POV*

Nie spodziewałam się, że dzień, gdy Jimin spotka dziewczyny i się im oficjalnie przedstawi jako mój chłopak, nadejdzie tak szybko. Siedziałam sobie w salonie i oglądałam pokaz mody, który miałam wysłany przez moją mamę, gdy do pomieszczenia wparowała Rachel, mówiąc, że Baekhyun przyjdzie w sobotę, spotkać się z nami, bo chce nas poznać. Katherine uznała, że to świetny pomysł, a Jennifer po raz pierwszy od tygodni słuchała, co się dzieje wokół niej.

Napisałam tego samego dnia do Jimin'a, o planie Rachel i zaczęłam się przechwalać, że spotkam innego idola. Jimin szybko odpisał, ukazując przez wiadomości swoją zazdrość, ale i swój plan. Bez wahania powiadomił mnie, że on też przyjdzie w sobotę, by poznać dziewczyny i chłopaka mojej przyjaciółki. Wiedziałam, że Jimin zna Baekhyun'a, bo pracują w tym samym show-biznesie i Taehyung oppa przyjaźni się z Baekhyun'em.

Stałam teraz przed lustrem i przygotowywałam swoją przyjaciółkę, Daffne która jako pierwsza zwróciła się do mnie o pomoc. Uznałam, że skoro Jimin chce poznać moje przyjaciółki i poznamy Baekhyun'a, musimy wyglądać zjawiskowo. Zastraszyłam moje przyjaciółki, jeśli chodziło o ubiór, a one przerażone od razu poprosiły mnie o pomoc, nie przyjmując odmowy.

Pierwsza w kolejce była Daffne, która na mój gust nie potrzebowała mnie do pomocy. Później miałam iść do Natashy, która jak zwykle ubierze się ostro i pewnie siebie, lub stonowano i elegancko. Nie rozumiałam tej dziewczyny, ona albo była wybuchowa jak wulkan, albo zimna i opanowana jak lodowiec. Do kolejnej miałam zajść Vaneessy, która jak chce, to potrafi się ubrać dobrze. Później czekała na mnie Jennifer, która ostatnio bardzo polegała na mojej pomocy, Ashley chciała dostać ode mnie pomoc, rzuciła prośbę w powietrze, więc przez chwile nie wiedziałam, czy to do mnie. Ashley dalej się na mnie gniewa, o ten T-shirt, który próbuje uratować. Nie wyrzuciła go, stara się go wyczyścić, ale średnio jej to wychodzi. Katherine była następna, pokazując mi ciuszki, jakie sobie kupiła, gdy była w górach. Scarlet zabookowała mnie następną, wymagając ode mnie całkowitego profesjonalizmu. Leila uznała, że skoro pomagam dziewczynom, to jej tez mam pomóc. Rachel planowałam pomóc, by wyglądała przed Baekhyun'em jak najlepiej.

" Od razu informuje, że nie chce twojego ani Rachel Niziołka." Powiedziała, patrząc na mnie, gdy ja zajmowałam się jej włosami. Kręciłam jej włosy lokówką, robiąc idealne kręcone loki. Kończąc ostatnią część włosów, zmieniłam je na dwie części i uczesałam górną w wysokiego kucyka. Miała już na sobie swoją czarną bluzeczkę na cienkich ramiączkach, z głębszym dekoltem niż się spodziewałam, że będzie nosiła. Jej plecy były całkiem odsłonięte, trzymając się na cienkim materiale na samym dole pleców i drobnych ramiączkach aż do materiału. Spódniczka wiązana na lewej nodze, pudrowo-różowa, z zamszu, była do połowy uda, ukazując jej boskie, szczupłe nogi, aż do nieba. Odsłonięta talia z brzuchem dodawała jej uroku.

" Nie sądzę, żeby Jimin chciał olbrzymkę za dziewczynę." Odgryzłam się, odwracając dziewczynę do siebie, by sprawdzić ostatni raz jak jej cienie w odcieniu beżu, szampańskiej żółci i brązu, pasowały idealnie do bordowej, wpadający w ceglany odcień szminki z firmy mojej mamy. Daffne cmoknęła niezadowolona, poprawiając ostatni raz szminkę, po czym wstała w swoich 10-centymetrowych obcasach, z platformą, odkrytymi palcami, zapinane na kostce.

" To dobrze, że się rozumiemy." Odpowiedziała, wychodząc z pokoju, kierując się, jak zgaduje do Katherine, by porobiła jej zdjęcia na Instagrama. Kręcąc głową z niedowierzania, zaczęłam sprzątać po sobie, choć to nie był mój sprzęt.

Kończąc odkładanie kosmetyków na swoje miejsce, wyszłam z pokoju Daffne, by pójść do Natashy, która powinna na mnie czekać ubrana w strój, który przegotowałam wczoraj. Stanęłam przed masywnymi drzwiami, należącymi do naszej lwicy. Biały materiał, z którego drzwi były zrobione, pasował idealnie do stylu, w jakim były zaprojektowane. Podłużny pasek na ¼ drzwi, dodawał elegancji, tak samo jak paski stykające się z nim na poprzek, robiąc szejść kwadratów. Z białego złota klamka, zawsze mnie onieśmielała. Zapukałam ostrożnie, nie chcąc zostawić najmniejszego śladu na tych drzwiach.

" Wejdź Corn." Zawołał mnie ochrypły głos blondynki. Złapałam delikatnie za klamkę, modląc się w sobie, by nie zostawić śladu na złocie. Drzwi się otworzyły, a ja wolałam je pchać po białym materiale niż złotą klamką. Mym oczom ukazał się przestronny pokój, mądrze zagospodarowany w odcieniu bieli, beżu, szampańskiego złota i jasnego brązu.

" Siedziałaś długo u Daffne." Oznajmiła Natasha, stojąca przed swoją tablicą korkową, przyglądając się swoim ostatnim szkicom. Uśmiechnęłam się do niej nieśmiale, zamykając za sobą drzwi i gestem dłoni, pokazałam jej na skurzany fotel, przed jej toaletką. Zarzuciła swoimi długimi, blond lokami i eleganckim krokiem, stanęła przede mną w 10 cm szpilkach, na cieniutkiej jak włos szpilce.

" Siadaj, muszę zdążyć z wami wszystkimi i jeszcze siebie przygotować. Mamy tylko 9 godzin, do momentu aż przyjedzie Jimin i Baekhyun. Jennifer i Rachel są w kuchni i przygotowywują naszą kolację, a ja was upiększam." Zaczęłam się skarżyć do dziewczyny, czując odwagę, która mnie opuściła w sekundzie, gdy zielono- szare tęczówki Natashy, spotkały się z moimi w lustrze. Blondynka zza zwężonych powiek patrzała na mnie wrogo, będąc niezadowoloną z mojego ostrego tonu. Nikt, powtórzę nikt, nawet Scarlet czy Leila nie potrafiły zdominować dumnej Natashy, dlatego jej szyje zdobił złoty wisiorek z lioness na czele.

" Rozumiem, że się stresujesz, ale pamiętaj, że to nie był mój pomysł, żebyś nam pomogła wyglądać dobrze na spotkanie twojego i Rachel chłoptasia." Poimformowała mnie nonszalacko, spoglądając do swojej komórki. Nie mogąc uwierzyć w słowa swojej przyjaciółki, która miała racje z jednej strony, ale jak się nie chciałam zgodzić to nie przyjmowała odmowy, ugryzłam się poirytowana w dolną wargę, czesząc i wymyślając po drodze bolesną śmierć dla dziewczyny.

" Wiem, że masz uzdolnione paluszki, ale ja nie chce żadnej dziecinnej fryzury. Kucyk dobrze zaczesany, elegancki kok, lub moje naturalnie falowane włosy, które mają w takim razie być rozpuszczone." Rozkazała mi, patrząc prosto w moje oczy, by dostać taką odowiedzieć, jaką chciała usłyszeć. Natasha jak nikt, wiedziała co zrobić, by wszyscy robili jak chciała. Przytaknęłam onieśmielona jej pewnością siebie i postanowiłam poprawić jej naturalne fale i pozwolić jej być sobą. Współczuje ci Jimin oppa, że musisz ją poznać.

Podkreślając jej oczy smokey eye, Natasha wyglądała ostrzej niż normalnie. Bordowa szminka, która idealnie eksponowała jej pełne usta, pasowała do jej bordowej koszulki na ramiączkach z dekoltem w kształcie łódki. Wciągnięta w spódnice, która dosięgała jej kolan, z rozcięciem w kształcie V odwróconego w dół, dodawał jej seksapilu. Wkładając do uszu kolczyki, małe złote perłki, z diamentami w środku, sięgneła po pasującą do kolczyków branzoletkę, którą sama zaprojektowała.

" Trzymaj." Podałam jej marynarkę, która leżała na jej łóżku, zanim wyszłam z pokoju. Zabrała ją z moich dłoni i nałożyła na swoje ciało. Nie przepadałam za kobietami noszącymi męskie ubrania, ale męska marynarka, która miała na sobie Natasha, pasowała idealnie do jej majestatycznego charakteru i czarnego chokera.

Mając problem z otworzeniem drzwi blondynki, by wyjść z jej pokoju. Wybrałam się do pokoju Vanessy. Drzwi, które były wielkie, otwierające się od środka linii, po obydwóch stronach, prowadziły do królestwa naszej pop gwiazdki. Czarny, biały i turkusowy dominował cały pokój.

" Jesteś! Świetnie!" Pisnęła podekscytowana, łapiąc mnie za prawą dłoń i ciągnąć za sobą do toaletki, gdzie miała wszytko gotowe na moje przyjście. Równa mojemu wzrostu, w 10 cm szpilkach, białych, pasujących do baby blue sukienki, na cienkich ramiączkach. Dekolt głęboki w kształcie V był zakryty, przezroczystą siateczką, dając jej seksowną dyskrecję. Do połowy uda, na lewej nodze, była dłuższa na prawej, ukazując się jakby miała dwie warstwy. Idealnie przylegająca do jej figury, dawała jej pazura, którego Vanessa nie posiadała. Srebrny łańcuszek, podobny do chokera, pasował do jej diamentowej bransoletki i kolczyków, oraz srebrnych pierścionków, które zdobiły jej zgrabne, małe paluszki.

" Mam pomysł na fryzurę! Chcę mieć zakręcone włosy w potężne loki, po czym górną część ich spiąć w koczka, a reszcie pozwolić spływać luźno po moich ramionach i plecach." Owznajmiła, siadając przed lustem z złączonymi dłońmi. Uśmiechała się promienie, ocieplając pokój swoim ciepłem. Nie potrafiłam się gniewać na Vanesse, jej beztroska osoba, sprawiała, że się rozpływałam i miała podobny nastrój do jej. Zapomniałam nawet w tym momencie, że za niedługo Jimin pozna moje przyjaciółki, a ja poznam Baekhyun'a chłopaka Rachel.

" Gotowe." Rzekłam, ostatni raz poprawiając jej grzywkę, która zrobiłam z krótszych pasemek jej włosów. Naturalnie grube, czarne i długie rzęsy, nie potrzebowały wiele by być idealne, tak jak to potrzebowały moje. Turkusowe tęczówki dziewczyny, dodawały uroku całemu look'owi, który poprawiłam srebrno, szarymi cieniami, mocnym bronzerem, rozświetlaczem by błyszczała jak gwiazda, którą jest. Blady róż szminki dodawał jej dziewczęcości, której nie mogło zabraknąć. Przyglądając się jak zakochana swojemu odbiciu, uśmiechnęła się do mnie szeroko i zerwała się z puffa, łapiąc mnie za przed ramiona i pchając w swoje ramiona.

" Dziękuje kochanie." Wyszeptała wzruszona swoim wyglądem i cmoknęła mnie w policzek, śmiejąc się uroczo pod koniec. Machnełam lekceważąco dłonią, ostatni raz lustując ją wzrokiem i kierując się do kolejnej klijen- uhumm... przyjaciółki.

Stanęłam przed drzwiami naprzeciw swojego pokoju, a zimny pot zalał moje ciało. Na widok, ręcznie rzeźbionych drzwi przez matkę Ashley, zaschło mi w buzi. Jak miałam wejść do pokoju Ashley, nie potrafiąc z nią rozmawiać. Czerwonowłosa dalej się na mnie gniewała, nie odzywając się do mnie, chyba że to była konieczność.

Przełknęłam ciężko ślinę i trzęsącą się dłonią, zapukałam do drzwi. Spuszczając natychmiastowo wzrok na podłogę przede mną, usłyszałam stukanie szpilek po panelach, które odbijało się głuchym echem w moich uszach. Drzwi się uchyliły, a przede mną stanęła wyższa o głowę czerwonowłosa dziewczyna.

" Wejdź." Mrukneła niezadwolona, odwracając się na pięcie i prowadząc mnie do jej skromnego pokoju. Kolor beżu był jak widać ulubiony wśród dziewczyn, każda miała jego odcień w swoim pokoju, jednak u Ashley dominował inne kolory. Były odcienie złota, karmelu i brązów, ale to beż królował. Idąc jak spłoszona myszka, na paluszkach, by nie rozgniewać idącego po igłach kota, rozglądałam się po pokoju dziewczyny, widząc wgłębienie w ścianie, które układało się nad łóżkiem jak dach wielkiego, pałacu sułtana. Światła rozświetlające całe pomieszczenie. Miękkim odcieniem złoci, dawało uroku pomieszczeniu.

" Zrób mi delikatny makijaż i wyprostuj włosy." Powiedziała beznamiętnie, siadając na krześle przed swoją toaletką, która nie była zbyt zagospodarowana. Dwa flakoniki z perfumami, trzy szminki i dwie kosmetyczki z jedną paletką, leżały na stoliczku. Ashley malowała się z nas najmniej, wydając więcej pieniędzy na swoją sztukę na płótnie czy kartce niż na swoją twarz.

" To tyle?" Ośmieliłam się odezwać, ale pożałowałam od razu. Ashley ostrym tonem, przerwała mi. " Tyle." Powiedziała stanowczo, wysyłając w moją stronę wrogie spojrzenie. Zawstydzona, ugryzłam się w dolną wargę, powstrzymując się od płaczu. Pogodzenie się ze skrzywdzoną stratą ukochanego T-shirt'a, który przypominał jej dom, będzie trudne.

Zabrałam się za delikatny, orzeźwiający makijaż, który miał tylko podkreślić piękną urodę, dziewczyny. Beżowe cienie tak samo, jak jej ubiór, pasowały do siebie. Sokółka, która pasowała do jej wielkich, migdałowych oczu, podkreślała jej zielone tęczówki, które były intensywniejsze od moich. Czerwona szminka, która ostatnio była ulubiona u artystki, powodowała, że Ashley wyglądała kobieco.

Wyprostowałam ostanie pasmo jej włosów i pomogłam nałożyć staranie, kapelusz w odcieniu cappuccino na głowę. Przytaknęła zadowolona na swój wygląd i wstała błyskawicznie z krzesła, poprawiając swój écru golf, na trzy czwarte rękawek. Włożyła go do spodni, które były dzwonami w odcieniu jakiegoś ciemniejszego brązu. Powoli się męczyłam, tracąc instynkt nad rozpoznawaniem kolorów, pamiętam tylko cieliste szpilki, na 7 cm szpilce i kremową torebką od chanel. Złoty zegarek, kolczyki kółka, które zaglądały na świat za czerwonych loków Ashley.

" Dzięki." Rzuciła krótko, przyglądając mi się intensywnie. Czekała aż wyjdę z jej pokoju i nie będę kazała jej patrzeć na mnie. Zrobiło mi się smutno, że tak zabrnęły sprawy między mną a dziewczyną, która była bliska dla mnie jak siostra.

" Nie ma za co." Zmuszając się do uśmiechu, wysłałam go w stronę Ashley, przyglądając się jej niesamowitemu wyglądowi, który sprawiał, że Ashley wyglądała jak jakaś arystokratka. " Wyglądasz zjawiskowo i chcę cię za tamten T-shirt przeprosić. Naprawdę nie chciałam." Słabo odezwałam się do dziewczyny, szczerze przepraszając, czując się jak ostatnia suka. Spojrzałam z nadzieją w zielone tęczówki, czerwonowłosej dziewczyny, oczekując wybaczenia, ale ona chłodno przytaknęła i odwróciła się do mnie plecami. Bezsilna westchnęłam i wyszłam, smutna z pokoju artystki.

Wycierając pojędynczą łezkę, z policzka, która spłyneła po zamknięciu drzwi od pokoju Ashley, poszłam do następnej przyjaciółki. Przed moimi oczami ukazywała się chłodna mina dziewczyny, która z nienawiścią patrzała na moją osobę. Dalej pamiętam słabo uśmiechającą się czerwonowłosą dziewczynę, do mnie, gdy wracam zmęczona z ciężkiego dnia w pracy. Spotkałam po drodze Jennifer, która z ubrudzonym fartuszkiem od mąki, kierowała się do swojego pokoju.

" Skończyłam piec." Owznajmiła, uśmiechająć się do mnie radośnie, będąc zadowolona z siebie. Wyciągnęłam dłoń w stronę jej prawego policzka i ostrożnie starłam z niego mąkę. Uroczo uśmiechneła się na widok, białego proszku, przecierając policzek wieszchem dłoni, po mnie. " Rachel ma jeszcze dużo do skończenia, ale poszła jej pomóc Leila i Natasha. Kazały mi iść się przygotować. Długo czekałaś?" Jennifer informowała mnie dalej o tym jak wygląda sprawa z kolacją. Słysząc imie blondynki, bałam się, że się ubrudzi i mój trud pójdzie na marne, ale ufałam im. Dopiero końcowe zdanie zdała mi sprawe, że poszłam do Ashley, zanim poszłam do Jennifer, bo miała być na odwrót.

" Nie." Odpowiedziałam słabo, kręcąc głową by podkreślić moją odpowiedz. Jennifer odetchneła, odwiażując fartuszek i ściągając go z siebie. Zaprowadziła mnie do siebie, otwierając proste, z jasnego drewna drzwi. Weszłam do typowo męskiej sypialni. Szarość, czerń, biel i rozmaite odcienie brązu dominowały całe pomieszczenie, gdybym nie znała Jennifer, uznałabym, że mieszka tu mężczyzna.

Fioletowo włosa rzuciła fartuszek na fotel przed telewizorem i pobiegła do swojej garderoby, by się przebrać w strój, który jej przygotowałam. Jennifer od pewnego czasu ugania się za mężczyzną, który lubi kobiety takie jak Daffne. Zmieniła dla niego swój ton głos, zachowanie i ubiór, ja chciałam przez ten zestaw udowodnić jej, że nie musi się wiele zmieniać, może dalej być sobą i wyglądać świetnie. Razem z dziewczynami uważałyśmy, że to strata czasu, by się uganiać za facetem, który nie lubi ciebie za taką, jaką jesteś. Ashley nawet go znała i często powtarzała, że on po prostu szuka innego ołówka, niż ten, jakim jest Jennifer, jakkolwiek to znaczy.

" Jesteś pewna, że spodnie są lepsze niż sukienka czy spódnica?" Odwróciłam się do Jennifer, która wychodziła z garderoby, mając na sobie idealny zestaw. Ubrałam ją w biała koszule w pionowo czarne paski, które układały się tylko poziomowo na zawiniętych rękawach, pasku, który miał tworzyć talie i kołnierzyk, który miała odpięty, by ukazywać swój srebrny wisiorek z napisem patissiér. Czarne obcisłe spodnie, które podkreślały jej zgrabne nogi. Czarne szpilki, na 6 centymetrach, z odsłoniętymi palcami, zapinane na kostce z akcentami srebra, które je zdobiło, pasowały do czarnej torebki ze srebrnymi ćwiekami i zapięciami.

" Oczywiście, że jestem pewna." Odpowiedziałam, uśmiechając się szczerze, podziwiając moją czadową, elegancką, kobietę z pazurem – przyjaciółkę. Jennfier oddetchneła z ulgą, ewidentnie preferując spodnie nad spudniczką czy sukienką. Złapałam ją za nadgarstek, prowadząc do jej toaletki, która od podbojów tajemniczego dżentelmena, stała się bogatsza od Ashley, choć były wcześniej, równo ubogie.

Planowałam udowodnić Jennifer, że wcale nie musi być taka jak Daffne, by zdobyć faceta. Zakręciłam luźno jej proste, fioletowe pasma włosów, zaczesując je później w luźnego kucyka, który, przełożyłam przez siebie robiąc w ten sposób pierwszy poziom warkocza, po czym, upięłam gumką i zrobiłam to samo ponownie poniżej, wypuszczając jedno pasmo włosów, po obydwóch stronach twarzy. Poprawiłam jej idealnie, dziewczęcą twarz różem, nie robiąc nic bronzerem, bo Jennifer ma idealne zarysowania twarzy. Zrobiłam jej delikatną zabawę jasnych i ciemnych cieni i podkreśliłam jej perfekcyjnie zarysowane usta, czerwoną, rażącą szminką.

" No i to jest Jennifer, którą znam i kocham." Odezwałam się po długiej ciszy. Jennifer otworzyła oczy, trzepocząc z niedowierzeniem rzęsami, swoimi, jak i sztucznymi, które dokleiłam. Z zachwytem oglądała swój makijaż i fryzurę, odwracając się do mnie z wdzięcznością w oczach. Wstała wzruszona z fotela, przytulając mnie do siebie i szepcząc słowa podzięki. Ucałowała mój policzek, odsuwając się ode mnie i śmiejąc głośno po sekundzie.

" Poczekaj." Zatrzymała mnie w miejscu, łapiąc za chusteczkę do zmywania makijażu i przyłożyła ją do mojego lewego policzka, tam, gdzie złożyła ostrożnie całusa. " Ubrudziłam cię troszkę." Roześmiała się, pokazując umazaną od czerwonej szminki chusteczkę, uświadamiając mi, dlaczego to zrobiła. Zaśmiałam się razem z nią, machając na pożegnanie, kierując się od kolejnej dziewczyny.

Drzwi do pokoju Katherine były otwarte na oścież, a dziewczyna najwidoczniej miała problem z zapięciem suwaka od jej kombinezonu. Stłumiłam śmiech i weszłam bez zapowiedzi, zapinając suwak do góry. Szatynka się wzdrygnęła.

" Boże nie strasz mnie tak Corn." Odwracając się na szpilce, Katherine spojrzała się na mnie wystraszona, ewidentnie nie słysząc jak wchodzę do pokoju. Wysłałam w jej stronę przepraszające spojrzenie i przyjrzałam jej się dokładnie. Dziewczyna miała na sobie błękitny kombinezon, na szyje, z wyciętą falbanką jakby dziecko rysowało chmurkę na końcu, górnej części stroju. Dolna część to proste spodenki. Do tego miała skromny, długi naszyjnik, pasujące kolczyki i prostą bransoletkę. Jaśniejsza o odcień kopertówka i szpilki w szpic, dodawały jej elegancji i kobiecości. Katherine to była tera czysta klasa.

" Gotowa na metamorfozę?" Zapytałam, łapiąc za lokówkę. Katherine przytakneła, chwiejnym krokiem, podchodząc do mnie i siadając na krześle przede mną. Widać Katherine, nie jest przyzwyczajona do 6-centymetrowych szpilek, albo po prostu szpilek. Zaczęłam przygotowywać jej włosy, do fryzury, którą miałam zaplanowaną.

Zakręciłam jej włosy, w eleganckie loki i miejscowo zaczęłam pleść małe warkoczyki, by później włosy upiąć w wysokiego, w eleganckim nieładzie, koka. Pojedyncze syknięcia z bólu, od czesania Katherine i pasemka opadały na jej twarz, jak i próbowały dosięgnąć ciała, te, które nie dało się spiąć, kręciłam mocniej lokówką. Makijaż delikatny, wpadający w niebieskie, a nawet i fioletowe odcienie, podkreśliłam mocną, czarną Sokółką i przyklejonymi, grubymi, czarnymi rzęsami. Różowa, w ciepłym odcieniu szminka dopełniała jej wygląd.

" Dzięki kochana." Zaćwierkała Katherine, oglądając swoje odbicie zadowolona, wstając z krzesełka i kierując się do swojego marmurowego kominka, przed wielgaśnym łożem. Pokój Katherine był elegancki i szykowny. Białe ściany z domieszka złota i ciemnego drewna. Wielki żyrandol, na środku pokoju i ciężkie zasłony w kolorze kości słoniowej, przy potężnych, wyrastających z podłogi okien, aż do sufitu. Pożegnałam się z Kath, kierując się do Scarlet, zerkając na zegarek i zauważając, że Jimin nie długo się zjawi, razem z Baekhyun'em.

Stając przed beżowymi drzwiami, z wyrzeźbioną różą i dwoma nożami, przeciętymi w krzyż. Zapukałam ostrożnie, słysząc stłumione dźwięki za drzwi. Słyszałam tylko stukot szpilek po wykładzinie, zanim blondynka nie otworzyła mi drzwi. Seniorita – Camili Cabeilo i Shawn Mendes'a wypełniała pomieszczenie, a Scarlet kołysała się do rytmu.

" Choć jedna z nas jest w dobrym nastroju." Zażartowałam, mijając roztańczoną blondynkę. Głęboki śmiech, prawie że gardłowy, uciekł z ust Scarlet, która zamknęła drzwi za sobą. Kolejny pokój, w którym dominował beż, ale przeróżne odcienie brązu nie były daleko w tyle, by królować. Ostry temperament Scarlet nie pasował do bladego różu, który był w pewnym akcentach, pościeli, poduszki, foteli czy zasłon.

" Ciężki dzień?" Zapytała blondynka, uciszając głośniki, z których leciała muzyka, jednak sama nie przestała się kołysać. Stojąca o głowę wyższa ode mnie dziewczyna miała na sobie bordową sukienkę, ledwie zasłaniającą tyłek, w fasonie seksownego szlafroka, z szerokimi, spływającymi jak wodospad, rękawami. Pasek z tego samego materiału, by podkreślić talie osy. Czarne zamszowe kozaki, które były naciągane na nogę i dosięgały kolana, dodawały jej seksapilu.

" Wiesz nie pytaj." Westchnełam ciężko, obserwując toaletkę mojej przyjaciółki, która była dośc uboga jak na jej wygląd. Dwie pełne, nieduże kosmetyczki i pięć flakoników z perfumami. Odwróciłam się pytająco do przyjaciółki, a ta w tym momencie nakładała swój długi naszyjnik ze złota na czele z czarnym diamentem. Wruszyła tylko ramionami, zajmując się zapięciem.
Przewróciłam oczami na jej nonszalancje i łapiąc za lewy, kruchy, jak na tancerkę, nadgarstek, posadziłam przed lustrem, przed sobą. Ze Scarlet wyszedł tylko cichy pisk, gdy wylądowała na zamszowym fotelu. Spojrzała się na mnie groźnie, ale zignorowałam jej minę i złapała za lokówkę, planując burze loków na głowie blondyneczki.

Kręcąc włosy dziewczyny, przyglądałam się jej mimice twarzy i często upominałam, żeby przestała tak gibać, albo ją oparze lub – co gorsza – siebie. Blondynka zachowywała się jak niesforne dziecko, które uparcie trzymało się swojego zdanie, jednak gdy oparzyłam jej głowę i swój wskazujący palec, uspokoiła się jak potulny baranek. Włosy zmieniły się w futerko owieczki albo naturalne loki Shakiry. Scarlet była pod wrażeniem, pewnie nie często widząc się w takiej fryzurze. Podniosła moje ego o 1000 procent.

Wzięłam się za makijaż, który zrobiłam wyrazisty. Mocne linie bronzerem, zgaszone policzki, błyszczące miejsca na rozświetlać i złoto- miedziane cienie do oczu. Bordowa szminka, którą Scar uwielbiała i przyklejone kępki do grubych, czarnych, ale krótkich rzęs dziewczyny. Kończąc podkreślanie dekoltu dziewczyny, odłożyłam pędzelek na swoje miejsce i wysłałam do lusterka kciuk w górę, by Scarlet zauważyła mój gest.

Dziewczyna podniosła się elegancko z fotela, przyglądając się swojej burzy loków, które opadały kaskadą na ramiona i plecy. Sięgnęła po czarny, prosty choker i nałożyła go na swoją szyję, dopełniając swój wygląd. Scar jedyne skinęła głową, zanim ponownie nie została pochłonięta przez muzykę i zapominając o moim istnieniu. Zaśmiałam się sucho i wyszłam z jej sypialni, nie chcąc przerywać w czymkolwiek ona teraz robiła.

Zamykając za sobą drzwi, zdałam sobie sprawę, że została mi tylko Leila i Rachel i koniec. Oczywiście byłam jeszcze ja, ale siebie umiała szybko przygotować. Pobiegłam w swoich wygodnych kapciach w stronę, potężnych, czarnych drzwi jak do biura ważnego szefa mafii. Leila lubiła takie klimaty, uwielbiając ojca chrzestnego. Każda z nas uwielbiała czytać, ale jeśli chodziło o typ naszej lektury, to różne miałyśmy zdania. Zapukałam do drzwi, czując się coraz mniejsza, po każdej minionej sekundzie stania przed nimi. Nikt jednak nie otwierał. Zapukałam ponownie, zanim sama nie uchyliłam drzwi i zajrzałam do środka.

Leila stała przed swoim przestronnym oknem, bawiąc się wisiorkiem z logo Chanel. Była zajęta prowadzeniem dość intymnej rozmowy przez telefon. Śmiała się uroczo, by po sekundzie przygryźć sugestywnie dolną wargę. Była tak pochłonięta rozmową, że nawet nie zauważyła mnie stojącej we framudze drzwi, obserwującą jej mowę ciała.

" Ja też chciałabym być teraz z tobą." Zamruczała, odwracając się do mnie plecami, dalej molestując logo Chanel na wisiorku. " To kusząca propozycja, aż mi mokro." Udała jęk i zaśmiała się seksownie. Po tym, jak się zachowywała, jej ton głosu i gesty, pokazywały, że rozmawiała ze swoim partnerem od spraw erotycznych. Choć Leila broniła się przed przyznaniem, że poczuła coś więcej niż podniecenie do pana tajemniczego, my wiedziałyśmy, że wpadła po uszy. Nie była podenerwowana jak to ona, nie odzywała się do nas chamsko z przesiąkniętymi złośliwością słowami. Częściej się uśmiechała, ale i była bardziej dyskretna, jeśli chodziło o tematy na podstawie pana tajemniczego.

" Słuchaj muszę kończyć. Cornelia za niedługo do mnie przyjdzie. Przygotowywuję nas na spotkanie z Jimin'em. Uhumm... Tak, Jimin przychodzi nam się przedstawić. Co? Nie zwariowałeś." Uciszając głos o oktaw, zaczęła szeptać do telefonu, ledwie coś z tego usłyszałam, ale nie przesłyszałam się, jeśli chodziło o imie mojego ukochanego. Zaskoczona, schowałam się za czarnymi drzwiami, gdy głowa różowo włosej odkręcała się w moją stronę. W szoku stałam przed drzwiami, zasłaniając usat by nie wyszedł ze mnie najciszy dziwięk. Na to wyglądało, że partner seksualny Leili wiedział o mnie i Jimin'ie, a co najdziwniejsze — znał Jimin'a.

Uspokoiłam swoje szybko bijące serce i odzyskując panowanie i kontrolę nad samą sobą, zapukałam udając, że dopiero przyszłam. " Cornelia wejdź." Zawołała Leila, pewnie rozłączywszy się ze swoim partnerem. Tyle pytań cisło mi się na język, błagając, by dostać głos i usłyszeć odpowiedź, gdy zobaczyłam dziewczynę, uśmiechającą się niewinnie, jakby wcale nie rozmawiała o Jimin'ie. Ugryzłam się jednak w język, udając zestresowaną krótkim czasem, jaki mi został do przygotowania nas wszystkich.

" Widzę, że jesteś zestresowana. Nie będę zabierać ci dużo czasu. Jak widzisz jestem ubrana jak to ja." Zaczeła podchodząc do mnie i kładać wspierająco dłoń na moje ramie. Leila jak zwykle będzie wyglądała najlepiej z nas, może oprócz Daffne, bo ją nikt nie przebije. Miała na sobie czarną koszulkę z głębokim, wyzywającym dekoltem w kształcie V. Koszulka nie różniła się wiele od mało pokazującego, dobrze zakrywającego większość ciała, stanika. Czarny w pionowe białe paski, które mają stonowany odcień bieli. Na dość cienkich ramiączkach, do brzucha w długości. Do tego miała na sobie białe, eleganckie spodnie z wysokim stanem, do brzucha, łączące się idealnie z górą zestawu. Rozkloszowane nogawki, obcisłe tylko do połowy uda, z pionowym paskiem, po obydwóch stronach bioder, aż do nogawek. By pobić nas wszystkie swoim wyglądem, dodała do tego zamiast obuwie, które jej przygotowałam, to 12 cm szpilki, czarne klasyczne, jak ja to je nazywam – Killery.

" Zabójczo?" Przerwałam, taksując jej wygląd. Leila spojrzała w dół, zatrzymując swoje spojrzenie, tam, gdzie moje, czyli na szpilkach. Zaśmiała się arogancko i podniosła dumna, głowę, odpychając tym gestem, swoje naturalnie gęste włosy, do tyłu.

" Tak... Zabójczo. Nie byłabym sobą jakby efekt nie był wow." Dodała żartobliwie, siadając na swoim zamszowym, szampańskim fotelu, który idealnie współgrał z ramą jej wielkiego łoża i kanap znajdujących się w pokoju. Brązowe jak mleczna czekolada, ściany pasowały do malutkich detali jak zasłony, poduszki i inne pierdoły w tym samym kolorze. Oczywiście nie mogło zabraknąć beżu, który był w każdym pokoju, w pewnej ilości.

" Więc dodamy ci trochę delikatności i skromności fryzurą i makijażem." Poinformowałam, zabierając się do roboty, nie chcąc nawet usłyszeć odmowy. Zaczęłam kręcić grube włosy Leili, które były niesforne. Straciłam dużo energii, próbując okiełznać te dzikie loki. Kończąc ostatnie pasmo, zaczesywałam przednią, trzecią, a nawet i czwartą część włosów Leili, w warkocza, robiąc wianek, pośrodku głowy. Poprawiając lakierem resztę, rozpuszczonych loków, Leila wyglądała jak czysta księżniczka z twarzy, która została wyjęta z Disney'a. Poprawiłam jej ciemne brwi, bo jak się niedawno dowiedziała, Leila jest naturalną, ciemną szatynką. Oczywiście po pofarbowaniu włosów nie widać po niej nic by była szatynką, ale jej ciemne brwi ją zdradzają. Czerwone, szkarłatne usta, delikatnie podkreślona twarz i spokojne tony beżu na powiekach. Rzęsy podkreślone, z nie długą Sokółką i Viola, Leila jest gotowa.

" Dlaczego mi to robisz?" Pyta, przyglądając się swojemu odbiciu. Jej kobiece, ostre rysy są łagodniejsze przez makijaż, który jej zrobiła i fryzurę, w którą ją uczesałam. Zaczęłam chować jej kosmetyki na miejsce i wycierać pędzelki, gdy ze szczerym zaskoczeniem i rozczarowanie, Leila spojrzała się na mnie. Jej bursztynowe tęczówki, były delikatniejsze, niż gdy ma na sobie ten swój ciężki makijaż oczu.

" Nie rozumiem o co ci chodzi? Wyglądasz prześlicznie. Leila nie zawsze musisz wyglądać jak królowa os." Chowając paletkę na swoje miejsce w białej w niebieskie, śiwecące śnierzynki kosmetyczki. Dziewczyna rozlużnia swoje mieśnie, widząc moją poważną miną. Ostatni raz patrząc na swoje odbicie, westchneła i przytakneła zrezygnowana, machając znudzona dłonią w moją stronę, sięgając po swoją komórkę, która zadzwoniła na znak SMS.

" Idę przygotować Rachel i siebie. Za 3 godziny, będzie Jimin i Baekhyun." Odezwałam się praktycznie sama do siebie. Leila zajęła się stukaniem, swoimi zgrabnymi palcami, z czerwonymi jak krew paznokciami w ekran telefonu, gorączkowo odpisując. Westchnęłam bezsilnie i szybko wyszłam z pokoju, kierując się do Rachel ostatniej z dziewczyn.

Idąc w stronę pokoju Rachel, gdzie dębowe, wielkie drzwi były otwarte na oścież, brunetki nigdzie nie było. Weszłam tylko na chwile i rozejrzałam się po pomieszczeniu, jasne drewniane ściany i szare z wielkim łożem z szarą w każdym odcieniu pościelą z dziesięcioma poduszkami z jedną złotą, która była dla niej skarbem. Światło wpadało przez szerokie trzy okna, z kolumnami ze zasłon obok okien, pomiędzy oknami.

Wyszłam nie chcąc szpiegować własną przyjaciółkę, nie miałam prawa wchodzić do jej pokoju bez jej zgody, jak i wiedzy. Pobiegłam żwawo do schodów, zlatując z nich prawie. Szybkim krokiem znalazłam się w kuchni, gdzie była Jennifer, Rachel, Katherine, Natasha i nawet Leila i zajmowały się naszą kolacją. Dziewczyny stały dumnie, jak modelki do katalogu fartuszków kuchennych by, starsze kobiety uwierzyły, że one też tak mogą, a nie że to dziewczyny dostały pomoc fachowca, by tak wyglądać. Rachel jako jedyna, cała w mące, spocona z brudnymi rękoma, nie była przeze mnie przygotowana na przybycie naszych ważnych gości.

" Rachel, no chodź." Warknęłam na nią zestresowana, gdy czas nam uciekał nieubłaganie. Brunetka spojrzała na mnie zdezorientowana, spoglądając to na dziewczyny to na mnie. " Boże, tylko my zostałyśmy? Wybacz Corn." Zerwała ze siebie fartuszek, rzucając go na krzesełko, na którym ktoś przed chwilą siedział, bo było odsunięte od stołu. Odwróciła się ostatni raz do dziewczyn i przekazała im coś wzrokiem, a te zrozumiały i jak posłuszni żołnierze, robili co im kazał generał. Rachel zerwała sobie dwa listki kuchennego papieru, wycierając dłonie i twarz, rozmazując tak naprawdę mąkę bardziej na swojej twarzy. Parsknęłam śmiechem, który nie potrafiłam zatrzymać. Brunetka spojrzała się na mnie wrogo.

Weszłyśmy do jej pokoju, a Rachel wybrała się prosto do łazienki, planując umyć się po gotowaniu. Usiadłam na nowoczesnej, sypialnej ławce o kolorze szarego popiołu. Książki leżące u mojego boku były od romansów, do poradników randkowych. Przyglądając się jednej ciekawej książce. Z łazienki wyszła Rachel w swojej czarnej bieliźnie. Zaskoczona podskoczyłam na siedzeniu, a brunetka spojrzała się na mnie podejrzliwe. Po sekundzie jej wzrok skupił się na książkach obok mnie. Zbladła, ale odzyskała swoją wrodzoną ostrożność i spryt.

" Przepraszam cię, za bałagan. Daj posprzątam." Powiedziała, uśmiechając się sztucznie. Znałam jej gierki. Rachel była świetną aktorką, tak jak to chciała, ale ja umiałam od czasu do czasu przejrzeć jej zamiary, a właśnie w tym momencie prawie dowiedziałam się coś, czego ona nie chciała, żebym wiedziała. Podeszła szybko do ławeczki i podniosła beznamiętnie książki, jakby to był naturalny gest, nie było w nim nic podejrzanego.

" Szykuj się! Później posprzątasz, zanim zaprosisz Baekhyuna do siebie." Pośpieszyłam ją, zerkając na ekran mojej komórki, która wyświetlała 11 nieprzeczytanych wiadomości od Jimin'a i dwie od mamy. Bruneta przytakneła, zabierając książki ze sobą do garderoby. Gdy dziewczyna zniknęła mi z oczu, odblokowałam telefon, sprawdzając SMS-y od mamy.

Mama ❤️😒:

Hej kochanie jak tam? Ostatnio nie odzywasz się zbyt często. Twój ojciec mi powtarza, że jesteś już dorosła, ale ja dalej się o ciebie martwię ❤️❤️

Odpisz mi jak najprędzej. Tęsknie 😘

Czytając wiadomości od mojej rodzicielki, poczułam się winna zaniedbania swojej własnej rodziny. Moja mama wysłała te wiadomości po południu, a dochodził już wieczór. Odkąd zajęłam się swoim związkiem z idolem i praca stała się bardziej chaotyczna, nie miałam czasu dla nikogo, nawet swoich przyjaciółek, które mieszkają ze mną. Zerkając na uchylone drzwi od garderoby, upewniłam się, czy Rachel była już gotowa. Nie widząc drobnej sylwetki mojej przyjaciółki z potęrznymi biodrami i atrakcyjnym tyłeczkiem, wziełam się za odpisywanie.

Córeczka ❤️👑:

Wybacz mi mamo. Mam urwanie głowy z pracą. Chłopaki mają powrót, a ja pracuję ciężej niż normalnie.

Dzisiaj poznajemy chłopaka Rachel i dziewczyny chcą wyglądać dobrze, dlatego im pomagam. Jak tylko będę miała trochę wolnego czasu, to zadzwonię. Kocham cię i tatę i też za wami tęsknie 😘

" I jak?" Kończąc SMS od mamy, zwróciła moją uwagę Rachel, która wyszła z garderoby. Miała na sobie czarną, zwykła, obcisłą sukienkę na długi rękaw z seksownym dekoltem w kształcie serka. Cala sukienka była zrobiona z rozciągliwego materiału, więc układała się wręcz idealnie na seksownie- drobnej figurze brunetki. Długość sukienki była parę centymetrów nad kolanem i pasowały do niej, klasyczne czarne szpilki z czerwoną podeszwą. Srebrne, eleganckie kolczyki, zwisające, komponowały się idealnie z naszyjnikiem od jej matki. Srebrny łańcuszek, na którym wisiało srebrne drzewo z liśćmi z diamentów, a wszytko było w okręgu.

" Baekhyun nie będzie umiał trzymać rąk przy sobie." Zażartowała, ale zamiast usłyszeć śmiech u przyjaciółki, zobaczyłam jak niekomfortowo zesztywniała na mój komentarz. Zamyślona, po sekundzie wróciła do siebie i zaczęła się słabo śmiać. Patrzałam się na nią skonfundowana, a brunetka to wyczuła, bo niezręcznie złapała się za swój lewy nadgarstek.

Nastała między nami ciężka atmosfera, która pogarszała cisza, jaka między nami panowała. Rachel niezgrabnym ruchem ruszyła w stronę swojej toaletki, siadając na idealnie pasującym puffie do sypialnianej ławeczki w nowoczesnym stylu. Zaczesałam nieznośne pasemko za ucho i stanęłam za brunetką, gdy ta się wygodnie usadowiła.

Zaczęłam prostować jej pierwszy dział włosów, zaczesując je za resztę i ulizując lakierem do włosów. Mając najcięższy krok za sobą, z luzem zaczęłam kręcić brunetki włosy na lotki i pryskać je lakierem, by szybciej dostać efekt eleganckich loków z lat dwudziestych. Zaczesałam je w jedną prostą linię, że wyglądały jak kucyk, który wyrastał z ulizanej części i spływał jej po ramionach i łopatkach. Ostatni raz pryskając lakierem, by usztywnić fryzurę przyjaciółki, usłyszałam z jej strony kaszel, który brzmiał jakby się dusiła.

" Jezu ile tego lakieru zużyłaś. Mam teraz sztywne włosy jak wąsy mojego wujka." Skomentowała Rachel, śmiejąc się przez kaszel, gdy padł jej żart. Sama zaczęłam chichotać, przypominając sobie idealnie wystrzyżone, we francuskim stylu, wąsy wujka Rachel. Odwracając brunetkę w swoją stronę, nałożyłam na jej głowę staranie, srebrną z wysadzaną diamentami opaskę, która dawała jej szykowny wygląd. Jeszcze raz prysnęłam lakierem i klasnęłam w dłonie, dając znać Rachel, że z fryzurą skończyłam. Nawet spływające kaskadą, eleganckie loki, były w pewnym rodzaju ulizane i sztywne.

" Teraz został tylko makijaż i zabieram się za siebie. Wreszcie!" Poinformowałam przyjaciółkę, piszcząc na koniec, gdy złapałam za poduszkę z podkładem. Postanowiłam zrobić mnie i Rachel Hollywoodzki makijaż. Dziewczyny nie mogłyby być ładniejsze niż my, przy naszych mężczyznach. Oczywiście z Daffne i Leilą nie będę rywalizować, bo to nie rozsądne i tak się przegra z kretesem, ale dzisiaj zrobiłam wszytko, żeby to my wyglądały olśniewająco, gdy one będą piękne.

Robiąc jej większe oczy jasnymi i ciemnymi cieniami w odcieniu szarości, zrobiłam jej seksowną jaskółkę i przykleiłam do jej długich rzęs jak jej zasłony w pokoju, które sięgały podłogi, sztuczne rzęsy i pokryłam je czarną pomadą maskary. Na sam koniec podkreśliłam wszytko, krwistą czerwienią szminki, która idealnie pasowała do szafirowych tęczówek dziewczyny, jak jej kruczoczarnych włosów.

" Skończyłam." Skandowałam, odkładając pędzelek do nakładania pomadek. Rachel spojrzała się w lustro, przyglądając się swojej osobie. Z podziwem, przyglądała się każdej linii swojej twarzy, jak i makijażu, który zrobiłam. Kręciła głową, by przyjrzeć się swojej fryzurze, która dotrwała jej Glamour. Na łóżku leżała święcąca się czarna kopertówka, od Z-Carter z jej ZC logo, z czystego srebra. Złapałam za nią i podałam Rachel, która swoimi odciskami brudziła lusterko od toaletki. Dotykała swojego odbicia w skowronkach, nie mogąc uwieżyć oczą jak wygląda.

" Przypomnij mi proszę, że jak będę odbierać pierwszego Deasung'a czy Oskara, żebym zatrudniać ciebie do mojego wizerunku tego dnia." Odwróciła się do mnie podekscytowana, tryskając entuzjazmem, a jej oczy mieniły się jak prawdziwe szafiry. Sprzątając po sobie i zabierając lakier do włosów ze sobą, zasmiałam się rozbawiona na słowa przyjaciólki. " Masz to załatwione jak w banku." Rzekłam, odwracając się do Rachel plecami i machając prawą dłonią z lakierem, wyszłam z pokoju.

Powędrowałam prosto do swojego pokoju. Wbiegłam do pokoju, przerażając moją biedną kotkę, która spała sobie spokojnie na moim łóżku. Przeprosiłam ją, głaszcząc kręgosłup, gdy kotka usiadła na swoich łapach, chowając je pod swoim puchatym futerkiem. W pośpiechu ściągałam z siebie swoje po domu ciuszki i pobiegłam do łazienki, by odświeżyć się i swoje spocone ciało.

Wychodząc z łazienki odświeżona, czysta i pachnąca, pobiegłam do garderoby, łapiąc za wieszak z zabezpieczoną, drogą od projektanta, sukienką. Zdjęłam pokrowiec, ukazując sobie czarną, krótką, zapinaną suwakiem na plecach, trzymającą się na szyi na cienkich ramiączkach, dokoła szyi, którą łączyły dwa skrawki tkaniny z sukienkę. Buciki na średnim obcasie, białe z odkrytymi palcami, zapinane na klamerkę na kostce. Prosta pasującą do fasonu sukienki, mleczna kopertówka.

Wysunęłam półkę z bielizną i sięgnęłam po czarne majteczki, które nie odstają na sukience i czarny, bez ramiączek biustonosz, by móc nosić wygodnie sukienkę. Naciągając sukienkę, męczyłam się z suwakiem, nie mogąc przez dobre 10 minut go zasunąć. Przeklinając na końcu, prawie wykręciłam sobie prawą rękę.

Nałożyłam białe obuwie na swoje zadbane stopy, którymi się zajęłam niedawno i światu ukazały się moje pomalowane na biało, paznokcie u stóp. Przed ubraniem się, nasmarowałam ciało olejkiem, pachnącym jaśminem i masłem do ciała o zapachu miodu i mleczka kokosowego. Poczekałam aż wchłonie, a zapach połączy się z moim naturalnym zapachem. Gładząc sukinekę, przyjżałam się ciekawemu dołowi, który był asymetryczny, z białymi, grubymi liniai na krawędzi.

Siadłam przed toaletką, która miała najwięcej kosmetyków wśród dziewczyn. Daffne i Vanessa miały podobną ilość, która mogła rywalizować z moją kolekcją, ale ja miałam ich więcej, gdyby któreś z nas zabrakło czegoś, ja to maiłam. Schowałam pod sukienkę mój złoty łańcuszek z imieniem, nie potrafiąc się z nim rozstać. Zaczęłam kręcić swoje włosy, próbując zrobić fryzurę z lat 20 jak miały to stare aktorki i piosenkarki. Zaczesałam większą część włosów na lewą stronę, zostawiając mniej po prawej. Zaczęłam je kręcić i układać, upinając spinkami za uchem, by z prawej strony, włosy trzymały się cały czas za uchem. Popryskałam je lakierem, by się trzymały i zajęłam się makijażem, który jak u Rachel był Hollywoodzki. Idealnie zarysowane brwi, podkreślanie bronzerem, urocze, różowe policzku i rozświetlać tam, gdzie powinien być. Oczy zrobiłam sobie ciemne smokey eye i mocno zarysowałam oko czarnym eye-linerem i zrobiłam sobie egipską Sokółkę. Usta podkreśliłam różową szminką o odcieniu brzoskwini i truskawkowym błyszczykiem.

Stając przed komodą ze szkatułką z biżuterią, wyciągnełam ogromny, złoty kolczyk, który ukazywał majestatyczność i bogactwo. Ułożony w wielki złoty kwadrat, ze 24k złota. Bransoletka z brylantami, świecącymi czystą bielą. Dokładając na palce pierścionki pasujące do całej biżuterii, którą miała na sobie, usłyszałam Daffne wołającą:

" Rachel! Cornelia! Jimin i Baekhyun już są."

ciąg dalszy nastąpi
___________________

Hejka kochani, ostatnio mam urwanie głowy i zaczęłam prace, tak owo, że mam ferie wielkanocne.

Zaczęłam też pisać po angielskim na moim drugim koncie, które ostatnio stworzyłam i postanowiłam spróbować swoich sił w pisaniu po angielsku.

Książki tam są inne niż te co pisze tutaj ☺️

Dziękuje za przeczytanie rozdziału i pamiętajcie zostawić gwiazdkę i komentarz 🤩

P.s. Ostatnio lubię robić banery i dawać zdjęcia na samym czele. Napiszcie mi jak się podobało 😁

-Sweetybell00❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro