61. Zdrada?!
*Jimin POV*
Ostatnio Cornelia zachowywała się dziwnie. Probowałem ją zaprosić na spędzenie wspólnego czasu, ale ona cały czas powtarzała, że nie da rady, bo jest zajęta. Mam pytanie? Co może być ważniejsze niż twój chłopak?!
Zauważyłem też, że od pewnego czasu wychodzi wcześniej z pracy i jedzie w jakieś nieznane miejsce. Raz zapytałem ją, czy mógłbym z nią się tam wybrać, ale ona od razu mnie odrzucała, wysyłając jakąś wymówkę po drodze.
Czując się bezradny w tej sytuacji, została mi ostatnia deska ratunku. Poszedłem prosto do studia tanecznego, gdzie Scarlet razem z Hoseok'iem hyungiem i Tae oglądali cos w laptopie. Widząc jak poważna była blondynka razem z chłopakami, mogłem domyślić się, że ma to coś wspólnego z ich treningiem.
" Scarlet czy mogę ci zająć chwilkę?" Zapytałem, postanawiając, że przerwę im tę poważną chwilę. Blondynka znudzona spojrzała się na mnie i leniwie przytaknęła, dosłownie zrywając się z pakietu w tym samym czasie.
Dostałem od chłopaków pytające spojrzenia, ale ja je zignorowałem i pozwoliłem dziewczynie wyjść pierwszej ze studia. Byłem zdziwiony faktem, że blondynka szła za mną spokojnie, nie wypytując mnie, czego ja do ch**ery chciałem.
Doszliśmy do pustej przestrzeni z kanapami, stolikiem na kawę i pięknym widokiem na miasto. Scarlet usadowiła się wygodnie na jednej z kanap i czekała, aż ja zrobię to samo. Szczerze nie miałem, aż tak przyjaznych relacji z tancerką, ale ona mogła mi pomóc, więc wolałem zaryzykować.
" W czym mogę ci pomóc?" Spytała, ewidentnie wiedząc, że coś od niej chciałem. Planowałem przejść prosto do sedna. Siadłem na kanapie przed blondynką i zakłopotany zacząłem.
" Wiesz może, gdzie ostatnio Cornelia znika?"Blondynka spojrzała się na mnie poirytowana. Jednak wiedziałem, że to była zaskoczona mina i nic nierozumiejąca. Bawiąc się własnymi palcami z nerwów, czekałem na odpowiedz przyjaciółki Cornelii.
" Szczerze. Zauważyłam, że ostatnio Cornelia dużo czasu spędza poza domem, ale sądziłam, że z tobą." Odpowiedziała mi szczerze tancerka, a ja poczułem, że mam więcej pytań niż odpowiedzi. Blondynka odwróciła swoją głowę w stronę okna, wyglądając na piękną pogodę, czerwcowego lata.
" Nie. Ostatnio, nie chce ze mną spędzać czasu. Myślisz, że ma kogoś innego?" Czując jak frustracja, gniew, smutek i bezsilność tworzą jedną głośną orkiestrę, wstałem z kanapy w podskoku i stanąłem przed oknem. Czułem na sobie wzrok blondynki, nawet widziałem jej skonfundowaną minę, gdy spojrzałem się na jej odbicie.
" Cornelia? Kogoś innego niż ty? Ha! Nie rozśmieszaj mnie!!" Wybuchła gromkim śmiechem, wyglądając nawet nieszkodliwe be tej wściekłej miny na co dzień. Śmiejąc się tak przez dobre 10 minut, wzięła wielki wdech i wytarła łzy.
" Jeśli nie. To dlaczego nie chce ze mną spędzać czasu, mówiąc, że spędza go z wami. A do was mówi, że spędza ten czas ze mną?" Powiedziałem, nie uważając daną sytuację za zabawną. Scarlet spoważniała, widząc moją frustrację.
" Słuchaj, ja nie wiem co ona sobie myśli. Może cię zdradza, a może nie. Jeśli jesteś taki ciekawy to może zacznij ją śledzić." Znudzona moimi zmartwieniami, co do lojalności jej przyjaciółki i tą bezowocną rozmową, blondynka podniosła się z kanapy, rzucając swoją nonszalancką odpowiedź, odeszła z powodem do studia.
Jej propozycja wcale nie była głupia, zwłaszcza że sam już nie wiedziałem co zrobić. Zadzwoniłem do hyung'a i spytałem się go o zdanie, ale zbeścił by mnie za uważanie, że jego kochana ' młodsza siostrzyczka' mogłaby się do czegoś takiego posunąć. To nie jest tak, że uważałem, że Cornelia jest zdolna do zdrady, ale ona była chodzącą pięknością i choć ja jestem idolem, pożądanym przez miliony dziewczyn, to ona i tak jest więcej warta niż cały świat.
Postanowiłem odwiedzić moją, podejrzanie zachowującą się dziewczynę. Raz podsłuchałem jak rozmawiała z Seonah o dzieciach. Nie wiem, dlaczego rozmawia o tak jak na razie dalekim temacie dla nas, ale szatynka tylko o tym rozmawiała, cała w skowronkach. Zastawiałem się czy może dziewczyna nie spodziewa się dziecka, ale z kim? Bo ze mną — na pewno nie.
Stałem już pod jej drzwiami cały zestresowany. Czułem jak zaraz mój żołądek zrobi fikołka. Palowałem wystawić kawę na ławę i spytać się ją o jej wierność albo przynajmniej, żeby mi się przyznała, gdzie się cały czas szwenda.
Podniosłem swoją prawą rękę i już miałem zapukać uformowaną po wcześnie dłonią, w pięść. Drzwi od biura Cornelii się przede mną otworzyły, a w otwartych drzwiach ukazała mi się zielonooka piękność. Moja piękność... mam przynajmniej nadzieje, że dalej moja.
" Oppa?~" Pisneła zaskoczona, patrząc się na mnie, jak na ducha. Zabrałem swoją dłoń z daleka i odkrzyknąłem.
" Jagiya. Mam bilety na film Spider-Man Homecoming. Pójdziemy razem po pracy?" Zapytałem, kłamiąc o biletach. Chciałem sprawdzić, czy dziewczyna znowu mi odmówi i wcale się nie myliłem.
" Wybacz oppa~ Mam tyle spraw na głowie, może innym razem." Powiedziała szybko, pospiesznie zamykając drzwi od biura i pobiegła do windy. Naprawdę chciałem jej ufać, ale jej zachowanie nie pomogło wcale. Zacisnąłem dłonie w pięści i wybrałem się za nią. Dzisiaj poznam prawdę, która leży za jej zachowaniem. Nałożyłem szybko czapkę z daszkiem, okulary słoneczne i pożyczoną, za dużą na mnie kurtkę bomb jacket Kooka. Wsiadłem do tej samej windy co dziewczyna, ku mojemu zaskoczeniu, amerykanka mnie nie rozpoznała.
Cornelia wysiadła na parterze, zatrzymując się przy recepcjonistce, zaczynając prowadzić z nią rozmowę. Uważałem to za idealną chwilę, by pobiegnąć do podziemnego parkingu i wsiąść do swojego samochodu, podjeżdżając pod wejście główne wytwórni i poczekać aż Cornelia zrobi swój pierwszy ruch.
Po pewnym czasie Cornelia wyszła z wytwórni, zatrzymując taksówkę. Gdy do niej wsiadła, ja włączyłem ponownie silnik i byłem gotowy ją śledzić. Taksówka ruszyła z miejsca, a z nią ja.
----------------------------------
To jest po prostu niemożliwe. Nie mogłem w to uwierzyć. Śledząc amerykankę, zatrzymałem się na światłach, dwa pojazdy za nią. Zielone światło ukazało się na znaku. Cornelii taksówka skręciła w prawą stronę, a kiedy była moja kolej, by skręcić w prawą stone, ukazało mi się czerwone światło, uniemożliwiając mi dalsze śledzenie dziewczyny.
Stojąc na jakimś parkingu przy parku, opadłem zrezygnowany na kierownice. Myśli, że moja zielonooka piękność jest teraz w ramionach innego, przyprawiało mnie o ból głowy. Nie wiedziałem co zrobić, wydzwaniałem do niej, ale szatynka nie odpowiadała, co jeszcze bardziej mnie frustrowało.
Podniosłem bezsilnie telefon z siedzenia obok mnie i przeglądałem socjalne media, mając nadzieje, że coś się dowiem. Wiedziałem, że jagiya nie uznała żadnych z popularnych socjalnych mediów. Jej ulubione to były Pinterest i YouTube, innych nie używała. Nawet Facebooka nie miała.
Oglądając różne zdjęcia, zobaczyłem jak pewna fanka wysłała wideo, kiedy tańczyłem chorografie run w sierocińcu, który wspieram finansowo i odwiedzam, kiedy mam tylko czas. Uśmiechając się ciepło na dawne wspomnienia, postanowiłem odwiedzić sierociniec. Odłożyłem telefon na siedzenie, zapiąłem pas i włączyłem silnik. Już nie dołowała mnie myśl o Cornelii, też jej pokaże, że jestem zajętym mężczyzną, który nie zawsze znajdzie dla niej czas.
Podjechałem pod znajomy mi sierociniec, z prezentami, które kupiłem po drodze. Wysiadłem z samochodu, sięgając na tyle siedzenie po reklamówki i ruszyłem w stronę bardzo tradycjonalnego, architektonicznie zbudowanego budynku.
Stanąłem pod drzwiami i odłożyłem połowę reklamówek na ziemie, by moc zadzwonić dzwonkiem do drzwi. Dzwoniąc dwa razy, podniosłem z powrotem reklamówki i cierpliwie czekałem aż mi otworzą.
" Jimin-ah?" Wypowiedziała zaskoczona pani Kang, która rozpromieniła się, gdy zobaczyła moja twarz, po otworzeniu drzwi. Złapała mnie za przedramię i wciągnęła do środka, zadając milion pytań i ciągnąc za sobą.
" Jimin-ah jak się masz? Jak sobie radzą chłopcy z BTS? Jak tam ci się układa z twoją dziewczyną?" Zaczęła się wypytywać, pomagając mi odłożyć prezenty na blat kuchenny, gdy tylko weszliśmy do kuchni.
" A jak się mam mieć ajumma. Jak zwykle, zajęty pracą, tak samo jak chłopaki. Jeśli chodzi o Seulgi, to zerwaliśmy. Uznaliśmy, że nie kochamy się już tak jak wcześniej i znal-" Zacząłem odpowiadać na jej pytania, kiedy pani Kang robiła mi herbatę i sięgała do półki po ciasteczka, które na ładnym talerzyku, wyłożyła przede mną.
" Nie jesteś już razem z Seulgi? Szkoda, ale dobrze się składa, bo mam dla ciebie idealną kandydatkę." Z uśmiechem na ustach, pani Kang usiadła przede mną i położyła filiżankę, która nie była mi znajoma.
" Nowe?" Spytałem, analizując filiżankę, która kosztowała trochę.
" Tak. Mamy nowego sponsora, który jest tak wielkoduszny, że dzieci ją uwielbiają." Pani Kang spojrzała się na swoją filiżankę i z ciepłym uśmiechem odpowiedziała, dalej będąc zapatrzona w filiżankę. Cieszyłem się, że sierociniec znalazł sobie sponsora i bardzo chciałem ją poznać.
" Naprawdę to fajnie. Będę musiał ją poznać, jak tylko znajdę czas wolny." Wziąłem łyka, czując pyszny smak herbaty z imbirem, który rozgrzewał moje gardło. Sięgnąłem po ciasteczko, gdy pani Kang złapał mnie za dłoń i pociągnęła z kuchni w pospiechu.
" Jest tutaj. Możesz ją poznać i wiesz to śliczna amerykanka, która kochają wszystkie dzieciaki. Przyjeżdża tu codziennie po pracy, z prezentami i czyta lub ubiera dzieci. Teraz siedzi z nimi w salonie i czyta im po angielsku, ucząc ich przy okazji." Starsza kobieta, zaczęła szybkim tempem, opowiadać mi o tej sponsorce, przyznam, że zaciekawiła mnie kobieta, ale Cornelia dalej była dla mnie wszystkim.
" Na pewno jest atrakcyjna, ale ja-" Probowałem wytłumaczyć pani Kang, że mam już partnerkę i nie planuje szukać sobie nowej, ale starsza kobieta nie dała za wygraną i zaczęła mi dalej opowiadać o tamtej kobiecie.
" Atrakcyjna to mało powiedziane. Jest ona wysoka, ale niższa niż ty. Ubiera się doskonale, a jej makijaż i fryzura to opis czystego ideału. Jest też bardzo miła, ale ma swój charakter, więc dzieciaki nie mogą kaprysić." Opis tej kobiety, pasował idealnie do Cornelii. Zatrzymaliśmy się przed framugą do salonu i pani Kang z palcem wskazującym przy ustach, pokazała mi bym cichutko i bezszelestu podszedł bliżej.
Zrobiłem jak kazała i zbliżałem się do framugi na paluszkach. Skradając się coraz bliższej, widząc plecy dzieci, a później głos czytający po angielsku, robił się coraz bardziej wyrazisty. Głos tej kobiety był miękki i melodyjny, ale szorstki od czas do czasu, przypominał ton głosu Cornelii. Dziwne, może tak uważam, bo, jak dla mnie wszyscy posługujący się językiem angielskim brzmią tak samo. Spojrzałem się na panią Kang, a ona gestem rąk kazała mi iść dalej.
Zbliżałem się coraz bliżej, już ukazywały mi się czarne, błyszczące szpilki. Zastanawiałem się, czy wszystkie kobiety, a zwłaszcza amerykanki uwielbiały chodzić w szpilkach. Cornelia je uwielbiała i nie potrafiła chodzić w innych butach niż tych, ale nie narzekam, bo jej nogi są wtedy boskie.
Jej odsłonięte, szczupłe, nawet długie nogi ukazały mi się następne. Wiecie co? Ta kobieta, coraz bardziej przypomniała mi Cornelie. To jak miała ułożone nogi i to jak jej mięśnie się spinały, nawet pieprzyk na środku prawego uda na prawym boku był na miejscu.
Będąc w niezłej konfundacji, przyspieszyłem, ale tak, żeby mnie nikt nie zauważył. Zobaczyłem białą spódnicę w kwiaty, a później szarą bluzeczkę na rękawki i wtedy zobaczyłem moją zielonooką piękność. Oparłem się o framugę ze skrzyżowanymi rękoma na klatce piersiowej. Przyglądałem jej się, gdy udawała postacie, które czytała tak samo, jak narratora. Ciepły uśmiech na sam widok znanej mi dobrze amerykance wymalował się na moich ustach.
Pani Kang stanęła obok mnie, będąc dumna, że niby pomogła mi znaleźć idealną kandydatkę. Spojrzeliśmy się na siebie z panią Kang i oboje uśmiechnęliśmy się na widok szatynki, która nieźle się wygłupiała z dzieciakami.
" I wtedy syrenka zmieniła się w piane morską, koniec." Mówiąc po angielsku, Cornelia dokończyła historyjkę i zamknęła książkę. Dzieci zaczęły protestować, nie zgadzając się z zakończeniem tej powieści. Cornelia z dziewczynką na swoich kolanach, która przytulała do siebie misia Pickachu, odłożyła książkę na stoliczek po jej lewej i wyciągnęła się w stronę dzieci.
" Przykro mi, ale tak zakończyła się ta bajka. Teraz macie do wyboru czy jutro będzie Brzydkie kaczątko, czy Przygody Guliwera. Możecie głosować, aż do czasu, kiedy będę musiała iść do domu." Powiedziała wstając z dziewczynką w ramionach i stawiając kropkę na końcu zdania. Żadne dziecko nawet te najbardziej rozwydrzone, nie potrafiło przeciwstawić się słowom Cornelii.
Postawiła mała wersje siebie na podłogę i pogłaskała ją po policzku, po czym zaczęła iść w moją stronę. Wszystkie moje zmartwienia o niewierność dziewczyny, poszły w zapomnienie, gdy dowiedziałem się, że była tutaj dniami i praktycznie nocami.
" Cornelia-ah chce cię zapoznać z naszym drugim, kochanym sponsorem, który pomagał jak tylko mógł." Pani Kang podeszła do Cornelii, łapiąc ją za dłoń i ciągnąc w moją stronę. Postanowiłem się dłużej nie chować, pokazując się przed kobietami z wielkim uśmiechem na ustach.
" To jest-"
" Oppa??" Pani Kang próbowała nam siebie przestawić, ale Cornelia widząc moją osobę, przerwała starszej kobiecie. Patrzała się na mnie zaskoczeniem, stojąc w miejscu i pokazując palcem. Ja za to uśmiechnąłem się zadziornie, przytakując i podchodząc do niej.
" Jagiya mogłaś mi powiedzieć, że tu przychodzisz. Wiesz przez co ja przechodziłem, będąc w niepewności co do twojej lokalizacji?" Zacząłem mówiąc podenerwowany, trochę na nią krzyczeć jak niezadowolony rodzic. Szatynka skuliła głowę i spojrzała się na mnie niewinnie, za rzęs. Nie potrafiąc się na nią długo denerwować, odetchnąłem bezsilnie i uśmiechnąłem się do niej, by trzymać jej zgrabną osobę w moim objęciu.
" To wy się znacie?" Spytała pani Kang, o której zapomniałem, gdy moje i jagyii tęczówki się spotkały.
" Ah... Ne." Powiedziała zawstydzona Cornelia, która próbowała uwolnić się ode mnie. Nie planowałem puszczać dziewczyny, więc zacisnąłem swój uścisk na jej tali i wtuliłem jej piękną osóbkę w siebie.
" Yah! Oppa..." Cornelia zaczęła, cała czerwona na twarzy protestować, próbując mnie odepchnąć od siebie. Choć wkładała całą swoją siłe w dłonie, ja byłem od niej sto razy silniejszy.
" Jesteśmy parą" Powiedziałem dumnie do pani Kang. Na te wieści na jej ustach pokazał się wielki uśmiech, po czym podbiegła do nas i przytuliła mocno.
" Jak ja się cieszę. Właśnie miałam powiedzieć Cornelii, żeby rzuciła tego swojego chłopaka dla ciebie. Jednak wieść, że tym chłopakiem jesteś ty, bardzo mnie uszczęśliwia." Zaczęła mówić szybko starsza kobieta, powodując uśmiech na moich, jak i Cornelii. Szatynka już nie protestowała, pozwalając sobie być w moich ramionach.
" Patrzcie! Cornelia jest dziewczyną Jimin'a." Rozmawiając o naszym związku z panią Kang, usłyszałem ciche, niskie szepty. Trzymając Cornelie w tali, odwróciłem się w stronę szeptów. Zobaczyłem dużą grupkę dzieci,przyglądających sie nam z ciekawością.
" Andwee! Cornelia ma być moją dziewczyną." Z grupki wybiegł, okolo 8 letni chłopiec, który stanął przed nami, z bardzo zezłoszczoną miną.
" Taehyun-ah...." Spojrzała się na niego Cornelia ze złamanym sercem. Odsunęła się ode mnie i kucnęła przed chłopcem. Taehyun podniósł wzrok na dziewczynę ze łzami w oczach, rzucił się na Cornelie. Dziewczyna go złapała w swoje objęcia i przytulia czule do siebie, pozwalając chłopcu wypłakać się w jej klatkę piersiową.
"..." Nigdy w życiu nie sądziłem, że będę zazdrosny o dzieciaka. Jednak fakt, że wtula się w klatkę piersiową amerykanki, kiedy nawet ja tak jeszcze nie zrobiłem, powodował, że robiłem się zielony z zazdrości. Pani Kang na mnie zerkała, pokazując mi czasami uśmieszek, zerkając ze zmartwieniem na chłopca.
" To nie fair. Nareszcie znalazłem kogoś tak pięknego, jak Cornelia, która mnie rozumie, a ten... Pokazuje się znikąd i mi ją zabiera. Nie chce tak, nie podoba mi się to!!" Cornelia odsunęła od siebie chłopca, wycierając z jego policzków łzy, które spływały jak strumień. Taehyun zaczął szlochać, skarżąc się do momentu, aż pokazała na mnie palcem i krzycząc, zaczął głośniej płakać i wtulił się jeszcze mocniej w klatkę piersiową, MOJEJ dziewczyny.
Patrząc jak ten dzieciak, maca moją Cornelie — szlag mnie trafił. Podszedłem do Cornelii i zabrałam jej z rąk tego chłopaka. Podniosłem go w powietrze, mając swoje dłonie pod jego pachami.
" Słuchaj chłopaku. Jeśli chcesz mieć ze mną szanse na wygrana, to najpierw przestań się kleić, bo to nie jest męskie. Cornelia to dorosła kobieta, która woli dorosłych mężczyzn niż małych chłopców." Powiedziałem, dając mu poradę życia. Oczywiście jeśli chodzi o serce Cornelii, to ja będę jego właścicielem i nie oddam nikomu, więc nawet ten chłopiec nie ma ze mną szansy.
Taehyun przytaknął, wycierając swoje własne łzy, gdy ja go odstawiłem na podłogę. Cornelia stojąca obok Pani Kang i przyglądająca się nam, uśmiechała się do mnie czule.
------------------------
" Oppa nie wiem co powiedzieć." Zaczęła Cornelia w moim samochodzie, gdy odjechaliśmy razem z sierocińca. Choć byłem bardzo, bardzo zły na zachowanie i lekceważenie mojej osoby, to czułem wielką ulgę,że moja ukochana mnie nie zdradziła.
" Jestem bardzo zły." Powiedziałem nie zdejmując wzroku z drogi, jadąc przez zatłoczone ulice Seulu. Cornelia zasmuciła się na mój szorstki ton głosu, gdy wyraziłem swoje uczucia. " I choć jestem bardzo zły, cieszę się, że cały ten czas spędzałaś w sierocińcu, a nie....." W ramionach innego mężczyzny. Postanowiłem nie kończyć zdania, nie chciałem, żeby Cornelia wiedziała, że ją podejrzewałem. Wypowiadając moje kolejne zdanie, zatrzymałem się na czerwony świetle i spojrzałem się na szatynkę.
" A nie?" Oczywiście ciekawa natura Cornelii, nie pozwoliła odpuścić tego tematu. Złapałem ją za jej lewą dłoń, łącząc nasze palce razem i przyciągając jej dłoń do moich ust. Składając mokre pocałunki na całym wierzchu jej dłoni, zerkałem do czas do czasu na jej reakcje i światła drogowe.
" O-oppa?" Odezwała się cała speszona amerykanka, która tylko drugą dłonią zakrywała swoje usta, będąc cała czerwona na twarzy. Uśmiechając się do niej zadowolony z siebie , jechałem w stronę mojego apartamentu.
" Oppa, to nie jest droga do mojego domu..." Cornelie rozglądając się przez okno, zauważyła, że nie jedziemy tam, gdzie się spodziewała. Ścisnąłem jej dłoń, czekając aż samochód, który przepuściłem — przejedzie.
" Wiem, że nie, bo jedziemy do mnie."
ciąg dalszy nastąpi
__________________
Ostatnio zaszła mnie ochota wysłania rozdziału. Jesteś trochę zajęta szkołą i innymi sprawami, ale pisanie idzie mi lepiej, wiec można się spodziewać wysłania ( nie) regularnego ☺️
-Sweetybell00 ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro