Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

44. Złapany


*Cornelia POV*

Niepewnie stawiałam kroki, wchodząc do budynku mojej pracy. Bałam się, że ktoś mógł się dowiedzieć o tym wydarzeniu. Planowałam nie mówić, martwiłam się też tym czy podkład trzyma się na mojej twarzy i nie pokazuje, żadnego siniaka ani rany. Gdziekolwiek było jakieś lustro albo po prostu mogłam zobaczyć swoje odbicie, to obserwowałam całe swoje ciało.

Spanikowana wsiadłam do windy. Planowałam pójść do mojego biura i się tam zamknąć. Nie chciałam się widzieć z Seonah i Jungman eonni. Napisałam im, kiedy czekałam na posterunku policji, że wszystko ze mną dobrze i nie muszą się martwic. Jungman, która nie była tego dnia zrozumiała, ale Seonah była uparta i powiedziała, że i tak się ze mną spotka.

Ding dong

Winda dojechała na piętro mojego biura. Wysiadłam z windy, by spotkać Hoseoka oppe. Patrzał się na mnie tak intensywnie, że przez sekundę myślałam, że widać moje siniaki i rany. Niezręcznie poprawiłam swój golfowy sweter na ciele. Probowałam zasłonić jak najwięcej mojej szyi, nie dbając czy pokaże skrawek swojego brzucha przy okazji.

" Hej Cornelia. A panienka wie, która godzina?" Powiedział Hoseok oppa, zawieszając swoją rękę na moich ramionach, prowadził mnie w kierunku mojego biura. Zaśmiałam się niezręcznie i udając nieśmiałą, spuściłam głowę w dół. Bałam się, że Hoseok oppa zauważy, moje siniaki, rany i inne tam podobne znamienia. On jednak tak jak zwykle śmiał się i opowiadał mi kawały.

----------

Ciężko było mi pozbyć się Hoseoka oppe, ale udało mi się to zrobić. Praktycznie, to on powiedział, że wraca na trening. Hoseok oppa nie zapomniał mnie poinformować, że nie powinnam się spóźniać, bo to nie przystoi na profesjonalistę. Przytaknęłam na jego słowa i obiecałam, że to się nie powtórzy.

Byłam teraz sama w swoim biurze. Podeszłam do kanapy w moim pokoju i opadłam bezsilna. Chciałam przyjść do pracy z własnej woli, ale teraz żałuje, że nie posłuchała się dziewczyn i nie wzięłam sobie wolnego.

Czułam się taka słaba i zdołowana. Podniosłam swoją ociężałą rękę, wyjęłam telefon z torebki, otworzyłam aparat i podniosłam rękę z telefonem nad siebie. Leżałam na kanapie i oglądałam swoją twarz. Podkład trzymał się nawet solidnie, odetchnęłam z ulgą. Ścigałam delikatnie golf z szyi i obserwowałam ją. Zauważyłam, że podkład na niej też się trzyma. To odebrało mi parę zmartwień, ale dalej czułam się nie dobrze. Pewnie ma to związek, z tym że ten suki%&%$#&... uhumm, jest cały czas na wolności.

" Cornelia tak się martwiłam, wszytko z tobą dobrze... Dlaczego nie odbierałaś?" Do mojego biura weszła bez pukania Seonah eonni. Miała zmartwioną minę, gdy się mnie pytała. Uśmiechnęłam się do niej słabo. Nie chciałam pod żadnym pozorem wyjść na ofiarę, nie chce się przechwalać wszystkim dookoła, że zostałam zaatakowana.

" Ne eonni, gwaenchanh." Odpowiedziałam jej szybko, poprawiając sweter na swoim ciele. Zaciągnęłam go pod samą szyję praktycznie i wstałam z kanapy. Seonah spojrzałam się na mnie podejrzliwie zmartwiona, lecz chyba zrozumiała, że nie chce o tym rozmawiać.

" Cieszę się, że nic złego ci się nie stało." Powiedziała uśmiechając się lub próbując uśmiechnąć się bardziej ciepło niż z litości. Podeszłam do biurka i usiadłam na fotelu, wyciągając laptopa z torebki. Eonni położyła na biurko kubek z jakimś piciem.

" Co to?" Spytałam się, pokazując głową na kubek. Seonah uśmiechnęła się, siadając na jednej z trzech siedzeń na kanapie. Usiadłam po prawej stronie, opierając się o nagłówek.

" Mrożona zielona herbata." Odpowiedziała mi nareszcie uśmiechając się szczerze, ale ja nie dzieliłam jej szczęścia. Spojrzałam się na tą zimną ciecz ze strachem. Super... przez tego gnoja mrożona zielona herbata będzie mi przypominać ten incydent. Dlaczego moje ulubione picie zostało mi obrzydzone?! Seonah zauważyła moją poważną minę i wzrok, który błądził po całym kubku.

" Nie lubisz już jej?" Spytała się znowu zmartwiona i wyprostowała się na kanapie, żeby mieć lepszy pogląd na moją mimikę twarzy. Podniosłam na nią wzrok, przełknęłam ciężko ślinę, lecz to nic nie pomogło, bym mogła skłamać. Moje usta opuściło tylko zrezygnowane i zdesperowane westchniecie.

" Już nie, eonni." Odpowiedziałam jej szczerze, nie widząc powodu, by tu skłamać. Seonah spojrzała się na mnie zaplątana, jednak jej wzrok stał się smutny, a w moją stronę wysyłała współczucie. Wiedziałam po jej zachowaniu, że usłyszała od kogoś co mi się tak naprawdę przydarzyło... a od kogoś, mam na myśli Park Jimina.

" Nie rozmawiajmy o tym." Powiedziała machając ręką na znak, by sobie odpuściła. Seonah przytaknęła i zajęła się swoją pracą, a ja swoją.

----------------------------------------------------

*Nikogo POV*

Muzyka była głośna, alkohol było czuć na kilometr, a dziewczyny kręciły swoimi biodrami w rytm muzyki. Młody mężczyzna siedział sobie na kanapie, obejmując rekami dwie skąpo ubrane dziewczyny. Jego przyjaciele się śmiali i pili do upadłego.

Miejsce, w którym siedzieli, na skurzanych kanapach, było klubem. Nie był nawet wieczora, a połowa młodych dorosłych z Seulu byli tutaj. Yongsun śmiał się całym swoim pyskiem, jego kumpel z biznesu opowiadał beznadziejne żarty, a dziewczyny, które planowały ich okraść śmiały się sztucznie, udając, że je to rozbawiło. Yongsun pił swój alkohol z luksusowej szklanki śmiejąc się jak idiota, którym jest.

" Wiesz może gdzie mogę znaleźć Cho Yongsuna?" Spytał się głęboki głos z akcentem, który dla niektórych Seulczyków był zabawny. Dwie skąpo ubrane kobiety, pokazały swoimi tipsami w stronę kanapy, gdzie siedział poszukiwany. Młody mężczyzna podziękowała i poszedł w stronę osoby, której szukał. Kobiety patrzały się za przystojnym nieznajomym.

" Który z was to Cho Yongsun?!" Burknął nonszalancko mężczyzna. Osoby, które siedziały na kanapach spojrzeli się na siebie. Jego przyjaciele z czarnego rynku siedzieli cicho, ale pewna młoda kobieta się odezwała.

" Ten tam, pijący xx." Kiwnęła, swoją cała po operacjach plastycznych głową. Mężczyzna pokiwał na podziękę i podszedł do Yongsuna. On odwrócił się i przerażenie wymalowało się na jego twarzy.

" Co ty tu...." Nic więcej nie powiedział, kiedy ten młody mężczyzna, z dziwnym akcentem zamachnął się i odebrał swoim strzałem z pięści przytomność Yongsunowi.

------------------------------------------

Policjanci, którzy rozmawiali nie dawno z Cornelią, rozmawiali ze sobą. Jeden policjant zbierał dokumenty, a druga policjantka czytała książkę.

" Biedna dziewczyna. Nie mam nawet serca, by powiedzieć jej, że jej sprawca jest poszukiwanym, ale policja dawno się podała nad szukaniem jego." Podniosła do góry głowę, spoglądając na swojego partnera, który drukował i kserował pewne dokumenty.

" Wiem, ale będzie musiała się dowiedzieć." Powiedział układając kartki, robiąc dziurki dziurkaczem i układając je do teczki ze sprawami przełożonymi. Policjantka westchnęła, wiedziałam, jakie to było przerażające zostać zaatakowana. Sama była jedna z nich, ale dlatego, że miała przy sobie pistolet, obroniła się przed nim.

" HEJ TU NIE WOLE WCHODZIĆ!!" Słychać było krzyki z korytarza. Nagle, drzwi od biura przemocy na kobietach się otworzyły. Do pokoju wtargnął wysoki mężczyzna z drugim nieprzytomnych mężczyzna na barkach.

" Oh w... w czym możemy pomóc?" Spytała się policjantka odkładająca książkę na bok. Policjant miał na niego nakrzyczeć, ale jego partnerka przerwała mu. Policjant spojrzał się na swoją partnerkę wściekle, ale widział powagę w jej oczach. Uspokoił się, podszedł do swojej partnerki, oparł się o ścianę za nią i obserwował mężczyznę, który nieproszenie wszedł do pokoju.

" Przyniosłem wam Cho Yongsuna. Mam nadzieje, że go zamknięcie za kratkami na dożywocie." Powiedział mężczyzna, kładąc to nie przytomne ciało na podłogę. Policjant i policjantka patrzeli się na niego oniemiali. Jak to możliwe, że ten mężczyzna złapał kryminalistę i nie jest z policji.

" Ah.... t-tak postaramy się tak zrobić...." Odpowiedział mu policjant podchodząc do ciała kryminalisty. Wziął jego ręce do tylu, za jego plecy i skuł kajdankami. Policjantka przyglądała się mężczyźnie, który przyniósł gwałciciela. Był dziwny albo przynajmniej jego włosy były. Kolor jego włosów był pomarańczowy... nie rudy, tylko pomarańczowy.

" Mam nadzieje, bo jak nie to spotkamy się znowu, ale wtedy wrócę jako morderca tego gościa." Powiedział na odchodne mężczyzna, wychodząc z biura. Policjanci patrzeli się na siebie i na drzwi na zmianę. To było dziwne, nigdy nie spotkali się z taką akcją.

" Pewnie chłopak jednej z poszkodowanych." Powiedziała policjantka wychodząc z biura by pójść po swoich przyjaciół, by pomogli im z kryminalistą, leżącym na podłodze nieprzytomnie.
-------------------------------------------

*Cornelia POV*

Seonah dawno wyszła z mojego biura. Powiedziała, że skończyła swoją część pracy i może nareszcie iść do domu. Rozumiałam, dlaczego się tak spieszyła. Seonah eonni miała chłopaka, było to dla niej wielkie szczęście, zwłaszcza że długo czekałaby jednego mieć. Oppa jest dla niej kochany i chodź uważa, że kobieta powinna być kurą domową, całkowicie akceptuje miłość eonni do mody i stylistyki.

Ja dalej tonąca w papierach, dokumentach i plikach siedziałam przy swoim biurku. Zastanawiałam się, czy na pewno dobrze zrobiłam stając się stylistką. Jakbym wybrała ścieżkę wybraną mi przez moich rodziców, pewnie teraz siedziałam bym w domu na kanapie rozmawiając z moim rodzicami jak to było na moich studiach ekonomicznych. Czasami chciałam cofnąć czas i zgodzić się na studia w Stanford. Moja mama znała dyrektora tej uczelni i chciała, żebym uczęszczała do niej, by po pewnym czasie zająć się rodzinnymi firmami, albo przynajmniej jedna z nich.

Westchniecie opuściło moje usta. Zabrałam swoje obolałe, czerwone, sztywne palce z klawiatury. Oparłam się o mój fotel i rozciągałam moje sztywne mięśnie.

Odwróciłam się na fotelu w stronę okna, by zauważyć, że nastał już wieczór, a na dworze było ciemno. Moje ciało przeszedł dreszcz, nawet jeśli to było tylko kilka kroczków do taksówki, bałam się wyjść na dwór. Wiedziałam, że przesadzam, ale mój strach był silniejszy niż zdrowy rozsądek.

Zabrałam pewien dokument wiążący się z funduszami na następne ubrania chłopaków z biurka i wstałam ze swojego fotela. Widziałam tylko odbity ślad swojego tyłka w skurzanym fotelu. Siedzę swoim biurze takie dobre 9 godzin. Gdy moje biuro opuściła starsza Koreanka 3 godziny temu, zamknęłam się w nim i nikogo nie wpuszczałam do środka. Wiem pomyślicie pewnie ' Ale panikara.' Ale ja teraz w ogóle nie panowałam nad swoimi emocjami.

Czytając dokument w moich dłoniach, chodziłam po całym biurze, by rozchodzić trochę moje zesztywniałe mięśnie. Moja umysł żałowała, że wybrałam być stylistką, zwłaszcza że nic dobrego mi z tego nie wyszło. No fakt, że poznałam BTS i zaprzyjaźniłam się z nimi, zamieszkałam też ze swoimi przyjaciółkami i mogę nareszcie być niezależna od decyzji i zadania moich rodziców. Lecz zakochanie się w idolu, który ma już dziewczynę... Nie było najlepszym uczuciem, nawet jeśli oszukiwałam się, że już mi na nim nie zależy. Zostałam zaatakowana i stałam się bardziej naiwna, niż kiedyś mieszkałam w Los Angeles.

Chodząc tak po całym biurze i katując się myślami, coś zrozumiałam. Jeśli stałam był się panią biznesswoman też tonełam bym codzienie w papierach, różnego rodzaju dokumentach, plikach i jeszcze strasznie napiętym grafiku z 5-minutową przerwą na sen. Dlaczego życie jest takie skomplikowane!? Sfrustrowana potrząsłam głową, rozwalając przy tym swoje i tak już w nieładzie włosy. Wracałam się do biurka, by skończyć ostatnie zadanie, gdy usłyszałam pukanie do moich drzwi.

Stałam w miejscu i patrzałam się na drzwi, przed którymi ktoś stał i pukał. Bałam się je otworzyć, martwiłam się, że przed nimi mógł stać on. Moje zmartwienia został jednak rozwiane, gdy usłyszałam znajomy mi atrakcyjny głos idola.

" Otwórz."

" Jimin?" Spytałam się, mając nadzieje, że to on.

" Tak, a kto inny?" Zaśmiałam się na jego sarkastyczną odpowiedz. Śmiejąc się dalej pod nosem, otworzyłam mu drzwi. Idol wszedł do środka, dając mi znudzone spojrzenie.

" Dlaczego się zamknęłaś?" Spytał siadając na sofie. Nie chciałam mu ukazać więcej moich słabości, zwłaszcza że widział ich stanowczo za dużo. Zauważył ciszę z mojej strony i zaśmiał się chicho pod nosem, ale wystarczająco głośno bym ja to usłyszała.

" Co cię tak bawi?" Spytałam się poirytowana. Jimin opanował swój śmiech i spojrzał się na mnie. Ja miałam delikatnie podniesioną brew do góry, która od czasu do czasu drgała z nerwów.

" Gwiyeobda. Nie sądziłem, że aż tak bardzo się boisz." Na dokuczliwą odpowiedz idola, się zarumieniłam. Jak to możliwe, że aż tak dobrze mnie rozumie. Na jego twarzy zagościł dokuczliwy uśmieszek, a jego postura na kanapie stała się bardziej arogancka i pewna siebie. Czyli standard.

" Kto powiedział, że się boje!?!" Spytałam zdenerwowana chłopaka. Wiem, że byłam, ale wolałam się nie przyznawać. Jimin wstał z sofy, wędrowała w moją stronę, popchnął mnie do tyły, aż usiadłam na fotel. Mój tyłek idealnie pasował w dawno zrobiony ślad w skórze. Trochę mnie to zaskoczyło, nie powiem.

" Ty właśnie. Ty powiedziałaś, to gdy się zamknęłaś w swoim biurze." Nie miałam nic na swoje usprawiedliwienie. Nie planowałam dłużej, rozmawiać z idolem przede mną, jednak ten planował dalej mnie zawstydzać.

" Odprowadzić cię do taksówki? No wiesz jest już ciemno, a ty się boisz. Chodź tyle dla ciebie zrobię." Jego słowa nie były miłe ani troskliwe, one były dokuczliwe i dokładnie dobrane, by jeszcze bardziej mi dopiec. Dobra teraz rozumiem, nie umiem skłamać, jeśli osoba, do której mam kłamać jest Jimin.

" Nie dzięki sama dam radę." Odrzuciłam jego propozycji, nawet jeśli w głębi duszy chciałam powiedzieć tak. Nie chciałam mu dać tej satysfakcji z wykorzystywaniem moich gorszych dni przeciwko mi, wiec udawałam odważną.

Jimin otworzy swe usta, by powiedzieć coś więcej, ale przerwał mu mój dzwoniący telefon. Odsunęłam chłopaka, który opierał się swoimi dłońmi o rączki od fotelu. Sięgnęłam po swój telefon, widząc na ekranie, nieznany mi numer.

" Halo, tu mówi Cornelia Roberts. Kto dzwoni?" Spytałam się odbierając połączenie. Nie spodziewałam się, że oni tak szybko do mnie zadzwonią.

" Mamy pani sprawce."

ciągdalszy nastąpi
_______________________________
Hej wszystkim 😘😘😘

Dawno się nie widzieliśmy. Jak wicie miałam pewne problemy i nie mogłam nic napisać ani wysłać. Bardzo was za to przepraszam, jednak chce wam to wynagrodzić i dzisiaj, jak i jutro dostaniecie nowy rozdział. Wyśle też jutro rozdział z Sugi, bo dawno go nie wysyłałam.

Przepraszam, jeśli nie pamiętacie do końca, co się działo w mojej książce i musicie ją przeczytać jeszcze raz. Chciałam też powiedzieć, że nie uważam ten rozdział za jeden z ciekawszych, ale się starałam zachować go nawet wciągającym. Napiszcie mi, co o nim sadzicie.

Dziękuje za cierpliwość i widzimy się jutro gołąbeczki WY moje ❤️❤️😘😘🤗🤗

-Sweetybell00❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro