Rozdział IV
Jeff oprowadził mnie po domu i pokazał mi mój nowy pokój. Kiedy mnie oprowadzał w ogólne nie rozmawialiśmy. Było już koło 20 i była kolacja siedziałam obok Tobiego i Jeffa. Po kolacji wszyscy poszli do salonu a ja i Ben sprzątaliśmy.
- Hej - zaczełam miło
- Cześć. Jak ci się u nas podoba? - chłopak odpowiedział miłym głosem
- Nawet dobrze jak na to ze jestem z psychopatami i mordercami - powiedziałam puszczają mu oczko.
Ben się zaśmiał
- Moge wiedzieć dlaczego akurat ja? - spytałam niepewnie ale ciekawsko
- Wybrał Cię
- Kto?
- Nie powiedział Ci? Przepraszam, za dużo powiedziałem - chłopak od razu spowazniał.
- Kto mnie wybrał?! - krzyknełam wchodząc do salonu gdzie wszyscy siedzieli.
Wszyscy wskazali palcem na Jeffa.
- Czemu? Nie jestem wyjątkowa jestem taka jak wszyscy. A więc dlaczego akurat ja? Dlaczego mnie nie zabiłeś?! - krzyczałam patrząc na chłopaka
W pewnym momencie zrobiło mi się go żal. Bo w sumie nie zrobił nic złego
- A co wolałaś żeby Cię ciotka biła czy żeby wszyscy z Ciebie kpili. Nie miałaś życia dziewczyno. Nie miałaś przyjaciół i cały czas przesiadywałaś w lesie albo na cmętarzu siedząc na grobem rodziców - wykrzyczał mi prosto w twarz.
Odwróciłam się i chciałam iść do swojego nowego pokoju. Nagle Jeff złapał mnie za nadgarstek w moich oczach było już pełno łez. Odwróciłam się napięcie i dałam mu z liścia po czym wyrwałam nadgarstek i pobiegłam na góre. Widziałam zdziwienie na oczach innych.
Oczami Jeffa
Niepotrzebnie Ben jej to mówił. Tylko się na mnie wkurzyła i mnie uderzyła. - Mogłeś powiedzieć jej prawde - powiedział Toby i Eyless Jack
- Co miałem powiedzieć? Nie powiem jej prawdy bo pogorsze sprawe. Zrozumnie to - powiedziałem wkurzony
- To może idź ją teraz przeproś? - powiedział sarkastycznie Masky
Oczami Klaudii
Może troche przesadziłam? W sumie to chciał dobrze. Usłyszałam kroki więc jak najszybciej położyłam się i udawałam ze śpie. Do mojego pokoju wszedł Jeff. Patrzył chwile jak śpie po czym usiadł obok mnie na łózku.
- Przepraszam, Klaudia ja nie chciałem tego powiedzieć. Naprawde - powiedział Jeff smutnym tonem po czym jeszcze chwile sie na mnie patrzył i wyszedł.
Poczekałam chwile i też wyszłam siedziałam na schodach tak żeby nikt mnie nie zauważył.
- Nie dziwie się że Jeff ją wybrał. Jest fajna, piękna,ma charakterek i jako jedyna z nas umiała uderzyć Jeffa - powiedział Eyless Jack
Wszyscy zaczeli się śmiać nawet ja tak troche. Siedziałam tak chwile po czym poszłam się wykąpać, umyć włosh i przebrać w pizame. Jednak Slender nie dał mi pizam tylko same ciuchy. Było dojść ciepło więc wziełam sobie krótkie dzinsowe spodenki i jakąś bluzle. Kąpałam sie jakieś 30 min. I zeszłam na dół. Wszyscy się na mnie patrzeli (strasznie nie lubiłam być w centrum uwagi). Nagle patrząc na nich zrobiło mi się żal Jeffa po czym do niego podeszłam i powiedziałam mu na ucho "Wybaczam" po czym pocałowałam go w policzek. Chłopak się zarumienił i dotknął policzka a ja chciałam iść spać.
- Klaudia, połozysz Sally spać? - powiedział głos w mojej głowie
- Tak, Sally choć. Dzisiaj ja położe cię spać - uśmiechnełam się do dzieeczynki a ta natychmiast do mnie przybiegła
Oczami Jeffa
Czyli zę ona to słyszała? Jest sprytniejsza niż nam się wydaje. Ale dlaczego mnie pocałowała? I dlaczego znowu to czuje? - pomyślałem. Nagle dostałem z poduszki
- Uuu, Jeff na sie tu chyba zakochał - powiedział Ben
- Jeszcze słowo a zginiesz - powiedziałem rzucając się na chłopaka
Toby mnie odciągnął a ja wróciłem na miejsce.
- Czyli że nic do niej nie czujesz i mogę się za nią zabrać? - spytał Bloody Painter (Helen)
- Tknij ją a skończysz gorzej niż krasnal - powiedziałem po czym przyłozyłem mu nóz do gardła
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro