IV Rozdział
- I.. Co postanowiłaś? - zapytała Clockwork
- Tak.. - powiedziała niepewnie
- Możemy pogadać? - zapytała Clockwork ciągnąc mnie w tył
- Yhy.. - powiedziałam odwrcają sie żeby nie iść tyłem
- Co sie stało w ciągu tych 5 dni? I co sie stało tamtego dnia?
- Nic
- Nie umiesz kłamać
- Ale zabijać umiem - pod nosem pojawił mi sie znaczący uśmieszek
- Ja umiem lepiej. A teraz mów co jest
- Dowiedziałam sie że mój "chłopak" jest ze mną tylko dla zakładu. I okazało sie że bez niego jestem nikim - nic wielkiego. Tylko życie..
- Co masz na myśli mówiąc o tym zakładzie i o tym że bez niego jesteś nikim?
- Chciał mnie wyruchać i zostawić - po tych słowach na mojej twarzy zagościł uśmiech samobójczyni - A jestem bez niego nikim bo po tym jak z nim zerwałam nie mam przyjaciół.. Znowu jestem nikim
- Klaudia.. Dla nas jesteś wszystkim
- Idziemy? - zapytał Toby
- Yhy.. - odpowiedziałam powstrzymując łzy
- Co jest mała? - zapytał Puppeter głosem mówiącym "Chce cie wyruchać"
- Mała to jest twoja pała.. Ja jestem po prostu niska - powiedziałam zaciskając ręce w pieści
- No dobrze.. Nie złość sie tak kochanie - powiedział puszczając mi oczko
- A chcesz dożyć do jutra? - powiedziałam dość ironicznie
Wszyscy zaczeli sie śmiać a ja próbowałam troche ochłonąć
- Nikt nie będzie zły że wróciłam? - zapytałam po kilku minutach
- Wszyscy będą skakać ze szczęśca, że Jeffowa wróciła - powiedział ironicznie Puppeter
- Okres ci sie spóźnia że taki chamski jesteś?
Wszyscy wybuchneli śmiechem. W sumie to jak im sie dziwić?
- Ci sie spóźnia już 9 miesiąc
- Nawet w 9 miesiącu ciąży jestem od ciebie chudsza - pokazałam mu język i poszłam do Tobyiego
Wskoczyłam mu na baran i jakimś cudem wylądowaliśmy na ziemi. Clockowork po chwili leżała obok nas. Tylko ona że śmiechu. Z ich perspetktywy napewno było to śmieszne a z mojej.. Cholernie bolała mnie dupa i plecy, ale i tak się śmiałam. Leżeliśmy tak jakieś 5 minut. Toby i Clockwork wstali a ja nadal tam leżałam. Po chwili Helen podał mi ręke w ja pociągnełam go tak że leżał na mnie
- Wygodnie? - zapytałam powstrzymując na chwile śmiech
- Jesteś strasznie koścista ale może być - Helen śmiał sie pod nosem
Zapewne dla osoby trzeciej byłoby to jednoznaczne: słodka para. Ale my byliśmy tylko przyjaciółmi.. Nikimi więcej
- Idziemy? - zapytał po chwili Toby
- Yhy - powiedzieliśmy jednocześnie wstając i oczepują sie z ziemi, piasu i w ogóle
Szliśmy jeszcze przez 2 dni i byliśmy już na miejscu..
******************************
Hej, narazie zawieszam opowoadanie.. Nie mam pomysłów co dalej..:/ Zapraszam na:
Płacz na skrzyżowaniu
i
Ona. Inna niż wszystkie..
Te 2 opowoadania/książki są naprawde świetne. Pozdrawiam. Wesołych świąt, dobrego jajka i mokrego dyngusa ;**
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro