Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

❀ 39 ❀


Trzydziesty-dziewiąty: Uprowadzona
___________________

*Cornelia POV*

Ledwie zdążyłam złapać za swoją torebkę, kiedy zostałam wyciągnięta z kawiarenki. Bogu dzięki, że zapłaciłam za swoją herbatę, w tym samym czasie co zamówiłam ją. Seul zaczął się ciemnic, lampy i budynki zaczęły się świecić jasną poświatą światła. Był wieczór, a mi się nie podobał sam fakt, że w takiej ciemności jestem z tym typem.

" Wiec, gdzie ona jest?" Spytałam się go, próbując zatrzymać go. Lecz on cały czas mnie ciągną za sobą, ignorując moje pytanie. Jego uścisk był bardzo mocny, nawet boląco potężny. Zauważyłam, że nie mogłam wyrwać swojego nadgarstku, jego uścisk był strasznie silny.

Mijaliśmy ludzi na ulicach, a nawet od czasu do czasu stukaliśmy ich ramieniem. Nie podobało mi się jak chamski, był do innych. Ja chciałam się zatrzymać i ich przeprosić, ale on ciągnął mnie za sobą nieubłaganie.

Pamiętam, że eonni powiedziała, że poszła do apteki za rogiem, a on mnie ciągnie takie dobre 10 minut. Bolały mnie już nogi, byłam na wysokich nawet obcasach. Ten zboczeniec był niszy niż ja.

" Gdzie ona jest?!" Powiedziałam już trochę podenerwowana, próbując go zatrzymać i wyrwać swój nadgarstek. Jego uścisk jeszcze bardziej się uszczelnił i czułam, jak mój nadgarstek mnie boli. Sądziłam, że idziemy na miejsce wypadku, później, że do szpitala. Lecz pomału zaczęłam wątpić, że eonni miała wypadek.

Szliśmy po drogach, gdzie było coraz mniej ludzi, nie podobało mi się to, wręcz mnie przerażało. Nie wiem, dlaczego moja psychika zaczęła krzyczeć, że czeka mnie niebezpieczeństwo. Próbowałam nie histeryzować, lecz mój lek robił się coraz wyraźniejszy na moim ciele, gdy ciągną mnie po obskurnych, ciemnych, opuszczonych alejkach.

Panika przejęła całe moje ciało. Zaczęłam się wiercić, zatrzymywać i wyrywać nadgarstek. Lecz nic, on nawet nie drgnął i ciągnął mnie dalej. Otworzyłam nagle swoje usta i zaczęłam krzyczeć. Zatrzymał się nareszcie. Jednak moje szczęście nie trwało długo, gdy z przerażającą miną, odwrócił się do mnie. Przyciągną mnie do siebie, z wrażenia upuściłam torebkę. Jego łapska złapały oby dwie moje nadgarstki, czułam jego śmierdzący oddech na moich ustach. Obrzydzenie ukazywało się na mojej twarzy.

" Puszczaj!" Warknęłam, siłując się, żeby mnie pościł. On jednak oschle się zaśmiał i z całej siły popchnął mnie brutalnie na ścianę za mną. Poczułam wielki ból wzdłuż swoich pleców. Jedno oko miałam zamknięte, masując swoje bolące jak cholera plecy.

" Jak śmie..." Nie dokończyłam na niego krzyczeć, gdy stał nade mną. Jego jedna dłoń, przytrzymał moje nadgarstki nad moją głową. Był mojej twarzy bardzo blisko, moje oczy nie śmiały się patrzeć nigdzie indziej jak w jego. Gdy w jego oczach widziałam nutkę niebezpieczeństwa i podniecenia, moje oczy rozszerzyły się z przerażenia. Moje źrenice były wielkości piłeczek pingpongowych.

" Słuchaj suko, za długo się z tobą namęczyłem. Więc daj mi nagrodę za moją cierpliwość." Powiedział, gdy ja odwróciłam swoją głowę w lewą stronę. Jednak nie na długo, bo jego ręką powędrowała do mojej brody i jednym ostrym ruchem, odwrócił z powrotem moją głowę w jego stronę. Szybkim ruchem ta sama ręka wylądowała z tyłu mojej szyi i przyciągną mnie do siebie.

" Mhmnn!" Wyszedł ze mnie mamrot, gdy jego wargi wylądowały na moich. Moje oczy się rozszerzyły. Czy on właśnie mnie pocałował bez mojego pozwolenia? Zaczęłam się wiercić, jednak on nie dawał za wygraną. Nagle zaczął lizać moją dolną wargę. Chciał pozwolenie, a ja nie pozwalałam mu na to. Moje usta były ściśnięte mocno. Nic przez nie się nie dostanie, jednak gdy jego ręka, z mojej szyi powędrowała na pośladek i ścisnęła. Sapnęłam, a on wsadził swój język do mojej buzi.

To było obrzydliwe, zamknęłam oczy ściskając je, gdy łzy same cisnęły mi się do oczu. Jego ręka cały czas była na moim pośladku i ściskał go brutalnie. Miałam dosyć i popełniłam największy błąd. Ugryzłam go. Odsunął się ode mnie z rykiem, a ja sapałam. Wytarłam swoje usta z jego krwi. Moje szczęście, że mnie już nie całuje i dotyka trwało tylko chwilę, gdy jego zadziorny uśmieszek, zmienił się we wk**wioną minę.

" Ty suko!" Warknął, ścisnął swoją dłoń w pięść, zamachnął się i uderzył mnie w twarz. Upadłam na ziemie, mój prawy policzek cały bolał i szczypał. On właśnie mnie uderzył pięścią? Podniósł mnie do góry za moją bluzkę i przytwierdził z powrotem do tej zimnej ściany, jakieś opuszczonej fabryki.

" Pomo..!" Nie udało mi się krzyknąć po pomoc, gdy dostałam z liścia w lewy policzek. Patrzałam się na niego z łzami w oczach, ten ból, który czułam w tej chwili, ale i przerażenie, nie dało się w tej chwili opisać. Moje łzy same płynęły, gdy jego usta wylądowały na mojej szyi i ją ciągły. To nie było słodkie, romantyczne, przyjemne, sensowne sanie, a agresywne, brutalne, ostre gryzienie.

Nie miałam żadnej siły w swoim ciele. Czułam tylko jak bardzo żałowałam, że się dałam nabrać, teraz zostanę zgwałcona, a kto wie może nawet zamordowana. Myśli, że też mogę być porwana, sprzedana lub dana do burdelu, też mnie przerażała. Byłam bezsilna, czułam tylko ból i obrzydzenie w każdym miejscu, w którym on rzekomo zrobił mi malinkę.

Jego jedna ręka tak samo, jak wcześniej, trzymała moje nadgarstki nad moją głową. Jego druga ręka wylądowała nagle na moim biuście, rozerwał moją bluzkę jak marną szmatę. Moje łzy jeszcze szybciej płynęły, aż je czułam pod jego paskudna, spocona ręką. Wypuściłam z siebie szloch. Nie mogłam wytrzymać, gdy jego ręka ściskała mocno mój biust w biustonoszu. Lizał całą moją klatkę piersiową, jak i szyje. Czułam się brudna, skażona, to było uczucie nie do opisania i mam nadziej, że żadna z was tego nie przeżyje.

Gryzł całą moją skórę, a biust ściskał jeszcze mocniej. Sięgnął do swojej kieszeni po coś. Bałam się, że przejdzie do rzeczy. Jednak on wyciągną linę. Związał moje nadgarstki razem i miał kolejną łapę wolną, do molestowania mnie. Gdy jego druga wielka, ohydna łapa, została położona na suwaku i guziku od moich spodni, wiedziałam, że już nie ucieknę. Byłam gotowa na co najgorszego, lecz nagle nic nie czułam....

*Nikogo POV*

Seonah wróciła do kawiarenki 2 minuty po tym, jak Cornelia została wprowadzona z. Zobaczyła puste siedzenia, jak i szklankę, która miała Cornelia. Siadając na miejscu myśląc, że Cornelia poszła do łazienki. Do stołu podeszła Naeun i Choonhee. Przywitały się z nią i usiadły na swoje miejsca.

Rozmawiały ze sobą, śmiały się i przestawiały swoje perspektywy widzenia Corneli.

" Jaka była Cornelia, gdy z wami pracowała?" Spytała się strasznie ciekawa Seonah. Poznała Cornelie i ją teraz trochę zna, ale chciał wiedzieć jak zachowywała sie, gdy pracowała w sklepie, a nie dla idolów.

" Jaka była? Hum.... Można powiedzieć, że popularna. Mieliśmy dużo klientów, dzięki niej. Była też lubiana przez pracowników, choć przez swój charakter, miała też parę wrogów. Jednak Cornelia zawsze trzymała głowę wysoko i nigdy nie zniżyła się do swoich wrogów poziomu." Przestawiła swoją opinię Naeun. Choonhee przytakiwała, ale dodała jeszcze parę miłych słów od siebie. " Zgadzam się, jest jeszcze miła, utalentowana, kochana, cudowna, bystra, wygadana, ostra, wybuchowa, piękna i zabawna."

" A jaka jest, Cornelia teraz u ciebie w pracy?" Spytała Naeun, piląc swój sok jabłkowy i ciesząc się ciastem tiramisu, które sobie zamówiła. Seonah, złapała się za brodę, pukając jednym palcem swój prawy policzek.

" Na początku, kiedy u nas w pracy były jeszcze te trzy wiedzmy, Cornelia, była podenerwowana i smutna przez cały czas, gdy była z nami. Lecz chłopaki świetnie się ją zajmowali. Yoongi oppa, dbał i kochał ją jak swoją własną młodszą siostrę. Dalej to robi, ale jest zajęty teraz swoim własnym grafikiem. Jimin po drugiej stronie, dbał o Cornelie, jak o delikatną, kruchą kobietę. Można było powiedzieć, że to on najlepiej ją rozumiał."

" Jimin.... Park Jimin, ten koleś, który ma dziewczynę?" Spytała się Choonhee, gdy przypomniała sobie miłe, łagodne rysy twarzy chłopaka, który był razem z nimi w kawiarence, gdy spotkali się przez przypadek.

" Tak, znasz go eonni?" Spytała się zdziwiona Seonah. Choonhee przytaknęła. Rozmowa leciała im naprawdę długo, ale Naeun martwił fakt, że Corneli nigdzie nie było. Zaniepokojona Choonhee zaczęła wydzwaniać na telefon Corneli. Na próżno, nikt nie odbierał. Naeun i Seonah też wydzwaniały, zmartwione.

Seonah podeszła do kelnera, który podawał im picia i spytała się, czy widział gdzie poszła ładna zielonooka zagraniczna dziewczyna. Kelner powiedział, że tak 40 minut temu wyszła prowadzona przez jakiegoś mężczyznę. Seonah dostała opis mężczyzny i wróciła do dziewczyn.

" I co?" Spytała się zmartwiona Naeun.

" Tak widział ją. Była wyciągnięta przez mężczyznę." Odpowiedziała jej Seonah.

" To był Jimin?" Spytała się Choonhee.

" Nie opis się z nim nie zgadza." Powiedziała Seonah zamyślona. Zaczęła opisywać mężczyznę, kobietą. Naeun przeszedł dreszcz. Nie była pewna, ale często widywała przed pracą tego mężczyznę. Kręcił się dookoła i obserwował Cornelie. Czasami wchodził do środka i udawał, że się zastanawia nad kupnem jakiegoś produktu.

" OMO eonni, ten mężczyzna, to ten sam co kręcił się dookoła Corneli." Powiedziała przerażona Naeun, gdy jej ręce zaczęły się trząść.

" Ten stalker?" Spytała się Choonhee. Naeun przytakiwała, mając nadzieje, że się myli. Choonhee też przeszedł dreszcz. Seonah jak się zastanowi, to też widziała mężczyznę z tego opisu. Jednak gdy usłyszała stalker, zmartwienie i lek wypełniał jej serce.

Zapłaciły za siebie i wybiegły z kawiarenki. Seonah mając numer do Hoseoka, zaczęła wydzwaniać do niego. Po 5 sygnale odebrał.

H: Halo?
S: Hoseok oppa?!
H: Ne, Seonah?

Słychać było, że Hoseok nie wiedział co się działo i dlatego dziewczyn brzmiała tak zdesperowanie.

S: Oppa gdzie jest Jimin?
H: A o co chodzi?

Cały czas padały pytania. Seonah, jednak ona długo nie wytrzymała.

S: Oppa Cornelie jest w niebezpieczeństwie. Błagam pomóż nam ją odnaleszć. Nie odbiera telefon. Myślałyśmy, że jest z Jimine, ale się miliłam. Oppa Cornelia ma na swoim ogonie stalkera!

Na jej słowa, Hoseok się przeraził. Rozłączył się i zaczął wydzwaniać do Jimina. Jednak nie dał rady się z nim połączyć. Zmartwienie, jak i strach wypełnił całe jego ciało. Zadzwonił do reszty, oprócz Yoongiego. On i tak nie dałby rady pomóc, jest za daleko.

H: Pomórzcie mi!! Cornelia w niebezpieczeństwie, a Jimin nie odbiera swojego telefonu!!

Na tą wiadomość, chłopaki rzucili wszystko. Ubrali się w maski, bluzy z kapturem, okulary słoneczne i wyszli na miasto w poszukiwanie zielonookiej dziewczyny.

𒊹︎..... .....𒊹︎

Dziewczyny nic niewiedzące w domu. Zajmowały się swoimi sprawami, jednak nagle telefon Leili, jak i Scarlet cały czas wibrował. Dziewczyny odebrały telefon, by jedna z nich upuściła go na podłogę.

Zmartwiona Rachel podbiegła do Scarlet, która siedziała na podłodze. Po minie Leili wiedziała, że to nic dobrego.

" Przestańcie się tak zachowywać i powiecie mi co się dzieje?!" Krzyknęła delikatnie Rachel, złapała za ramiona Leili i potrząsała. Leila zamrożona, spojrzała się na niebieskooką.

" Rachel... Cornelia.... Cornelia...Cornelia...." Nie umiała z siebie wykrztusić nawet słowa. Rachel była jeszcze bardziej zmartwiona całą tą sytuacją.

" CO CORNELIA?!!" Ryknęła głośno i przerażająco Rachel. Teraz uwaga wszystkich dziewczyn była na przerażonej Leili i sfrustrowanej Rachel. Leila podniosła do góry głowę, jej wzrok spotkał każdą przyjaciółkę. Przełknęła ciężko ślinę i...

" Cornelia została porwana."

ciągdalszy nastąpi

— ༄ ⁂ ༄ —

Witam kochani. Przepraszam za spóźnienie, ale mam nadzieje, że tym rozdziałem wam się odpłaciłam. Moje życie.... ah, wole nic nie mówić. Masakra... mam delikatna blokadę autorską, więc trzymajcie za mnie kciuki

Dziękuje za przeczytanie. Zostawcie komentarz i gwiazdkę. A dziękuje stokrotnie za 3000 czytelników!! O matko, latam teraz na wacie cukrowej. Tak lecąc śpiewam sobie somewhere over the rainbow 😂😂 Dziękuje jeszcze raz, kocham was 😍😍

-Sweetybell00❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro