Rozdział VII
Obudziłam się w swoim pokoju a przecież zasnełam u Sally.. "Napewno Jeff mnie przeniósł" - pomyślałam. Wykąpałam się i przebrałam jak najszybciej. Zeszłam na dół, zjadłam coś i od razu poszłam do Jeffa. Tym razem weszłam bez pukania. Zamnknełam drzwi i się odwróciłam. Co nie było dobrym pomysłem bo Jeff stał prawie nagi. Miał na sobie tylko bokserki
- Przepraszam - powiedziałam i byłam czerwona jak burak
- Nie szkodzi. Idę po prysznic. Masz ochote iść ze mną?
- Haha. Nie dzięki. Może innym razem
- Taka okazja może się już więcej nie powtórzyć
- Znając Ciebie to się powtórzy. Dobra Jeff idź i się pośpiesz musimy pogadać - powiedziałam siadając na jego łóżku
Jeff wyszedł a ty się połozyłaś. Znowy o wszystkim myślałaś
Oczami Jeffa
Jest bardziej zadziorna niż ja. I jest przy tym taka słodka. I właśnie jest sama w moim łózku..
Oczami Klaudii
Przyglądałam się kolekcji jego nożą. Kiedy nagle Jeff wyszedł z łazienki i rzucił się na łóżko a ja się troche odsunełam. Jeff był w pozycji pół leżacej. A ja powtarzałam sobie w głowie "Tylko się pilnuj. Między wami nie może do niczego dojść".
- O czym chciałaś pogadać? - powiedział po chwili Jeff
- O czym wczoraj rozmawiałeś ze Slendim? I o czym tak myślałeś?
- To nie twoja sprawa
- Skoro to ty mnie wybrałeś to chyba jednak moja! - krzyknełam wstając z łóżka
- Nie. Wybrałem cie bo się nadawałaś
- Nadawałam się też na twoją następną ofiare
- Ale cię nie zabiłem
- Ło.. Słynny Jeff the killer przestał zabijać?!
Jeff wstał rzucił się na mnie i dojść agresywnie popchnął mnie na ściane
- Nie wgłebiaj się w moje życie
- Bo..? Zabijesz mnie? Prosze zrób to tu i teraz
Jeff puścił mnie i odszedł
- Nawet nie umiesz powiedzieć prawdy - powiedziałam po czym wyszłam z pokoju
Oczami Jeffa
I znowu.. wszystkie fajne okazje kończą się kłótnią. Gdyby ona tak bardzo nie wtykała we wszystko nosa. Przypomina mi jednocześnie Liu, za którym tęsknie jak i mnie. Może dlatego ją wybrałem? Może po prostu tak bardzo mi go przypomina że coś do niej poczułem? W sumie to sam nie wiem
Oczami Klaudii
"Głupi kretyn. Chciałam mu pomóc a ten od razu wyskoczył z sapami" - pomyślałam po czym odeszłam od jego drzwi
- Pobawisz się ze mną? - powiedziała do mnie Sally
- Pewnie, w co chcesz się pobawić?
- W przjęcie herbaciane
Po kilku minutach już się bawiłyśmy a Sally wlała mi herbatki
- Klaudia...
- Tak?
- Jak pojawi się Nina to ty odejdziesz? - powiedziała ze łzami w oczach
Przytuliłam Sally i kiedy się uspokoiła zaproponowałam żebyś poszły coś zjejść a ona się zgodziła. Kiedy byłyśmy w kuchni zrobiłam jej kanapke i wysłałam do salonu pooglądać coś
- Gdzie jest Toby? - powiedziałam do Bena
- Poszedł z Jeffem poszukać następnej ofiary. Jeff był dzisiaj nieźle wkurzony. I nikt nie ma pojęcia przez kogo aż tak się wkurzył
- Przeze mnie - powiedziałam i zrobiło mi się po tym głupio
Ben po tych słowach już nic nie mówił. Może dlatego że zobaczył moją mine. W sumie to nie wiem
- Idziemy do salonu? - zapytał po chwili Masky
- Yhy - powiedziałam po chwili po czym wszyscy tam poszliśmy
Oglądaliśmy jakieś bajki z Sally. Po jakieś godzinie przyszli Toby i Jeff. Byli cali we krwi. Jeff nie spuszczał mnie z wzroku. Nie wiedziałam co mam zrobić. Po chwili pobiegłam na góre. Poszłam do mnie. Opierający się o ściane po chwili się z niej zsunełam
- Co się stało?
Usłyszałam głos Tobyiego, który mnie przytulił
- Odejdź. Po tych słowach Toby odsunął się i usiadł po turecku przedemną
- Nie, dopóki nie powiesz mi co się stało
- Toby ja tu nie pasuje. Zrozumnie to wkońcu
- Skoro on cię wybrał to musiał mieć jakiś powód - powiedział po czym wstał i pocałował mnie w czoło
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro