Rozdział VI
Wstałam koło 7. Uszykowałam się i chciałam wyjść. Pomyśleć. Odetchnąć. Być chwile sama
- Hej Klaudia - powiedział nieco głośniej Toby
- No hejka - odpowiedziałam idą w strone drzwi frontowych
- Gdzie idziesz? - spytał troche zdziwiony
- Na spacer. Chcesz iść ze mną? - spytałam z nadzieją że powie "NIE"
- Nie dzięki, ale wróć wcześniej i uważaj na siebie - powiedział uśmiechając się do mnie
"Toby jest dla mnie jak brat. Martwi się o mnie i był dla mnie miły. W sumie to oni zastąpywali mi rodzine. Taką jakiej nigdy nie miałam. Mogę im zaufać i mam wrażenie że zrobią dla mnie wszystko. Tylko kim w tej rodzinie jest Jeff?" - pomyślałam i wreszcie doszłam na skałki. Przez cały czas myślałam o Creepypascie o tym że teraz jestem jedną z nich. Nigdy nie powiedziałabym że kiedyś będe zabójcą ale jednak jestem. Tak nie powinno być. Linda powinna nią być a nie ja.
Oczami Jeffa
Wstałem i wyszłem. Poszłem pod jej pokój i weszłem. Nikogo nie był więc od razu zeszłem ja dół
- Gdzie ona jest?! - zaczełem krzyczeć a wszyscy się na mnie spojrzeli
- Poszła się przejść. Chciała być sama - powiedział Toby wstając z podłogi
Zrobiło mi się troche głupio i poszedłem na góre
Oczami Tobyieg
- Jeśli on na nią nie leci to ja jestem wrózką - powiedziałem po czym wszyscy się zasmiali
- Ona na niego też - powiedziała Shadow
Oczami Klaudi
Było już koło 15. A ja obiecałam Tobyiemu że wróce wcześnie. Wracałam jakieś 20 minut kiedy weszłam Masky i Hoodie się kłucili, Toby robił sobie gofry a reszta oglądała film. Patrzyłam chwile na nich i nie zauważyłam Jeffa. Poszłam na góre właściwie nie wiem po co ale chciałam z nim porozmawić. Dziwnie się czułam nie rozmawiając z nim od gry. Weszłam na góre i pobiegłam pod jego drzwi zapukałam
- Czego chcesz Toby?
Weszłam. Zobaczyłam go leżacego na łózku
- Mogę?
- Pewnie - Jeff uśmiechnął się i był w pozycji pół leżącej
Usiadłam koło niego i chwile się na niego patrzyłam a on na mnie. Miał takie piękne oczy. Było w nich coś wyjątkowego
- Załujesz tego co zrobiłeś?
- Czyli? - Jeff popatrzył na mnie i lekko sie zdziwił
- Tego że ich zabiłeś rodziców i Liu
- Czasami tak. Najbardziej tego że zabiłem Liu. Ale ma to też swoje dobre strony - powiedział uśmiechając się lekko
- Jakie? - spytałam dojść zdziwiona
- Poznałem Ciebie - chłopak się uśmiechnął
A ja się zarumieniłam. Po chwili do pokoju wszedł Helen
- O, nie chciałem przeszkodzić - powiedział lekko zdziwiony
- Nie przeszkadzasz - powiedziałam uśmiechając się do niego
- Jesteście pewni? Jak dla mnie to na łóżku robi się tylko jedną rzecz - powiedział śmiejąc się
- A to ja już nie wam nie będe przeszkadzać skoro wy ten no.. - powiedziałam śmiejąc się. Kiedy byłam koło drzwi spojrzałam na Jeffa. Był zdziwiony że odrgryzłam się mordercy. Bo jeszcze niedawno się ich bałam
Oczami Jeffa
Chciałem z nią porozmawiać jej oczy są takie piękne. I jeszcze jak dogryzła Helenowi. Zaintrygowała mnie tym i jednocześnie zdumiła. Niedawno by od nas uciekała. A teraz czuje się jak z przyjaciółki
- Czego chciałeś?
- Slendi cie wzywa. - powiedział a po chwili dodał - Jeśli ty z nią nie będziesz to ja się za nią zabiore. Nawet mnie zainteresowała. Uwierz ona jest ideałem
- Wiem. Ale uwierz mi na słowo jeśli ją tkniesz lub w jakiś sposób skrzywdzisz to nie ręcz za siebi - powiedziałemd uśmiechając się psychopatycznie. Po czym wyszłem z pokoju
Oczami Klaudii
Jeszcze chwile tam stałam a po chwili poszłam na dół do chłopaków. E.J i Shadow zrobili mi miejsce na kanapie i wszyscy (prawie wszyscy) zaczeljśmy oglądać "Piłe". Jeff schodził po schodach
- Tak szybko skończyliście? - spytałam śmiejąc sie
Jeff do mnie podszedł. Byłam pewna że mi coś zrobi. Wkońcu żartwowałam sobie z jego orientacji a z tego co słyszałem to jest w 100% hetero.
- Nie, bo jest jeden problem wole z Tobą księżniczko - powiedział z miną typowego podrywacza po czym poszedł do gabinetu Slendiego
- Uuuuu - zaczeli wszyscy
- To co wy tam robiliście przez prawie 2 godziny? - spytała z zaciekawieniem Shadow
- Rozmawialiśmy i nic więcej - powiedziałam troche wkurzona
Po jakiś 15 minutach doszedł do nas Jeff był strasznie zamyślony. Nie chciałam pytać. Chciałam pogadać z nim pózniej. Oglądaliśmy kilka części. Kiedy było już po 22 Sally spytała mnie czy połoze ja spać a ja sie oczywiście zgodziłam. Byłyśmy już u niej w pokoju. Miałam już wychodzić kiedy nagle Sally poprosiłabym usiadła koło niej. A ja zrobiłam o co poprosiła
- Klaudia, czy ty kochasz Jeffa? - spytała troche przestraszona i zmartwiona
Nic nie mówiłam przez jakiś czas..
- Nie wiem. A dlaczego jesteś taka przestraszona i zmartwiona?
- Bo Jeff jest dla mnie jak starszy brat, którego nigdy nie miałam. I.. wszystkie dziewczyny, które kochają Jeffa potem znikają tak jak Nina - powiedziała ze łzami w oczach
- Sally, nie bój się ja nie znikne. Ja was nie zostawie. Jesteście dla mnie jak prawdziwa rodzina. I jestem pewna że Nina niedługo wróci - powiedziałam całując ją w czoło
Czekałam aż Sally zaśnie i chyba też zasnełam na krzesełko obok niej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro