"Obudź się śpiochu!"
Jutro będę szła do nowej szkoły i nie czuję się z tym źle. Nie ogarnia mnie stres, a wręcz przeciwnie, jestem cała w skowronkach. Mam szansę zacząć od nowa i zrobię wszystko aby nie zmarnować takiej szansy. Znajdę przyjaciół i zaczne się starać o dobre stopnie. Zacznę spełniać swoje marzenia, nie bojąc się konsekwencji. Zmienię całą siebie i postaram się zapomnieć o przykrej przeszłości. Sprawię, że moja zabrana nadzieja, wróci.
Pełna radości podeszłam do szafy wyjmując z niej czarne skinny i zwykłą czarną bluzę. Z ciuchami w ręce pobiegłam do toalety i przebrałam się, wcześniej biorąc prysznic. Włosy spięłam w zwycznajny luźny kok, a później pomalowałam usta bezbarwną pomadką z apteki. Gotowa wyszłam z pokoju schodząc po schodach do kuchni. Przy blacie z moro siedzi Zeyn jedząc naleśniki, które przyrządza moja mama. Pyszności! Czując, że robię się głodna dosiadłam się obok obserwując ruchy tej kobiety.
- Naomi dobrze, że jesteś. - uśmiechnęła się mieszając substancję w misce.
- A to dlaczego? - spytałam patrząc na nią podejrzliwie.
- Mogłabyś dać szansę tacie? - zapytała z nadzieją.
- Nie mogłabym - warknęłam patrząc w obraz nad telewizorem.
- Przemyśl to - poprosiła podając mi tależ. - On się stara.
- Jakoś nie widzę - przewróciłam oczami. - Chyba, że oślepłam.
- Nie bądź głupia! - wrzasnęła Evelyn kładąc ręce na gładkiej powieszchni. - To twój ojciec! Zeyn potrafił mu wybaczyć, więc ty też będziesz mogła.
- Co? - spojrzałam na niego zaskoczona. - Tak szybko zapomniałeś co zrobił ten człowiek?
- Stare dzieje - machnął ręką - Poza tym przeprosił.
- Zwariowaliście! - zawyłam wściekła. - Ja już was nie poznaję.
- Nie Naomi... - zwróciła uwagę swoją obecnością. - To ty się zmieniłaś. My nauczyliśmy się wybaczać.
- Gówno prawda - warknęłam - Jest wam to na rękę.
- Naomi Black nie zapominaj się do kogo mówisz! - poprawiła mnie.
- Do kobiety, która zgupiła swój rozum. - odpowiedziałam wychodząc z domu.
To absurdalne! Jak można wybaczyć człowiekowi, który zniszczył nam życie, od tak? Po matce bym się tego spodziewała, ale nie po Zeynie. Dobrze wiedział jak to przeżywałam, jak na niego czekałam oraz ile łez wylałam. Zostawił nas z długami, które na całe szczęście spłaciliśmy. W tej rodzinie tylko ja zachowałam jeszcze swój rozum.
- Nic ci nie jest? - zapytała rudowłosa dziewczyna o zielonych oczach.
- A co ma być? - oblepiłam ją szybkim wzrokiem, bardzo ładna.
- Chyba się zamyśliłaś, bo walnęłaś w drzewo. - zmartwiła się.
- Serio? Nie zauważyłam. - tak to tylko ja potrafię.
- Nazywam się Gwen Brown - przedstawiła się podając mi rękę, którą ścisnęłam.
- A ja Naomi Black - powiedziałam zadowolona. Zdobyłam koleżankę!
- Poszłabyś ze mną na zakupy? - zapytała wskazując na wielki, kilkopiętrowy budynek.
- Jasne, czemu nie - odpowiedziałam ruszając w tym kierunku.
♦♦♦♦
Moje biedne stopy zaraz odpadną! Od trzech godzin wędrujemy z jednego sklepu do drugiego, dodatkowo nosimy przy sobie ciężkie papierowe torby.
- Błagam chodźmy coś przekąsić. - popatrzyłam błagalnie na Macdonalda, na co się zaśmiała.
- Dobrze - zgodziła się zajmując miejsce obok okna, po czym gestem ręki zawołała kelnera. - Dwie duże cole, frytki i hamburgery.
- Dziękuje - podziękowałam chłopakowi, który puścił mi oczko. Po pięciu minutach dostali swoje zamówienie.
- Nigdy cię tu nie widziłam. - stwierdziła siorbiąc.
- Przeprowadziłam się z Sydney i jestem tu od wczoraj. - powiedziałam przeżuwając bułkę.
- Naprawdę? Do jakiej szkoły będziesz chodziła? - wypytała.
- Do Horley School - oznajmiłam.
- Ja do niej chodzę! Która klasa? - ucieszyła się.
- Trzecia "A" - stwierdziłam.
- Będziemy razem w klasie! - pisnęła przytulając mnie mocno.
- To fantastycznie! - przynajmniej nie będę sama.
♦♦♦♦
- Obudź się śpiochu! - wrzasnęła Gwen nad moim uchem. Co ona robi w moim pokoju i skąd wie, gdzie mieszkam?
- Nie - burknęłam naciągając pieżynę.
- Mi się nie odmawia. - mruknęła spychając mnie z wygodnego łóżka na twardą podłogę. - A teraz ogarnij się bo wyglądasz gorzej niż ja na kacu.
- No okay - podniosłam ręce w geście kapitulacji, czyli się poddałam.
Ubrana w miętową sukienkę z kloszowanym dołem rozplątałam warkocza uwalniając swoje długie, brązowe włosy, które były delikatnie zakręcone. Wzięłam czarną torebkę i wsunęłam moje Super Stary na stopy. Gotowa wraz z Gwen zeszłyśmy do salonu w którym czekał na nas mój brat.
- Dłużej się nie dało? - zapytał tak samo jak ja na lotnisku.
- Dało - pokazałam mu język, na co przewrócił oczami.
- Do samochodu - powiedział zaprowadzając nas na zewnątrz. Wsiadłyśmy do auta, ja z przodu, a Gwen z tyłu, po czym Zeyn go odpalił i odjechał. Po dziesięciu minutach byliśmy już na miejscu. Szkoła była duża w kolorach bieli i czerni.
- Dobra wy już idźcie, a ja zaparkuje samochód za nim zabraknie miejsc. - ponaglił nas.
- Jak tam chcesz - odpowiedziałam ciągnąc rudowłosą w stronę drzwi.
- Nie boisz się? - zdziwiła się.
- Luz - szepnęłam zawstydzona.
- Z czego się tak rumienisz krasnalu? - spytała nabijając się z mojego wzrostu.
- Och, cicho, a teraz pośpiesz się! - ponagliłam ją wchodząc do środka. Cały gwar i rozmowy ucichły patrząc w naszym kierunku. No tak, jestem nowa.
- Przestańcie się gabić! Nie macie nic innego do roboty?! - wrzasnęła zielonooka, na co każdy wrócił do swoich wcześniejszych czynności.
- Dzięki - podziękowałam - Gdzie teraz mamy?
- W sali numer sześć - sapnęła pchając mnie w stronę otwartych drzwi klasy. Zajęliśmy ostatnią ławkę obok okna równo z dzwonkiem.
- Dzień Dobry - przywitała się starsza pani, która jest nauczycielką. - Kochani mamy nową osobę w klasie! Skarbie mogłabyś wstać?
- Oczywiście - burknęłam spełniając jej prośbę. Nagle drzwi klasy otworzyły się z hukiem, a do środka wszedł nie kto inny, jak chłopak z parku. Szybko zajął miejsce obok przystojnego blondyna, gdy jego wzrok skierowany został na moją postać. W jego oczach dostrzegłam zaskoczenie, co mnie rozbawiło.
- Styles jeszcze raz się spóźnisz, a osobiście dopilnuję, że nie zdasz do następnej klasy! - warknęła.
- Mam na imię Harry - poprawił ją. Ignorując go spojrzała na mnie wymownie.
- Nazywam się Naomi Black i przeprowadziłam się z Sydney. - wymamrotałam.
- Powiedziałabyś coś jeszcze? - zapytała patrząc na mnie, jak cała klasa.
- Nie - odpowiedziałam siadając.
- No dobrze - odwróciła się do tablicy pisząc temat.
- Patrzy się na ciebie - szepnęła mi do ucha Gwen. Rozejrzałam się po klasie, a tą osobą był Styles. Bezczelnie się patrzy na moje cycki, nawet tego nie ukrywając! Wściekła pokazałam mu środkowego palca, na co się zaśmiał, czym zwrócił uwagę klasy. Obrzydliwy, zboczony kosmita! Nie wiem dlaczego, ale wszyscy w klasie zaczęli się śmiać.
- Powiedziałam to na głos? - zapytałam zawstydzona.
- Taak - odpowiedziała śmiejąc się.
- Naomi co to miało być? - spytała zdziwiona nauczycielka.
- Bo Harry patrzy się na moje piersi. - poskarżyłam się pokazując mu język.
- Styles przestań ty niewyżyty zboczeńcu! - klasa kolejny raz wybuchła głośnym śmiechem, a niestety Harry razem z nimi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro