Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter 9

Powoli otworzyłam oczy,  na co natychmiastowo powitały mnie promienie słońca. Przeciągnęłam  i uśmiechnęłam się. Odwróciłam się by przywitać moją nową przyjaciółkę. Ale jej nie było obok. Co jest? Gdzie ona? Szybko wstałam i pobiegłam do jej kuchni. Zobaczyłam tam, że Gwen smażyła naleśniki. Mniam...

-O już wstałaś? Jak się spało? - Zapytała patrząc na mnie.

-Tak i dobrze - Uśmiechnęła się podając mi kawę oraz naleśniki. Po zjedzeniu ubrałyśmy się i pobiegłyśmy pędem do szkoły. Z trudem zdążyłyśmy na pierwszą lekcję. Usiadłyśmy w ostatniej ławce by nikomu nie przeszkadzać i zostać nie zauważonym. Po chwili do klasy wszedł nauczyciel, a za nim on...

Drań, Dupek, Kobieciarz, Idiota, Przystojniak niestety i facet bez uczuć w jednym. Już zdołałam się o tym przekonać.

-Harry, proszę usiądź już - poprosił nauczyciel. Harry nie zwracając na niego uwagi usiadł obok mojego brata. Muszą się przyjaźnić? Ja pierdole...

Ciekawa jestem gdzie mają lekcje David i Ann. Jestem ciekawa czy nadal się przyjaźnią, jak to powiedziała Gwen. Długo nie czekałam gdy do klasy weszła zdenerwowana Ann. Usiadła w przed ostatniej ławce. Ja i Zeyn otworzyliśmy szeroko oczy. Co ona tu robi?! I dlaczego usiadła akurat przed mną? Pięć minut temu do klasy wszedł również David. Spojrzałam na niego. Po chwili on spojrzał również na mnie. Wspomnienia przeleciały mi przed oczami. Zaczęłam płakać, co zauważył Harry. Wstałam na co wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie. Miałam to gdzieś.

-Przepraszam ale nie mam zamiaru przebywać w jednym pomieszczeniu z Davidem oraz Ann. Wybaczcie mi ale ja już idę. - Mówiąc ostatnie zdanie wybiegłam z klasy. Pobiegłam na małą polankę, usiadłam i zamknęłam oczy. Chciałam przestać płakać ale nie potrafiłam. Dlaczego oni mi to robią? Dlaczego postanowili mnie dręczyć? Dlaczego nie mogą zostawić mnie w spokoju? Chciałabym, żeby to był tylko koszmar jeden z wielu. Nie chcę znów cierpieć. Nie chcę by to powróciło. Nienawidzę bezsilności, smutku i rozpaczy, a teraz jestem w rozsypce. Nagle usłyszałam szelest krzaków. Odwróciłam się, a tam stał on... David.

-Co ty tu robisz? - Spytałam zdziwiona.

-Chciałem z tobą pogadać. Proszę tylko kilka minut. - Poprosił błagalnie.

-Masz pięć minut, ani minuty dłużej - warknęłam.

-Ann stała się podłą suką. Zresztą zaczęła sypiać z kim popadnie. Zerwałbym z nią jeszcze raz. Proszę pogódź się ze mną. Z Zeynem się pogodziłem, a  z tobą... nie -  Powiedział - Wybaczysz mi?

Jak to Zeyn mu wybaczył? Po tym wszystkim? Poza tym jak ja mam mu wybaczyć? Rozkochał mnie w sobie, potem zdradził. I mam mu tak łatwo wybaczyć? Moje uczucie do niego dawno się wypaliło. I nigdy nie powstanie. Taka jest smutna prawda. Skrzywdził mnie i co on myślał? Że powitam go z otwartymi rękoma? Że będę go przepraszać? Nie, tego już za wiele. Zaczęłam znów płakać z bez silności, lecz po chwili mój szloch zrodził się w złość.

-Zostaw mnie! Mam tego dość! Nie rozumiesz, że wybaczenie tak szybko nie przychodzi! Jeszcze ci nie wybaczyłam i nie wiem czy kiedykolwiek ci wybaczę. Zraniłeś mnie bardzo! Przez kilka miesięcy nie wychodziłam z domu, bo ciągle mi was przypominało. Miałam depresje i kilka prób samobójczych! Byłam bita, dręczona, wyzywana od Nic nie wartych śmieci  i to wszystko przez was! Przez was i głównie przez ciebie straciłam sens życia! Pamiętasz promyki szczęścia i nadziei?! Już ich nie mam. I nie wiem czy odzyskam! Nienawidzę cię!- Wykrzyknęłam mu w twarz to co, zamierzałam mu powiedzieć wcześniej.- Daj mi spokój, daj mi po prostu żyć!

Coś wykrzyknął za mną ale miałam to gdzieś. Biegłam przed siebie, oczy miałam zamazane. Po chwili usłyszałam krzyk. Poczułam wielki ból. Po chwili nic nie czułam, nie widziałam.

  *David*

To co powiedziała zaskoczyło mnie. Miała kilka prób samobójczych. Dręczono ją i bito przez nas. Nienawidzi mnie i to bardzo. Nagle odwróciła się zapłakana i pobiegła przed siebie.

-I tak będę walczył o ciebie! - wykrzyknąłem. Po chwili zobaczyłem ciężarówkę. - Uważaj!

Za późno.

-Nao! Nie! Naomi! - Krzyczałem widząc ją zderzającą się z szybą ciężarówki. Pobiegłem tam, i  zadzwoniłem po karetkę. Po chwili przyjechała. Przeze mnie może zginąć! Pobiegłem zapłakany do ratownika, by z nim pogadać o jej stanie.

-Czy ona żyje? - Spytałem z obawą, że usłyszę coś co zatrzęsie moim życiem i przez to znienawidzi mnie Zeyn. 

-Czy ona żyje? - Powtórzyłem pytanie. Ratownik spojrzał na mnie. Zamknął oczy i westchnął. Po czym powiedział.

-Ona...

Rozdział napisała  CrazyQRebel !

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro