Owoc Zakazanej Miłości *19*
Zielonooki był zły na swojego kochanka. To, że był w ciąży nie oznaczał, że trzeba go traktować jak niemowle, jajko czy porcelanową figurkę po babuni. Po prostu chciał, by było normalne. Normalny seks, normalny mąż... Ale nie! Tobias ma inny plan! Najlepiej nie wypuszczac z sypialni! Kazać lezeć i grzać się pod kołdrą!
- Uspokój się Eric. - zmieszany czerwonowłosy głaskał go delikatnie po głowie. Brunet wtulał się w niego i szlochał. Cyber spał więc to jego chłopak został poduszką do wypłakiwania. Zawsze przymuszał ukochanego, by ten położył się spać i zostawił sprawy gangu na potem, ale teraz błagał w myślach, by wstał i go wybawił. Czerwonooki był od wkładania, namawiania, całowania i gotowania. Resztą zajmował się ukochany.
Na szczęście, ktoś wysłuchał jego prośb i okularnik zszedł do nich do salonu.
- Oh, w końcu się stało? - zapytał Olivier i bez skrępowania usiadł na kolanach mężczyzny, który dwa lata temu stał się jego mężem. Od tamtego czasu polepszyło się między nimi. Częściej się kochali, Olivier spał conajmiej pięć godzin na dobe, chodzili na randki, które kończyły się namiętnym seksem. Nigdy przedtem Oliv nie skarżył się na ból tyłeczka, bo jego mężczyzna był delikatny, a teraz zaczęli eksperymentować... i w czerwonookim obudził się zwierz. Nie wypuści Cybera póki nie wpakuje w niego całej swojej amunicji... A czy dłużej się nie kochali tym jest jej wiecej. Po stresujących akcjach, Olivier musi mocno trzymać się ramy, lóżko skrzypi, a jego mąż warczy pod nosem przekleństwa. Jednak nie myślcie, że okularniczek jest ofiarą przemocy domowej. On się na to wszystko zgadza. Zależy od humoru czy mu się podoba, albo czy potem każe swojego mężczyznę.
- T-Tak... - Eric wtulił się w przyjaciela, który pogłaskał go po głowie.
- No to co? Przekąski, lody, koc i komedie, hm? - zapytał z uśmiechem, a brunet entuzjastycznie pokiwał głową. Czerwonowłosy odetchnął z ulgą.
- Ym... Męczyłem twojego męża... Przepraszam... Pójdę do sklepu po przekąski...
- A ja się nim zajme - dopowiedział Olivier. Zielonooki pokiwał głową i wstał. Zabrał portfel i ruszył do wyjścia. Gdy zamknął za sobą drzwi uległy usiadł na mężu okrakiem, a ten od razu przystąpił go ataku. Zaczął go całować z wielką zachłannością trzymając jego główkę, by mu nie uciekł, ale kochanek nie protestował. Nie widzieli sie dwa tygodnie, dominat wrócił z akcji rano i nie chciał budzić męża, bo słyszał, że padł ze zmęczenia. Teraz w ciągu piętnastu minut musieli nadrobić ten czas, ale nie mogli się zacząć pieprzyć. Potrzebowali by z trzech godzin by się sobą nasicić na kilka następnych godzinek. Niestety, ten mały z boskim tyłkiem stawiał na pierwszym miejscu Erica i jego ciążowe humorki. Było kilka takich sytuacji, że zielonooki wpadał na kilka dni, bo Tobias musiał pilnie, ale niechętnie wyjechać. I wtedy okularnik potrafił nawet przerwać ujeżdżanie go, by pojść się przywitać. Czerwowłosy cieszył się, że nie czesto mają tego oonkretnego gościa.
- Nienawidzę tego, że przyjeżdża w najmniej odpowiednim momencie - warknął dominat w usta swojej szarej myszki i mocno ścisnął jego pośladki. - Mieliśmy się kochać do upadłego.
- W - w nocy ci to wynagrodze. Zrobimy to tak jak lubisz. - obiecał znowu łącząc ich wargi.
- Ah tak? Od tyłu, na pieska? A łóżko będzie skrzypieć? - zamruczał oznaczając go kilkonastoma malinkami.
- Będzie nawet uderzać o ściane. - obiecał i zszedł z męża. Przeciągnął się. - Czasem tęsknie za czasami przed małżeństwem... Raz ci w zupełności wystrczał na cały miesiąc, a teraz? Mój tyłek nie może odpocząć od twojego... Przyjaciela...
- Ja tylko czekałem aż zostaniesz moim mężem bym mógł zażądkać conajmniej czterech razów tygodniowo. - zamruczał ciągnąc go znowu na siebie.
- Ty egoisto. - zamruczał młodszy całując go, a kolano przyciskając do krocza niezaspokojonego męża.
- Egoistą będę w nocy - oznajmił i obalił go na podłogę, by się na nim położyć, aby nie uciekł. - Chce twoje usta na nim jak nie mogę tyłka - powiedział i uśmiechnął się na grymas na buźce chłopaka. - Chce zobaczyć spermę na twojej twarzy.
- To jeszcze bez gumki? - zapytał niezadowolony. - I co jeszcze? Głęboko do gardła? - burknął.
- Nie, tak jak się uczyłeś - zamruczał z kpiącym uśmieszkiem... Olivier to dokładnie pamiętał. Klęczał między nogami męża cały dzień. Ssał, lizał i gryzł cały czas, by nauczyć się tego fachu. Usta bolaly go potem przez tydzień, ale nie powiedział na ten temat słowa.
- Wróciłem! - krzyknął przyjaciel okularniczka, a ten się uśmiechnął.
- Przykro mi. Zaczekasz do wieczora - pocałował go szybko i zwalił z siebie
Komentujcie skarby ❤❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro