*7*
Leżał przytulony do Tobiasa. Dziewiętnastolatek spał a brunet myślał. JAK MÓGŁ MU OBCIĄGNĄĆ?!?! TOŻ TO NIEDORZECZNE!.
Eric nawet nie był gejem. Nic, zero, null. Jak mógł to zrobić? Zaczyna wątpić w swoją męskość. Musi bzyknąć jakąś laskę. Tak! Musi udowodnić sobie, że nadal jest stu procentowym facetem. To niedorzeczne by tak się rumienić albo peszyć, bo rzucił zboczonyn tekstem. Nie jest jakimś pieprzonym uke! Nie jest uległy i nie będzie!
- O czym myślisz, maleńki? - usłyszał głos Tobiasa, który mu się przypatrywał.
- Malutkiego to ty masz w spodniach - powiedział wrednie.
- Ty pewnie nie masz większego - odgryzł się.. Nie powie mu przecież, że wie o nim wszystko. Dosłownie.
- Pff, mam - skłamał.
- Zobaczymy - stwierdził cicho i zawisł nad nim. Jego ręcę poleciały do rozporka chłopaka.
- Zostaw - pisnął.
- Oj przestań, cnotko niewydymko. Chcę się odwdzięczyć za tamtego lodzika - mruknął cicho.
- Obrażam się za tą cnotkę niewydymkę. - burknął odpychając go i siadając na skraju łóżka..
- Oj, nooo - czarnowłosy oparł brodę o jego ramię. - Nie daj się prosić. - mruknął kładąc jedną z dłoni na jego biodrze a drugą na brzuchu
- Nie. - odparł twardo.
- Kochanie ... - wsunął dłoń pod koszulkę bruneta.
- Nie. - odparł ignorując to co robił.
- Skarbie... - zaczął wsuwać dłonie pod jego majtki.
- Nie.
- Słońce - jedna jego ręka dotarła do sutków a druga do prącia.
- Nie.
- Mój nieposłuszny maluszku. - zaczął pocierać sutki kciukiem i sunął opuszkami palców po penisie.
- Nie - tym razem jego głos zadrżał.
- Wiem, że chcesz maleńki. Twój przyjaciel powstaje i twoje suteczki twardnieją. - wyszeptał mu do uszka. Nie możliwe. Podniecił się od dotyku mężczyzny? Czarnowłosego, przystojnego mężczyzny ..
- N-nie ... - wyszeptał.
- Zgódź się. Chcę Cię posmakować..
- N-n-nie...
- W takim razie dam ci karę.
- C-co? - spojrzał na niego niepewnie.
- To, maleńki - w jednej chwili zabrał ręcę i usiadł obok zielonookiego. Bez problemu położył sobie go na kolanach.
- C-co ty?!? - pisnął przestraszony.
- Karam cię. Ile masz latek?
- Osiemnaście. - powiedział nierozumiejąc.
- No to licz głośno bym się nie pomylił - oznajmił i dał chłopakowi pierwszego klapsa.
- Co ty robisz?! Przestań, to boli! - powiedział i chciał wstać ale zatrzymała go dłoń i kolejny, tym razem mocniejszy, klaps.
- Nie przestane póki nie doliczysz do osiemnastu. - kolejny klaps. Dopiero po kolejnych trzech Eric zaczął liczyć.
- Jeden - mruknął.
- Nie słyszę. Od początku - powiedział czarnowłosy mężczyzna kolejny raz uderzając w pośladki swojego chłopaka. Brunet powtórzył głośniej a gdy doszedł do osiemnastu odetchnął z ulgą. Czuł się poniżony.
- Jesteś nienormalny! - huknął na Tobiasa a ten zmusił go by usiadł mu na kolanach, okrakiem i przodem do niego. Młodszy skrzywił się przez ból pośladków.
- Nie obrażaj mnie kochanie, bo wymyślę gorszą karę.
- Bo co?! Rozkażesz mi klęczeć twarzą do ściany, Tatusiu?! - zapytał ironicznie a czarnowłosy się spiął. Dotąd skrywany fetysz znowu dał o sobie znać. Tak. Miał fetysz tatusiowania. Tylko, że on był bardzo surowym "ojcem"
- Słuchaj uważnie, kochanie. - mruknął ściskając bolące pośladki chłopaczka na co jęknął z bólu a w jego oczach pojawiły się łzy. - Powinienem zdzielić cię skórzanym pasem za ten twój niewyparzony język ale się powstrzymałem, bo właśnie on dziś działał cuda - warknął a zielonooki się zarumienił mocno.
- Jesteś popieprzonym sadystą. - zauważył brunet wstając z jego kolan.
- A ty będziesz moim pieprzonym masochistą. - uśmiechnął się wrednie i przyparł do ściany całując brutalnie.
***
Gdy tylko czarnowłosy opuścił jego dom odetchnął głęboko. Cholernie bolał go tyłek a skurwysyn wiedział o tym i na pożegnanie jeszcze raz go klepnął! Palant! Pieprzony sadysta!
Zsunął z siebie spodnie i popatrzył w lustrze na swoją biedną pupę.
Eric: Mam przez ciebie czerwony tyłek, cwelu!
Tobias: Chciałbym to zobaczyć! Wyślesz mi zdjęcie, maluszku?
Eric: Chyba sobie kpisz.
Tobias: Wyślesz czy mam zawrócić i zobaczyć na żywo?
Eric: Pocałuj mnie w dupę!!!
Tobias: Chętnie, kochanie. Coraz odważniejszy się robisz z tymi propozycjami. Mam wrócić i spełnić to?
Eric: Nie!
Tobias: To wyślij mi zdjęcie twojego czerwonego tyłeczka.
Eric: Jesteś cwelowatym zboczeńcem!
Tobias: Chyba klapsy były za słabe. No nic. Poprawię następnym razem. A teraz zdjęcie.
Eric: <zdjęcie> [czerwony tyłek bruneta]
Eric: Udław się tym tyłkiem.
Tobias: Ty będziesz się dławił czymś innym.
Tobias: Po za tym twoje pośladki są słodziutkie. Mój przyjaciel drgnął.
Eric: Przykro mi, nie dam ci ich dotknąć póki mnie nie przeprosisz. A ja tak łatwo nie odpuszczam.
Tobias: Przyjmuje wyzwanie, kruszynko.
Eric: Pieprz się, Tobias.
Tobias: Z tobą nawet zaraz.
Tobias: A za tego cwela czeka cię kara.
Eric: Nie zgadzam się!
Tobias: Ale mój chuj tak. Dobranoc kruszynko.
- Pieprzony dupek! - krzyknął głośno rzucając się na łóżko.
Znicz dla tyłeczka Erica [*]
Jeżeli nie skomentujesz a dasz gwazdę to pogniewamy się!
Pamiętaj!
Pogniewana autorka = zero rozdziałów.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro