Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*45*

Nastolatek zamruczał coś przez sen mocniej wtulając się w ciepłe ciało, które mianował swoim osobistym kaloryferkiem. Kochali się calusienką noc. Od nowa poznawali swoje ciała naznaczając je milionami malinek gdzie tylko się dało. Tobias był szczęśliwy. Czy mogło być coś lepszego niż świadomość, że przy tobie leży najcudowniejszy chłopak pod słońcem, a ty głaszczesz jego nagie pośladki, z pomiędzy których wypływa twoja sperma, pozwalając mu się do siebie tulić mimo, że ci niewygodnie. Jego spokojne oblicze było piękne. Był aniołem. Był idealny. I idealne będzie ich życie. Będzie przy nim gdy będzie w rozsypce, w przyszłości mu się oświadczy. A po ślubie ... Pokaże mu jak wygląda prawdziwy brutalny seks a on jako jego mąż nie jąknie nawet słowa przeciwu. Chociaż ... Jego chłopak ostatnio prosił go o coraz to brutalnieszy stosunek. Może po prostu zaprezentuje mu to po oświadczynach? Świetny pomysł. Uśmiechnął się do siebie przekręcając się na bok. Jego maleństwo wcisnęło swoje kolano pomiędzy jego nogi i przytuliło się do nagiej klatki. Czarnowłosy szczęśliwy i spełniony zamknął oczy zasypiając.
***
Brunet wtulił się jeszcze bardziej w swój osobisty poduszko-chłopako-kaloryfer. Nie dawał mu spokoju jedynie fakt, że chłopak się nie rusza. Otworzył jedno oko by sprawdzić czy czarnowłosy żyje. Ten spokojnie sobie czytał książkę, albo mangę. Mangę z wyraźnym zaznaczeniem plus osiemnaście. Brunet prychnął i z cichym jęknięciem odwrócił się do niego tyłem. Szarooki widząc, a raczej słysząc, że jego kochanek nie śpi odłożył rzecz i obrócił się na bok przylgając do jego plecków.
- Dasz radę jeszcze wytrzymać kilka rundek? - szepnął mu do uszka dociskając do jego seksownych pośladków swojego stojącego przyjaciela.
- Ciebie też miło zobaczyć zaraz po obudzeniu - prychnął udając złego. Tobias przecież nie mógł dostrzec jego małego kpiącego uśmieszku. Przeciągnął się wypychając tyłek w tył przez co poczuł mocniej wbijającą się męskość szarookiego.
- Obróć się na plecki i rozkracz, proszę - wyszeptał mu do uszka.
- Robiliśmy to całą noc. Moja pupcia protestuje.
- Zgodzi się na jeszcze jeden numerek, albo trzy ... - powiedział prawieże błagalnie.
- Nie przekonujesz. Idę spać. - mruknął przytulając się do zimnej poduszki. Poczuł szarpnięcie i już po chwili leżał na plecach z rękoma i nogami w cztery strony świata.
- Kochanie ... - wycharczał czarnowłosy. - Tak ładnie proszę. - mruknął.
- Hm... A zrobisz mi potem gorącą kąpiel?
- Zrobię.
- No to bierz mnie tygrysie. - wymruczał z uśmiechem. Tobias od razu nasmarował swojego penisa i podniósł jego biodra. - Poczekaj! Rozcią... - nastolatek krzyknął gdy mężczyzna wszedł w niego do końca bez jakiegokolwiek przygotowania. - Ty dupku! Nienawidzę cię! - wrzeszczał bijąc go pięściami na oślep. - Nie dostaniesz dziurki przez rok! Ty głupku! Frajerze! - czuł, że jego odbyt jest rozrywany. Zapłakał gorzko.
- Ciii - uspokoił go Tobias. - To nic, spokojnie. Zaraz przestanie.
- Nienawidzę... - wypłakał a mężczyzna go pocałował. - Wyjdź ze mnie! Wynoś się! Śpisz na dwor...Ah! - krzyknął gdy Tobi wykonał jeden silny ruch wchodząc po same jądra. Od razu zaczął szybko i mocno A chłopak po chwili zaczął odczuwać przyjemność. Brunet jęczał i wyginał się. Przyjemność stała się jeszcze większa gdy uderzył w prostate. Jęczał odchylając głowę w tył. Nie trwało to długo. Tobias doszedł pierwszy. Niesłychane. Zaprzestał ruchów ale wziął penisa swojego chłopaka w dłoń, w której skończył. Chciał go pocałować ale chłopak spoliczkował go. Dwa razy. W każdy policzek. - Nie zbliżaj się do mnie, śpisz na kanapie. - warknął odpychając go do siebie i podnosząc się z trudem. Zabrał koc i okrył się nim. - Nie bzykasz przez rok. Może się czegoś nauczysz - poczłapał do łazienki z grymasem na twarzy. Ojoj, nie będzie seksu. Jest w dupie. A raczej będzie w ręce.
***
Eric nie odzywał się do swojego chłopaka przez cały dzień. Nawet gdy dostał kwiaty, czekoladki i obietnice, że już tak nie zrobi milczał.
Jednak nie wolno zapominać, że Eric to cwana bestia. Przez jakiś czas będzie trzymać go na dystans, potem pozwoli mu się zbliżyć a gdy tamten zapomni o celibacie i będzie próbował dorwać mu się do gatek przypomni mu, że przez rok jedzie na ręcznym. Będzie teraz wredny. Bardzo wredny. Niech cierpci. Eric wytrzymał prawie dziewięć miesięcy więc wytrzyma i cały rok. Przecież ma jeszcze paluszki i dildo. A jeżeli będzie trzeba kupi sobie wibrator. Postanowione.
- Mógłbyś zrobić śniadanie a nie klęczeć i się modlić - stwierdził chłodno patrząc obojętnie na mężczyzne klęczącego przy nim i błagającego o złagodzenie kary. Podniósł się i pomaszerował do lodówki. Brunet siedzący na stołku barowym obserwował go.
Nie odpuści mu tego tak łatwo.
***
- Powinnien wrócić jutro do domu, kończy się weekend, w tym miejscu będzie najlepiej. - facet po czterdziestce pokazał mu miejsce na mapie.
- Tak myślisz? A nie tu? - młody chłopak wskazał miejsce, około trzysta metrów wcześniej. Mężczyzna pokiwał głową w zamyśleniu. - Postanowione. Obserwować ich, Eric nie jest żadnym wyzwaniem. Tobias ... - zatrzymał się - On będzie mój. Przygotować się. Jeżeli postanowi wagarować i zostać z Tobiasem obserwować dom. Nie oddam mu go. On jest mój.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro