Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*34*

Nie mógł zasnąć więc tylko leżał. Tobias spał. W sumie nie dziwił się mu. Naprawdę okropnie wyglądał.
Wstał z ociąganiem i ubrał się.
Zszedł do kuchni by zrobić coś ciepłego do jedzenia. Zaczął robić jedzenie nie śpiesząc się. Tobias i tak śpi cały dzień. Takiego chłopaka mógłby mieć na codzien. Grzecznego, spokojnego, do tulenia chętny. Facet idealny.
Kroił właśnie mięso gdy poczuł dłonie na biodrach.
- Miałeś leżeć w łóżku i się stamtąd nie ruszać - zauważył brunet odchylając głowę w tył i robiąc dziubek, a jego chłopak go w niego ucałował.
- Uciekł mi powód bym tam leżał. - mruknął szarooki i objął go w pasie. - I buszuje w kuchni.
- Po to byś mógł zjeść ciepły obiadek, kochanie. - zaśmiał się jego kochanek opierając plecami o klatkę piersiową szarookiego.
- Jesteś cudowny. Wyjdź za mnie - zamruczał mu do uszka czarnowłosy a zielonookiemu zabiło szybciej serce.
- Heh, jasne - zaśmiał się obracając wszystko w żart.
- Kiedyś będziesz moim mężem. I wtedy już ode mnie nie uciekniesz - usłyszał cichy pomruk i klepnięcie w pośladek.
- Ej! Spróbuj jeszcze raz a dostaniesz kolejny dzień celibatu! - te słowa zawarzyły nad jego późniejszym losem. Dwie ręcę zacisnęły się mocno na jego pośladkach na co jęknął. Poczuł stojącą męskość swojego chłopaka na swojej pupie i ciepłe usta na swoim karku. Zadrżał. Jego czuły punkt.
- Skoro tyłka nie dostanę to chcę twoje usteczka, bo mój przyjaciel się niecierpliwi. Albo jeżeli nie chcesz użyczyć mi swoich warg to wezmę Twój tyłek bez pozwolenia i będziemy się kochać szybko, długo i brutalnie.
- Nie. - brunet odwrócił się w jego stronę z zaciętym wyrazem twarzy. - Powiedziałem ci już. Żadnego seksu, żadnych przyjemności. Jeżeli będziesz próbował mnie przekonać bym zrobił ci loda albo dał tyłek to jak wyzdrowiejesz też nie będziemy uprawiać seksu. - oznajmił tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- No ale kruszynko .. - starszy jęknął zrozpaczony. - Ręczny nie pomaga. Chcę twoją pupcie. Proszę, błagam. - uklęknął i wtulił się w jego podbrzusze obejmując go mocno. Brązowowłosemu zrobiło się żal swojego chłopaka. On błagał o seks! Błagał! To do niego niepodobne. Praktycznie mu uległ. Poszedłby z nim do sypialni i mu dał. Jednak w jego głowie zaświeciła się lampka.
- Nie - oznajmił hardo. - Masz wyzdrowieć. Pamiętaj, że po chodzeniu bez kapci albo chociażby skarbetek się to szybko nie stanie.
- Jesteś okrutny. - powiedział pociągając nosem jednak nie podniósł się z klęczek. Dalej tulił się do jego podbrzusza. Zielonooki zaczął go głaskać po główce.
- Kochanie, przecież wiesz, że to twojego dobra. - powiedział ciepłym matczynym głosem.
- Ale ja już nie wytrzymam.
- Wytrzymasz, wierzę, że wytrzymasz. - pogłaskał go po policzku.
- A co jeżeli zrobię ci coś?
- Spokojnie. Masz silną wole. Mój przyjaciel jeszcze żyje a to dowód. Tak samo Will. Też żyje.
- Kocham Cię. - przyznał czarnowłosy. - Tak bardzo chciałbym to usłyszeć od ciebie. - wyznał mocniej się wtulając Eric nic nie powiedział tylko dalej go głaskał. Nie mógł mu tego powiedzieć. Nie przeszło by mu to przez myśl a co dopiero przez gardło.
- Idź się połóż. Odpoczywaj. - mruknął..
- Tak myślałem. - stwierdził smutno i wstał.

***

Eric w oczekiwaniu aż obiad będzie gotowy by zdjąć go z gazu, spacerował po posiadłości swojego chłopaka. Otwierał wszystkie pokoje i patrzył co tam Tobias ukrywa. Większość była pusta. Znudzony miał już wracać do kuchni gdy ujrzał uchylone drzwi.
Wszedł niepewnie i podszedł do jakiegoś wieszaka zakrytego specjalnym materiałem. Było ich wiele w pokoju. Odsunął zamek i ujrzał przedziwny strój.
- Czy to strój króliczka? - zapytał sam siebie i popatrzył na niego dokładniej. - Co on ma za dziwne fetysze?

*******

Chcę ktoś pisać ze mną RP?
Prooooszę!
Jestem otwarta na propozycje!

Komentujcie skarby!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro