Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*17*

Czarnowłosy mężczyzna oglądał pewien filmik z wielką uwagą. Jego wzrok był skupiony na jednej osobie. Już wiedział gdzie znajduje się jego ukochany. Ubrał kurtkę i zabrał ze sobą dwóch swoich ludzi. Musiał odzyskać to co jest jego.

***
- Zauważyłem jednak, że czegoś mi brakuje. Nie mam pojęcia czego. Nie ważne jak bardzo różniące się od siebie kobiety bajerowałem. Przy żadnej nie było tego czegoś. - mruknął  brunet a Will uśmiechnął się.
- Pewnie wacka.
- Co? - zapytał zdekoncentrowany zielonooki
- Może faktycznie jesteś gejem.
- Nie możliwe. Laski mnie podniecają ...
- Nie dopuszczasz do siebie tej myśli. Opowiadałem ci jak było ze mną. Poważnie. Nigdy bym nie pomyślał, że jestem bi. Nigdy. A jednak. Pomyśl. Czy żaden facet nigdy cię nie podniecił? - zapytał a zielonooki zdał sobie sprawę, że tak było. Przecież jego chłopak go podniecał.
Zakrył usta dłonią i spojrzał na przyjaciela zszokowany.
- Nie ...
- Tak, przyjacielu - czarnowłosy poklepał go po ramieniu. - Teraz wystarczy określić jakich facetów wolisz, czyli ...
- Nie, Will nie... Nie chcę
- Idziemy do klubu dla gejuszków - zachichotał.
- Nie chcę się z żadnym pieprzyć.
- Zwykłe przelizanie wystarczy. - sywierdził wzruszając ramionami. - I troszkę macanka.
- Jesteś okrutny - jęknął brunet.
- Też cię kocham - cmoknął w powietrzu - A teraz idź się zrobić na bóstwo.
- Skąd wiesz, że nie jestem seme?
- Nie nadajesz się - stwierdził i machnął ręką. - Ja ci mówię. Znam się.

***

Dotarli do klubu i od razu skierowali się do baru. Zielonooki musiał łyknąć coś mocniejszego by dodać sobie odwagi ...
- Cześć - usłyszał koło siebie i ujrzał chłopaka w blado różowej koszulce i spodenkach.
- Cześć - odpowiedział dość niepewnie.
- Chodź - chłopak pociągnął go za rękę i pociągnął za sobą. Udali się do kanap, a na jednej z nich usiedli. - Chcesz zabawy czy ...
- Zwykłe przelizanie i macanie mi wystarczy. - stwierdził.
- Świetnie. - chłopak nie patyczkował się. Ujął go za podbródek i pocałował delikatnie. Wciągnął go do siebie na kolana i złączyli swoje usta. Na początku było delikatnie, dłoń chłopaka powoli sunęła po brzuchu bruneta. Następnie zmienił się on w dość brutalny a ręcę poleciały na pośladek i go mocno ścisnęła. Nie
To nie to. To nie było to czego szukał.
Następna był dość specificzna osoba. Eric znowu okupował bar kiedy ktoś mocno go złapał za pośladek i ścisnął go aż tak, że brunet aż pisnął.
- Masz ładny tyłeczek, skarbie - usłyszał tóż przy uchu i aż zadrżał.. - Wziął bym cię bardzo chętnie.
- A-ale ja ...
- Nie ma co się wstydzić. Chodź. - objął go ręką w tali i pociągnął za sobą, podobnie jak wcześniejszy mężczyzna, zabrał go na kanapy. Usiadł na nim i pociągnął bruneta na swoje kolana. Wpił się w jego usta agresywnie. Eric oddał pocałunek i jęknął gdy poczuł dłoń mocno zaciskającą się na jego pośladku. Całowali się namiętnie gdy agresywny mężczyzna przygryzł wargę chłopaczka by wtargnąć do jego jamy ustnej językiem.
- Idziemy do mnie czy do ciebie? - zapytał dominujący a zielonooki znieruchomiał.
- J-ja ...
- Nigdzie nie pójdźiecie - usłyszał warknięcie tak dobrze mu znane, że aż odetchnął z ulgą. Właściciel głosu ściągnął go z kolan brutala i pociągnął za sobą.
- Mało brakowało - mruknął brunet.
- Dlatego cię pilnuje - stwierdził Will wyszczerzając się.

***

Eric z rozgoryczeniem stwierdził, że nie znalazł tego czego szukał. Może on nie jest gejem? Sam nie wiedział. Może tak jak William jest bi?
Stop! Skąd w ogóle pomysł, że jest gejem?! Jest w stu procentach hetero! Żadnych więcej eksperymentów!
Jego przemyślenia przerwał huk, krzyk jego matki i głośne "kurwa!" Willa. Wybiegł na korytarz i zauważył rodzicielkę przyciśniśniętą do ściany a obok niej faceta z nożem, który był niebezpiecznie blisko jej szyji. Czarnowłosy był w podobnej sytuacji tylko, że on leżał na ziemi z pistoletem przy skroni. Przeraził się gdy zauważył swojego chłopaka, który stał w przejściu i patrzył się prosto na niego. Odruchowo zaczął się cofać ale szarooki był szybszy. Złapał go za ramię i  wprowadził do jakiegoś pomieszczenia, którym okazała się sypialnia matki. Przycisnął go do ściany a Eric głośno przełknął ślinę.
- N-nie rób im krzywdy - poprosił nie potrafiąc mu spojrzeć w twarz. Ten uniósł jego podbródek i to co się stało potem ... Był pewien, że tego nie zapomni...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro