*13*
- Takie prezenty to ja rozumiem - mruknął czarnowłosy podciągając bruneta do góry. Pocałował go i wsunął język do jego buzi. - Smakujesz moją spermą - stwierdził uśmiechając się gdy zauważył, że młodszy się rumieni. Odsunął się i podciągnął spodnie po czym poprawił koszulkę. Gdy zapinał rozporek usłyszeli donośne pukanie do drzwi. Brunet podskoczył ale sięgnął do klamki, nie miał daleko, bo wszystko działo się przy drzwiach, poprawił jeszcze włosy i otworzył.
- Kogo moje oczka widzą, Eric - usłyszał męski głęboki głos.
- C-co ty tutaj robisz? - zielonooki wybabłuszył oczy przesuwając wzrokiem po sylwetce Williama, swojego przyjaciela.
- Przyjechałem w odwiedziny - powiedział zgarniając go do męskiego uścisku.
- Kiedy ty się farbnęłeś na czarno? - zapytał marszcząc brwi.
- Spokojnie, na wszystkie twoje pytania odpowiem ale daj mi się najpierw czegoś napić, bo gorąc i suchota.
- Ach, tak, tak. Wejdź proszę.
***
Tobias siedział na kanapie i pił małymi łyczkami wodę. Bardzo mu się podobał prezent jaki otrzymał od Erica. Wcześniej musiał go o to prosić a nie lubi tego robić. W ogóle ostatnio podobało mu się jego zachowanie. Był taki uległy ... Jeszcze jedna randka i wszystko wróci do normy. Znowu będzie dawał mu klapsy. Tym razem jednak będzie nim bardziej manipulował, będzie myślał, że zasłużył na karę, mimo że to będą drobne przewinięcia. Owinie go sobie wokół palca i będzie miał jego ciało kiedy mu się będzie chciało i podobało.
Kiedy brunet wszedł do salonu uśmiechnięty z jakimś przystojnym mężczyzną, mina mu zrzędła i poczuł się zagrożony.
- Kto to? - zapytał gość spokojnym, głębokim i cholernie pociągającym głosem. Szarooki postanowił bronić swojego terytorium i JEGO chłopaka. Wstał i wyciągnął rękę.
- Tobias. Chłopak Erica. - przedstawił się a gdy mężczyzna uścisnął mu dłoń usiadł na kanapie ciągnąc za sobą bruneta i siadzając go sobie na kolanach. Zdziwiony chłopak chciał zejść ale starszy mu nie pozwolił.
- Z całym szacunkiem, ale jeszcze trzy miesiące temu Eric ganiał za laskami. Gdyby był gejem to wiedziałbym i pewnie już dawno byłby zajęty. - powiedział gość siadając na fotelu.
- Jak widzisz jest ze mną i jest MÓJ. - potwierdził swoje słowa niezbyt delikatnie unosząc podbródek nastolatka, który siedział mu na kolanach i brutalnie pocałował.
To właśnie to zachowanie zmusiło przyjaciela chłopaka by uważniej ich obserwował. Gdyby wtedy nie przyjżałby się zielonookiemu nie zauważyłby, że on tego nie chcę. Nie chciał temu mężczyźnie siedzieć na kolanach ani nie chciał by ten go całował. Skąd wiedział? Był jego wieloletnim przyjacielem. Znali się na wylot i wiedzieli o sobie wszystko.
Gościowi wydało się to dziwne. Ostatnio kiedy się widział z przyjacielem ten uganiał się za laskami. Gdyby nagle zmienił orientacje napisałby do niego. Zadzwonił. Cokolwiek.
- Ile jesteście razem? - zapytał uważniej się przyglądając. Doskonale widział powoli gasnące ogniki szczęścia w oczach zielonookiego, lekko opadnięte policzki. Dla osoby, która nie zna go tak dobrze było to niezauważalne. Wszystko na pozór było z nim dobrze. Zawsze świetnie chował emocje. Potrafił grać szczęśliwego przez kilka tygodni a maska ani na chwilę nie opadała. Mógł zostać aktorem.
- Niedługo w sumie. Kilka tygodni. - odpowiedział szarooki nie dając dojść do głosu swojemu chłopakowi. William od razu to wyłapał. Czujnie ich obserwował. - Opowiedz coś o sobie - wydawać by się mogło, że powiedział to spokojnie ale oboje zdawali sobie sobie sprawę, że rywalizowali ze sobą mimo, że nie mówili do siebie jakoś wrednie. Mierzyli się jednak wzrokiem. Byli jak dwa samce Alfa. Jeden nie chciał stracić przyjaciela a drugi nie chciał dzielić się tym, które uważał za swoje. Will stwierdził, że trzeba działać. Nie może zostawić tu Erica z tym czarnowłosym dominatorem. Będzie walczył o przyjaciela.
- Cóż, jestem William. Nie przedstawiłem się, wiem to niegrzeczne. Dorywczo pracuje w nocnym klubie a tak to się jeszcze uczę.... - chciał coś dodać ale do salonu wpadła matka zielonookiego.
- Och, Willy, nie mówiłeś, że przyjeżdżasz - uściskała go.
- O. Dzień dobry. Mam dla pani coś od mamy ale prosiła by przekazać to pani na osobności. - odezwał się. Wyszli do ogrodu a brunet został brutalnie pociągnięty za włosy i ściągnięty z kolan szarookiego. Gdy spojrzał mu w oczy ujrzał wściekłość jak nigdy dotąd.
***********
Przyznać się szczerze, kto jest zaskoczony?
Ładnie komentujcie a niedługo pojawi się część, w której dowiecie się dlaczego Tobias ściągnął Erica ze swoich kolan brutalnym szarpnięciem za włosy ^^
Zrobi się naprawdę gorąco.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro