Owoc Zakazanej Miłości *46*
Eric zaciągnął się zapachem swojego domu. Tutaj pachniało tak pięknie.
Poczuł mocnego klapsa na pośladku. Spojrzał urażony na męża.
Był zły, że ten zabrał mu dziecko i zawiózł do jego matki, by, nie oszukujmy się, bzykać go jak zwierzę. I się jeszcze głupio uśmiecha.
Gdy tylko zamknął drzwi złapał go za penisa i ścisnął. Tobias pisnął jak panienka. Gdy Eric puścił to ten odetchnął.
- No kochanie no, nie tak ostro, bo go uszkodzisz - zamruczał cicho myśląc, że to gra wstępna. W sumie podobało mu się. Chciał go ostro zerżnąć. Chyba miał prawo, prawda?
- Przydałoby się - warknął i ruszył do salonu. Usiadł na kanapie i założył nogę na nogę włączając telewizję.
- To co? Kanapa, stół, podłoga, łóżko, dywan? A może wszystko? Na pewno będzie Ci bosko. - zamruczał stojąc za nim. Mruczał mu do ucha. Eric nie wydawał się zadowolony.
- Chyba będziesz musiał się zadowolić brzoskwinią - warknął cicho i wstał. Strzelił mu plaskacza. Takiego, że wchodząca matka Erica usłyszała to. Rozległ się płacz dziecka. Brązowowłosy odwrócił głowę w tamtą stronę. Pobiegł do drzwi wejściowych.
- Wybaczcie, że wam przeszkadzam, ale Tobias nie dał mi nawet smoczka. Ani jednego pampersy ani mleka. Nie wiem co on sobie myślał. - powiedziała i podała placzace dziecko synowi. Ten od razu wziął je na górę do swojej sypialni, bo tam było wszystko. Jego matka weszła, zapytała, gdzie ten ma mleko i wyszła je przygotować. Eric gaworząc do malucha z uśmiechem, przebrał go. Gdy pierwszy raz go zobaczył to zakochał się bez granic. Jego maleństwo... Jego piękny synek. Owoc miłości jego i Tobiego. Przecież... to był prawdziwy cud. Położył go na łóżko, a gdy ten miał się rozpłakać zaczął go karmić. Jego matka zapowiedziała, że Brad na nią czeka i już jej nie było. Nie przeszkadzało to chłopakowi, był raczej wdzięczny. Przeczuwał kłótnie z ukochanym.
Nakarmił maluszka i wziął go na rączki by go uśpić. Maluch wtulił się w kocyk i zasnął. Chodził z nim chwilkę po pokoju i włożył do łóżeczka. Włączył elektryczną nianię i udał się do kuchni. Zabrał się za robienie jedzenia. Żałował, że przez pierwsze pół roku nie był z maluszkiem, nie widział jak ten uczył się siadać, jak zaczął gaworzyć...
- Już? Zaspokoiłeś instynkt macierzyński? Możemy pogadać? - zapytał czarnowłosy opierając się o blat.
- No jasne, słucham - powiedział ukeś nawet nie spoglądając na niego.
- No? Powiedz mi dlaczego do cholery mnie uderzyłeś. - oznajmił i złożył ręce na piersi.
- Bo znowu myślałeś chujem, nie głową - mowi dodatkowo ciął mięso.
- Nie prawda! Tak trudno Ci zrozumieć, że po sześciu miesiącach jestem spragniony Twojego ciała? Bardzo spragniony, cholernie spragniony. Kurwa, zapowiedziałem Ci, że Cię zerżnę jak wrócimy do domu, a Ty przytaknęłeś!
- Jaki z Ciebie do cholery ojciec jak dziecko oddajesz, gdy przyszła Ci dupa do ruchania co?! Może jak dziwki sobie sprowadzałeś to też go oddawałeś w pizdu?! - krzyknął na niego wściekły.
- Do Kurwy nędzy! Pół roku! Pół roku się nim kurwa zajmowałem! Chyba mogę mieć dzień wolnego, że swoją prywatną dziweczką !?
- A więc teraz jestem sprowadzany do poziomu dziwki?! Tylko dupy ode mnie chcesz?! A może sobie kurwa kogoś zwyczajnie znalazłeś jak mnie nie było?! - wrzasnął ponownie. Nastała cisza. Żaden się nie odzywał. Nikt nie mógł przewidzieć tego, że Tobias.... spoliczkuje swojego męża.
***
- Jasne, bardzo zabawne głąbie - Olivier śmiał się do rozpuku, trzymając za brzuszek. Siedzieli z Liamem na kanapie i oglądali komedię.
- Naprawdę po nocy poślubnej biegał za mną potwór spermowy.
- Jeżeli masz na myśli mnie, z twoją spermą na twarzy to Cię trzepne - powiedział uśmiechnięty. Usiadł na niego. Coraz trudniej mu było chodzić i wstawać, ale na to jeszcze mógł sobie pozwolić. - Wiesz, że Cię kocham? - zapytał z delikatnym uśmiechem. Oparł o siebie ich czoła trzymając dłoń na jego poliku. Zamknął oczy i westchnął z uśmiechem.
- Masz ochotę na seks? - zapytał go czerwonowłosy delikatnie przesuwając palcami po jego tyłeczku. Byłby bardziej niż szczęśliwy, gdyby mógł zamoczyć. Co prawda niedawno się kochali, ale jemu było mało po pół roku.
- Nie... chce się po prostu przytulić - szepnął cicho i schował twarz w jego szyi. - Zdrzemne się - mamrotał cichutko. Zamknął oczy i z uśmiechem odpłyną w krainę Morfeusza, tym razem bez snów.
Jak widzimy między Ericem, a Tobiasem coś jest nie tak. Zielonooki jest na niego zły, że oddał dziecko do jego matki, tylko po to by pobzykać , a szarookinie wiedział co takiego zrobił źle.
Ale dlaczego spoliczkował swojego ukesia?
Olivier i Liam są naprawdę szczęśliwym małżeństwem. Układa im się i są zgodni. Czerwonowłosy odpuszczał, gdy ukochany odmawiał, a Oliv chciał być jak najbliżej niego. Tragedia pozwoliła zapomnieć o starych ranach i teraz mogą się cieszyć swoim szczęściem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro