Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*51*

- Napewno to tylko przeziębienie. Nie potrzebuje lekarza, naprawdę - powiedział po raz kolejny brunet. Wciskał kit blondynowi, że źle się czuje.
- Położę się obok ciebie, będzie ci raźniej. - zaoferował chłopak i uniósł kołdrę by wsunąć się pod nią.
- Armin nie. - powiedział twardo wyrywając mu przykrycie. - Zarazisz się ode mnie. Nie możesz ze mną spać, kochać się i całować, bo jestem chory.
- Wiesz ile czasu czekałem na nasz piewszy pocałunek? - jęknął zrozpaczony.
- Poczekasz jeszcze trochę. Jeżeli się zarazisz to będę zły. Więc lepiej wyjdź. - oznajmił i przykrył się kołdrą po samą szyję.
- To urocze, że się o mnie martwisz - cmoknął go w policzek i zszedł z łóżka. - Zrobię ci herbaty z miodem i cytryną. - poprawił sweter i wyszedł. Eric odetchnął z ulgą. Wymyślił te całe przeziębienie by chłopak nie próbował go pocałować ani nie kazał mu z nim uprawiać seksu. Nie chciał tego robić. Chciał uciec ale nie wiedział gdzie jest ani gdzie Tobias. Co jeśli Armin nadal go trzyma w jakiejś piwnicy i zabije go albo każe zgwałcić gdy zielonooki zwieje? Co ma robić? No co ma robić?! Nie ma pomysłów. Nie ma, nic, zero, null! Chciał tylko wtulić się w swojego chłopaka, chciał by ten go przytulił i powiedział, że będzie dobrze. Układało się im. Naprawdę układało! Co prawda mieli spory i kłótnie ale w jakim związku tego nie ma? Nie chciał być tu. Nie chciał Armina. Armin to nie Tobias! Od tygodnia co noc wypłakiwał się w poduszkę.  Miał szczęście, że blondyn śpi osobno. Męczył go obraz postrzelonego czarnowłosego. Jego twarz gdy tamten mężczyzna szykował się do gwałtu. To przerażenie... Nie chciał tego widzieć. A widział co noc. Męczyło go to. Spał co najwyżej dwie godziny w ciągu dnia a w nocy w ogóle. Chciał do swojego ukochanego jak dziecko do matki. Bardzo tego pragnął.
***
Dwa tygodnie. Przez dwa tygodnie dał radę udawać chorego.
- Wzywam lekarza - oznajmił Armin.
- Arm, ja już się dobrze czuje - mruknął. Wiedział co to oznaczało. Wkrótce będzie go musiał pocałować i uprawiać z nim seks. Przecież ... To zdrada. Nie chciał zdradzać Tobiego. Jednak jeżeli tego nie zrobi ... Tobi umrze. Wykrwawi się, albo umrze z wyczeńczenia. Blondyn obiecał go dobrze traktować jak człowieka. Powiedział, że  Tobias trafi do specjalnego ośrodka gdzie żyją inni ludzie. Oni tam sprawią, że czarnowłosy o nim zapomni. Lepsze to niż śmierć, prawda? Arm ma tylko jeden warunek. Eric ma zapomnieć o szarookim i być prawdziwym dominującym mężczyzną. Dobrze. Skoro Tobi będzie bezpieczny ... Nie będzie o nim wspominał ale nie zapomni. Nikt mu do mózgu nie zajrzy.
- Martwiłem się! - drobny chłopak wsunął się pod kołdrę i przytulił do bruneta a on niepewnie objął go ramieniem. Musi stwarzać pozory. Musi udawać seme by potem niepostrzeżenie się wymknąć odbić Tobiego i zwiać. - Demonku ... - chłopak zaczął wsuwać rękę pod bluzkę zielonookiego. - Kiedy będzie w końcu nasz pierwszy raz? We wszystkim. Pierwsze spanie razem, pierwszy pocałunek, pierwszy seks ... - zarumienił się delikatnie gładząc jego delikatne mięśnie brzucha.
- Muszę się najpierw rozruszać. Od dwóch tygodni tylko leże.
- I schudłeś ostatnio - zauważył niebieskooki. Cóż. Nie dziwił się. Wszystko co zjadł miał ochotę zwracać. Ale nie jest bulimistą. - To nie dobrze - chłopaczek przesunął rękę na krocze, które głaskał a potem zaczął wsuwać pod spodnie i bokserki. Brunet musiał coś zrobić! Złapał go za tyłek i ścisnął z całej siły. - A-ah! - zająkał się chłopak wyginając się. - D-demnku, to boli - wyszeptał.
- Może nauczy Cię to, że nie wolno rozjuszać swojego seme. Co gdybym się na ciebie rzucił i wcale nie był delikatny? To miał być twój pierwszy raz nie? - wymyślił na szybko. Ręka cofnąła się i dłoń bruneta odpuściła układając się na jego plecach.
- P-przepraszam - chłopak skulił się i mocniej przycisnął uważając na czułe miejsca. Jednak ... Podobała mu się władczość. To jego Eric nad nim panował. Jego ukochany. Miał ochotę jeszcze raz wsunąć rękę pod jego bokserki. Jednak nie zrobił tego.  - Mogę ci pokazać siłownie byś się rozruszał...
***
- Cześć - przysiadł się do niego młody chłopak.
- Cześć - odpowiedział mu dopijając kolejnego drinka i zamawiając kolejnego.
- Co tu robi sam taki przystojny mężczyzna? - zapytał opierając łokcje na stole a podbródek opierając o dłoń.
- Pije - wskazał kolejnego drinka, z którego pociągnął spory łyk.  Ledwo kontaktował ale nadal nie mógł zapomnieć o tym, że od dwóch tygodni szukają i nic. Pustka. Nie mogą znaleźć.
- To pewnie z miłości. Nie warto, przyjdzie następna. A jak na razie chodź ze mną na górę. Zatopisz smutki we mnie.  - uśmiechnął się czarująco.
- Skąd pomysł, że chcę?
- Rozbierasz mnie wzrokiem. Chodź i nie marudź - złapał go za rękę i pociągnął na górę do pokoi.
- Lubie naprawdę brutalny seks. Jak będziesz krzyczał, że boli do cię nie chcę... - wymamrotał.
- Więc pieprz ostro i bez opamiętania, kochanie...
***
- Długo jeszcze? Uderzasz w ten worek już trzy godziny - jęknął znudzony armin. No cóż, wyładowywał frustracje. Minął kolejny tydzień a on nic nie wykonbinował. Za to blondyn chciał być coraz bliżej. Westchnął i opuścił ręcę. Dzisiaj musi go pocałować. Tak sobie to zaplanował. Dziś pocałunek. Za dwa tygodnie seks. Jeżeli nie uda mu się zwiać i namierzyć Tobiego. Miał ochotę żygać na samą myśl, że będzie musiał go dotknąć. Podszedł do chłopaczka i wyciągnął ręce a on zdjął mu rękawice. Objął go ramieniem i wyszli z siłowni.  Gdy weszli do sypialni Armin zaoferował, że zrobi mu odprężającą kąpiel ale ten zaprzeczył. Udał się do łazienki by wziąć szybko prysznic.
- Yh, kochanie - zmusił się do miłego tonu. Niebieskooki, który do tej pory leżał na łóżku podniósł się i spojrzał na niego. - Zapomniałem rzeczy na zmianę...
- Przyniosę ci - pokiwał głową i doskoczył do szafy. Wyjął z niej bokserki, dresy podkoszulek, bo był już późny wieczór. Podszedł do niego i podał rzeczy. Chcial odejść ale został przyciągnięty do mokrego jeszcze torsu.
- Jesteś taki uległy. - Eric zsunął rękę na dolne partie ciała i wsunął ją pod spodnie chłopaka, który pisnął. - Nie protestujesz. - mruknął. - Jesteś rozkoszny. Chciałbym Cię wziąć na tej podłodzę, mocno i brutalnie ale ... Jesteś za delikatny bym to zrobił.
- Skoro preferujesz taki seks to w-wytrzymam. - zadrżał czując jego usta na swojej szyji.
- Będę delikatny. Ale jeszcze nie teraz. Teraz dostaniesz nagrodę za uległość. - zbliżył ich usta i pocałował go delikatnie. Chłopak zarzucił mu ręcę na szyje i oddał się mu całkowicie. Gdy się od siebie odsuneli Arm myślał, że zemdleje z nadmiaru emocji a Eric, że się pożyga. Blondyn miał ochydnie słodkie usta..
***
- Co ja zrobiłem?! - wrzasnął Tobias rzucając szklanką o ścianę. Tydzień temu ... On . . zdradził swojego chłopaka. Nie pamiętał tego wieczoru ale gdy zobaczył tego chłopaka na mieście przypomniał sobie wszystko. Zamiast szukać Erica on zabawiał się z jakimś chłopakiem. Był okropny, obrzydliwy. Jak on mógł to zrobić?! No jak? Alkohol nie jest wytłumaczeniem. Co jeżeli Eric mu nie wybaczy? Jeżeli zacznie się nim brzydzić? Tylko nie to. Nie chciał go stracić. Jak w amoku odebrał telefon. "Wiem gdzie jest twój chłopak" usłyszał a potem ten ktoś zakończył rozmowę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro